tag:blogger.com,1999:blog-66090343879093076232023-11-16T06:44:42.338-08:00Be Alrightmaagiiee0http://www.blogger.com/profile/08313752892526707136noreply@blogger.comBlogger42125tag:blogger.com,1999:blog-6609034387909307623.post-42844338991196021742017-07-18T02:06:00.002-07:002017-07-18T02:06:39.463-07:00Chapter 41Cat's POV<br />
<br />
- Lepiej mnie nie denerwuj ,bo właśnie mam na ciebie kurewską ochotę. - do mych uszu dotarł komentarz Justina, a ja już wiedziałam ,co się święci.<br />
- Idziemy do mojego pokoju czy preferujesz coś bardziej egzotycznego? - zapytałam śmiejąc się.<br />
- Ooo ja Cię, przy mnie robisz się taka niegrzeczna skarbie? - poruszył brwiami. - Chyba będę musiał w takim razie coś z tym zrobić.<br />
Nie czekaliśmy ani chwili dłużej. Justin pociągnął mnie w stronę mojego pokoju. Odwrócił się do mnie. - Spokojnie, jak będziemy u mnie to wykorzystam ,bez żadnych skrupułów twoją ofertę ,co do tych ,,egzotyków". - zaśmiał się. - A teraz musimy wykorzystać, to na ile możemy sobie pozwolić tutaj. - nie mogłam nawet na to odpowiedzieć, gdyż wtopił się w moje usta, a ciepło rozlało się w moim podbrzuszu.<br />
Gdy byliśmy już w moim pokoju zdjęłam z niego kurtkę i rzuciłam na krzesło stojące w pobliżu. Nie przerywaliśmy pocałunków ,które nie przypominały już tych disneyowskich ,a nabrały silniejszego obrotu sprawy. Wszystkie emocje jakie w nas tętniły wylewaliśmy w ten sposób. Justin przestał się całować. Ściągnęłam brwi w zdziwieniu. <i>O co chodzi? </i>- Rozbierz się. - nakazał. - Sama, chcę Cię taką zobaczyć.<br />
Zaczęłam powoli zdejmować z siebie ciuchy. Przecież nie powinnam mieć z tym problemu skoro widział mnie bez nich już parę razy. A jednak. Było mi nie zręcznie. Zostałam w staniku i stringach.<br />
- Całkowicie. - skomentował śmiejąc się.<br />
- A ty? - zapytałam.<br />
- O nie skarbie dzisiaj będzie trochę inaczej.<br />
W końcu się przemogłam i zdjęłam z siebie resztę rzeczy jakie miałam. Od razu zaczęłam się zasłaniać jak tylko mogłam. Justin podszedł do mnie i złapał mnie za ręce, odsłaniając mnie. - Jesteś piękna. Nie masz się czego wstydzić. - szpenął przegryzając płatek mojego ucha. Zaczął wodzić moimi ustami po szyi ,co chwilę gryząc ją i ssąc. Podczas gdy ja wtopiłam ręce w jego włosy. Rzucił mnie na łóżko ,od tak i kontynuował swoją ,,robotę" schodząc coraz niżej. Zaczął masować moje sutki. Przez jego stwardniały, zostawił je w spokoju. Całował mnie po brzuchu. Zatrzymał się przed moją kobiecością. - Chciałbym Cię spróbować. - spojrzał na mnie prosząc mnie o zgodę.<i> Jak ja już byłam na skraju orgazmu. </i>Pozwoliłam mu na to. Zaczął wodzić językiem wzdłuż mojej kobiecości. Byłam bliska dojścia. Nigdy wcześniej nie znałam tego. To była dla mnie nowość. Justin był jak widać wszystkimi moimi pierwszymi razami. Po chwili wsunął we mnie swoje dwa palce. - Jezus skarbie dla mnie jesteś taka ciasna. - zaśmiał się. Poruszał nimi coraz szybciej. Byłam coraz bliżej jednego z moich ulubionych doznań. Minęła chwila, a ja doszłam, moja kobiecość wykonała z radości fikołek, a ja sapnęłam. Było mi naprawdę cudownie. Justin zadowolony z siebie położył się obok mnie. - Justin to było..<br />
- Cśś. Nie kończ. Wiem. - przerwał mi.<br />
- Kocham Cię. - powiedziałam ,a jego usta odnalazły moje. Naprawdę go kocham. Jest dla mnie wszystkim. Nie wyobrażam sobie robić tych różnych rzeczy, próbować tych różnych rzeczy z kim innym.<br />
- Ja też ciebie kocham moja mała. - odpowiedział.<br />
- Justin ja jestem twoja, chcę być twoja już na zawsze. - powiedziałam, a moje słowa wywołały uśmiech na jego twarzy. Pogładził mnie kciukiem po twarzy.<br />
- Na zawsze moja.<br />
I w tym momencie. W tym pięknym momencie. Usłyszałam przekręcany zamek w drzwiach ,a po chwili nie 2 ,a cztery różne głosy. Głosy ,które mimo odległości czasu świetnie rozpoznałam. To były głosy moich rodziców. Moje oczy niemal wysytrzeliły z orbit ,co oni tu robili? Poderwałam się natychmiast z łóżka zakładając w pośpiechu na siebie ubrania. - Cat jest pewnie na górze u siebie w pokoju i ma chyba gościa. - usłyszałam z dołu. Justin zszedł z mojego łóżka, gdzie dotychczas leżał całkowicie rozluźniony mimo moich rodziców na dole, a ja na szybko poprawiłam kołdrę i poduszki, by nie było widać śladów ich użytkowania. W mojej głowie pozostawała jednak jedna myśl <i>Co powiem rodzicom ,że robiliśmy w moim pokoju, sami? </i>Gdy kroki stawały się coraz bliższe, a moje serce coraz bardziej podchodziło do gardła. - Pamiętasz jak pytałem ,kiedy mnie im przedstawisz jako swojego chłopaka? - zapytał szeptem, póki drzwi się nie otworzyły i nie stanęła w nich moja mama. A paniki jaką miałam w oczach nie byłam w stanie ukryć.<br />
- Cześć mamo, co tu robicie z tatą?- starałam się aby mój głos był na tyle normalny ,na ile dawałam radę.<br />
- Jak to co? Przyjechaliśmy Cię odwiedzić, naszą jedyną córkę. Chyba nie masz nam tego za złe?<br />
- Co? Ja? Przestań. Po prostu nie spodziewałam się tu was tak szybko od czasu waszej ostatniej wizyty.<br />
- Mieliśmy zebranie w Waszyngtonie dotyczące poszerzenia miejsc wypuszczania naszego produktu. Pomyśleliśmy, że skoro jesteśmy już tak blisko ,to Cię odwiedzimy. Ale jutro rano mamy z powrotem samolot do domu.<br />
Pokiwałam głową ze zrozumieniem. A mama mnie przytuliła na powitanie, gdyż wcześniej tego nie zrobiła ,bo była zajęta wyjaśnianiem mi ,co tu robią. Odsuwając się ode mnie popatrzyła na Justina. Było mi głupio ,że jeszcze go nie przestawiłam. - Mamo, poznałaś już Justina... - nim zdążyłam dokończyć przerwała mi. - Ależ tak, Justin miło Cię znowu widzieć. Fajnie ,że Cat ma tutaj kolegę.<br />
- Mamo. - tym razem to ja jej przerwałam. - Justin to mój chłopak...maagiiee0http://www.blogger.com/profile/08313752892526707136noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6609034387909307623.post-91197054592432670622017-05-22T08:03:00.002-07:002017-05-22T08:03:13.470-07:00Chapter 40Cat's POV<br />
<br />
Obudziłam się koło w pół do siódmej, gdyż moje próby zaśnięcia przez całą noc były na marne. Justin jeszcze spał wtulony we mnie. Czułam na sobie jego ciepły spokojny oddech. Delikatnie ściągnęłam z siebie jego rękę, tak aby go nie obudzić i po cichu poszłam w stronę łazienki.<br />
Po orzeźwiającym prysznicu z rana, ubrana już w <a href="https://www.google.pl/search?q=outfit+for+the+day+tumblr&espv=2&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwjr29Cc36bTAhUFVRQKHXJLAEsQ_AUIBigB&biw=1093&bih=530&dpr=1.25#tbm=isch&q=outfit+2017+tumblr&imgdii=V4RKbw1B4x_ytM:&imgrc=eCA04Y9nkyFRhM:" target="_blank">to</a> zeszłam na dół zrobić sobie kawę.<br />
- Dzieńdobry. - powiedziałam ,gdy zobaczyłam u progu wejścia do kuchni tatę Justina.<br />
- Dzieńdobry. - odpiwiedział tym samym. - Jak Ci się spało?<br />
- W porządku. - skłamałam, bo nie chcialam doorowadzić do niezręcznej sytuacji.<br />
- To dobrze. - odpowiedział i po krótkim namyśle dodał - Pójdę się teraz umyć, bo za jakąś godzinkę będę musiał zawieść dzieciaki na zajęcia. Jaxona na piłkę nożną,a Jazmyn na zajęcia taneczne.<br />
- Jasne..rozumiem. Zresztą Justin niedługo pewnie się obudzi.<br />
I tak Pan Bieber poszedł się myć a Justin chwilę potem zszedł przecierając jeszcze po drodze oczy.<br />
- Witaj skarbie. - przywitał się zachodząc mnie od tylu ,gdy właśnie upijała łyka kawy i całując mnie czule w policzek.<br />
- Witaj Justin.<br />
- Jak ozięble. - skomentował śmiejąc się. - Wcześnie dziś wstałaś.<br />
- Racja. - odpowiedziałam. - Jakoś sama z siebie się dzisiaj obudziłam wcześniej.<br />
- To do ciebie raczej nie podobne ,ale pewnie zmiana miejsca..to dlatego.<br />
Po zrobieniu sobie także kawy usiadł obok mnie jeszcze na w pół przytomny.<br />
- Dzisiaj jedziemy na obiad do mojej mamy..a później wracamy do domu. - przypomniał.<br />
- Wxiem pamiętam... i znowu denerwuje się jak diabli... - skomentowałam.<br />
- Czym? - zapytał nie bardzo rozumiejąc.<br />
- Tym samym Justin..tym czy mnie zaakceptuje. - odparłam jakby było ,to najoczywistszą rzeczą na świecie.<br />
- Ja jakoś wogóle się tym nie przejmowałem ,gdy miałem poznać twoich rodziców i wyszło całkiem nieźle. - wzruszył ramionami.<br />
- Bo było to niespodziewane. - odparłam.<br />
- Nie przejmuj się. - skomentował. - Mój tata Cię polubił.. więc mama też powinna nie mieć z tym problemu. Zresztą Ciebie nie da się nie lubić. - dodał całując mnie w czoło i przytulając.<br />
Po południu wyruszyliśmy spod domu taty Justina ,a mój oddech z każdym kolejnym przemieżanym kilometrem stawał sie mniej spokojniejszy.<br />
Gdy sobie uświadomiłam ,że jesteśmy już prawie na miejscu i nie ma już odwrotu myślałam ,że<br />
padnę na zawał. Ale taka była rzeczywistość. Gdy Justin wjechał na podjazd i zaparkował seój samochód, wysiadłem z niego powoli i ostrożnie. Razem z Justinem podeszliśmy do drzwi i zadzwoniliśmy do drzwi dając o swoim przyjeździe zmać. Drzwi otworzyła na drobna i niska kobietka o ciemnych włosach. - Cześć mamo. - od razu zawołał uszczęśliwiony Justin i zamknął ją w niedźwiedzim uścisku. Gdy odsunęli się od siebie ,kobieta dopiero zauważyła moją obecność. - A ty pewnie musisz być Cat. Justin tak wiele o tobie opowiadał. - sięgnęła myślami do wcześniejszych chwil.<br />
- Dzieńdobry. Miło wreszcie Panią poznać. - powiedziałam.<br />
- Oh, proszę.. mów mi Pattie, nie jestem wcale aż tak stara.<br />
- A więc na codzień ...?<br />
- Chodzę jeszcze do liceum. - skomentowałam.<br />
- Ah. - odparła.<br />
- I jak Ci się mieszka w Kanadzie? - zapytała.<br />
- Dobrze..a nawet bardzo dobrze i myślę ,że to dzięki Justinowi.. - uśmiechnęła się najpierw do mnie później do Justina na wspomniane przeze mnie jego imię.<br />
- Długo już jesteście razem? - tego pytania się spodziewałam i momentanie zamarłam.<br />
- Od 4 miesięcy. Jakoś tak. - odpowiedział Justin. <i>,,Jakoś tak" już ja mu dam za jakoś tak :D Ale przynajmniej wybrnęliśmy z niekomfortowej sytuacji.</i><br />
<i> </i>I tak miło spędziliśmy weekend u rodziców Justina w przyjemnej atmosferze z bardzo miłymi i otwartymi ludźmi. Pewnie z moimi rodzicami byłoby znacznie trudniej.<br />
- I jak było. - spytał Justin ,gdy wsiedliśmy już do jego samochodu.<br />
- Fajnie. Naprawdę masz spoko rodziców. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.<br />
- Teraz czekam aż poznam twoich. - skomentował.<br />
- Przecież poznałeś. - odpowiedziałam.<br />
- Tak, ale jako twój kolega, no a może bardziej kolega twojego brata.<br />
- Czemu Ci tak bardzo na tym zależy? Czemu tak bardzo się z tym spieszysz. Justin nie mam nawet jeszcze 18 lat, ty masz 23.<br />
- Serio, czyli jednak różnica wieku między nami ma dla ciebie aż takie wielkie znaczenie. Super.<br />
- Justin, dobrze wiesz ,że nie o to mi chodziło. Miałam na myśli to ,że moim rodzicom byłoby znacznie trudniej pogodzić się z faktem ,że mam chłopaka. Ich zdaniem powinnam teraz siedzieć w domu i się uczyć ,a co najwyżej z koleżankami do kina wychodzić.<br />
Nic nie powiedział. Jechaliśmy w ciszy do domu.<br />
- Wejdziesz na trochę? - zapytałam ,gdy byliśmy już przed moim domem. Nienawidziłam tej niezręcznej ciszy między nami, nienawidziłam kiedy się kłóciliśmy.<br />
Popatrzył się w nadzieję na pogodzenie się jeszcze dzisiaj wypisaną na mojej twarzy.<br />
- A nie masz mnie już na dzisiaj dosyć? - zapytał pół żartem pół serio.<br />
- Ja nigdy nie mam Cię dosyć. - odpowiedziałam pewnie. - Nawet kiedy się kłócimy.<br />
Wysiadł z samochodu, ja zrobiłam to samo. Poszliśmy w kierunku domu, gdzie w środku ani nie zastaliśmy Chaza ani cioci Judith.<br />
- No, a więc czy to oznacza ,że...<br />
- ...mamy wolną chwilę. - dokończył za mnie uśmiechając się i poruszył brwiami. Co pewnie miało wyjść zachęcająco ,a wyszło przezabawnie, bo nie wytrzymałam i się roześmiałam. - Taaa ,to chyba to oznacza.<br />
- Lepiej mnie nie denerwuj ,bo właśnie mam na ciebie teraz kurewską ochotę. - skomentował.<br />
<br />
<br />maagiiee0http://www.blogger.com/profile/08313752892526707136noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6609034387909307623.post-84863282413788107512017-02-03T14:58:00.001-08:002017-02-03T14:58:38.579-08:00Chapter 39Cat's POV<br />
<br />
Justin już pojechał, a ja i Chad mieliśmy dzisiaj powspominać dawne czasy. - To ,co kebab i The Walking Dead ? - zapytał. Przytaknęłam. Nie wybieraliśmy się na żadną imprezę, bo o 7 Chad miał mieć samolot.<br />
<br />
Justin's POV<br />
<br />
Dzisiaj ja i Cat mieliśmy pojechać na weekend do mojego taty. Było to dla mnie ważne, bo miała poznać moją rodzinę, a ona ją.<br />
- Już się nie denerwuj. - zaśmiałem się ,gdy Cat nerwowo stukała paznokciami.<br />
- Justin, to ważne, bo co jeśli mnie nie zaakceptują... - wytłumaczyła mi swoje obawy.<br />
- To wtedy uciekniemy na koniec świata i będziemy żyć długo i szczęśliwie jak w bajkach<br />
- Justin...Nawet z tego nie żartuj.<br />
- Po prostu jestem pewien ,że Cię polubią, a ty nie masz się czego obawiać. - puściłem jej oczko.<br />
Ta westchnęła nie mając już kolejnego argumentu i odwróciła się w stronę okna. Właśnie w radiu leciał mój kawałek ,więc puściłem na maksa i zacząłem sobie podśpiewywać ,a że było czerwone to zacząłem tańczyć jak mogę, Cat nie mogła powstrzymać śmiechu, wiedziałem ,że ją tym rozluźnie.<br />
Gdy piosenka się skończyła posłałem uśmiech w jej stronę, który odwzajemniła ,nadal się śmiejąc.<br />
Pół godziny później byliśmy już na miejscu. Cat niechętnie odpieła pas ,gdy zaparkowałem przed domem mojego taty.<br />
- Gotowa? - zapytałem.<br />
- Chyba... - odpowiedziała.<br />
- Chyba? - powtórzyłem ,to co powiedziała. - Nic się nie przejmuj. Z pewnością Cię polubią. Wyluzuj. - puściłem jej oczko. - A teraz daj mi tu swoje usta. - dodałem. Cat pocałowała mnie w usta.<br />
Drzwi otworzył nam mój tata. Przytuliłem się do niego na przywitanie. Poklepał mnie po ramieniu. Odsunęliśmy się od siebie.<br />
- Dzień dobry. - powiedziała Cat na powitanie.<br />
- Oh, a ty musisz ,być tą o której Justin nie może przestać gadać. Oczywiście w pozytywnym znaczeniu. - powiedział i puścił jej oczko na ,co się uśmiechnęłam. Przytulił także i ją. - Witamy w rodzinie. - dodał.<br />
Wkrótce pojawili się przy nas także Jazmyn i Jaxon. Oboje niemalże rzucili się na mnie. - Justin, to twoja dziewczyna? - zapytała Jazmyn.<br />
- Tak, zgadza się kochana. - odpowiedziałem.<br />
- Hej, Jazmyn jestem. - podeszła do Cat witając się z nią i podając jej swoją rączkę, Cat także odwzajemniła gest. - Cat. - uśmiechnęła się do małej.<br />
Jaxon był nieco bardziej nie śmiały ,ale zaraz po Jazmyn także się z nią przywitał.<br />
Po obiedzie Cat bawiła się z Jazmyn ,a ja z Jaxonem. Mój tata pojechał do miasta załatwić pare spraw.<br />
- Dobrze radzisz sobie z dziećmi. Lubią Cię. - skomentowałem ,gdy położyliśmy już ich spać.<br />
- Justin... - zaczęła.<br />
- No, co taka prawda. A może by tak...? - nawet nie dokończyłem ,a ta stanowczo odparła. - Nie.<br />
- A co gdyby ,no wiesz, stało się to przez przypadek. - niczego nie planowałem, rozumiałem Cat i jej potrzeby, to że najpierw musi szkołę skończyć ,ale po protu chciałem wiedzieć jakby postąpiła ,gdyby doszło do takiej sytuacji.<br />
- To wtedy... - miałem już usłyszeć odpowiedź, ale mój tata wrócił.<br />
- Wrócimy do tej rozmowy jeszcze. - powiedziałem, a Cat zrzędła mina. Chyba nie chciała odpowiedzieć ,tego o czym nawet nie chciałem myśleć...<br />
Zeszliśmy na dół.<br />
- Hej, tato. I jak wszystko załatwiłeś, co miałeś? - zapytałem.<br />
- Tak, tak. - odparł.<br />
- To co może coś obejrzymy ? - zaproponował.<br />
- Jasne, czemu by nie? - spojrzałem na Cat,a ta przytaknęła.<br />
Usiedliśmy na dużej kanapie w salonie, a mój tata przyniósł każdemu z nas piwo. Mój tata włączył jakąś komedię ,która akurat leciała w telewizji. Oglądaliśmy. Położyłem rękę na udzie Cat ,która siedziała koło mnie, ta się spięła i spojrzała na mnie. Spojrzałem w jej oczy ,a ta odwróciła wzrok w kierunku telewizora. Westchnąłem ,ale nie zabrałem swojej ręki z stamtąd. I tak przez resztę wieczoru dopóki Cat nie stwierdziła ,że idzie spać. Tata postanowił ,że przyniesie jeszcze piwa i obejrzymy razem jakiś meczyk.<br />
Po meczu poszedłem na górę. Gdy już byłem w pokoju ściągnąłem z siebie ubrania. Pozostając w samych bokserkach położyłem się do łóżka, kładąc się obok Cat, blisko i obejmując ją w pasie. Odsunęła się ode mnie i ściągnęła moją rękę, nie spała. Westchnąłem, patrząc w sufit. Podjąłem się drugiej próby. Przybliżyłem się do niej i zamknąłem ją w objęciu, tak ,że nie miała jak się wyswobodzić. W końcu przestała próbować ,gdy zbliżyłem swoje usta do jej. Rozluźniła się, byliśmy blisko. Całowaliśmy się, namiętnie i nic nas innego nie obchodziło niż my sami. Odsunęliśmy od siebie nasze usta by złapać oddechu. Cat się uśmiechnęła, ja też. Tego mi brakowało. I myślę ,że nie tylko mi :3.<br />
- Kocham Cię.<br />
- Ja ciebie też mała.<br />
<br />
<span style="color: magenta;"><b>Tym razem krótszy rozdział, ale to dlatego ,że koniecznie chciałam coś dla Was wstawić. Tak mi wstyd za moją dłuższą nieobecność, że aż moje wytłumaczenie nie wydają się wystarczające. Trochę mi się ostatnio w życiu pokomplikowało... Porywy i przegrywy miłosne :)))) Tak to u mnie ostatnio było... Ale cóż, choć życie czasami lubi nam dopiec ,to trzeba się wziąć w garść i być pozytywnej myśli ,że będzie lepiej. Co do kolejnego rozdziału ,to wole nic nie obiecywać, żeby nie było. Ale... Postaram się teraz więcej czasu spędzać na bloggerze. Papa, trzymajcie się:) buśki</b></span><br />
<br />maagiiee0http://www.blogger.com/profile/08313752892526707136noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6609034387909307623.post-44206607728012074452016-11-25T14:12:00.000-08:002016-11-25T14:12:19.481-08:00Chapter 38Justin's POV<br />
<br />
Minęło pare dni odkąd ja i Cat wróciliśmy z wakacji, każde z nas zdążyło już wrócić do swojego życia. Nie zrozumcie mnie źle. Po prostu ja zająłem się pracą ,a Cat miała jeszcze wakacje. Z powodu wydania nowej płyty nie widywaliśmy się zbyt często. A mnie nachodzić zaczęła Melanie. Chciałem wierzyć ,że mnie okłamuje i nie jest w ciąży. Ale niestety, jej brzuch urósł. Wkrótce także media to zauważyły, a Melanie nakarmiła ich fałszywą opowiastką ,za którą jej zapłaciłem. Westchnąłem, tak rozmyślając i paląc już kolejnego papierosa przed studiem.<br />
Postanowiłem napisać do Cat, tak dawno się ostatnio widzieliśmy i tak bardzo jej teraz potrzebowałem...<br />
<br />
Cat's POV<br />
<br />
Kiedy na wyświetlaczu pojawiła się nowa wiadomość od Justina o treści ,że do mnie przyjedzie za jakąś godzinkę zdębiałam. Odpisałam tylko ,,ok" ,nie siliłam się nawet na żadne serduszka. Moją głowę nawiedzały myśli jak Justin zareaguje na mojego gościa...<br />
<br />
Justin's POV<br />
<br />
Po skończeniu pracy w studiu, tzn. ostatnich poprawek do nowej płyty ,która miała ukazać się już w poniedziałek, wsiadłem do samochodu i ruszyłem w kierunku domu Cat. Po ostatniej jej wiadomości mogłem twierdzić ,że była, zła ,albo obrażona, albo miała okres, sam już nie wiem.<br />
Po zaparkowaniu swoją corvette przed jej domem poszedłem do drzwi i zapukałem. Osoba ,która mi je otworzyła nie była ani Cat, ani Chazem ani Panią Sparks*.<br />
- Kto ty ? - zapytałem patrząc na chłopaka.<br />
- Chad, jestem. - podał mi dłoń. Spojrzałem na nią i też mu po chwili podałem. - Justin.<br />
- Mogę wiedzieć kim jesteś ? - dopytywałem się.<br />
- Aaaa, no tak. Jestem chłopakiem Cat. - odparł po chwili. A ja nie byłem w stanie wydobyć z siebie słowa. CO DO CHOLERY ??? Zaczął się ze mnie śmiać. - Cat Ci nie powiedziała?<br />
Nic nie mówiłem po prostu patrzyłem na niego ze złością w oczach i zastanawiałem się ,co mnie ominęło.<br />
- Jestem najlepszym przyjacielem Cat z Nowego Jorku. - zaśmiał się ponownie. - Żałuj mordo ,że nie widziałeś swojej miny. - powiedział a jego śmiech był jeszcze głośniejszy.<br />
Byłem zły, z tego się nie żartuje.<br />
Przepchnąłem się przez niego do środka, mówiąc po drodze jeszcze - Nie jestem twoją mordą. - po czym zacząłem wołać Cat.<br />
- Justin? - zawołała z góry.<br />
- Nie duch święty. - odpowiedziałem i ruszyłem na górę. I pomyśleć ,że liczyłem na spokojny wieczór z moją dziewczyną.<br />
- Kochanie? Tutaj jestem. - powiedziała ze swojego pokoju.<br />
Zastałem ją pakującą swoją torebkę.<br />
- Hej. - powiedziałem. Ta zauważając mnie podeszła do mnie, oplatając ramionami moją szyję i całując mnie czule w usta. Tego mi było trzeba, jednak nie zmieniało to faktu ,że nadal byłem w zły. Może w innym momencie byłoby ,to śmieszne ,ale dzisiaj naprawdę nie miałem najlepszego humoru.<br />
- Niech zgadnę już Cię czymś wkurzył? - zaśmiała się. Czymś wkurzył, huh? Wystarczyła jego obecność.<br />
- Wybierasz się gdzieś? Tzn. hmm coś planujesz? - zapytałem zmieniając temat.<br />
- Tak, z Chadem idziemy do pizzerii, może pójdziesz z nami? - zaproponowała.<br />
- Nie chciałbym Wam przeszkadzać. - odparłem krótko, patrząc wszędzie tylko nie na nią.<br />
- Chad to mój najlepszy przyjaciel, Justin. Po za tym myślę ,że poznanie się dobrze by Wam zrobiło. - odparła.<br />
- Skoro tak bardzo Ci na tym zależy. - odparłem. - To mogę iść.<br />
Uśmiechnęła się.<br />
<br />
Cat's POV<br />
<br />
Pół godziny później siedzieliśmy już w pizzerii. Ja, Justin i Chad. I nikt się nie odzywał. Postanowiłam przerwać ciszę. - Co wybieracie?<br />
- Peperoni. - odparli obaj w tym samym czasie. Miałam ochotę się roześmiać ,ale po tym jak na siebie złowrogo spojrzeli już nie.<br />
- W takim razie nie mam wyboru i się do Was dołączam. - powiedziałam.<br />
Podeszła do nas kelnerka. - Jedna duża peperoni i trzy piwa. - powiedziałam.<br />
- Nie mogę wracam później samochodem. - skomentował Justin.<br />
- To zostaniesz u mnie na noc. - wzruszyłam ramionami.<br />
Trzeba było jakoś rozluźnić atmosferę, a co jej lepiej nie rozluźni jak alkohol;-)<br />
- No więc jak tam lot ? - zapytałam Chada. Byłam dzisiaj chyba prowadzącym rozmowę.<br />
- Cały przespałem. - odparł. Skinęłam głową.<br />
- Justin jak tam nowa płyta ? - Boże, czułam się jak w przedszkolu ,ale tego sytuacja wymagała ,gdy po jednej stronie siedział chłopak ,a po drugiej najlepszy przyjaciel.<br />
- W poniedziałek wychodzi. - wzruszył ramionami biorąc łyk piwa.<br />
Zrezygnowana przewróciłam oczami. Prędzej ,czy później będą musieli ze sobą porozmawiać.<br />
- O i jest nasza pizza. - ucieszyłam się jak dziecko ,gdy kelnerka postawiła przed nami pizzę.Każdy się zajął swoim kawałkiem.<br />
Nie minęła chwila ,a pizzy już nie było i piwa również. Po zapłaceniu rachunku, poinformowałam chłopaków ,że idę do toalety ,a oni zostali sami. Mówiłam ,że prędzej ,czy później będą musieli ze sobą porozmawiać, i tego się właśnie obawiam...<br />
<br />
Justin's POV<br />
<br />
Gdy Cat poszła do toalety postanowiłem zrobić krok w dobrą stronę i zaproponowałem Chadowi wyjście na papierosa. Chłopak przystanął na propozycję. Pomyślałem ,że to dobry sposób ,by dowiedzieć się czegoś o tamtej Cat, tamtej Cat ,której nie znałem i która mieszkała kiedyś w Nowym Yorku, z dala ode mnie ,a ja przez ponad rok nie wiedziałem ,co się z nią działo.<br />
- A więc ,Chad, powiedz mi jak był Cat w NY ? - zapytałem. Ten tylko podniósł jedną brew ze zdziwienia ,ale odpowiedział na moje pytanie. - Masz na myśli jak było Cat po waszym zerwaniu ?<br />
- Między innymi.<br />
- No, więc jak poznałem Cat, to była grzeczna, spokojna dziewczyna, często chodziła smutna, jakby zdołowana. Mówię tak ,bo poznaliśmy się dopiero w szkole. Oh, wbrew pozorów poznała tam wiele przyjaciół, nawet miała chłopaka przez... miesiąc...? z resztą się spotykała, ale nigdy ,żadnemu nie pozwalała się do siebie za bardzo zbliżyć. Byli to raczej chłopcy na imprezy ,którzy mieli 18+ lat. Nie powiem Cat popełniła parę błędów ,raz jej się trafiło też być na policji... - rozszerzyłem oczy. MOJA CAT NA POLICJI ??? - ...ale nic u niej nie znaleźli ,za to u jej towarzysza zbyt wiele i wkrótce skazali go na 3 lata w zawieszeniu. Ale z tego ,co zauważyłem ,przy tobie dorośleje, staje się ,,lepsza". Nie wiem jak to robisz ,ale rób to dalej. - uśmiechnąłem się na jego słowa. Jednak moją głowę nadal dręczyły jego słowa. Nie sądziłem ,że tak wyglądało wtedy życie mojej Cat... - Ale jeżeli ją skrzywdzisz drugi raz, to będziesz miał ze mną do czynienia. - przerwał moje rozmyślanie. Wprawdzie nie zamierzałem krzywdzić Cat, ale dobra. A nie chwila... w sumie to robiłem... ciążą Melanie. - Ma się rozumieć. - odparłem ,klepiąc go po ramieniu. Zauważyłem ,że dołączyła do nas Cat. Już ja sobie z nią porozmawiam...ale może na osobności.<br />
<br />
Cat's POV<br />
<br />
Starałam się skorzystać z toalety w miarę szybko, mimo kolejki, i wrócić zanim chłopcy by się po zabijali. Gdy wyszłam z toalety nie było ich już w środku. Po głowie krążyły mi już najgorsze scenariusze, jednak tego ,co zobaczyłam po wyjściu z pizzerii się nie spodziewałam.<br />
Obaj normalnie ze sobą gadali, mało, z daleka można by było pomyśleć ,że są najlepszymi przyjaciółmi.<br />
- Czy coś mnie ominęło ?<br />
<br />
Justin's POV<br />
<br />
- Czy coś mnie ominęło? - zapytała Cat. <i>To raczej ja powinienem jej się o to pytać. </i>Jednak zostawiłem ,to na później ,kiedy będziemy już sami.<br />
- To ,co wracamy ? - zapytałem.<br />
I tak wróciliśmy. Chad poszedł na górę spać do pokoju gościnnego, tłumacząc się ,że jest zmęczony dniem i chętnie by się już położył. My również poszliśmy do pokoju Cat.<br />
Cat poszła do łazienki przebrać się w coś do spania, a ja w tym czasie z siebie zdjąłem ciuchy, zostając w samym bokserkach. Kiedy Cat wróciła przebrana leżałem już na jej łóżku.<br />
- Przepraszam Justin ,że Cię nie uprzedziłam ,ale sama się dowiedziałam dopiero dzisiaj rano. - powiedziała wtulając się we mnie.<br />
- Okej. - odpowiedziałem i dodałem. - Jednak nie to mnie martwi...<br />
- A co ? - zdziwiła się.<br />
- Miałem okazję dowiedzieć się dzisiaj czegoś o tobie ,czego ty sama mi nie powiedziałaś.<br />
- Tzn ? - była nadal zdezorientowana.<br />
- Czy kiedy ze sobą zerwaliśmy brałaś narkotyki ? - zapytałem w prost.<br />
Odsunęła się trochę ode mnie ,jednak ja nadal ją obejmowałem ,próbując coś wyczytać z jej oczu.<br />
<br />
Cat's POV<br />
<br />
Pytanie Justina całkowicie zbiło mnie z tropu. Nie spodziewałam się tego. Nie spodziewałam się ,że wyciągnie najgorsze brudy z mojej przeszłości. Nie mogłam mu powiedzieć prawdy, bo to mogłoby mu złamać serce. Jego natarczywe spojrzenie wywiercało we mnie dziury. Przepraszam Justin. - Nie brałam. - odpowiedziałam głaszcząc ręką jego policzek. Miałam ochotę się rozpłakać ,gdy przypomniałam sobie tamtą noc ,gdy zabrano mi wszystko ,co tak naprawdę mnie ratowało.<br />
- Kłamiesz. - syknął. Ból w jego oczach ,był nie do opisania. - I jak my mamy się ożenić ,jak ty nawet nie chcesz mi powiedzieć prawdy o swojej przeszłości. Czy serio aż tak mi nie ufasz...? - westchnął.<br />
Spojrzałam w górę na ścianę w przeciwnym razie na widok jego smutnych oczu bym się rozpłakała. Zaczęłam opowiadać.<br />
- To było dokładnie rok temu. Zaczęły się wakacje ,a ja nie wiedziałam ,co zrobić ze swoim życiem. Moja paczka wyjechała. Taylor na Florydę, a Chad do brata do San Francisco. Zostałam sama. Pewnej nocy wracałam z imprezy, szłam jakąś boczną uliczką ,jakby obumarłą i nagle zatrzymał się samochód, z którego wyszedł facet, byłam zbyt pijana ,by zorientować się ,że coś jest nie tak. Gościu szybko przygwoździł mnie do ściany budynku, bez drogi ucieczki, przystawił mi nóż do gardła i powiedział ,że jeśli pisnę choćby słówko ,to mnie znajdzie i zabije. Zaczął odpinać guzik swoich spodni ,jedną ręką dalej mnie trzymając. - spłynęła mi łza po policzku na samą myśl, był taki obrzydliwy... Justin zauważając to splótł ze sobą nasze dłonie. Wiedziałam ,że jemu też musi ,być ciężko słuchając tego. - Wtedy pojawił się on. To on mnie wtedy uratował od tego obrzydliwego faceta. Nie chciał mi pozwolić samej wracać , wziął mnie do swoich znajomych, mówiąc ,że rano odwiezie mnie do domu, bo sam był pijany. Gdy tylko przekroczyłam próg jego domu od razu zauważyłam ,że z jego współlokatorami coś jest nie tak. On sam skrywał w sobie swoją naturę. To on wprowadził mnie w ten świat, tamtej nocy, tłumacząc mi, że to mi pomoże. I tak zaczęłam brać regularnie ,a on był jednocześnie moim chłopakiem, wybawieniem i dilerem. Było tak dopóki nie wrócili Taylor i Chad z wakacji i nie zauważyli ,że coś jest ze mną nie tak. Nie chciałam ich słuchać, nie chciałam słuchać ich ględzenia o terapii. Wolałam wychodzić z nim. Od czasu do czasu pomagałam też mu handlować. I tak było póki nie złapała nas policja, a wtedy już było tylko gorzej. On dostał 3 lata w zawieszeniu za to co u niego znaleźli i za to ,że był pod wpływem. A po mnie kolejnego dnia na posterunku przyjechali rodzice, obyło mi się bez kary tylko dlatego ,że jestem niepełnoletnia. - gdy skończyłam swoją opowieść ,spojrzałam się w bok na Justina ,był smutny, a jego oczy jak i moje się szkliły, wiedziałam, że był teraz mną bardzo rozczarowany.<br />
- Przepraszam, Justin. - dodałam. - Nie zdziwię się jak ze mną zerwiesz... - dodałam, jego oczy momentalnie się rozszerzyły.<br />
- Oszalałaś?! Za ,co miałbym z tobą zerwać ,za to ,że ,gdy zerwaliśmy troszkę pogubiłaś się w życiu? Fakt, jestem na ciebie zły ,za to ,że ćpałaś ,bo to mogło mieć naprawdę tragiczne skutki ,gdyby nie jak sądzę twoi przyjaciele, ale to nie znaczy ,że miałbym z tobą zerwać. Kocham Cię... - westchnął. - Mimo to wszystko i to moje w tym zadanie ,by dopilnować Cię, abyś więcej w życiu takich głupot nie popełniała.<br />
<br />
<span style="color: #ead1dc; font-size: large;"><b>Rozdział tym razem dłuższy i trochę namieszałam :-D No, nic... Mam nadzieję ,że Wam się rozdział podobał. Dziękuje za nowe wyświetlenia, obserwatorów, komentarze. Teraz tak mnie zainspirowaliście ,że coraz częściej zasiadam do komputera ,by coś napisać. Do następnego<3</b></span>maagiiee0http://www.blogger.com/profile/08313752892526707136noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-6609034387909307623.post-90091910712760071652016-11-17T15:55:00.002-08:002016-11-17T15:55:10.879-08:00Chapter 37Justin's POV<br />
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Byliśmy już w klubie. Wszyscy razem, jak za dawnych czasów. Tęskniłem za tym. Może nie za klubami, bo w ostatnich latach zdarzyło mi się trochę narozrabiać... Ale za spędzaniem czasu 24 h z tymi ludźmi, z ludźmi ,których kocham i przy których jestem lepszym człowiekiem.</div>
<div>
Musnąłem swoimi ustami policzek Cat, która siedziała mi na kolanach. Byliśmy już po paru drinkach i dawało się to odczuć. Gdy była ze mną mogła śmiało tyle pić.</div>
<div>
- Awww... Justin nasza piosenka właśnie leci, chodź tańczyć ! - od razu wstała ze mnie i ciągnęła mnie za rękę w stronę parkietu. Podniosłem się uśmiechając do niej.</div>
<div>
Nasza piosenka nie była ani wolna ani szybka, po prostu ciągnęła za sobą masę wspomnień, choćby nasz pierwszy pocałunek. </div>
<div>
Złapałem Cat za ręce i przysunąłem do siebie, skracając przestrzeń znajdującą się miedzy nami do minimalnej. I tak w kółko odrywaliśmy się od siebie i przyciągaliśmy do siebie w rytm muzyki. Zabrałem swoje ręce z rąk Cat i złapałem ją za biodra ,którymi kołysała ,,spokojnie kochanie ,te biodra i tak się znajdą dzisiaj pode mną" - uśmiechnąłem się na tą myśl. Zacząłem składać mokre pocałunki na jej szyi pod koniec piosenki. Gdy się kończyła pocałowaliśmy się tak jak wtedy... 3 lata temu.<br />
<br />
Cat's POV<br />
<br />
- Dawaj idziemy z stąd. - powiedział mi przy uchu Justin. Chwilę się zastanawiałam, ale club nie był teraz dla mnie tak istotny jak kiedyś, gdy po 5 dniach w budzie marzyałam by się nachlać do nie przytomności, ale byłam sama... Teraz mam najcudowniwjszego chłopaka na świecie z którym wszędzie mogę spędzać czas.<br />
Ja i Justin wyszliśmy, nie informując o tym nawet Chaza i Kylie, którzy znikli gdzieś w tłumie.<br />
Szliśmy teraz we dwoje, sami, z dała od otaczających nas ludzi i nużącej rzeczywistości. Szliśmy wzdłuż plaży. Justin obejmował mnie swoim ramieniem ,a nasze ciała w trakcie marszu się ze sobą co chwila stykały.<br />
- Emm... Cat... - zaczął Justin. - Co byś odpowiedziała ,gdybym Cię teraz zapytał o rękę ? - w końcu się wysłowił. Wyszczerzyłam oczy.<br />
- Justin ,ty chyba... - nie dał mi dokończyć.<br />
- Odpowiedz. - skomentował.<br />
Nie wiedziałam ,co mam myśleć. Ogólnie wyłączyłam myślenie w tej sytuacji.<br />
- Jesteśmy za młodzi, tzn. ja jestem. - odpowiedziałam odwracając wzrok. <i>Błagam ,by nie zrozumiał mnie źle...</i><br />
- Co chcesz przez to powiedzieć ?<br />
- To ,że myślę iż powinniśmy z tym zaczekać... - westchnęłam.<br />
- Czemu? - zaśmiał się. <i>Akurat tego to się nie spodziewałam. - </i>Przecież zaręczyny to jeszcze nie ślub...<br />
- No niby tak, ale jest to pewnego rodzaju złożenie przysięgi. - w tej sytuacji nawet nie wiedziałam ,co mówię.<br />
- Przysięgi wierności ? Myślałem ,że mamy to już dawno za sobą...<br />
<br />
Justin's POV<br />
<br />
- Przysięgi wierności ? - Myślałem ,że mamy to już dawno za sobą... - skomentowałem. Szczerze spodziewałem się lepszej reakcji na moją propozycję, ale po części ją też rozumiałem. Jest młoda, pewnie nawet nie myślała o mnie jako o mężu, o dzieciach i tak dalej. Ale ja też nie miałem tego dosłownie na myśli. Za parę lat ślub, dzieci - owszem - Ja po prostu chciałem mieć to za sobą, chciałem mieć pewność ,że między nami za jakiś czas się nic nie zmieni ,albo ona mnie nie zostawi, chciałem być z nią bliżej, chciałem ,aby miała we mnie wsparcie jako przyszła rodzina, chciałem też mieć od niej 100 % wsparcie i chciałem wiedzieć ,że jest tylko moja. W tej sytuacji się powstrzymałem od tego pytania. Zaczekam z tym.<br />
- Justin, ja Cię kocham... - powiedziała zatrzymując się przede mną i patrząc mi w oczy.<br />
- Wiem skarbie, ja ciebie też. - odpowiedziałem gładząc ją ręką po policzku, moją drugą miałem cały czas z nią złączoną.<br />
- Ja po prostu uważam ,że my na razie nie potrzebujemy tego papierka jako dowód naszej miłości. - dodała. Nic nie powiedziałem, więc kontynuowała. - Rozumiem twoje potrzeby ,i ja też tego samego chcę ,ale czy nie możemy z tym zaczekać z rok, pół roku. Bo widzisz Justin, po części czuję się jeszcze dzieckiem i nie jestem do końca gotowa do tej roli. - słuchałem uważnie każdego jej słowa i postanowiłem przystanąć na jej propozycję.<br />- Dobrze. - westchnąłem. <i>Kochanie szykuj się na to ,że za pół roku uklęknę przed tobą z pierścionkiem zaręczynowym. </i><br />
- Nie bądź zły. - spojrzała na mnie z miną szczeniaczka ,łapiąc mnie także za drugą rękę.<br />
- Na ciebie ? - zadał pytanie retoryczne. - Nie mógłbym. - i połączyłem nasze usta ze sobą.<br />
Szliśmy dalej plażą. Oddalaliśmy się coraz bardziej od klubów, barów i ludzi. Zatrzymałem się ,a Cat ze mną. <i>Nie oceniajcie mnie. Czasem miewam takie postrzelone pomysły... </i>Zdjąłem z siebie wszystkie ubrania i poszedłem do wody prosząc Cat ,aby dołączyła do mnie.<br />
<br />
Cat's POV<br />
<br />
Moje oczy się jeszcze bardziej rozszerzyły ,gdy zobaczyłam ,że Justin zdejmuje z siebie wszystkie ciuchy i zmierza w kierunku wody. Był nagi.<br />
- Skarbie, chodź do mnie. - zawołał. - I zdejmij z siebie tą sukienkę. - dodał śmiejąc się pod nosem.<br />
- Oszalałeś ? - zapytałam. - Nic pod nią nie mam. - nie byłam tak śmiała jak Bieber.<br />
- No właśnie wiem. - skomentował ,a na jego twarz wkradł się łobuzerski uśmieszek. Był już do połowy w wodzie.<br />
- No chodź. Bo sam po ciebie przyjdę. - Nim zdążyłam przeanalizować to czy nie powinnam wiać zanim wrzuci mnie do tej lodowatej wody nagą ,było już za późno. Justin raz, dwa mnie podniósł i zaczął nieść w kierunku morza. Moje wyrywanie się było na nic. Po drodze ściągnął ze mnie jeszcze sukienkę i rzucił w kierunku swoich leżących ubrań.<br />
- Czy już mówiłam jak bardzo Cię nienawidzę ? - zapytałam.<br />
- Słyszałem to od ciebie już setki razy. - zaśmiał się i mnie postawił. Woda sięgała do połowy naszych ciał. Postanowiłam ze względu na to ,że nadal było widać moje cycki udać się bardziej w głąb. Justin podążył za mną. Zatrzymałam się ,gdy woda sięgała mi już do szyi.<br />
- I ,co kochanie nie jest tak źle ? - stwierdził.<br />
Złapał mnie za ręce i przysunął bliżej siebie. Nim zdążyłam mu w jakiś sposób zaprzeczyć wepchnął mi język do gardła. Nasze języki toczyły ze sobą walkę. A ja przestałam się już przejmować tym ,że jesteśmy nadzy, w morzu, o 3 nad ranem.<br />
<br />
Obudziłam się chyba o 11 rano ,leżałam w łóżku. Chyba musiał mi się wczoraj urwać film. Jednak doskonale pamiętałam fakt iż kochaliśmy się w morzu. I było cudownie...<i>Ale ciii...</i><br />
Spojrzałam w bok Justin jeszcze słodko spał, obejmując moje ramie ręką.<br />
Chwilę się jeszcze patrzyłam jak śpi i cicho pochrapuje. Weszłam też na instagrama ,by przejrzeć nowe zdjęcia moich znajomych. Chad i Tay jak zawsze spędzali tak samo czas, Chad w skateparku z kumplami, Taylor na zakupach z koleżankami z naszej klasy. Kurcze, tęskniłam za nimi, za naszymi wspólnymi od pałami, imprezami, wyjściami, nie wracaniem do domu przez cały weekend, nawet za sprzeczkami z policją i lądowaniem w komisariacie. Westchnęłam, będzie trzeba ich w końcu odwiedzić. Wstałam po cichu, starając się nie obudzić Justina. Poszłam do kuchni, z skąd wziełam 2 tabletki na ból głowy i popiłam je wodą. Za gotowanie nawet się nie brałam z moimi zdolnościami kulinarnymi. Poszłam pod prysznic.<br />
Po wzięciu chłodnego prysznicu, założyłam na siebie świeże ubrania. Gdy wyszłam z łazienki ,akurat zastałam obudzonego już Justina.<br />
- Hej, skarbie. - przywitałam się z nim.<br />
- Hej, księżniczko. - także się ze mną przywitał.<br />
Usiadłam na skraju łóżka i się z nim pocałowałam na przywitanie. Siedział w telefonie, więc oparłam się o jego nagą klatę i zaczęłam bawić się palcami. Także zajęłam się telefonem.<br />
- Jak się czujesz ? - zapytałam nie będąc w stanie niczego innego wymyśleć.<br />
- Oprócz tego ,że strasznie boli mnie głowa po wczorajszym ,to dobrze...a nawet bardzo dobrze. - odpowiedział odkładając komórkę na szafkę nocną. Przyglądał mi się teraz, zaczął bawić się moimi włosami.<br />
- A ty ? - zapytał.<br />
- Ja ? Świetnie. - odparłam. Podniosłam się z niego.<br />
- Dobra, pora wstawać. - westchnął ,także się podnosząc. - Bo kto inny jak nie ja zrobi nam śniadanie. - zaśmiał się. A ja lekko uderzyłam piąstką w jego ramię ,pokazując mu ,że to wcale nie było śmieszne.<br />
Justin na śniadanie zrobił nam naleśniki ,które zjedliśmy z syropem klonowym. - Przy twoim karmieniu przytyję niedługo z jakieś 10 kg i będę wielorybem. - zaśmiałam się ,gdy skończyliśmy jeść.<br />
- Nie marudź. - zaśmiał się Justin. Po czym zmierzył mnie wzrokiem. - I nie masz się czego bać. - ocenił.<br />
Pocałował mnie w usta w przejściu po czym poszedł się umyć.<br />
<br />
<span style="color: #d5a6bd; font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><b>Tak bardzo Wam dziękuje za to ,że mnie nie zostawiliście, jesteście tu, czytacie. Dziękuje Wam także za miłe komentarze ,po których przeczytaniu ,gdy tylko wróciłam ze szkoły od razu poprawił mi się humor i zasiadłam do pisania. Co do komentarza o tym ,że ,,chyba Justin i Cat niedługo zostaną rodzicami" ,to powiem tyle ,że wątek ten się pojawi ,ale więcej szczegółów zdradzać nie będę. BTW Jak wrażenia z koncertu? Byliście? Dla mnie koncert mógłby nie mieć końca :D</b></span><br />
<span style="color: #d5a6bd; font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><b>Pytanie? - TT: @BeJatrine</b></span><br />
<span style="color: #d5a6bd; font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><b>Zawsze i chętnie odpowiadam ;)</b></span><br />
<span style="color: #d5a6bd; font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><b>Mam nadzieje też ,że rozdział Wam się spodoba i ciekawa jestem waszych opinii<3</b></span></div>
maagiiee0http://www.blogger.com/profile/08313752892526707136noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6609034387909307623.post-5810776813306480722016-10-12T12:44:00.001-07:002016-10-12T12:44:45.588-07:00Chapter 36Cat's POV<br />
<br />
- Chaz...? - zapytałam niedowierzając i rzucając mu się na szyję.<br />
- Nie, duch święty. - zaśmiał się.<br />
- Nie wieże, co ty tu robisz ? - zapytałam ,bo wcześniej Chaz i Kylie planowali spędzić całe wakacje razem.<br />
- Justin, nas zaprosił, a przez nas mam na myśli mnie i Kylie. - wytłumaczył.<br />
- Justin, to wspaniale. - przytuliłam się do niego.<br />
- Kochanie, kto to był. - usłyszałam idącą w naszą stronę Kylie. - Cat ?!- krzyknęła z radości i mnie wyściskała.<br />
- Kylie! - także miałam ochotę krzyczeć z radości, ale zabrakło mi tlenu w płucach ,gdyż ta miała szalenie mocny uścisk.<br />
- To ,co dziś wieczór club? - zapytała wszystkich.<br />
- Dobry pomysł. -pochwalił Chaz.<br />
- To, co idziemy? - zapytał mnie Justin. Ja i club? oczywiście ,że tak!<br />
- Jasne ,że tak.<br />
- To ,co robimy coś dzisiaj? - zapytał wszystkich Justin.<br />
- Plaża? - zaproponowała Kylie.<br />
- To widzimy się za godzinę, tam. - wskazał Justin.<br />
- Dobra. To do zobaczenia. - odrzekł Chaz.<br />
<br />
- Aż godzinę? - zapytałam zdezorientowana Justina, gdy szliśmy do naszego ,,domku".<br />
- Pomyślałem, że muszę się tobą przez ten czas zająć...<br />
- Zająć? Hmmm... Co przez to masz na myśli ...? - zaśmiałam się.<br />
- Dowiesz się. - powiedział ,a na jego twarzy pojawił się znaczący uśmieszek.<br />
<br />
Gdy tylko Justin zamknął za nami drzwi do naszego domku, rzucił się na mnie i zaczął mnie czule całować.<br />
- Czy już mówiłem jak bardzo Cię kocham? - zapytał.<br />
- Powtarzasz to co 5 minut. - zaśmiałam się. Jego ciepły oddech otulał moją skórę na szyi.<br />
Zbliżył się bardziej i szepnął mi do ucha. - Oh, naprawdę...? W takim razie muszę poprawić swój wynik... - skomentował. - Kocham, kocham, kocham Cię Cathrine J. - dodał i zatopił swoje usta mocno w mojej szyi. Zaczął ssać moją skórę bez opamiętania ,aż do momentu ,gdy pojawiła się tam malinka.<br />
Gdy oderwał swoje usta ,dotknęłam szyję w tym miejscu i syknęłam, tyle samo ile dawało to przyjemności, tyle samo bólu.<br />
Jego ręce wędrowały po moich biodrach. Przysunął mnie do siebie. Nasze ciała się ze sobą stykały tak jak poprzedniej nocy. A w moim brzuchu pojawiło się to samo ciepłe uczucie. Tak bardzo go kochałam...<br />
<br />
- O są...! No nareszcie! - skomentowała nasze pojawienie się Kylie, która z Chazem już tu siedziała przez jakiś czas.<br />
- Co wam aż tyle zajęło? - zapytała, a na mojej twarzy pojawiły się nie kontrolowanie rumieńce. Tak, zrobiliśmy to znowu... I było wspaniale jak zawsze.<br />
- Aha. Rozumiem. - skomentowała Kylie. Domyśliła się co było przyczyną jak tylko się na mnie popatrzyła. Zasłoniłam swoją twarz dłońmi.<br />
Chaz i Justin spojrzeli na siebie porozumiewawczo.<br />
- Oj, skarbie słabo się kryjesz. - zaśmiał się Justin i mimo tego ,że zasłaniałam swoją twarz dłońmi pocałował mnie w policzek.<br />
<br />
- Oj, stara kwitniejesz! - zaśmiała się Kylie ze mnie ,gdy poszłyśmy popływać bez chłopaków.<br />
Uśmiechnęłam się. Nie miałam co zaprzeczać, taka była prawda. Moje życie z Justinem u boku, bez żadnych problemów było dużo lepsze niż te w Nowym Yorku.<br />
- To samo mogę stwierdzić o tobie. - także skomentowałam postawę przyjaciółki.<br />
Uśmiechnęła się.<br />
- A ty lepiej opowiadaj jak było?!- zaśmiała się na pół morza moja przyjaciółka zmieniając temat.<br />
- Ale ,co było? - udałam ,że nie wiem o co chodzi.<br />
- Nie udawaj głupiej, Cat, to chyba jasne ,że chodzi mi o seks! - znowu głośno się zaśmiała, a ja po ciekawskich spojrzeniach paru ludzi, miałam ochotę zapaść się pod ziemię.<br />
- Kylie! - upomniałam przyjaciółkę. - Ciii!<br />
- No, przepraszam. Ale mów już.<br />
- No więc, było normalnie, zrobiliśmy to i tyle.<br />
- Ugh, Cat, jesteś nie możliwa. Może coś więcej? Bolało czy nie?<br />
- Bolało ,ale nie aż tak jak myślałam ,że będzie, po za tym było cudownie, bo zrobiłam to z osobą ,którą kocham. - odpowiedziałam szczerze na jej pytanie.<br />
- Oh, Cat, czasami zachowujesz się jak dziecko... - zaśmiała się kręcąc głową.<br />
- A jak twój pierwszy? - zapytałam.<br />
- No, było podobnie... - odparła, ale chba nie chciała kontynuować tego tematu. Czyżby Chaz był słaby w te klocki? Nie, no żartuje.<br />
<br />
Justin's POV<br />
<br />
- Ej, stary. I jak tam wam? - zapytał Chaz ,gdy brałem łyk piwa, które właśnie sobie kupiliśmy.<br />
- No, wiesz, normalnie, dobrze, tzn. inaczej niż z innymi. - odpowiedziałem.<br />
- Inaczej? - zapytał.<br />
- Lepiej, najlepiej. - sprostowałem. - Po raz pierwszy to robiłem z osobą, którą naprawdę kocham.<br />
- W takim razie miło mi to słyszeć... Tzn. inni by się pewnie wkurzyli o to ,że najlepszy kumpel kręci z siostrą (moją , ale nie ja. Cieszę się ,że jesteście razem, bo znam Cie Justin i wiem ,że jesteś dla niej dobrym kandydatem... - uśmiechnąłem się.<br />
- Kandydatem...? - zapytałem się.<br />
- Tzn. Chłopakiem, ale no wiesz jeżeli później ,by to przetrwało ,lub w między czasie coś się wydarzyło to może i kandydatem na męża... - nie mogłem przestać się uśmiechać. Mężem? Mógłbym już nim być nawet teraz, ale Cat była jeszcze nie pełnoletnia, i w sumie bałem się ,co mogłaby odpowiedzieć.<br />
- Dzięki, stary ,że tak mi ufasz. - powiedziałem tylko.<br />
- No problemo. - odparł. A ja zostałem myślami jakby to było ,gdybym poprosił ją o rękę.<br />
<br />
Cat's POV<br />
<br />
Poczułam ręce oplatające moją talię od tyłu i niemal odskoczyłam, ale po chwili zdałam sobie sprawę ,że to Justin, więc się uspokoiłam, za to usłyszałam cichy śmiech tuż za swoim uchem. - BUU! HAHHA!<br />
- Jesteś niemożliwy. - odparłam udając na krótko obrażoną.<br />
- Ale twój!- zaśmiał się jeszcze bardziej. - Co...? - zapytał ,chcąc usłyszeć to ode mnie.<br />
- Mój. - odparłam i poczułam na krótko jego usta na swoim policzku.<br />
<br />
Po wzięciu krótkiego prysznicu wraz z umyciem włosów założyłam na siebie wcześniej przygotowany <a href="http://favim.com/image/2014134/" target="_blank">strój</a> w którym miałam iść do klubu.<br />
Zrobiłam mocniejszy makijaż niż zwykle ,a włosom pozwoliłam samym wyschnąć. Wyszłam z łazienki. Justin był już <a href="https://cdn.shopify.com/s/files/1/0811/6973/files/Grid_1.jpg?16289490860174247518" target="_blank">gotowy</a> i jak zawsze wyglądał świetnie. - Uuu. kochanie... - skomentował. - Wyglądasz nieziemsko. - pocałował mnie w policzek.<br />
- Uuu, kochanie... Ty też niczego sobie. - skomentowałam tak samo.<br />
Uśmiechnął się.<br />
- Jesteś niemożliwa. - zaśmiał się używając moich dzisiejszych słów.<br />
- Ale twoja. - także użyłam jego wcześniejszych słów.<br />
- Moja.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLUdJHNj3odR_GmBHnRCE_Cv0A0ls5iOAP2A2c3wBEVQg1fPTLYtpwaT4PD9UIsgnosjdtpmgBP_Snt9kRy1-c6rqT1kWByqsDOzy71vJr4kgh3CeMkapge9LTARQCtYi6irWm9QPOpTAi/s1600/388d8402735b103dd2336325f3f1ee33.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLUdJHNj3odR_GmBHnRCE_Cv0A0ls5iOAP2A2c3wBEVQg1fPTLYtpwaT4PD9UIsgnosjdtpmgBP_Snt9kRy1-c6rqT1kWByqsDOzy71vJr4kgh3CeMkapge9LTARQCtYi6irWm9QPOpTAi/s1600/388d8402735b103dd2336325f3f1ee33.jpg" /></a></div>
<br />
Przepraszam za moją nieobecność. Tak dużo się zmieniło...<br />
<br />maagiiee0http://www.blogger.com/profile/08313752892526707136noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6609034387909307623.post-66093486770756163332016-09-16T11:49:00.001-07:002016-10-12T11:50:55.079-07:00Chapter 35Justin'sPOV<br />
<br />
Gdy się obudziłem moja księżniczka jeszcze słodko spała opierając swoją główkę na moim ramieniu. Noc dała mi przekonanie ,że jest moja i chce być tylko ze mną, w końcu mi się oddała...<br />
- Justin...? - usłyszałem jej cichy głos, właśnie się budziła. Ah, jak ja kocham jej słodki głos...<br />
- Dzieńdobry, kochanie. - przywitałem się z nią całując ją w czoło.<br />
- Dobry, skarbie. - odpowiedziała otwierając swoje powieki.<br />
- Jak Ci się spało ? - zapytałem.<br />
- Dobrze, a nawet bardzo dobrze. - uśmiechnąłem się znacząco na jej słowa. - A tobie ? - zapytała.<br />
- Także. - Nie dość ,że nasza noc była wspaniała ,to jeszcze mogę się teraz budzić każdego dnia u boku mojego skarba i nie musimy się martwić niczym.<br />
- O czym myślisz ? - zapytała dziewczyna wpatrując się w moje oczy swoimi dużymi niebieskimi oczyma.<br />
- O życiu, o nas. - podsumowałem, chyba nie muszę być zbyt ckliwy... Cat podniosła jedną brew na wzmiankę o nas.<br />
- I o tym jak cudownie jest budzić się każdego dnia przy tobie. - dodałem.<br />
- Awww, Justin jesteś taki uroczy. - skomentowała od razu.<br />
- Uroczy ? - odparłem, tym razem ja podnosząc jedną brew do góry.<br />
- Seksowny. - poprawiła się dziewczyna przewracając oczami. Uśmiechnąłem się na znak zwycięstwa.<br />
- A tak w ogóle co to jest za przewracanie oczami ? Przecież wiesz ,że tego nie lubię. - skomentowałem.<br />
- Bo jesteś uroczy. - drażniła się ze mną.<br />
- S-E-K-S-O-W-N-Y. - przeliterowałem i dodałem. - W końcu sama tak powiedziałaś przed chwilą.<br />
- Może kłamałam ? - zaśmiała się.<br />
- Uwierz mi nie chcesz mnie okłamywać, skarbie. - uśmiechnąłem się sugerując coś w postaci zemsty.<br />
- A co mi zrobisz Panie U-R-O-C-Z-Y ? - także przeliterowała.<br />
- To. - odparłem i znajdowałem się już nad nią, łaskocząc ją gdzie popadnie, na co piszczała, próbując mi się wyrwać, ale byłem od niej silniejszy, i jej delikatne ręce nie dawały rady z moimi.<br />
- Przestań. - zaśmiała się poprzez piski.<br />
- Odwołaj to ,to może się zastanowię. - skomentowałem.<br />
- Justin jesteś najseksowniejszym mężczyzną na tej planecie ! - wykrzyknęła, a ja uśmiechając się wstałem z niej.<br />
<br />
- Ja zawsze wygrywam. - skomentowałem zanim udałem się do kuchni, a dziewczyna zaraz za mną.<br />
- Nie zawsze. - odgryzła się, biorąc do ręki jabłko i jedząc je.<br />
- Oj, kochanie, przyznaj ,że zawsze tak jest. - puściłem jej oczko, robiąc kawę. - Ty zamierzasz zjeść to jabłko ,jako śniadanie ? - zapytałem.<br />
- No. - odpowiedziała.<br />
- Chyba żartujesz. - odparłem. - To mało, a w końcu śniadanie jest najważniejszym posiłkiem w ciągu dnia. - dodałem tłumacząc jej.<br />
- Oj, już dobra niech Ci będzie Panie Dietetyk. - przewróciła oczami śmiejąc się. - Więc ,co zjemy na śniadanie?<br />
- Już ja się tym zajmę, możesz iść wziąć prysznic ,a ja za chwilę do ciebie dołącze. - powiedziałem i uśmiechnąłem się dwuznacznie.<br />
- Powiadają ,że lepsze od kawy. - skomentowała udając się do łazienki.<br />
<br />
- Tęskniłaś za mną ? - zapytałem zachodząc ją od tylu w prysznicu i całując po ramieniu wzdłuż szyi. - Myślę ,że moja malinka wymaga drobnej poprawy. - zaśmiałem się, ssąc jej skórę, aż z jej ust wydobył się jęk. - To powiesz mi co jest lepsze niż kawa, albo mam lepszy pomysł, pokażesz ?<br />
Zaśmiała się i odwróciła w moją stronę, rzucając się na moje usta swoimi. Objęła mnie rękoma na około szyi, a moja ręka powędrowała w okolicę jej tyłka, ściskając za pośladek. I gdy nasze ciała już nic nie dzieliło, wszedłem w nią, głęboko. Nasze ciała, mokre od wody, połączone ze sobą.<br />
Poruszałem się w niej najpierw wolno doprowadzając ją tym do szaleństwa, dopiero później przyśpieszając, ona poruszając swoimi biodrami dostosowywała się do mnie.<br />
<br />
Cat's POV<br />
<br />
Tym razem nie bolało, nie żeby wczoraj bolało bardzo ,ale na początku czułam trochę bólu, ale potem się rozkoszowałam po prostu naszą bliskością.<br />
Justin wykonał kilka jeszcze ruchów, wolniejszych już i poczułam te niezwykłe błogie uczucie wypełniające mnie od środka. - Justin... - jęknęłam. Justin jeszcze poruszył się we mnie z 2 razy i sam również doszedł, jęcząc w moje usta. Wyszedł ze mnie.<br />
Chwilę nam jeszcze zajęło ustabilizowanie oddechów, i później po prostu się umyliśmy, tzn. siebie nawzajem.<br />
Założyłam na siebie szary crop top i do tego czarne szorty. Moje włosy były mokre, ale pozwoliłam im samym wyschnąć.<br />
Justin także się ubrał...hmmm... w bokserki i szorty. Pozostawiając swoją górną partię ciała nagą.<br />
- Gdybyśmy nie byli na tym poziomie związku powiedziałbym Ci ,abyś zrobiła zdjęcie, ale że jesteśmy razem, to pozwalam Ci się gapić kiedy i ile tylko chcesz. - zaśmiał się z tego ,że go opczajam.<br />
- Idiota. - skomentowałam przewracając oczami,wymijając go i chcąc wyjść z pokoju. W ostatniej chwili pociągnął mnie za rękę w swoją stronę, przez co poleciałam do tyłu.<br />
- Nie złość się, przecież wiesz ,że Cię kocham. - powiedział składając na moich ustach krótki pocałunek.<br />
- Co nie zmienia faktu ,że... - dokończył za mnie. - Jestem cały twój i kocham jak na mnie patrzysz.<br />
- Nie zmienia. - westchnęłam.<br />
<br />
Po zjedzeniu śniadania, dosyć obfitego, które zorganizował Justin. - poszliśmy na spacer.<br />
Gdy zatrzymaliśmy się przy innym domku hotelowym. Zapytałam - Justin, co my tu robimy?<br />
- Nie wspominałem ,że mam dla ciebie niespodziankę. - zdziwiłam się.<br />
Zapukał do drzwi, które po chwili otworzył...<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGwjwGzHbnCCxeY7iZqTB7SM2Zf_dxV502eRXB6LyaFj7p7hRve8tSJ3H6o7UsoSAfdUlPktRlPIXLR9MA59gkz5JLsurbDCnkF3cUXie5a7zAZYWj41ihEsCrYXtGvkAKq2g8bEQuQO-Y/s1600/c478de4aec85488f361dfaf482aa018b.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGwjwGzHbnCCxeY7iZqTB7SM2Zf_dxV502eRXB6LyaFj7p7hRve8tSJ3H6o7UsoSAfdUlPktRlPIXLR9MA59gkz5JLsurbDCnkF3cUXie5a7zAZYWj41ihEsCrYXtGvkAKq2g8bEQuQO-Y/s1600/c478de4aec85488f361dfaf482aa018b.jpg" /></a></div>
<br />maagiiee0http://www.blogger.com/profile/08313752892526707136noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6609034387909307623.post-45924116594926069952016-06-29T15:40:00.000-07:002016-06-29T15:40:41.227-07:00Chapter 34<b><span style="font-size: large;">+18</span></b><br />
<br />
Justin's POV<br />
<div>
<br /></div>
<div>
Myślałem ,że sprawa dotycząca Melanie i naszego dziecka jest już zamknięta. Mieliśmy to ustalić ze sobą bez pomocy sądu, a ja miałem płacić alimenty, oczywiście wcześniej upewniając się ,że to moje dziecko. </div>
<div>
Widząc ,że Cat jeszcze słodko sobie śpi, podniosłem się wiedząc ,że nic nam nie może zepsuć tego dnia i postanowiłem pójść zrobić kawę.</div>
<div>
Gdy wstawiałem do ekspresso saszetkę z kawą Cat akurat się obudziła, miała na sobie mój biały t-shirt i wyglądała w nim zarówno słodko jak i seksownie. Bez makijażu była jeszcze ładniejsza.<br />
- Cześć, kochanie. - uśmiechnąłem się na jej widok. Ta, po przeciągnięciu się i otarciu zaspanych oczu także się ze mną przywitała mówiąc - Hej, skarbie. - i całując mnie w policzek. Czułem jej rękę krążącą po plecach ,a ją samą wtulającą się we mnie.<br />
- Zrobić Ci też kawy ? - zapytałem, gdy się ode mnie oddaliła i usiadła na drewnianym stołku przy wespie.<br />
- Poproszę. - odparła ,a w jej kąciki ust wkradł się uśmiech. - To ja może w takim razie zrobię śniadanie. - zaproponowała podnosząc się.<br />
- Nieeeeee! - przeciągnąłem specjalnie, gdyż wiedziałem ,że ją tym zdenerwuję. - Ty już się o nic nie martw, tylko usiądź, ja zajmę się śniadaniem, będzie lepiej dla wszystkich. - zacząłem śmiać się z jej talentu kucharskiego, no a raczej jego braku. Ta złożyła ze sobą ręcę i udała obrażoną. - Jajecznicę to ja akurat umiem zrobić... - zaprotestowała i usiadła z powrotem na swoje miejsce.<br />
Po zrobieniu kawy postawiłem filiżankę jej i sobie, siadając obok niej. Ta nadal udawała obrażoną.Przytuliłem ją od tyłu obejmując ręką w pasie, a głowę kładąc na jej ramieniu. - No kochanie, nie obrażaj się już. - przeciągnąłem całując ją w miejsce kości policzkowej. Gdy nic nie odpowiedziała pocałowałem ją jeszcze raz i jeszcze raz ,aż dotarłem do jej ust, gdzie wtopiłem swoje, przetrzymując ten moment, do czasu ,gdy poczułem ,że się uśmiecha. Po woli oddaliłem swoje usta też się uśmiechając.<br />
- Pomyślałem ,że moglibyśmy dzisiaj wieczorem pójść do clubu. - zaproponowałem.<br />
- Fajny pomysł. - skomentowałam.<br />
- Mam się pojawić w jednym z tutejszych klubów, by zrobić im reklamę. - dodał.<br />
- Rozumiem.<br />
Resztę dnia spędziliśmy na: pływaniu, spacerach po tutejszej okolicy, dokuczaniu sobie nawzajem, przytulaniu itd. Teraz czekałem na Cat ,która się jeszcze malowała w łazience. Widziałem już jej sukienkę mała, czarna z dużym dekoltem. Jak dla mnie zbyt dużo odsłaniająca, ze względu na to ,że jakieś inne typy będą się gapić na moją księżniczkę, i wyobrażać sobie to i tamto, no ale nie chciałem się już czepiać, a Cat by pewnie źle zrozumiała moje intencje.<br />
Cat skończyła się malować i wreszcie mogliśmy ,,ruszyć na miasto". Spacerkiem dotarliśmy w niecałe 10 minut, zważając na to, że Cat miała na sobie obcasy, dotarliśmy do drzwi ze świecącym napisem ,,Locked Club". Wylegitymowaliśmy się u ochroniarza pokazując mu swoje dowody. Przepuściłem Cat w drzwiach i wszedłem zaraz za nią. I tak znaleźliśmy się w środku kolorowych laserów, świateł, basów a zarazem ciemnicy i odoru alkoholu, fajek i nie wiadomo czego jeszcze.<br />
Starając się mówić dosyć głośno poinformowałem Cat ,że idę do DJ poinformować go ,że jestem i ma mnie do dyspozycji. Potem znalazłem się już na górze centrum DJ LOFI (jak się później okazało). Lofi od razu mnie poinstruował ,że zmiksuje początek kawałka ,który zaśpiewam. Wybrał ,,Where are u now".Zmiksował najpierw przejście z kawałka ,który puszczał do mojej piosenki i powiedział przez mikrofon. - Justin Bieber postanowił odwiedzić was dzisiaj i wnieść was w trochę swoje koncertowe klimaty" i przekazał mi mikrofon, z początku nie wiedziałem co powiedzieć ,ale później poszło z lekka ,,Hej, jestem Justin i zamierzam was rozkręcić, sprawmy żeby ta noc była nie zapomniana".<br />
<br />
Cat's POV<br />
<br />
Gdy pierwsze takty piosenki rozbrzmiały po klubie, mogłam podziwiać jak Justin czuje się będąc w swoim żywiole w tle muzyki na scenie. Inni tańczyli do jego piosenki, więc ja też zaczęłam ledwie poruszać biodrami. Poczułam obecność kogoś za sobą, wiedziałam ,że to nie Justin ,bo Justin był na scenie, więc bałam się odwrócić ,by się dowiedzieć. W końcu się odważyłam i był to koleś starszy od Justina, z ciemnymi włosami, brodą, ciemną karnacją i masywną budową, aż mnie ciarki po plecach przeszły. Hmmm...Czyżby za dużo sterydów ? Próbowałam się od niego dyskretnie oddalić ,gdyż bałam się jak straszne mogą być tego skutki. Niestety, na próżno bo facet się do mnie przygwoździł. I gdy tylko zrobiłam dwa kroki do przodu pociągnął mnie za rękę w swoją stronę, tak ,że wylądowałam na jego klacie. Chciałam chociaż odwrócić twarz od niego, gdy czułam odór alkoholu nie do zniesienia, ale na próżno. Otworzyłam usta by powiedzieć mu żeby się ode mnie odwalił ,ale ten wykorzystał moment i włożył mi język do buzi. Odepchnęłam go od siebie z całej siły, co było bardzo trudne. Nie chciałam tego, nie chciałam się całować z tym facetem, nie chciałam się całować z żadnym innym facetem prócz Justina, nie chciałam go zdradzić. Nim zauważyłam udało mi się wyswobodzić z uścisku tego faceta a przed sobą zobaczyłam jak Justin uderza go z pięści prosto w nos. - Jeszcze raz tkniesz moją dziewczynę ! - zagroził mu. Szczęście ,że Justin był i znalazł się w odpowiednim momencie. - Chodź kochanie, idziemy z stąd. - powiedział do mnie i podał mi rękę ,którą złapałam. Gościu mógłby powalić nawet byka gdyby chciał ,ale przez alkohol i pewnie z innych względów sobie darował i poszedł, całej sytuacji przyglądało się zaledwie 5 osób znajdujących się w pobliżu reszta zajęła się sobą i była za bardzo upita ,by nawet zwrócić na to uwagę.<br />
Chwilę później znajdowaliśmy się już na zewnątrz klubu i szliśmy wzdłuż plaży. Justin miał ręce w kieszeni oraz zaciśniętą szczękę, nie odzywał się.<br />
- Przepraszam. - odezwałam się pierwsza. Spojrzał na mnie zdziwiony.<br />
- Przestań, przecież nic nie zrobiłaś. - odparł.<br />
- Ale jesteś na mnie zły... - westchnęłam.<br />
Przez resztę drogi się nie odezwał, dopiero ,gdy usiedliśmy na moście przy domku westchnął i rzekł. - Nie jestem zły na ciebie... - spojrzałam się na niego ,ale on patrzył się gdzieś w dal. - Jestem zły na siebie za to ,że Cię nie upilnowałem i pozwoliłem ,aby ten typ Cię dotykał i pocałował.<br />
- Justin to nie twoja wina, przecież... - chciałam ,aby przestał tak mówić. Nie dał mi dokończyć, wtopił się w moje usta. - To powinienem być ja. - powiedział i wrócił do pocałunku. Jego usta zsunęły się na moje. Serce dawało znać z każdym kolejnym pocałunkiem. Odsunął się ode mnie. Potrzebowałam go tak bardzo. Chciałam mieć pewność ,że nic nie jest w stanie nas rozdzielić, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Wstał i podał mi rękę ,abym skorzystała z jego pomocy wykonując tą samą czynność. Postąpiłam tak ,nie rozumiem za bardzo dokąd chce iść.<br />
Przeszliśmy przez cały mostek i znaleźliśmy się już w środku. - Zamknij oczy. - nakazał, stojąc za mną. Zamknęłam je. Poczułam jego rękę obejmując moją talię. Zaczął mnie dokądś prowadzić. Przeszliśmy z jakieś 10 kroków i zatrzymaliśmy się. Czułam jego ciepły oddech na swoim ramieniu wzdłuż szyi. Pozostawił na mojej szyi krótki pocałunek i oddech jego piął się ku górze. - Teraz, kochanie możesz już otworzyć oczy. - szepnął w moje ucho.<br />
Otworzyłam oczy i moje oczy ogarnęły pobłyski palących się świeczek na komodach. Na łóżku leżały płatki róż. Justin przeszedł obok mnie stając przede mną, w niezbyt dużej odległości, jeżeli to w ogóle można nazwać odległością. Czułam jak jego ciało przylega do mojego. Miałam tak wielką ochotę oddać mu się cała. - To teraz, kochanie możesz mi udowodnić ,że jesteś tylko moja, powiedział wtapiając mi się w usta.<br />
Justin rozpiął mi sukienkę, nadal mnie całując i błądząc rękami po moich plecach. Suwak został rozsunięty. Przerwałam na chwilę pocałunek, odsunęłam się trochę i zdjęłam najpierw jedno ramiączko sukienki, a następnie drugie. Sukienka ze mnie niemalże spadła, miałam na sobie już tylko bieliznę. Justin ściągnął z siebie t-shit. Jego mięśnie otarły się o moją nagą skórę. Ciepło naszych ciał nas zespoliło ,gdy tylko przysunął się z powrotem do mnie. Złapał mnie za ręce z obu stron i przeciągnął mnie w ten sposób do siebie, siadając na łóżku. Przeciągnął mnie sobie na kolana. Usiadłam na nim rozkrakiem ,czułam pojawiające się wybrzuszenie w jego spodniach. Wpiłam się w jego usta, obejmując z obu stron rękoma jego szyję. Nasze usta się o siebie ocierały, powodując dreszcz. Tak bardzo go teraz pragnęłam.<br />
Przewrócił mnie na plecy. Przesunął ustami po mojej szyi, wzniecając falę ciepła, która przebiegła przez moje ciało. Wbił się w moją szyję, z lekka pociągając za skórę swoimi zębami, następnie znowu ssąc. Rękoma doszukałam się paska jego spodni leeko zwisających. Rzozpięłam pasek, a następnie spodnie, Justin przerwał to co robił po to by ściągnąć z siebie spodnie do końca. Nie wrócił do mojej szyi, tylko zajął się moim stanikiem, rozpiął go sięgając rękoma za moje plecy i zupełnie zerwał go ze mnie, rzucając go gdzieś w kąt pokoju. Uśmiechnął się na widok mich nagich piersi. Przesunął lekko dłonią w ich okolicach i za nie złapał, pieszcząc je. Mój oddech stawał się cięższy. Później jego dłoń powędrowała w stronę moich majtek. Włożył dłoń pod moje majtki. Doprowadzał mnie tym do szaleństwa. Jego dłoń znalazła się pod spodem moich majtek na pośladku za który ścisnął, prawdopodobnie pozostawiając po sobie ślad.<br />
Nim zauważyłam pozbył się moich majtek w taki sam sposób co stanika. Włożyłam rękę w miejsce jego wyraźnego już wybrzuszenia. Przesunęłam ręką po jego męskości wzdłuż góry. Dotykając za skrawek jego bokserek, pozbyłam się ich z niego. Byliśmy już w czystej naturze ,bez zbędnych rzeczy na sobie.<br />
Zszedł ze mnie na chwilę, by wyjąć z kieszeni swoich spodni paczkę z prezerwatywą. Rozpieczętował ją ,a prezerwatywę założył na swój członek. Wracając na swoje miejsce, tzn, przede mną. Kładąc ręce po obu stronach mojej głowy schylił się i szepnął - A teraz daj mi poczuć ,że jesteś tylko moja. - i z całej siły wszedł we mnie.<br />
Zaczął się we mnie poruszać najpierw wolno. Jęknęłam. Później szybciej. Moje paznokcie wbijały się w skórę jego pleców. Nie byłam w stanie nic powiedzieć ,ledwo co łapałam oddech. Złapał za mój podbródek kierując go tak bym utrzymywała z nim kontakt wzrokowy. Justin poruszał się coraz szybciej, wzbudzając we mnie ciepło i siłę podniecenia. Złączyliśmy ze sobą naszę ręce, wiedząc ,że to prawie ten moment. Justin zaczął poruszać się jeszcze szybciej. - Kocham Cię Justin. - Wyszeptałam ,a właściwie jęknęłam. - Też, Cię kocham. - wyszeptał Justin i w tym momencie oboje doszliśmy.<br />
Poczułam błogie uczucie wypełniające mnie od środka. Czułam jak moja kobiecość zaciska się na jego penisie. Justin na mnie opadł. Chwilę później wyszedł ze mnie i położył się obok mnie. Złapaliśmy się za ręce. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową. - Kocham Cię, mała. - wyszeptał całując mnie w czoło. Nim zdążyłam odpowiedzieć zmrużył mnie sen.</div>
maagiiee0http://www.blogger.com/profile/08313752892526707136noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6609034387909307623.post-59984601931094890602016-06-04T17:15:00.001-07:002016-06-04T17:15:52.766-07:00Chapter 33Cat's POV<br />
<br />
- Cat, Cat... - usłyszałam we śnie. Głos mi kogoś przypominał, jednak myślałam ,że to sen dopóki dobieglej nie usłyszałam swojego imienia wypowiadanego przez drugą osobę. Otworzyłam ledwo co powieki starając się wyostrzyć swój wzrok, by dowiedzieć się kim jest ta nikczemna osoba nękająca moje sny o jednorożcach i tęczy ( oczywiście żartuję ). Zaskoczona widokiem osoby przetarłam oczy myśląc ,że nadal się nie obudziłam. Był to Justin, nie myliłam się. Siedział na skraju łóżka. Podniosłam się do pozycji siedzącej.<br />
- C-co ty tu robisz ? - nie tak, że nie chciałam żeby tu był Justin, po prostu byłam zdziwiona jego obecnością tutaj o tak wczesnej porze.<br />
- Twoja ciocia mnie wpuściła. - odpowiedział wzruszając ramionami. W sumie mogłam się domyślić.<br />
- Po za tym kochanie za 3 godziny mamy samolot. - dodał uśmiechnął się zalotnie.<br />
- No tak. - przypomniałam sobie, mentalnie przybijając sobie facepalma na czole. Podniosłam się na równe nogi i pobiegłam szybko pod prysznic. Usłyszałam za sobą chichot Justina.<br />
Po szybkim prysznicu pozostawiłam swoje włosy na naturalne wysuszenie się ich i ubrałam na siebie ten <a href="https://40.media.tumblr.com/7f9dbf1d023c39178fb5415d766e4003/tumblr_nsbqdd6tXh1ucwfedo1_500.png" target="_blank">outfit</a>. Potem wróciłam się z pokoju do łazienki ,by zrobić lekki makijaż. Wyrobiłam się w sumie w 25 minut. Justin siedział w tym samym miejscu co wcześniej przeglądając telefon. Uśmiechnął się zauważając moją obecność i schował telefon do kieszeni.<br />
- Spakowana ? - zapytał a uśmiech nie schodził mu z twarzy. Skinęłam głową. Do swojej torebki spakowałam m.in. rzeczy niezbędne mi do życia ,czyli telefon z ładowarką.<br />
- Teraz już w zupełności tak. - przytaknęłam patrząc na walizkę.<br />
- Dalej mi nie powiesz ,gdzie mnie zabierasz, co ? - zapytałam, mając nadzieję ,że jednak zmieni zdanie. Jednak to Justin...<br />
- Dalej. - przytaknął, wzruszając ramionami. - To ma być niespodzianka. - dodał puszczając mi oczko i wziął moją walizkę, którą ja zamierzałam wziąć. Zeszliśmy na dół, nie było tam ani Chaza ani cioci Judith, która gdyby była zapewne by się kszątała w kuchni.<br />
- Zjedz śniadanie. - nakazał mi Justin.<br />
- A ty ? - zapytałam nie chcąc się już kłócić o to .że mi rozkazuje. Sięgnęłam z górnej szafki miskę.<br />
- Jadłem. - powiedział i udał się na zewnątrz zanieść moje rzeczy do samochodu. Do miski nasypałam sobie płatków, które zalałam mlekiem. Martwiło mnie coś. Justina zachowanie odkąd przyjechał zmieniło się diametralnie. Na początku był szczęśliwy i miły, a teraz cierpki.<br />
Wrócił.<br />
- Wszystko okej ? - zapytałam. Był widocznie myślami gdzie indziej.<br />
Spojrzał się na mnie zdezorientowany i po chwili jednak uśmiechnął. - Tak. - powiedział wzruszając ramionami i usiadł obok mnie. Aktualnie kończyłam jeść płatki.<br />
- Nie mogę już więcej. - westchnęłam .gdy w misce znajdowała się jedna trzecia. Justin pokręcił głową, śkiejąc się pod nosem i sięgnął moją miskę, dokańczając po chwili jej zawartość.<br />
- Myślałam ,że nie byłeś głodny. - skomentowałam.<br />
- Też tak myślałem. - dopowiedział podnosząc siś z krzesła i wkładając miskę do zlewu.<br />
- To co jedziemy ?<br />
<br />
Justin's POV<br />
<br />
- To co jedziemy ? - zasugerowałem. Cat przytaknęła i tak opuściliśmy jej dom.<br />
Wyjechałem samochodem na ulicę kierując się w stronę lotniska. Cat miała rację, gdyż gryzło mnie wiele rzeczy. Poczynając od sms'u od Melanie odnośnie alimentów. Problem leżał nie w płaceniu ich. Bo z tym nie było problemu. Tylko w tym ,że nigdy nie wyobrażałem sobie ,że będę musiał płacić alimenty własnemu dziecku, mógł rzadko je widywać, że to nie do mnie będzie przychodzić z problemami i prawdopodobnie nigdy nie dowie się ,że to ja jestem jego ojcem.<br />
Cat zauważyła ,że nad czymś myślę, ale pewnie uznając ,że i tak nic ode mnie nie wyciągnie zajęła się sobą. A gdy Cat zajmuje się sobą w samochodzie oznacza to radio. Nacisnęła guzik przewijający na inną stację, niż ta której słuchałem jadąc do niej. Gdy w końcu zrozumiała ,że z lepszymi piosenkami nie znajdzie, wróciła się na tamtą, a z głośników wyleciał środek piosenki ().<br />
<br />
Cat's POV<br />
<br />
Byliśmy już po odprawie i siedzieliśmy już w samolocie Justina. Zdecydowanie nie przypomina on go samolotu, którym poruszają się ludzie tacy jak ja.<br />
Za dwadzieścia minut samolot miał startować.<br />
- Nadal mi nie powiesz dokąd jedziemy ? - zapytałam w celu rozluźnienia sytuacji. Justin jak na zawołanie wyrwał się ze swoich myśli z pełnym uśmiechem spoglądając na mnie. - Nie licz na to. - i się roześmiał. Mając nadzieję ,że nie zauważy wystawiłam mu język. Ale temu to nie umknęło, rzecz jasna. - Co to za wystawianie mi języka, kochana ? - zaśmiał się. Uśmiechnęłam się za tamto ostatnie.<br />
- Ja nic takiego nie zrobiłam. - los niestety chciał ,że nie jestem zbyt dobrą aktorką.<br />
- Kłamczuch. - podsumował, na co wydęłam swoją dolną wargę, a ten ścisnął za moje poliki całując mnie raz, bardzo czule w usta, i je puścił.<br />
<br />
Justin's POV<br />
<br />
Cat spokojnie spała z głową opartą na moim ramieniu, gdy ja przeglądałem swojego instagrama, mając nadzieję, że to sprawi ,że przestanę o Melanie i jeszcze nienarodzonym moim dziecku myśleć. Nie chce nawet wiedzieć, co by było gdyby Cat poznała prawdę. Dlatego musiałem sam z tym żyć, nie mogąc się wyżalić nawet najbliższym osobom. Moja mama nawet nie wiedziała, bo znając życie to nie pochwaliłaby mojego postępowania. Zastanawiałem się czy nie porozmawiać o tym z moim tatą, lecz bałbym się ,czy przez przypadek nie wyszłoby to na wierzch (jeżeli oczywiście wiecie co mam na myśli).<br />
<br />
Cat's POV<br />
<br />
Justin szturchnął mnie ramieniem ,kiedy wylądowaliśmy. Przetarłam moje zaspane oczy i wyjrzałam przez okno, bo przecież ciekawość górą. Widać było ,że jest to ciepłe miejsce, gdyż pierwsze ,co rzuciło mi się w oczy to morze no i lotnisko. Jednak nadal nie miałam pojęcia gdzie jesteśmy.<br />
- I jak podoba się ? - zagadnął mnie Justin zauważając ,że podziwiam widoki.<br />
- Oczywiście ,że tak. Tu jest pięknie. Tylko...hmm...gdzie my jesteśmy ?<br />
- Na wyspie Bora Bora, kochanie. - odpowiedział. - Z dala od natrętnych paparazzich. - wytłumaczył.<br />
Rozumiałam teraz wybór Justina ,co do wakacji. Przynajmniej będzie mógł odpocząć od fleszy.<br />
- To ,co idziemy ? - Justin skierował do mnie pytanie retoryczne podnosząc się na równe nogi, co ja też zrobiłam.<br />
<br />
Justin's POV<br />
<br />
Po pół godzinie drogi z lotniska dostaliśmy się do hotelu, jeżeli ,to wogóle można nazwać typowym hotelem. Hotel wyglądał tak ,że zamiast pokoju zamieszkiwało się w małym domku, do którego po otrzymaniu kluczy zaraz weszliśmy. Domek był przytulnie urządzony, a Cat nie kryła zachwytu. Po obejrzeniu go po prostu się we mnie wtuliła, dziękując mi ,że ją tu zabrałem i ciesząc się ,że spędzimy tu razem trochę czasu. Spojrzałem na zegarek, była 15sta, więc zarządziłem ,że idziemy coś zjeść.<br />
<br />
Cat's POV<br />
<br />
Gdy wróciliśmy z lunchu, poszliśmy szybko się przebrać w kostiumy i poszliśmy nad wodę. Nie obyło się oczywiście ,bez komentarzy Justina ,że lubi mnie w kostiumie i że powinnam częściej się tak nosić, hah ciekawe gdzie i kiedy, chociaż w sumie. chyba się domyślam ,że nie miał na myśli dnia.<br />
Woda była dość ciepła, co niestety nie służyło ,gdyż słońce grzało mocno, ale przynajmniej dało się popływać.<br />
<br />
*********************************************************************************<br />
Zaniedbałam ostatnio trochę bloga. Przepraszam was najmocniej. Naprawdę myślałam ,że będę miała czas po egzaminach ,niestety się rozczarowałam, gdyż przyszło poprawianie ocen... i w sumie nadal jest. Cóż, mam nadzieję ,że po 10 znajdę trochę czasu na podgonienie z rozdziałami. Tym razem nic nie obiecuje, bo nadal mam do zrobienia projekt z historii,<br />
Na początku miałam trochę problem z wybraniem miejsca ich wyjazdu, ale w końcu zdecydowałam się na wyspę Bora Bora, z tego też względu ,że Justin tam często bywał, po za tym to ładne miejsce. O ile się nie mylę, to w następnym rozdziale może być SPECJAL, albo w kolejnym ,zależy jak wyjdzie.<br />
No cóż dziękuje wam ,że mnie nie opuściliście i dalej czytacie. To wy mnie motywujecie do dalszego pisania. <3maagiiee0http://www.blogger.com/profile/08313752892526707136noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6609034387909307623.post-89855833256790007202016-04-24T14:58:00.002-07:002016-04-24T14:58:52.029-07:00Chapter 32Cat's POV<br />
<br />
Sfrustrowana opadłam na łóżko. Przeglądałam już od pół godziny swoje rzeczy, nie wiedząc co mam włożyć na zakończenie. To za krótkie, to za długie, tamto za ciasne. A o 14stej miałam zakończenie. Dodatkowo przypominając sobie o wyjeździe z Justinem skapnęłam się ,że nie mam kostiumu (nadal nie wiedziałam gdzie mnie zabiera, ale coś mi mówiło ,że jest tam ciepło). Do tego nadal nie wiedziałam ,czy ciocia wyrazi zgodę na mój wyjazd z Justinem. Ale jak na kobietę w średnim wieku, jest naprawdę równą babką, więc może jednak. Po za tym lubi Justina i może moi rodzice się nie dowiedzą, gdyż tu na miejscu to ona a za mnie odpowiada. Liczę na to. Jeszcze tego by brakowało: starzy ,którzy mają mnie gdzieś ,a jak przychodzi co do czego i chodzi o to ,że mam chłopaka ,to nagle jestem ukochaną córeczką tatusia. Śmieszne.<br />
Wysłałam wiadomość do Kylie.<br />
<b>Do:Kylie</b><br />
<b>Pomyślałam ,że mogłybyśmy się po zakończeniu udać do galerii. Co ty na to ?</b><br />
<b><br /></b>
<b>Od:Kylie</b><br />
<b>Świetnie się składa, bo potrzebuję kostiumu. Ale więcej ci opowiem potem !</b><br />
<b><br /></b>
Odłożyłam telefon zdając sobie sprawę ,że jest już godz. 13:20. Muszę się poprawić ,by wyglądać jak człowiek. Poszłam do łazienki w celu poprawienia swojej urody przez lekki makijaż. Wróciłam się do pokoju decydując się w końcu na taki <a href="http://40.media.tumblr.com/374b1bff4f4f83547166242b7955a48a/tumblr_ng2p7aZFFc1u4hniyo1_1280.png" target="_blank">outfit</a>. Następnie do swojej torebki zapakowałam swój telefon i ruszyłam do wyjścia spotykając się w nim z Chazem, który jednak nie zamierzał zostać, lecz zapomniał kluczy.<br />
<br />
Ja i Kylie spotkałyśmy się dopiero przed szkołą z naszymi znajomymi. Nawet Drake założył koszulę. Po przywitaniu się zaczęłyśmy gadać z Sam, nie wspominałam o niej, bo są to tylko stosunki z widzenia. Sam ,która wydawała się być jedną z tych pustych lasek ( jak ją oceniłyśmy na początku ) okazała się być całkiem spoko. Opowiedziała nam o tym ,że jej rodzice kupili domek w Malibu i że jeszcze w połowie wakacji się tam przeprowadza. Szkoda ,że dopiero teraz miałyśmy okazję z nią pogadać, w sumie równa z niej laska. Gdy zostało już tylko pięć minut do zakończenia, wszyscy zaczęli się zbierać na sali gimnastycznej, włącznie z nami.<br />
Konkurs świadectw rozpoczął się równo o 14stej. W sumie nadal się zastanawiałam ,co ja jeszcze tu robię. W końcu na świadectwo z paskiem liczyć nie miałam co. Moja średnia mi na to nie pozwalała. Pomyślałam sobie ,że już po wakacjach będę w ostatniej klasie i uśmiechnęłam się sama do siebie.<br />
Po jakże porywczym konkursie świadectw każda klasa ruszyła do swojej by odebrać swoje mniej porywcze świadectwa.<br />
<br />
- To gdzie najpierw idziemy? - zapytała Kylie ,gdy byłyśmy już w galerii.<br />
- Myślę, że najlepiej będzie jak zaczniemy od kostiumów. - podsumowałam potrzebę tej jednej rzeczy każdej z nas obie.<br />
- Racja. - zgodziła się ze mną i nie pytając się o nic obie poszłyśmy do H&M.<br />
W nasze ręce ( jak to my ) wpadły nie tylko kostiumy ,ale i wiele innych rzeczy. Pięć z 6 kostiumów jakie wybrałam okazało się nie być ,,tymi". Więc liczyłam na to ,że ostatni jaki miałam przymierzać okaże się odpowiedni. Chyba miałam farta ,bo <a href="https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/d0/14/1b/d0141bfdf29fb8a320fa07c7aabd887e.jpg" target="_blank">ostatni</a> był zdecydowanie najlepszy. Kylie ze względu na swoją piękną oliwkową karnację zdecydowała się na <a href="http://imgfave-herokuapp-com.global.ssl.fastly.net/image_cache/1431742796989950.jpg" target="_blank">ten</a> ,który również świetnie podkreślał jej kształty. Jestem pewna ,że Chaz będzie zadowolony z jej wyboru, bo jak zgaduję to również jego dotyczyło. Oprócz kostiumu zdecydowałam się też na <a href="https://36.media.tumblr.com/86600e8d37cf33d2cf1aac2efc9ebf36/tumblr_o5lj8ja1ZL1tawaqco1_500.jpg" target="_blank">okulary przeciwsłoneczne</a>. Po kupieniu tych ważniejszych rzeczy jak to logika dziewczyn udałyśmy się do Burger Kinga na obiad.<br />
Po odebraniu swoich tac z jedzeniem usiadłyśmy przy wolnym stoliku ,gdzieś na końcu sali.<br />
- Więc mów. - zagadnęłam Kylie ( jak widać w złym momencie ,bo ta już zdążyła sobie napakować do buzi garść frytek ). Rozpakowałam swojego cheeseburgera czekając na historię szatynki.<br />
- A więc wczoraj, jak to zwykle, ze względu na mojego brata poszliśmy po imprezie do Chaza. Większości nie będę Ci opowiadać, bo sama wiesz. Powiedział mi wczoraj ,że chce ze mną wyjechać. Jedziemy na Florydę na 2 tygodnie. - powiedziała końcówkę z wyraźną ekscytacją w głosie.<br />
- To super. - ucieszyłam się razem z nią<br />
- A jak ty? - zapytała ,gdy kończyłam jeść swojego cheeseburgera.<br />
- Było podobnie, różnica w tym ,że ja nie mam pojęcie ,gdzie chce mnie zabrać. - powiedziałam zgodnie z prawdą, nadal nie dawało mi to spokoju.<br />
- A no tak, Chaz coś wspominał. - powiedziała jakby sama do siebie.<br />
- Wspominał, o czym ? - zapytałam ja ,,jak zwykle ta mało wiedząca".<br />
- Nieważne, ale nie masz się czego obawiać ,a kostium Ci się przyda. - powiedziała puszczając mi oczko. Przynajmniej tyle.<br />
Po obiedzie poszłyśmy do reszty sklepów. W czasie zakupów zdecydowałam się również na <a href="https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/ca/bd/7c/cabd7caee3e3f453e928107071b30e2e.jpg" target="_blank">to</a> ,a Kylie postawiła na <a href="http://ri.pinger.pl/pgr37/440829cc002b21f45237736e/bag-beautiful-beauty-color-Favim.com-925535.jpg" target="_blank">szukienkę</a>.<br />
Gdy wróciłam do domu spakowałam swoją walizkę na jutro, a Justin wpadł na chwilę dać zgodę mojej cioci. Ciocia podpisała ją bez oporów. Wyszliśmy na zewnątrz na taras.<br />
- Musi Cię naprawdę lubić - zażartowałam. Jednak Justin był widocznie myślami gdzie indziej.<br />
- Co jest ?- zapytałam ,czym jego uwagę zwróciłam ku sobie.<br />
- Nic, po prostu jestem zmęczony i tyle. - uśmiechnął się do mnie słabo.<br />
Później nasza rozmowa długo nie trwała. Pożegnaliśmy się i Justin pojechał do siebie.<br />
<br />
<br />
**************************************************<br />
Nareszcie roździał udało mi się napisać. Jestem już po egzaminach więc wracam do gry :-D i tak jak dawniej. Do zobaczenia w poniedziałek.:-)maagiiee0http://www.blogger.com/profile/08313752892526707136noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6609034387909307623.post-47261531030524997752016-03-20T16:05:00.002-07:002016-03-28T15:25:41.153-07:00Chapter 31Cat's POV<br />
<br />
-Justin, nie jestem jeszcze na to gotowa. - powiedziałam powodując ,że zaprzestał wykonania czynności. Podniósł się ze mnie i usiadł na skraju łóżka tyłem do mnie. Był zły...? Także się podniosłam zakładając na siebie z powrotem stanik ,który znajdował się jeszcze chwilę wcześniej na podłodze. Nie wiedząc do końca jak wybrnąć z takiej sytuacji, przytuliłam go z zaskoczenia od tylu. - Przepraszam. - powiedziałam, na co się dziwnie spiął pod moimi rękami otulającymi jego gołą klatę. - Przestań. - zaciął się. - To nie twoja wina. Ja to rozumiem i poczekam aż będziesz tego chciała. - dodał odwracając się w moją stronę tak ,że nasze spojrzenia się ze sobą spotkały.<br />
- Nie o to chodzi... Bo w sensie ja chce ,ale... - przerwał mi.<br />
- ...Boisz się. - podsumował. Nic nie odpowiedziałam, a moje oczy popatrzyły w dół. Jednego jestem pewna - moje policzki już są całe czerwone. Oh, co za szczęście ,że w takich chwilach mam na sobie makijaż.<br />
- Cat. - zdjął z siebie moje ręce i usiadł z boku, podniósł mój podbródek ku górze, mają nadzieję , że moje oczy skontaktują się z jego. - Spójrz na mnie. - podniosłam swoje oczy wreszcie na niego. Jego miodowe tęczówki wywiercały w moich niebieskich niemalże dziury. - Jestem tu i będę. Zaczekam. - pokiwałam tylko głową zakładając kosmyk swoich włosów za ucho. Justin ostrożnie przybliżył swoje usta do moich. Gdy dzieliły już je tylko milimetry wtopił sie w nie nagle. Pocałunek przerodził się w coś więcej ,gdy nasze języki toczyły ze sobą walkę.<br />
<br />
Justin's POV<br />
<br />
Sygnał dochodzący z mojego telefonu, informujący mnie o przychodzącej widomości sprawił ,że zachłysnąłem się przecierając swoje zaspane oczy. Sprawdziłem ,czy Cat przytulona z boku mojej klaty się nie obudziła. Ta nie poruszona moim nagłym ruchem ani sygnałem wywołanym przez telefon dalej spała. Swoją drogą wyglądała słodko.<br />
Sięgnąłem telefon ze stolika, odblokowując ekran, od razu otworzyłem nową wiadomość:<br />
<br />
<b>Scooter:</b><br />
<b>Umówiłem nas z Melanie dzisiaj o 13, spróbuj się nie spóźnić :-D</b><br />
<b><br /></b>
Jęknąłem w duchu z niezadowolenia. Spotkanie się z nią ,było ostatnią rzeczą ,którą chciałbym zrobić. Nie miałem wyjścia. Muszę załatwić tą sprawę jeszcze przed wyjazdem w przeciwnym razie, będę nękany myślami typu <i>Co jeśli Cat się dowie? Co będzie z moim dzieckiem? </i><br />
Szybko nie zastanawiając się wystukałem odpowiedź zwrotną:<br />
<br />
<b>Ja:</b><br />
<b>Postaram się :-D</b><br />
<b><br /></b>
Była dopiero 9:30, więc skoro miałem jeszcze dużo czasu, a Cat jeszcze spała to wszedłem na instagrama w celu przejrzenia nowych zdjęć.<br />
Cat się zaczęła przebudzać, lecz mocniej wtuliła się w moją klatę, na której czułem ciepło jej równego oddechu. Ręką ,którą ją obejmowałem pogłaskałem ją lekko po plecach. - Cześć, księżniczko. - wychrypiałem.<br />
<br />
Cat's POV<br />
<br />
- Cześć, księżniczko. - usłyszałam głos Justina i mimowolnie otworzyłam powieki. Było mi tak dobrze w jego ramionach, no ale cóż pora wstać. - Cześć, Justin. - przywitałam się z nim, podnosząc się do pozycji siedzącej. Moje włosy musiały teraz przypominać tsunami. Justin odłożył swój telefon na szafkę, którego zresztą wcześniej w jego rękach nie zauważyłam. Cmoknęłam go tak szybko ,że prawie niezauważalnie na powitanie w usta. Jednak niezbyt niezauważalnie, bo ten przewrócił się na bok ku mojej stronie. Pochylił się nade mną napierając na mnie swoim ciałem i wtopił się w moje usta gwałtownie nie dając szans zaprzestania temu. Moję ręce obejmowały jego szyję ,a jego męskość napierała na mnie z coraz większą siłą. Justin nie zaprzestawał całowania się, pozostawiając tylko krótkie przerwy na odetchnięcie. Jego dłonie błądziły po moim ciele. Moje ręce przesunęły się wzdłóż jego karku aż do włosów ,gdzie pociągnęły za ich końcówki. Justin jęknął w moje usta. Odsunął swoje od moich na chwilę - I co ja mam z tobą zrobić ? - zapytał. Wiedząc ,że go tym zachęcę przegryzłam wargę bardzo powoli ,a on swoje usta tylko oblizał wracając po chwili do całowania mnie. Moje usta, które aktualnie były zające przez jego wygięły się w uśmiechu wygranej. Poruszyłam lekko biodrami, dla lepszej pozycji eiedząc ,że doprowadzę go tym do szaleństwa. Cóż, nie trudno stwierdzić ,że robiłam to z premedytacją. Zauważyłam, gdy łapaliśmy oddech ,że usta Justina wykrzywiły się w znaczącym uśmiechu. Wrócił do całowania się, tym razem bez języczka. Wykonywał na moich ustach niedbałe, mokre całusy, po chwili już nie tylko na ustach ,ale także na brodzie, szyi...coraz niżej. Zatrzymał się w okolicy mojego obojcz<br />
Myka zasycając tam skórę i zaczepiając przy tym lekko swoimi zębami. Wiedziałam co to oznacza. Jedną ręką spoczywałam na jego szyi ,a drugą błądziłam po jego ciele. Jęknęłam na naszą bliskość i z powodu nowej pamiątki na moim ciele. Nasze nogi były ze sobą złączone, a ręce Justina oplatały moją tallię. Nagle ,gdy zaprzestał całowania mnie w okolicy szyi i obojczyków w celu przeniesienia się z powrotem na moje usta popchnęłam go na bok tak ,że teraz to ja znajdowałam się na górze, siedząc rozkrakiem na jego męskości. Justin zdezorientowany się na mnie popatrzył, a ja nie zwracając na to uwagi wtopiłam swoje usta w jego. Teraz moja kolej. Jego jedna ręka obejmowała moją talię natomiast druga...tyłek, ściskając go. Tak się bawimy? Moje usta wykonywały niedbałe pocałunki na jego ustach, szyi klacie... aż doszły do skrawka jego bokserek. Kątem oka widziałam ,że Justin już oddał się rozkoszy, a czułam ,że jego wybrzuszenie osiąga już poziom zenitu. Pozbyłam się jego bokserek ,na co się prawdopodobnie spostrzegł. Moim oczom ukazała się jego męskość. Oblizałam swoje wargi, wkładając go po woli do swoich ust ,gdzie powoli błądziłam po nim swoim językiem po nim i go zasycałam. Wiedziałam ,że Justin jest tym oszołomiony, gdyż musiał się tego nie spodziewać. Wsuwałam go i wysuwałam powodując grymas na jego twarzy. Wróciłam do poprzedniego zajęcia i zaczęłam go zssać. Wiedziałam ,że jest blisko ,a gdy już był na skraju pozwoliłam mu się spuścić, a ciecz przemieściła się przez mój przełyk. Wyciągnęłam go ze swoich ust. Po minie Justina łatwo można było stwierdzić ,że czuł się błogo. Zadowolona z siebie uśmiechnęłam się po kryjemu.<br />
- Kochanie... To było... - przerwałam mu. - Nie rozmawiajmy o tym. - stwierdziłam zawstydzona wstając z łóżka i kierując się do łazienki w celu odświerzenia się i wzięci prysznicu, zgaduję ,że makijaż z wczoraj nadal pokrywał moją cerę tylko już nie w tych samych miejscach w których się znajdował wcześniej.<br />
- Nie da rady wcześniej? - usłyszałam jak Justin rozmawia z kimś przez telefon ,gdy zeszłam na dół. Stał odwrócony do mnie tyłem w stronę okna znajdującego się w salonie połączonym z kuchnią, więc pewnie mnie nie zauważył. Miał na sobie:szarą bluzę z fajnym czarno-białym printem na rękawach, beżowe zwisające luźno spodnie, czerwone trampki i czarny fullcap. Jedną ręką pociągał za końcówki swoich włosów jakby z frustracji. Nie odzywał się teraz, słuchał osoby z którą rozmawiał. Nagle odwrócił się w moją stronę i się widocznie spiął. - Dobra, ja kończę. Widzimy się o 13. - zareagował gwałtownie i nie czekając na reakcje osoby znandującej się po drugiej stronie telefonu zakończył połączenie. - Jenny* zrobiła nam jajecznicę z bekonem. - poinformował mnie Justin, z zestresowanego wykrzywiając usta w uśmiechu.<br />
- Co wcześniej? - zapytałam. Nie chciałam wyjść na jakąś natrętną dziewczynę, co każde podejrzene zachowanie jej chłopaka sugeruje jej zdradę. Jednak ździwiła mnie reakcja Justina w chwili ,gdy zeszłam ,bo zwykle bywał wyluzowany i prawie nigdy się nie spinał, więc wolałam się upewnić<br />
- Miała być to niespodzianka... - mówił powoli jednak nadal zdenerwowany. - ...ale mi nie wyszło jej dochowanie. - podniósł swój wzrok na mnie. - Wyjeżdżamy, wyjeżdżamy, razem tylko we dwoje na (...)...hmmm...jutro...? - udał ,że się zastanawia.<br />
- Co?! O mój Boże... Justin... Tak się cieszę! - powiedziałam szczęśliwa i natychmiastowe rzuciłam się w jego ramiona całując go w usta. Justin zachichotał na moją reakcję.<br />
- Justin, ja już naprawdę więcej w siebie nie zmieszczę. - powiedziałam odsiwając od siebie tależ na którym została...1/3 ...? posiłku ,który jadłam, na co ten westchnął. - No dobrze.<br />
- Odwiozę cię teraz do domu, bo jadę na spotkanie ze Scooterem, po za tym pewnie chcesz się spakować czy coś. - odparł gdy wkładał naczynia do zmywarki. Próbował udawać spokojnego, jednak ja nadal czułam ,że jest z nim coś nie tak.<br />
- Jasne. - przytaknęłam. Mogłam dalej ciągnąc temat jego zdenerwowania, ale wolałam mu tego zaoszczędzić. Ufałam mu. <strike>I to był błąd. </strike>W końcu sam powiedział ,że powie mi w ,,swoim czasie".<br />
- To weź kluczyki od auta ,a ja zamknę dom. - uprzedził. I zgodnie z jego prośbą pognałam do auta po wzięciu kluczyków z kuchennego blatu.<br />
<br />
Justin's POV<br />
<br />
Kiedy Cat poszła do samochodu odetchnąłem z ulgą. <i>Nie zrozumcie mnie źle. </i>Źle się czułem nie mówiąc jej prawdy o swoim życiu, bo w końcu Melanie i jeszcze nie narodzone moje dziecko ,było już jego częścią. To tak jakbym nie powiedział jej gdzie mieszkam. Przekręciłem kluczyk w drzwiach już ostatni raz i poszedłem do samochodu siadając od strony kierowcy. Cat siedziała wpatrzona w okno, była widocznie czymś zmartwiona.<br />
- Co się dzieje? - zapytałem, gdy wyjechałem już na ulicę.<br />
- Nic. - odparła nawet się na mnie nie patrząc.<br />
- Powiedz mi. - naciskałem. Wiedziałem ,że zapewne tylko się narażam ,ale nie mogłem tak po prostu siedzieć i prowadzić. Wyrzuty sumienia zżerały mnie od środka.<br />
- Po prostu chodzi o to...że czuję ,że nie mówisz mi wszystkiego i to czegoś ważnego. - odparła odwracając bardzo powoli głowę w moją stronę ,gdy staliśmy na czerwonym.<br />
- Daj spokój, Cat. - wzruszyłem ramionami, lecz naprawdę czułem ucisk w żołądku. - Wiesz o mnie więcej niź kto inny. - dodałem. Odagrnąłem jej kosmyk włosów za ucho i pocałowałem długo i czuło w policzek.<br />
<br />
Gdy pożegnałem się już z Cat ,a ta weszła do domu wyjechałem na ulicę zapalając papierosa. Zaciągnąłem się mocno ,a dym wypełnił moje płuca.<i> Czy byłbym wstanie być z Melanie dla dobra dziecka? Czy byłbym nadal dobrym ojcem nie widując się z nim? Nie byłbym już wogóle ojcem ,a Melanie ułożyłaby sobie życie z kim innym ,a do tego kogoś nasze dziecko mówiłoby ,,tato". Zapewne tak by właśnie było. A zapytana</i><i> Melanie ,gdy </i><i>już media</i><i> ,by się dowiedziały ,co by odpowiedziała? </i><i>Prawdę? Nie mogłaby</i><br />
<i>, przecież to by mi zniszczyło życie</i><i>. </i><i>Jedno jest pewne od tego jak się potoczy dalej moje (nietylko) życie</i><i> </i><i> zależało to spotkanie. Przy </i><i>okazji miałem nadzieję ,że media mnie i Melanie dzisiaj nie upamiętnią </i><i>w prasie.</i><br />
<i> - Siema Scooter. - powiedziałem na wejściu przybijając z nim piątkę.</i><br />
<i>- Cześć Justin. - dała znać mi o swojej pbecności Melanie ze swoim nieszczerym uśmiechem.</i><br />
<i>- Cześć, Melanie. - powiedziałem na odwal.</i><br />
- Usiądź Justin nakazał mi Scooter i tak zrobiłem zostawiają pomiędzy mną ,a Melanie bezpieczną odległość.<br />
- Pewnie nie jest dla was tajemnicą dlaczego się tu dzisiaj w tym gronie spotykamy. - powiedział.<br />
- Pewnie chodzi o to coś do czego mam być przez 9 miesięcy przywiązana. - skwitowała Melanie.<br />
- To coś to dziecko, Melanie. - poprawiłem ją.<br />
- Cokolwiek. - westchnęła i dodała. - To o co chodzi?<br />
Kiedy miał już Scoot odpowiedzieć zrobiłem to za niego. - Chdzi o to Melanie ,że nie możemy być razem. Zrozum to ja mam dziewczynę i karierę ,dzięki czemu zarabiam ,a to ile zarabiam będzie zależeć od przyszłości naszego dziecka. - wytłumaczyłem, wiem ,że nie powinienem teraz na nią krzyczeć ani przyspażać dodatkowego stresu, ale ta łaska miała w sobie coś takiego ,co doprowadzało mnie do szału. Na moją reakcję już nic nie powiedziała, siedziała cicho bawiąc się swoimi długimi, ciemnymi włosami.<br />
- Uspokój się Justin. - nakazał mi Scoot. - Nie chcę żebyście się tu teraz kłócili, trzeba coś ustalić...<br />
<br />
Jenny* - tak nazwałam gosposię Justina.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://40.media.tumblr.com/06a5abcee62dcec833e27c103d5373f6/tumblr_nirxth3dL61qd8d8to1_500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://40.media.tumblr.com/06a5abcee62dcec833e27c103d5373f6/tumblr_nirxth3dL61qd8d8to1_500.jpg" height="299" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
*****************************************</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Tak bardzo was przepraszam za 3 tygodniową nieobecność.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
W moim życiu ostatnio zaszło dużo zmian: tych dobrych i tych złych.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Oprócz tego za miesiąc mam mieć egzaminy, które niestety ,ale w pewnej</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
części zadecydują o mojej przyszłości. Chciałabym się do tego czasu skupić na nauce,</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
co nie oznacza wcale ,że roździałów nie będzie, tylko będą się pojawiać rzadziej.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Po egzaminach wróce do rutyny pisania i będą się pojawiać co tydzień ,jak wcześniej.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Dziękuje wam ,że mimo to nie zrezygnowaliście z czytania ,co mogę się domyślić</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
po wciąż rosnącej liczbie wyświetleń i pisaniu do mnie na tt</div>
maagiiee0http://www.blogger.com/profile/08313752892526707136noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6609034387909307623.post-71250291921413187782016-03-01T05:01:00.001-08:002016-03-01T05:01:31.132-08:00Chapter 30Cat's POV<br />
<br />
- Wyglądasz obłędnie. Chaz będzie z pewnością zachwycony. - powiedziałam pełna zachwytu odnośnie tego jak wygląda Kylie. Po szkole byłyśmy na zakupach kupić sukienki na wieczór, a makijaż sama jej robiłam. Zawsze interesowały mnie techniki makijażu i fajnie ,że wreszcie mogłam na kimś innym niż tylko sobie je wypróbować.<br />
- Tak myślisz? - zapytała z obawy szatynka.<br />
- Tak. Ale jeżeli chodzi o Chaza ,to nie masz ,co się obawiać. Znam go jak własną kieszeń i doskonale wiem ,co mu się najbardziej podoba. A po za tym on cały czas gada jaka to jesteś idealna. - powiedziałam zgodnie z prawdą. - Zresztą sama zobacz. - dodałam.<br />
Szatynka powoli odwróciła się w stronę lustra otwierając szeroko buzię. - Cat, to jest... Jezu, jesteś genialna. - wykrzyknęła w zachwycie przytulając się do mnie. - On naprawdę tak mówi? - zapytała po chwili.<br />
- Jesteś jego oczkiem w głowie i mówi tak cały czas. - odpowiedziałam i powróciłam do wykonywania kresek na własnych powiekach. Ta natomiast zajęła ubieraniem się, czym i ja chwilę później.<br />
Już chwilę później brunetka miała na sobie <a href="http://picture-cdn.wheretoget.it/nz8di1-l-610x610-skirt-mini+skirt-dope-party-body+goals-fleek-jersey+knit-mini-style-club-clubbing+outfits-club+wear+dress.jpg" target="_blank">to</a> ,a ja <a href="http://picture-cdn.wheretoget.it/5ixdpg-l-610x610-fashion-dress-prom+dress-black-pretty-pretty+woman-swag-summer+dress-summer+outfits-outfit-party-party+dress-50s+style.jpg" target="_blank">to</a>.<br />
- Wyglądasz niesamowicie. - pochwaliła mój dobór stroju ,na który popatrzyłam wątpliwie.<br />
Kiedy zeszłyśmy na dół, chłopaki już na nas czekali. Justin <a href="http://i.perezhilton.com/wp-content/uploads/2013/03/justin-bieber-movies-clothes__oPt.jpg" target="_blank">wyglądał</a> cudownie, zresztą jak zawsze. Chaz od razu pomknął do swej ukochanej, a Justin podszedł do mnie. - Jezu, Cat będziesz się musiała dzisiaj nieźle pilnować bym Cię nie przeleciał. - zaśmiał się. - Wyglądasz zajebiście seksownie. - dodał szepcząc mi do ucha. Poczułam ciepło na policzkach. Założę się ,że moje policzki mimo makijażu były już czerwone.<br />
- Ty też. - odparłam przegryzając wargę.<br />
- To, jak idziemy? Impreza nie będzie czekać! - ponaglił nas Chaz ,stojący z kluczykami w dłoni ,obok niego stała uśmiechnięta od ucha do ucha Kylie ,a jej spojrzenie wyrażało radość.<br />
- Ja prowadzę! - zaznaczył.<br />
- Nie ma sprawy, stary. - odparł Justin. Ja i Justin usiedliśmy z tyłu ,Kylie na miejscu pasażera, a Chaz zamykał dom i chwilę później usiadł za kółkiem.<br />
Justin przybliżył się do mnie całując mnie po szyi. - Kochanie, dzisiejsza noc będzie nasza. - wyszeptał i dalej mnie całował. Ja nie zdobyłabym się w tej chwili na żadne logiczne zdanie. <br />
Chaz zaparkował niemalże przed drzwiami klubu do którego się wybieraliśmy. Multum paprazi już czekało na pojawienie się Justina i starało się zapewne już wcześniej o wejście do klubu ,by porobić mu jak najwięcej zdjęć, bądź o dobre miejsce przy samochodzie. Paparazi okrążyli dosłownie samochód ,a ochroniarze Justina próbowali ich odciągnąć ,choćby od drzwi samochodu ,byśmy mogli wyjść. Niestety, mimo tego ,że drzwi udało nam się otworzyć ,to wejść do klubu bez migających nam fleszy przed oczami się nie obyło. <br />
Po jakichś 5 minutach przepychanki przez paparazzich znaleźliśmy się w klubie. Justin widocznie odetchnął z ulgą ,zresztą nie tylko on. To jest taka rzecz ,której mu współczuje. - To co zamawiamy? - zapytał Chaz. - Ja, piwo. - odezwał się Justin. - Czyli my piwo. A dziewczyny? - zwrócił się do nas. - Ja mojito. - poinformowała Chaza Kylie. - To samo. - dodałam ,gdy Chaz czekał jeszcze tylko na moją decyzję. - A czy aby nie soczki? - dogryzał nam ,biorąc pod uwagę ,że nie mamy ukończonych 18 lat. Kylie spojrzała na niego groźnie i to wystarczyło. Chaz poszedł złożyć zamówienie ,a my zajęliśmy wolne miejsca przy ścianie. Jutro zakończenie roku szkolnego. Wrzucam na luz. Chaz przyszedł z naszym zamówieniem na tacy. Justin wziął swoje piwo od razu upijając z niego chyba z połowę zawartości. Ja i Kylie natomiast stuknęłyśmy się kieliszkami z naszymi mojito wołając. - Za wolność! - Nareszcie...<br />
Gdy w klubie rozbrzmiała piosenka ,,Don't be so shy" (Filatov & Karas Remix) Justin mimo moich licznych odmówień zapędził mnie do tańca. Już w środku piosenki oboje ruszaliśmy się w rytm muzyki. Tańcząc ,tak jak to robili inni. Po piosence przekonałam Justina ,że jak będzie jakiś fajny kawałek to wrócimy na parkiet. Bo na razie nic interesującego nie leciało.<br />
- Zamówiłem kolejną kolejkę. - poinformował nas Chaz ,gdy wróciliśmy do naszego miejsca na kanapach przy stoliku. Miałam usiąść koło Kylie ,ale Justin mnie przeciągnął na swoje kolana, uniemożliwiając mi to.<br />
Upiłam łyk mojego kolejnego mojito i czułam jak alkohol zmienia mój punkt myślenia. Mój umysł pochłania niezwykły spokój. Tym razem sama zaciągnęłam Justina do tańca. Poruszaliśmy się w rytm piosenki. Justin świetnie tańczy, za to u mnie musiało to wyglądać jakoś dziwnie. Nie przejmowałam się tym ,tylko po zakończonej piosence poszliśmy do barku. - Woah, kochanie nie pij<br />
tyle. - zaśmiał się Justin ,a po chwili sam napił się swojego whiskey.<br />
- Od jutra mam wakacje. - przypomniałam mu zaznaczając ,,wakacje".<br />
- Ale jeszcze jutro masz zakończenie. - odgryzł się, przewróciłam oczami.<br />
- Ale dopiero o 11:00, do tego czasu wytrzeźwieję.<br />
- Nie jesteś pełnoletnia.<br />
- Ale dosyć odpowiedzialna jak na swój wiek. - Razem z Justinem zawsze tak sobie dogryzaliśmy, denerwując siebie nawzajem. <br />
- Czy to nie jest Drake? - mimo basów głośnej muzyki w clubie i tak wszystko doskonale usłyszałam. Powoli odwróciłam swoją głowę w kierunku na który wskazywał Justin.<br />
- O cholera. - wymsknęło mi się. Doskonale wiedziałam ,że Justin i Drake to nie zbyt dobre połączenie. Po za tym ,co on tu robił zważając na to ,że w Toronto było wiele klubów, a on akurat musiał udać się do tego samego. Przez chwilę pomyślałam ,że Kylie mogła mieć z tym coś wspólnego, ale ten pomysł zniknął ,gdy zobaczyłam ją równie zdziwioną. Nasze spojrzenia porozumiewawczo się ze sobą skrzyżowały. A ja starałam się odciągnąć myśli Justina od Drake'a. Niestety na próżno, gdyż ten niezauważalnie pomknął w ich kierunku. Drake właśnie witał się z Kylie ,a ta go przedstawiała Chazowi. <i>Boże...będą kłopoty. </i><br />
Obserwowałam sytuację od strony barku, gdy ku mojemu zdziwieniu Justin się z nim normalnie przywitał i gadał. Wyszczerzyłam oczy, co zauważył Justin ,gdy odwrócił głowę w moim kierunku gestykulując ręką bym do nich podeszła. Ostrożnie zrobiłam krok w ich stronę. Nie spodziewałam się takiej reakcji w stosunku do Drake'a ze strony Justina. Byłam mile zaskoczona.<br />
Podeszłam do nich witając się z Drakiem na zasadzie ,,Cześć". Dla Drake'a niespodziewane spotkanie było równie niezręczne. Justin objął mnie w pasie. <br />
- Chcesz coś do picia? - zwrócił się do Drake'a. <br />
- Nie dzięki. Właściwie to jestem umówiony ze znajomymi w innej części klubu, więc będę już szedł. - wzruszył ramionami. <br />
- Jasne, to do następnego. - odparł Justin. <br />
- To do jutra! - dodała Kylie ,która na pierwszy rzut oka ,była już nieźle wstawiona i teraz razem z Chazem się do siebie przytulali. <br />
- To na razie stary. - powiedział Chaz zwracając na siebie naszą uwagę. <br />
- Cześć, do następnego. Cześć, Cat. - i oczywiście musiał dodać moje imię. Czułam jak mięśnie Justina się napinają, ale sam w sobie jest spokojny. <br />
- Cześć, Drake. - powiedziałam najnormalniej jak potrafiłam. <br />
Gdy zniknął nam z oczu. Odwróciłam się do Justina oplatając swoimi rękoma jego szyję i całując go w usta, co odwzajemnił. <br />
- Powiesz mi o co chodzi? - zapytałam ,gdy się rozluźnił mając na myśli sytuację ,która miała miejsce przed chwilą. <br />
- Co masz na myśli? - zapytał udając ,że nie wie o co chodzi.<br />
- Hmm... Zastanówmy się: Ty i Drake normalnie rozmawiający ze sobą. Coś mi tu nie pasuje. - powiedziałam jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.<br />
- Przesadzasz. Jesteś zbyt podejrzliwa, Cat. - wzruszył ramionami i przytulił się do mnie.<br />
- Cat, wiem ,że ty i Drake tylko się przyjaźnicie i ufam tobie. Coś w tym złego? - już miałam zaprzeczyć ,gdy dodał. - Przeprosiłem go za to jak ostatnio zareagowałem i tyle. - moje usta utworzyły się w coś co mogło przypominać literę o. Pomyśleć ,że Justin robił to wszystko dla mnie. Zrobiło mi się ciepło na sercu. Może i ja powinnam przeprosić Melanie?<br />
- Dziękuję. - powiedziałam przytulając się do jego torsu, a on pogłaskał moje włosy.<br />
- Choć, zabieramy się z stąd. Kylie i Chaz chyba poszli za daleko. - powiedział. Kiwnęłam głową przyznając mu rację.<br />
<br />
Justin's POV<br />
<br />
- Dobra, stary my będziemy się zbierać. Tylko nie prowadź po pijanemu i weź taksówkę. - napomniałem Chaza. Ktoś z moich pracowników weźmie samochód, natomiast ja i Cat też pojedziemy dzisiaj taksówką.<br />
- Jasne. - powiedział Chaz i razem z Kylie poszli na parkiet tańczyć. Natomiast ja i Cat ruszyliśmy do wyjścia. Wziąłem ją za rękę próbując odciągnąć od nas szalony tłum ( paparazi).<br />
Chwilę później oboje byliśmy już w taksówce. Podałem taksówkarzowi swój adres ,a on wyjechał na drogę. Przytuliłem do siebie Cat całując ją czule w czoło. Popatrzyła się na mnie i wtuliła się we mnie mocniej.<br />
Zamknąłem drzwi i poszliśmy z Cat do sypialni. Cat stała nie wiedząc co ze sobą zrobić. Zdjąłem z siebie koszulkę, ukazując swoją klatę, na którą Cat się patrzyła.<br />
- Moje oczy są tu. - zaśmiałem się wskazując na swoje oczy, przez co zwróciłem na siebie jej uwagę. Przewróciła oczami. Popchnąłem ją na łóżko. Siadając na niej okrakiem zacząłem całować jej szyję. Ssałem, zaczepiając zębami ,przez co na jej skórze pojawiła się widoczna malinka. Przejechałem językiem po swojej dolnej wardze i wtopiłem swoje usta w jej. W naszą grę dochodziły języki. Z cudem pozbyłem się jej sukienki, teraz miała na sobie tylko stringi i stanik, którego zresztą się pozbyłem. Zacząłem pieścić jej piersi i czułem jak oddała się rozkoszy.<br />
<br />
Cat"s POV<br />
<br />
Gdy Justin zaczął pieścić moje piersi, po prostu mu się oddałam, nie mogąc wydukać słowa ,czy choćby sprawić by powróciła między nas mała tak zwana ,,przestrzeń osobista". Postanowiłam także wziąć udział w naszej grze. Rozpięłam jego spodnie i próbowałam je z niego zdjąć w czym mi pomógł. W taki właśnie sposób Justin znalazł się w samych bokserkach, zaczęłam pieścić jego męskość jedną ręką, która z każdą chwilą stawała się coraz twardsza. Kiedy Justin miał mi już zdejmować stringi, moja podświadomość się obudziła. Nie byłam na to gotowa. Może i to brzmi dość banalnie ,bo mimo iż jesteśmy już tyle czasu ze sobą nie uprawialiśmy jeszcze seksu, a przecież wiem doskonale ,że Justin już jest po i gdyby chciał mógłby bez problemu z jakąś laską to robić i do tego modelką, ale ja po prostu nie byłam na to przygotowana. Wiedziałam ,że chcę tego z nim, ale nie teraz. - Justin, nie jestem na to jeszcze gotowa.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfA-qnu4N8_BuzTmo2GNyCxEKCsNKZ79n1MnHl9jVJoygVGJGD2vXctZq2cLhbyMhbiwNz9XJCEGPvaSmSw-7Up-X7DyGbIWTUTKOKE8CKdvqX0DoxKAr-5qrd8nbyn-hPLHbfP7yD6Bf_/s1600/0811-justin-bieber-50-cent-instagram-4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="283" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfA-qnu4N8_BuzTmo2GNyCxEKCsNKZ79n1MnHl9jVJoygVGJGD2vXctZq2cLhbyMhbiwNz9XJCEGPvaSmSw-7Up-X7DyGbIWTUTKOKE8CKdvqX0DoxKAr-5qrd8nbyn-hPLHbfP7yD6Bf_/s320/0811-justin-bieber-50-cent-instagram-4.jpg" width="320" /></a><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<br />
********************************************************************************<br />
Cieszę się ,że podoba wam się mój blog. Dzisiaj Justina urodzinki <3 hfhfbhguhbfhdushfytewqumaagiiee0http://www.blogger.com/profile/08313752892526707136noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6609034387909307623.post-86105353860434726862016-02-21T14:59:00.000-08:002016-02-21T14:59:37.935-08:00Chapter 29Justin's POV<br />
<br />
Gdy wszedłem do studia przywitało mnie baczne spojrzenie Scootera. - Siema, Scooter. - przywitałem się z nim tak jak to zawsze robiłem, nie podziałało, gdyż ten wyraźnie nad czymś myślał. Czyżby szykowały się jakieś kłopoty?<br />
- O co chodzi? - zapytałem w końcu, cały zdezorientowany sytuacją.<br />
- ,,Justin Bieber widziany z Melanie Benson", ,,Justin Bieber kłóci się ze swoją dziewczyną we wszystko wmieszani znajomi pary", ,,Justin Bieber ma kochankę?", ,,Justin Bieber bije znajomego swojej dziewczyny"... - wyczytywał kolejną plotki o mnie, z których jakieś 50% to prawda. Paparazzi jak zawsze muszą we wszystko nos wtykać i o tego typu rzeczach, w których wychodzę na największego dupka, z setki razy pisać ,ale jakoś o dobrych rzeczach typu wydanie płyty to może z raz napiszą? Moje rozmyślenia przerwał głos Scootera. - Mam czytać dalej?<br />
- Nie... - urwałem. - Nie trzeba... - mimo wszystko i tego ,że większość była wielkim nieporozumieniem, było mi strasznie głupio. Przynajmniej przez to ,że moja ,,kochanka" była w ciąży. Gdzie ja miałem głowę?<br />
- Też tak myślę. - skomentował. - I jak zamierzasz mi to wyjaśnić?<br />
- Nie wiem. Nie mam na to wyjaśnienia. - wzruszyłem ramionami.<br />
- Owszem masz, Justin. - przewrócił oczami.<br />
- O ile dobrze pamiętam ,to w najbliższym czasie, nie masz żadnej sesji, a już na pewno nie z Melanie.<br />
- To już nie można spotkać się z koleżanką. - udałem.<br />
- Bądźmy szczerzy, Justin ,ty jej nawet nie lubisz...<br />
- Może się coś zmieniło.<br />
- Błagam Cię, Justin ludzie się tak szybko nie zmieniają. - powiedział i miał rację. - To zamierzasz mi powiedzieć prawdę.<br />
- Dobrze. - powiedziałem.<br />
- Czekam. - skomentował.<br />
- Bo Melanie jest w ciąży. - powiedziałem przyciszonym tonem ,ale Scooter i tak to dobrze usłyszał.<br />
- Justin, nie mów mi tylko ,że to twoje dziecko. - wstał zastanawiając się nad czymś.<br />
- Niestety. - powiedziałem prawie ,że niesłyszalnie, no ale nie dla wszystkich.<br />
- I jak zamierzasz ,to rozwiązać? - zapytał.<br />
- Proponowałem jej usunięcie. Nie będę z nią i z wielu względów nie mogę, po za tym nie uważam ,by nadawała się na matkę. - wytłumaczyłem. - Zaproponowała mi ostatnim razem ,,związek" ,ale ja kocham Cat.<br />
- Trzeba coś z tym zrobić Justin. A przede wszystkim nikt nie może się o tym dowiedzieć, to może Cię zniszczyć. - powiedział.<br />
- Wiem. - odparłem, ciągnąc za końcówki swoich włosów.<br />
- Trzeba ją do tego przekonać. - powiedział w końcu ,bo długim na myśleniu.<br />
- Co masz na myśli...?<br />
<br />
Cat's POV<br />
<br />
- O której macie samolot? - skierowała ciocia pytanie do moich rodziców ,gdy jedliśmy obiad.<br />
- O 19-stej. Więc na lotnisku musimy być gdzieś tam o piątej. - powiedział tata. A ja tylko słuchałam ich rozmowy zajadając się bezmięsnym spaghetti cioci. <i>Szczerze, nie będę tęsknić.</i> <br />
- Więc musimy wyjechać za jakąś godzinę. - powiedziała ciocia.<br />
- Cat zbliżają ci się wakacje. Pomyśleliśmy ,że mogłabyś do nas do Angli przylecieć. - zaproponowała mama.<br />
- Pomyśle o tym. - powiedziałam nie zbyt zadowolona z propozycji. Było mi tu dobrze ,a w Angli nikogo nie znałam ,więc wizja mnie samej w Londynie, a rodziców w pracy, niezbyt mi się podobała.<br />
- Mój kolega z pracy ,ma córkę w twoim wieku, myślę ,że mogłybyście się dogadać ,gdybyś postanowiła jednak nas odwiedzić. - kontynuował ,na co przytaknęłam.<br />
- Zapomniałam z góry ładowarki. Weźmiesz? - słyszałam odgłosy z przedpokoju. Rodzice się pakowali ,ja grałam na telefonie w ,,Piano Tiles 2" ,natomiast Chaz grał w need for speeda na xboxie. <br />
- Zamierzasz do nich w wakacje pojechać? - zapytał.<br />
- Na razie nie mam tego w planach, może pojadę pod koniec wakacji na jakiś tydzień nie więcej. - wzruszyłam ramionami.<br />
- Spoko. - skomentował i wrócił do gry.<br />
Ja natomiast dostałam widomość.<br />
<b>Justin:</b><br />
<b>Co dzisiaj robisz, skarbie? :-* Może byśmy się spotkali.</b><br />
<b><br /></b>
Szybko odpisałam.<br />
<b>Ja:</b><br />
<b>Chyba się nie uda, zaraz będziemy wychodzić zawieść rodziców na lotnisko i wrócimy zapewne wieczorem.</b><br />
<b><br /></b>
<b>Otrzymałam odpowiedź zwrotną.</b><br />
<b><br /></b>
<b>Justin:</b><br />
<b>ok, w takim razie wpadnę do ciebie wieczorem.</b><br />
<b><br /></b>
Zaśmiałam się do telefonu.<br />
- Cat, idziesz? - zawołała ciocia.<br />
- Będziemy tęsknić. - powiedziała mama przytulając mnie. - Tylko nie narób kłopotów cioci i przemyśl wyjazd. - dodał tata i również mnie przytulił. Po pożegnaniu się ze mną, pożegnali się z moją ciocią.<br />
- Dzięki, Jud. - powiedziała moja mama do cioci.<br />
Siedziałam u siebie w pokoju od jakiejś godziny pstrykając zapalniczką, skoro już tylko to mi zostało... i zastanawiając się ,czy Justin mówił serio o tym ,że zamierza do mnie wpaść o tej porze, choć szczerze nawet nie wiedziałam kiedy. Mój pokój wypełniła muzyczka ,,Faded" Alan Walker ,co znaczyło ,że ktoś do mnie dzwonił. Zdziwiłam się ,kiedy okazało się ,że nie był to Justin ,tylko Kylie. Odebrałam i nawet nie zdążyłam powiedzieć ,,cześć" ,gdyż Kylie mi nie dała:<br />
<b>- Hej. Jutro godzina 21:00 idziemy do Extreme Club ,będzie z nami Chaz ,więc weź też Justina. Zgadzasz się? Okej, to cześć.</b><br />
C<b></b>ała Kylie, czyli nie mam wyboru i idę ,przynajmniej mogę zabrać Justina ze sobą i będzie też Chaz więc nie będzie tak źle. Ale mam nadzieję ,że Drake'a nie będzie, bo nie za fajnie ,było pomiędzy nim i Justinem.<br />
Gdy tak rozmyślałam o jutrzejszej imprezie i zastanawiałam się co na siebie włożę, drzwi od mojego pokoju się otworzyły ukazując w nich uśmiechniętego Justina. - Tęskniłaś? - niemal natychmiastowo zeskoczyłam z łóżka ,by się z nim przywitać. Owinęłam ręce wokół jego szyi ,a on swoje delikatnie wokół mojej talli i pocałowałam go czule w usta ,dając mu znać ,że właśnie tak było. <br />
Byliśmy w trakcie oglądania kolejnego odcinka ,,American Horror Story" na moim laptopie ,gdy sobie o czymś przypomniałam.<br />
- Masz jutro wieczorem czas? - zapytałam. <br />
- Mam ,a co? - pytając się poruszył śmiesznie brwiami na co zachichotałam.<br />
- W takim razie idziemy na imprezę, Kylie do mnie dzwoniła. - powiedziałam.<br />
- Mmm... - przytaknął Justin.<br />
- To znaczyło ,że się zgadzasz? - zapytałam.<br />
- No, tak. W końcu ,ktoś Cię musi przypilnować. - powiedział mając na myśli ,to jak się skończyła ostatnia impreza, na której byłam.<br />
Wróciliśmy do oglądania filmu.<br />
O jakiejś trzeciej w nocy zdałam sobie sprawę ,że Justina nie ma w łóżku. Podniosłam się i zauważając otwarte okno prowadzące na taras, udałam się w tamtą stronę ,tam go zastając. Stał tyłem do mnie w samych bokserkach i podpierał się rękoma.<br />
- Czemu nie śpisz? - przytuliłam go od tyłu, on zauważając to złapał moje ręce odwracając się w moją stronę.<br />
- Nie mogłem spać. - wzruszył ramionami. - Ale ty powinnaś, masz jutro szkołę. - dodał ,na co się skrzywiłam uświadamiając sobie to. On natomiast jedną ręką pogładził mój policzek, jego dotyk mnie uszczęśliwiał.<br />
- Już nie mogę się doczekać ,kiedy razem spędzimy te wakacje...<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_h1Hs7ieDt9UMU1ng_4REwgnMHL0IhjVMEmqQuetrIo7eOE0Hbn-3OVDToYmACO6zt_VUTcSXIr2LUdLp48ZTeLjVmG0DYPu6U2CUZMPGXl3q8-tQKrOE7YPzHkcSHmOBXMAlOLx0aDnq/s1600/tumblr_muvx93vR931qhft5ko1_1280.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_h1Hs7ieDt9UMU1ng_4REwgnMHL0IhjVMEmqQuetrIo7eOE0Hbn-3OVDToYmACO6zt_VUTcSXIr2LUdLp48ZTeLjVmG0DYPu6U2CUZMPGXl3q8-tQKrOE7YPzHkcSHmOBXMAlOLx0aDnq/s320/tumblr_muvx93vR931qhft5ko1_1280.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
**********************************************************************<br />
Rozdział napisany mimo ,że jestem zawalona nauką :-(. Dziękuję za wasze komentarze pod ostatnim postem, cieszy mnie to ,że czytacie mój blog. :-*<br />
<b><br /></b>
<br />maagiiee0http://www.blogger.com/profile/08313752892526707136noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6609034387909307623.post-60500731275707214622016-02-14T14:59:00.003-08:002016-02-14T14:59:54.218-08:00Chapter 28Cat''s POV<br />
<br />
Zeszłam bardzo powoli na dół obmyślając po drodze w głowie plan strategiczny, jako że takiego nie miałam. Gdy tylko znalazłam się na dole zostałam powitana całusem prosto w usta od Justina. Planu już nie ma. Spięłam się, jako że rodzice siedzieli w kuchni pijąc kawę, z skąd było świetnie widać przedpokój w którym się obecnie znajdowaliśmy. - To co robimy dzisiaj? - zapytał i już miałam pociągnąć go ze sobą w stronę wyjścia, gdy na mojej drodze stanął mój tata. - Dzień dobry. - przywitał się Justin. Ja natomiast stałam tam nie wiedząc co ze sobą zrobić, sorry poprawka nie mogąc nic ze sobą zrobić. - Cat, może przedstawisz nam swojego kolegę. - do taty dołączyła moja mama uśmiechając się do Justina. - yyy... Jasne. To jest... - miałam już przedstawić Justina ,kiedy on zrobił to za mnie i podał rękę mojemu tacie ,a następnie mamie. - Justin, chłopak Cat. - a ja już wypalałam w nim dziury swoim wzrokiem. Zamierzałam go przedstawić jako Justin i tyle ,biorąc pod uwagę ,że to jednak moi rodzice i bałam się reakcji taty na wzmiankę o tym ,że mam chłopaka. Właściwie wiedzieli ,że to Justin ( bo wiadomo prasa itd. ) ,ale samo w sobie, do tego dochodzi jeszcze grzeczność. Moje oczy przybrały kolor purpury, gdy to już nie tylko ja wypalałam oczami dziury w Justinie, ale także tata dodatkowo jeszcze we mnie. - Cat, nie wspominałaś nic o tym ,że masz chłopaka. - przerwała niezręczną ciszę moja mama. Ale przyznam ,że tak jak się domyślałam lepiej przyjęła to niż mój tata, ale chyba każdy ojciec tak reaguje na chłopaka jego córki. Miałam ochotę skomentować to <i>,,może dlatego ,że się mną nie zainteresowałaś" </i>,<i></i>ale w tej chwili dziękowałam jej rozluźnienia sytuacji. - To my będziemy już szli. - powiedziałam ciągnąc Justina za sobą w stronę wyjścia. Gdy już byliśmy na zewnątrz Justin zaczął się śmiać. - Co Cię tak bawi? - zapytałam marszcząc czoło, odwracając się w jego stronę. <br />
- Ty... - powiedział przez śmiech na co przewróciłam teatralnie oczami.<br />
- Aha, a mógłbyś rozwinąć...? - poprosiłam przystając na chwilę. Justin do mnie podszedł. <br />
- Twoje zdenerwowanie. - odpowiedział puszczając mi oczko. <br />
- Dziwisz mi się? - zapytałam. <br />
- Szczerze mówiąc, to nie, dlatego postanowiłem opanować sytuację za ciebie. - odpowiedział dumnie. <br />
- Przedstawiając się tacie jako mój chłopak? - zapytałam. Owszem chciałam to zrobić, ale nie byli oni na to przygotowani, a może to ja nie byłam na to gotowa. <br />
- A czy nie taka jest prawda, skarbie? - zapytał się przeciągając celowo ostatnie słowo. <br />
- Tak, ale... - zaczęłam, próbując w głowie ułożyć oddzielne słowa w jakieś logiczne zdanie. <br />
- Ale...? - oczekiwał mojej odpowiedzi. <br />
- ...ale chciałam to zrobić w odpowiednim momencie ,a nie od tak. - wytłumaczyłam się, ale nie wiem ,czy to coś dało. <br />
- To dzięki mnie masz już to z głowy. - wskazał na siebie, reklamując się w ten sposób. Potrząsnęłam głową na jego charyzmę, nie potrafiłam się na niego długo gniewać, po za tym rodzice prędzej ,czy później i tak by się o tym dowiedzieli. Justin objął mnie ręką w pasie przyciągając do siebie ,gdy szliśmy do jego samochodu. - To co chcesz dzisiaj robić? - zapytał zwracając tym moją uwagę.<br />
- Nie wiem. A co proponujesz? - zapytałam.<br />
- No nie wiem. To ty chciałaś wyjść. - skomentował.<br />
- Jeżeli masz ochotę spędzić czas pod czujnym okiem mojego taty, wypytującym cię o szczegóły twojego życia i ostrzeganiem ,,że jeśli mnie zranisz ,to tego pożałujesz" ,to zawsze możemy się wrócić. - zaproponowałam dumna ze swojej wypowiedzi.<br />
- To, co kino? - zapytał.<br />
- Właściwie ,to mamy jeszcze do obejrzenia ,,Magic Mike'a". - przypomniałam mu z uśmiechem.<br />
- Ale wiesz co ostatnio widziałem taki fajny zwiastun...czekaj jak to się nazywało... - wykręcał się ,przerwałam mu. - ...,,Magic Mike". Justin jęknął z niezadowolenia ,ale przystanął na to, otwierając mi drzwi od strony pasażera. To miłe z jego strony. A po chwili sam wsiadł po stronie kierowcy włączając przed jazdą radio i ustawiając stację w której leciało właśnie 679 Fetty Wap feat. Monty. Westchnęłam zapinając pasy. Gdy tylko Justin zapiął swoje pasy i wyjechał na ulicę kierując się do swojej posiadłości zaczął rapować.<br />
<i><br /></i>
<i>I'm like, yeah, she's fine<br /> Wonder when she'll be mine<br /> She walk past, I press rewind<br /> Just to see that ass one more time<br /> And I got this sewed up<br /> Remy Boyz, they know us<br /> All fast money, no slow bucks<br /> No one can control us<br /> Ay, yeaaah baby</i><br />
<div>
<i><br /></i></div>
<div>
Pokręciłam głową śmiejąc się po cichu. - Rozumiem ,że to taka zemsta na mnie za film? - zapytałam ,gdy skończył i dojeżdżaliśmy do jego domu, patrząc na to że nasze domy nie były od siebie daleko. </div>
<div>
- No jasne, shawty. - powiedział puszczając mi oczko ,gdy na niego spojrzałam, słysząc to jak mnie nazwał. Wybuchłam jeszcze większym śmiechem.</div>
<div>
- Zamówiłem pizze ,możesz włączać już to cholerstwo. - skomentował frustrowany Justin, siadając obok mnie. Wyraźnie się ucieszyłam, że teraz będę miała ja okazję podenerwować go, a blondyn zauważając to przyciągnął mnie do siebie tak ,że nie dzieliły nas już nawet milimetry. Nacisnęłam guzik na pilocie i film się włączył.</div>
<div>
Po 10 minutach filmu dzwonek drzwi zadzwonił i Justin poszedł po pizzę. Gdy wrócił z pudełkiem pizzy film się rozwinął i właśnie miał mieć swój wielki występ przed paniami ,,młody". - Boże, jakie on ma ciało. - skomentowałam specjalnie ,by wkurzyć Justina. Justin nie komentując tego przewrócił oczami i zajął się konsumowaniem kawałka pizzy wziętego przed chwilą.</div>
<div>
I tak za każdym razem ,gdy były najlepsze momenty filmu ja komentowałam coś w stylu ,,Jaką on ma klatę..." ,a Justin teatralnie przewracał oczami. - Może i oni mają te swoje sześciopaki ,ale to ja jestem twoim bogiem seksu, kochanie. - skomentował sfrustrowany Justin ,gdy film się skończył. A ja się zaśmiałam na jego komentarz, jednak muszę mu przyznać rację.</div>
<div>
- Dzięki Bogu...że to już się skończyło. - wymamrotał przecierając oczy.</div>
<div>
- Ale nie zasnąłeś jednak. - skomentowałam.</div>
<div>
- Wszystko dla ciebie, po za tym musiałem Cię dopilnować. - zaśmiał się pociągając mnie na swoje kolana tak ,że teraz siedziałam na nim okrakiem. Objęłam rękoma jego szyję i zadowolona powiedziałam nie komentując już drugiej części zdania wypowiedzianego przez Justina. - - To... dobrze ,bo jest jeszcze ,,Magic Mike XXL".</div>
<div>
- Tylko nie to... - westchnął z niezadowolenia, uśmiechnęłam się ze swojego kolejnego genialnego pomysłu.</div>
<div>
Spojrzałam na telefon ,która godzina, widząc za oknem zmrok. Niestety, ale mam jutro szkołę. Była 22:00.</div>
<div>
- Odwieziesz mnie, jest już późno. - zapytałam patrząc mu w oczy.</div>
<div>
- Jasne. - zgodził się po czym oderwaliśmy się od siebie.</div>
<div>
- Wsiądź do auta. - powiedział podając mi kluczyki. - Ja tylko zamknę dom. Chociaż nadal jestem za tym ,żebyś u mnie nocowała. - wymamrotał drugie zdanie.</div>
<div>
- Chciałabym Justin ,ale wole nie wiedzieć, co by o tym pomyśleli moi rodzice. - westchnęłam kierując się w stronę ferrari do którego wsiadłam. Dwie minuty później Justin zajął miejsce kierowcy. Brama się otworzyła ,a blondyn wyjechał na ulicę.</div>
<div>
- To ile zostało ci jeszcze tej szkoły? - zapytał ,gdy siedzieliśmy w samochodzie przed domem.</div>
<div>
- Jeszcze ten tydzień do końca i wakacje mam. - powiedziałam uśmiechając się na samą myśl wstawania o pierwszej po południu. W sumie w szkole już nic takiego nie robiliśmy ,ale chodziłam tam głównie z powodu obecności i ostatnich dni wśród znajomych przed 2 miesięcznym wolnym.</div>
<div>
- Nareszcie. Będziemy mieli czas dla siebie. - skomentował przysuwając się do mnie bliżej. Zaczął całować mnie niedbale po szyi ,którą przechyliłam ze względu na to cudowne uczucie. - Co ty na to skarbie?</div>
<div>
- Ja uważam... ,że będzie... cudownie. - powiedziałam. Dotarł od szyi, po brodę do moich ust ,gdzie złożył długi namiętny pocałunek. Jedną ręką obejmowałam jego szyję ,a drugą pociągnęłam lekko za końcówki jego włosów. Ten pogłębił pocałunek wtapiając swoje usta w moje, obejmując mnie ręką w tali. Nasze usta ruszały się synchronicznie. Justin swoją rękę z tali przesunął na moją nogę przesuwając ją niebezpiecznie blisko mojej kobiecości ,co sprawiło ,że oprzytomniałam, zabierając ją z stamtąd i żegnając się z nim.</div>
<div>
Pocałowałam go czule w usta i zostawiłam zdezorientowanego kierując się w stronę domu. Gdy przeszłam obok kuchni mama i tata pracowali na swoich laptopach więc nawet nie zauważyli ,że weszłam ,co wykorzystałam wbiegając po schodach na górę do swojego pokoju, gdzie się przebrałam w piżamę i włożyłam słuchawki do uszu wsłuchując się w dobrze znaną mi melodię ,,Roses" The Chainsmokers feat. Rozes ,gdy już leżałam w łóżku. Nie zauważyłam ,gdy znużył mnie sen...</div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmNJvTjK4rgmNUIoHAVN9cZaa8u9wBm28UcCmWMAV8aE7icOzhAz1GounHIOSGfI5qBycHUpDgmqRxUzeGYRz5RAd-YRwuQg6oxKvS5Ya5j4CnbgImL8FdJ2ljETo5mQl_Ltm16jumKzbc/s1600/rs_600x600-160125151614-600.Justin-Bieber-Unicorn-Hair-Instagram.jl.012516.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmNJvTjK4rgmNUIoHAVN9cZaa8u9wBm28UcCmWMAV8aE7icOzhAz1GounHIOSGfI5qBycHUpDgmqRxUzeGYRz5RAd-YRwuQg6oxKvS5Ya5j4CnbgImL8FdJ2ljETo5mQl_Ltm16jumKzbc/s320/rs_600x600-160125151614-600.Justin-Bieber-Unicorn-Hair-Instagram.jl.012516.jpg" width="320" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
*********************************************************************************</div>
<div>
Rozdział tym razem dłuższy i więcej Justina. Mam nadzieję ,że wam się spodoba. Mi się już ferie skończyły :-( i wracam do tej szkolnej rutyny. A wy macie, będziecie mieć czy tak jak mi się wam dziś skończyły? Dziękuje wam za wszystkie wyświetlenia, motywacja jest :-). To do następnego ;-)</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
maagiiee0http://www.blogger.com/profile/08313752892526707136noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6609034387909307623.post-41251219545391898802016-02-07T15:05:00.002-08:002016-02-07T15:14:11.110-08:00Chapter 27Cat's POV<br />
<br />
Zamarłam, gdy zobaczyłam twarze osób żywo rozmawiających ze sobą...<br />
Razem z ciocią i Chazem u boku stali moi rodzice.<i> Co oni tu robią?</i> Nasunęła mi się jako pierwsza myśl w głowie. Nie mieli pracować w tej swojej Angli? Nie dzwonią, nie piszą, nie interesują się mną i tak po prostu jak gdyby nic przyjeżdżają?<br />
- Cat. - głos mojej rodzicielki przywrócił mnie do rzeczywistości.<br />
- Boże, Cat, nawet nie wiesz jak za tobą tęskniliśmy. - dodał tata z uśmiechem na ustach. Ja natomiast stałam tam jak wyryta. Nie wiedział co powiedzieć i jak ich powitać. Nie chciałam też sobie nagrabić i później znosić to wszystko ,więc z uśmiechem na ustach równie wielkości tego, mojego taty, zrobiłam krok w ich stronę.<br />
Mama uścisnęła mnie jako pierwsza, a potem zrobił to mój tata.<br />
- Jak długo macie zamiar zostać? - zagadnęłam, gdy usiedliśmy już przy kolacji.<br />
- Zostaniemy 3 dni, a potem wracamy do Angli. - powiedział tata, upijając łyka swojego whiskey.<br />
- Po co przyjechaliście? - zapytałam wytrącona z równowagi.<br />
- Jak to, Cat, stęskniliśmy się za tobą. - kontynuował nadal mój tata, natomiast mama była pochłonięta rozmową z ciocią.<br />
- Ja już będę leciał. - niezręczność panującą przy stolę ,przerwał Chaz.<br />
- Gdzie idziesz? - ciotka także wyrwała się z rozmowy.<br />
- Umówiłem się ze znajomymi. - powiedział i biorąc swój telefon odszedł od stołu, szepcząc mi po drodze do ucha. - Powodzenia.<br />
Ale skoro Chaz sobie poszedł i zostałam ja skazana na tortury sprawiania pozorów bycia zadowolonej z ich przyjazdu też postanowiłam się z tąd zabrać. - Ja już dziękuje, idę do siebie. - powiedziałam z uśmiechem na ustach i od razu skierowałam się do swojego pokoju. Nie miałam ochoty na przebywanie w towarzystwie tych ludzi. <i>Może, jednak lepiej było mi zostać u Justina na noc?</i> <br />
<br />
Obudziłam się jakoś o czwartej. Skoro wiedziałam ,że już nie zasnę postanowiłam zejść na dół napić się szklanki mleka. Przeglądałam facebooka, po stwierdzeniu ,że ze względu na porę nie ma co oglądać w TV ,kiedy trzask zamykanych drzwi sprawił ,że wstałam na równe nogi.<br />
- Jezu, Chaz, nie strasz. - powiedziałam, kładąc rękę na sercu ,gdy z ciemności panującej na korytarzu wyszedł Chaz.<br />
- A ty nie śpisz? - zapytał, nie spodziewając się ,że mnie zastanie właśnie tutaj o tej porze, gdy wróci.<br />
- A ty nie wiesz ,że nie trzaska się drzwiami w nocy. - przewróciłam oczami i dodałam odpowiadając tym razem na jego pytanie. - Nie mogłam spać.<br />
- Nie dziwię Ci się. - zawtórował mi ,rzucając kluczyki na stół, włącznie z telefonem. Usiadł na kanapie i włączył telewizor.<br />
- A więc jak tam twoi znajomi? - zaśmiałam się poprzez pytanie siadając na moim wcześniejszym miejscu na kanapie.<br />
- Jezu, Cat. Daj żyć. - przewrócił oczami. Zakładam ,że zauważył mój sarkazm.<br />
- No, co pytam się tylko, jak twoi znajomi... - kontynuowałam.<br />
- Cat. Ty i ja dobrze wiemy ,że to nie z nimi się spotkałem. - powiedział pewnym tonem ,przełączając kanał na... kreskówki. <i>I pomyśleć ,że to ja jestem młodsza?</i><br />
- W takim razie możesz mi wreszcie powiedzieć kim ona jest. - upomniałam go ,a on niechętny zagarnął się wreszcie do opowiedzenia mi o pani tajemniczej. - Dziewczyna z którą się spotykam nazywa się Kylie, jest w twoim wieku. - całą swoją wypowiedź skrócił do podstawowych informacji. <i>Kylie, mój wiek? Zakładam, że była to ta Kylie.</i><br />
- Długo jesteście razem? - zapytałam, nadal układając sobie całość w głowie. W sumie cieszyłam się ,że Kylie była z Chazem. Wiem, że Chaz to dobry chłopak, a Kylie to równie sympatyczna dziewczyna. Pasowali do siebie.<br />
- Jakieś pół roku. - powiedział.<br />
- Pół roku... - powtórzyłam. - I ja nic nie wiedziałam przez te cholerne pół roku?! Chaz, przykro mi właśnie moje zaufanie co do ciebie spadło. - zaśmiałam się, a on natomiast udał naburmuszonego, długo tak nie wytrzymał, albowiem oboje wybuchneliśmy śmiechem i do szóstej oglądaliśmy kreskówki, kiedy to Chaz postanowił iść spać ,a ja wziąć przysznic.<br />
Gdy wyszłam z pod prysznica ubrałam się w <a href="https://www.bing.com/images/search?q=clothes+inspiration+tumblr&view=detailv2&qft=+filterui%3aage-lt525600&id=B44AB51C59DE1194D5ECD68E9CDCBD839C269FCC&selectedIndex=658&ccid=fIy0gAh8&simid=608053072325904749&thid=OIP.M7c8cb480087c3b43821e90d5d51b63cfo0&ajaxhist=0" target="_blank">to</a> po czym zeszłam na dół, pewna spotkania z rodzicami. Okazało się jednak ,że ich tam nie zastałam, bo odsypiali wczorajszy lot. <i>No i w sumie dobrze. </i>Pomyślałam i wyjęłam jogurt z lodówki i jak zawsze przeglądając do tego instagrama go zjadłam.<br />
Niespiesznym krokiem, bowiem miałam jeszcze 15 minut, udałam się do szkoły. Naszła mnie cholerna ochota zapalania. Niestety, będę musiała z tym skończyć... Obiecałam to Justinowi i postaram się dotrzymać słowa, chociaż po tym wszystkim sprawiło ,by to iż bym lepiej się poczuła.<br />
Obok mnie stojącą pod klasą stanęła zasapana Kylie. - Jezu, myślałam już ,że nie zdążę.<br />
Gdy nauczycielka wyszła z pokoju nauczycielskiego i kierowała się już pod naszą salę, miałam ochotę z stamtąd zwiać, zresztą jak zawsze i tak jak inni. Ale gdy nakazała napisać ,,Lekcja, temat" ,to chciało mi się wymiotować. Oceny wystawione...no ale co z tego, skoro zostało jeszcze parę dni do końca roku szkolnego.<br />
W czasie przerwy obiadowej udało mi się złapać Drake'a i usiedliśmy razem. - Drake, tak bardzo Cię przepraszam za Justina ,on po prostu bywa nie obliczalny i zazdrosny. - powiedziałam. Było mi strasznie głupio, bo gdyby nie ja, to nie był by tego świadkiem, no a raczej poszkodowanym.<br />
- Jest spoko, Cat. Mną się nie przejmuj. Po za tym nie dziwie mu się ,bo gdybym miał taką dziewczynę jak ty ,to też bym był zazdrosny i to o każdego z kim byś gadała. - zaśmiał się by rozładować atmosferę. Jednak mi nie było do śmiechu.<br />
- Więc jak tam z wami? Wyjaśniliście sobie to? - zapytał ,gdy się przez długi czas nie odzywałam. <br />
- Tak i jest już między nami dobrze. - powiedziałam ,po czym zajęliśmy się jedzeniem.<br />
Do domu wracałam razem z Kylie ,to też mogłam z nią zamienić słowo. - Wiem ,że chodzisz z moim bratem. - powiedziałam, gdy ta kończyła palić swojego papierosa. Pytała się wcześniej ,czy nie chcę ,ale jej odmówiłam. <i>Justin, by to pochwalił. </i>- Wiem ,że się spotykasz z Chazem. - wyjaśniłam ,bo chyba za bardzo mnie nie zrozumiała.<br />
- Wiem, że Chaz to twój brat. - czyli jednak. - Cat, mam nadzieję ,że nie masz nic przeciwko? - dodała, dla pewności.<br />
- Nie, no co ty. Ja się z tego cieszę, bo wiem ,że będziecie razem szczęśliwi. - uspokoiłam ją.<br />
- To dobrze. - powiedziała, zadowolona moją odpowiedzią, po czym się pożegnałyśmy ,bo byłyśmy obok jej domu. Natomiast ja szłam do swojego ,gdzie czekały mnie rozmowy z rodzicami i udawanie ,że wszystko jest okej.<br />
Słuchałam u siebie ,,Set Fire to the Rain" Adele, gdy dobiegł mnie głos cioci z dołu. - Cat, Justin przyszedł! - cholera, zapomniałam o tym ,że rodzice nie wiedzą ,że mam chłopaka...<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://www.chismesyfarandula.com/wp-content/uploads/2014/04/selena-gomez-y-kylie-jenner.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://www.chismesyfarandula.com/wp-content/uploads/2014/04/selena-gomez-y-kylie-jenner.jpg" height="253" width="320" /></a></div>
<br />
<br />maagiiee0http://www.blogger.com/profile/08313752892526707136noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6609034387909307623.post-6545572501317092322016-01-31T14:59:00.000-08:002016-01-31T14:59:42.000-08:00Chapter 26Cat's POV<br />
<br />
- Czy ,,my" jeszcze jesteśmy? - usłyszałam po jakichś 2 minutach niezręcznej ciszy. I nie mogłam uwierzyć w to co słyszę...<br />
- Co...? - zapytałam raczej sama siebie. Zaszkliły mi się oczy, a w głowie nie było nic oprócz powtarzanej wypowiedzi Justina z przed chwili.<br />
- Dobrze wiem ,że słyszałaś. Zapytałem czy widzisz w ,,nas" jeszcze jaką kolwiek przyszłość... - powiedział stanowczo.<br />
- Co...? - powtórzyłam drżącym głosem. Nie chciałam tego słyszeć. Nie chciałam ,żeby to tak się skończyło, ale równocześnie nie miałam dość siły ,by walczyć o ten związek. Improwizowałam. Odpięłam pas i wyszłam z samochodu kierując się w stronę drogi z której dopiero co przyjechaliśmy. Usłyszałam za sobą dźwięk zamykanych drzwi i kroków w moją stronę. Szłam dalej, nie myślałam już o niczym ,a z moich oczu leciały łzy. Czy to naprawdę był już koniec?<br />
- I co?! Tak po prostu zamierzasz się poddać?! - usłyszałam donośny głos za sobą. Mimo to nie odwróciłam się w stronę z której dochodził.<br />
- Zamierzasz mnie tak ignorować, huh?! - krzyknął.<br />
Odwróciłam się napotykając jego spojrzenie pełne bólu. - A ty? - zapytałam.<br />
- Co ja? - zapytał.<br />
- Justin, zrozum że nie jestem rzeczą ,którą się przez chwilę pobawisz ,a potem zamieniasz na nową. Też mam uczucia i twojej drugiej zdrady nie zniosę. - powiedziałam najbardziej stanowczo jak umiałam.<br />
- Jak możesz mówić ,że tak mógłbym o tobie pomyśleć?<br />
- Tak mi to pokazujesz. - powiedziałam i zamilkłam, kiedy jego spojrzenie stało się bardziej pszeszywające (natarczywe). Spojrzał w dół ,a wtedy dokończyłam swoją kwestię. - Powiesz mi teraz całą prawdę ,albo znikam z twojego życia raz na zawsze. - usłyszałam westchnięcie.<br />
- Dobrze, ale chodźmy do środka. Chcę rozmawiać tylko z tobą. - powiedział wskazując na paparazi za bramą. Ups...<br />
Usiedliśmy na kanapie w salonie w odcieniach szarego. Justin pociągnął za końcówki swoich włosów ze zdenerwowania.<br />
<br />
Justin's POV<br />
<br />
- Więc, co chcesz wiedzieć. - przerwałem ,,narastającą temperaturę" w tym pokoju. Cat od razu przeszła do rzeczy ,a z jej oczu można było jedynie wyczytać smutek i zawiedzenie. - Co Cię łączy z Melanie i jak długo to trwa?<br />
Przełknąłem ślinę, układając w głowie odpowiedź. Co mnie z nią łączy? Dziecko. Jak długo to trwa? Najpierw ,by musiało coś być ,by trwać. - Ja i Melanie ,to temat skończony... - przerwałem na chwilę ,by sprawdzić reakcję Cat. Ta słuchała w skupieniu moich słów zapewne przygotowując się na najgorsze. Wiedziałem ,że powinienem jej powiedzieć teraz całą prawdę ,ale nie potrafiłem. Tak ją kochałem ,że nie chciałem stracić. Wybrałem oczywiście tą łatwiejszą drogę. - Zdradziłem Cię z nią wtedy ,ale od kiedy do siebie wróciliśmy nie zrobiłem tego z nią, ani z jakąkolwiek inną dziewczyną. Tylko z tobą. Niestety, nie tylko nas ,ale mnie i Melanie łączy pewna przeszłość, która teraz próbuje nas skłócić. Cat, kocham tylko ciebie, jej nie i innej też nie. - kiedy skończyłem mówić poczułem jak Cat się odpręża.<br />
- Jaka przeszłość was łączy? - zapytała.<br />
- Kiedy my zerwaliśmy ze sobą ,to ona się do mnie doczepiła wprowadzając w całą tą swoją szajkę. Znajomi ćpuny, imprezy, nielegalne wyścigi i... seks. Zmieniłem się, Cat i nie chcę mieć z nimi już nigdy więcej do czynienia po prostu muszę to zakończyć. A skoro Melanie o tym wie to szantażuje mnie przeszłością, by moi fani się o niej dowiedzieli. Albo to ,albo ty będziesz wszystko wiedzieć. Tak sobie wymyśliła... Oprócz tego łączy nas współpraca w modelingu. - kiedy zakończyłem swoją wypowiedź, Cat nadal nie wypowiedziała ani słowa ,widocznie nad czymś myślała.<br />
- Cat? - zapytałem cicho, szturchając swoim ramieniem jej.<br />
- Ostatnie pytanie: czemu mi tego nie powiedziałeś wcześniej, Justin...? - powiedziała spoglądając w moje oczy oczekująco.<br />
- Bałem się ,że źle to zrozumiesz... - powiedziałem<br />
- Tak samo ja myślałam, dlatego odpisałam Ci kłamstwem. - wymamrotała.<br />
- No właśnie... Jeśli chodzi o... - nie dała mi dokończyć. - Jeśli chodzi o Drake'a to spotkałam się z nim wyłącznie po to by coś sobie wyjaśnić.<br />
- Co wyjaśnić? Bo widziałem ,że świetnie się bawiliście... - przewróciła oczami na moją uwagę.<br />
- Chciałam mu uświadomić ,że już mam chłopaka i nie ma po co do mnie startować, więc opowiedział mi o swojej ,,byłej", która jest ponoć szaleńczo do mnie podobna, dlatego to wszystko. - gdy skończyła swoją wypowiedź, ja tym razem przewróciłem oczami.<br />
- I ty mu wierzysz? - zapytałem.<br />
- Justin, to tylko i wyłącznie przyjaźń, wyluzuj. Nie byłabym z Drakiem, nawet wtedy ,gdy byśmy zerwali. - ostatnie powiedziała ciszej już na mnie nie patrząc, tylko w dół.<br />
Podniosłem się z kanapy klękając naprzeciwko niej, podniosłem jej podbródek, by na mnie spojrzała. - Nawet tak nie mów, okej...? - wyszeptałem w jej usta. Ta kiedy miałem już ją pocałować się otrząsnęła. - Masz go przeprosić.<br />
- Kogo? - udałem ,że nie mam pojęcia o kim mówi.<br />
- Drake'a.<br />
- Nigdy w życiu. - wymamrotałem wstając na równe nogi...nawet jego imię mnie już drażniło.<br />
- Justin... - westchnęła.<br />
- Co? Nawet jeśli nie miałem wystarczających powodów ,by go walnąć dzisiaj ,to miałem je wcześniej, na przykład to ,że dał Ci NARKOTYKI. - pokreśliłem, na co już nic nie powiedziała.<br />
- Ałłłłłłłłł... - powiedziałem przez zęby. Siedzieliśmy w łazience, a Cat mi oczyszczała ,,ranę" wodą utlenioną. Błagam niech te tortury się skończą...<br />
- Justin, nie zachowuj się jak dziecko. - skomentowała.<br />
- Ale to na serio boli. - wytłumaczyłem się.<br />
- Wiem, ale jesteś dużym chłopcem. - wywnioskowała i po chwili dodała. - Po za tym już skończyłam.<br />
- Dziękuje skarbie za te tortury. - zaśmiałem się w podziękowaniu i pocałowałem ją w czoło.<br />
- Nie wiedziałam ,że jestem aż takimi torturami. - skomentowała ,śmiejąc się po kryjemu.<br />
- Ty nie ,ale to cholerstwo to już tak. - wskazałem na wodę utlenioną.<br />
- Zostań u mnie na noc. - powiedziałem ,gdy opuściliśmy pomieszczenie.<br />
- Wiesz, że chciałabym ,ale jutro mam szkołę. - wzruszyła ramionami.<br />
- To odwiozę Cię jutro rano do niej. - wpadłem na genialny pomysł ,który chwilę później zgładziła Cat. - Ale Chaz może być zły...po za tym ciocia dzisiaj wraca z wyjazdu służbowego, nie chciałabym żeby sobie coś pomyślała... - westchnąłem.<br />
- W takim razie chodź obejrzymy jeszcze coś i potem Cię odwiozę, OK? - zaproponowałem i przypominając sobie coś dodałem. - I nawet nie próbuj mi się wymigać pracą domową, bo wiem ,że oceny są już wystawione. - zarumieniła się na moją uwagę i przystała na moją propozycję mówiąc ciche. - OK.<br />
<br />
Cat's POV<br />
<br />
Po sprzeczce o to co oglądamy przystanęliśmy na ,,Need for speed". Będę szczera mimo tego ,że jestem dziewczyną to lubię filmy pełne akcji, wyścigów i szybkich, sportowych aut, a Justinowi ten film tym bardziej pasował, no bo wiadomo... Tak wiem dobrze ma ze mną chłopak, hahahaha<br />
- Zakład ,że Dino pójdzie siedzieć za śmierć Pete? - zagadnął Justin ,kiedy była scena ,że samochód ,którym jechał Pete wybuchnął i wyleciał poza most.<br />
- Zakład. - zgodziłam się. - Myślę ,że za śmierć pójdzie siedzieć Tobey ,bo tamten zwieje. - przedstawiłam swoją wersję po czym oznajmiłam śmiejąc się. - Jak wygram ,to następnym razem oglądamy ,,Magic Mike".<br />
- Nieeeeeee... - zaprzeczył Justin.<br />
- Taaaaaaak!<br />
- Dobra, w takim razie jak ja wygram to oglądamy ,,American Pie". - wzruszył ramionami i w śmieszny sposób poruszył brwiami na co przewróciłam oczami.<br />
- Taaaaaaak! - zaśmiałam się ,gdy okazało się ,że wygrałam zakład i teraz to ja poruszyłam śmiesznie brwiami ,na co oczywiście blondyn przewrócił oczami.<br />
- Miałaś szczęście... - skomentował.<br />
- Nie twierdzę ,że nie. - wzruszyłam ramionami.<br />
- Będę musiał wziąć jakieś dobre proszki nasenne ,to może jakoś to będzie... - powiedział mając na myśli film ,który obejrzymy kolejnym razem.<br />
- Nie będziesz niczego brał, a jeżeli zaśniesz na filmie ,to się nie martw, będę Cię budzić w najlepszych momentach. - oznajmiłam na co Justin jęknął z niezadowolenia.<br />
<br />
- Wpadnę jutro do ciebie ,po wywiadzie. - oznajmił blondyn ,gdy siedzieliśmy w samochodzie przed moim domem.<br />
- Już nie mogę się doczekać. - zaśmiałam się ,a blondyn wtopił się w moje usta obejmując rękoma moją twarz, ja w jego też. Zahaczaliśmy o swoje usta w pocałunku, chcąc więcej i więcej. Przerwałam to, Justin zdezorientowany na mnie spojrzał, ja tylko cmoknęłam go przelotnie w usta mówiąc - To do jutra. - i wyszłam z samochodu ,nim kompletnie bym się zaczerwieniła. <br />
Gdy weszłam do domu usłyszałam parę głosów. Zdjęłam buty i z ciekawości poszłam do kuchni skąd dochodziły ,by dowiedzieć się do kogo należały. Zamarłam ,gdy zobaczyłam twarze osób żywo rozmawiających ze sobą...<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEib522gdxkfRfwafH7nYy_J1gBxQQL4r7a2obVRQIsBuBKwB6LukJDy8UJciP5PBOJGDJN8EiieptP-E29b9p4WN14UZfsop3hmbVIxsa6QO019IxUWIYEGD5EuY174RtbBksVvNvQEjXLB/s1600/tumblr_ng4xsaSCVu1tcgbjto1_500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEib522gdxkfRfwafH7nYy_J1gBxQQL4r7a2obVRQIsBuBKwB6LukJDy8UJciP5PBOJGDJN8EiieptP-E29b9p4WN14UZfsop3hmbVIxsa6QO019IxUWIYEGD5EuY174RtbBksVvNvQEjXLB/s320/tumblr_ng4xsaSCVu1tcgbjto1_500.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
******************************************************************************<br />
Wróciłam już, więc rozdział trochę dłuższy od poprzedniego ;-) mam też już stały dostęp do neta więc myślę ,że z kolejnymi nie będzie problemu. <br />
Niesamowicie mnie cieszy ,że tak dużo osób odwiedza i czyta mojego bloga... Dziękuje wam<br />
Jeżeli mieli byście jakiekolwiek pytania piszcie na Twiterze do @BeJatrine ,chętnie odpowiem.maagiiee0http://www.blogger.com/profile/08313752892526707136noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6609034387909307623.post-88266238281956225252016-01-24T16:00:00.000-08:002016-01-24T17:00:37.399-08:00Chapter 25Justin's POV<br />
<br />
Gdy zobaczyłem Cat z tym dupkiem o mało co mi oczy nie wyleciały z orbit. W głowie miałem teraz natłok myśli. Co ona tu z nim robi? Czemu kłamała pisząc mi ,że jest z koleżanką? Czemu jest z nim? Miałem ochotę podejść do tego dupka i go walnąć. Jak ona może gdziekolwiek po tym wszystkim z nim wychodzić?<br />
Nie wytrzymałem i podszedłem do nich, a Melanie krok w krok za mną. Dokładnie, Melanie, jeszcze do tego wszystkiego oczywiście ona dochodzi. - Nie mów zbyt dużo. - powiedziałem a raczej jej nakazałem, a ona skinęła głową, a ja wiem ,że za tym coś się kryło.<br />
- Ty z nim? - powiedziałem kpiąco wskazując na Drake'a ,którego uśmiech zbladł. Spojrzałem na niego złowrogo, by nie czuł się zbyt bezpiecznie w moim pobliżu.<br />
- Ty z nią? - usłyszałem w odpowiedzi. Cat wypalała teraz najwidoczniej dziurę w oczach Melanie.<br />
- Ma brać ze mną udział w kampanii reklamowej do Calvina Kleina i musimy omówić szczegóły. Ale bardziej mnie interesuje ,co ty z nim tutaj robisz?! - warknąłem. Bardzo się powstrzymywałem ,ale to było silniejsze ode mnie.<br />
Ta nic nie powiedziała.<br />
- Aha, rozumiem to ta twoja koleżanka... - krzyknąłem zeracając przez to uwagę paru osób znajdujących się w pomieszczeniu.<br />
- Przestań Justin... - powiedziała cicho. Przewróciłem oczami.<br />
- Co?! Nie wiesz, co powiedzieć?! - zapytałem już ciszej by inni wrócili do swoich rozmów, po za tym nie chciałem za dużego rozgłosu, który i tak już był pewnie nieunikniony, zauważywszy paparazi robiących zdjęcia przez okno z zewnątrz.<br />
- Myślisz ,że tylko ty możesz spotykać się z kim tylko chcesz, a mnie będziesz trzymać z dala od innych ludzi?! Myślisz, że niewiem ,co tu jest grane?! Między wami... - zastanowiła się chwilę i dodała. - Nie jestem głupia Justin. Wiem ,że między wami coś jest. - powiedziała ostatnie z taką goryczą...<br />
- Idziemy Drake. - poinformowała swojego towarzysza wstając z miejsca.<br />
- No, tak. Rozumiem teraz jest tylko Drake. - wtrąciłem ,gdy Drake posłuchał Cat.<i> Aww, jak posłuszny piesek.</i><br />
Cat wywróciła oczami na moją uwagę i razem z Drakiem wyszli na zewnątrz, gdzie zostali zaatakowani przez paparazich.<br />
- Chodź Justin gdzieś usiąść? - przerwała ciszę Melanie ciągną mnie za rękę w głąb pomieszczenia z dała od okien i natrętnych paparazich. Nie sprzeciwiałem się, nie mówiłem nic.<br />
- Słuchaj, Justin. Ostatnio dużo myślałam nad nami i naszym dzieckiem. - powiedziała ,a ja o mało co nie zaksztusiłem się własną śliną.<br />
- Co rozumiesz po przez ,,nas"? - zapytałem podnosząc brwi do góry ze ździwienia.<br />
- No, wiesz... - zastanowiła się chwilę nad odpowiedzią. - Pomyślałam ,że moglibyśmy się ze sobą związać dla dobra dziecka. - powiedziała przegryzając wargę i napotykając moje spojrzenie, a ja nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem? Czy to jakiś żart? Przecież ja jej nie kocham. Ja kocham moją Cat.<br />
- Sorry... Ale to dla mnie za dużo. - powiedziałem i z niezręczności wstałem udając się do wyjścia. Muszę ratować nasz związek, mój i Cat.<br />
<br />
Cat's POV<br />
<br />
<i>Po całym zajściu nie miałam ochoty oglądać Justina na oczy. Jak on może myśleć ,że mogłabym go zdradzać po tym wszystkim. Jak on może odsaperywać mnie od innych ludzi.</i> Łzy jedna po drugiej opadały na ramię Drake'a ,a jego ręka gładziła moje włosy pocieszająco. Od pięciu minut staliśmy na przystanku ,znajdującego się koło opuszczonego przed chwilą starbucksa. Jeżeli chodzi o Justina, to nie liczyłam że za mną pójdzie, nie liczyłam na nic. To on powinien być teraz na miejscu Drake'a.<br />
- Będzie dobrze, Cat. - powiedział Drake całują mnie we włosy.<br />
- Nie, nie będzie... - przegryzłam wargę i przetarłam oczy patrząc później nimi w te Drake'a. - Nigdy nie było.<br />
- Ale będzie, Cat. Porozmawiacie na spokojnie i wszystko się wyjaśni. - powiedział uspakajająco i w tym momencie Justin wyszedł ze starbucksa napotykają moje spojrzenie i mnie przytulającą się do Drake'a. Świetnie. Ale wiecie co? W sumie miałam to gdzieś...<br />
....Dopóki Justin do nas nie podszedł odciągając mnie mocnym szarpnięciem mojej ręki od Drake'a. - Co do cholery? - wymsknęło mi się przypadkiem. Napotkałam złowrogie spojrzenie Justina.<br />
- To chyba ja powinienem o to teraz pytać! - krzyknął Justin wyżucając ręce w powietrze ,kilka osób znajdujących sie na przystanku zaczęło obserwować całe zajście, nie wspominając już o paparazich, którzy usilnie próbowali zrobić jak najwięcej fotek, niegdyś i filmik. Kiedy wreszcie udało mi się wyrwać Justinowi ten rzucił się z wściekłością na Drake'a ,łapiąc go za kołnierzyk. - To wszystko twoja kurewska wina! Nastawiasz Cat przeciwko mnie i przeciągasz na swoją stronę! - przerwałam mu ,próbując go odciągnąć od Drake'a zanim mógłby mu zrobić jakąś krzywdę. - Puść go! - nakazałam ,ale że nic nie dało dodałam. - Proszę. - on natomiast kontynuował swoją wypowiedź. -<br />
Ale powiem Ci coś: ona nie jest twoja, nigdy nie była i nigdy nie będzie! - warknął Justin, po czym mocno popchnął go do tyłu. A sam uderzył pięścią w mur obok, po czym splunął. Podeszłam do Drake'a ze łzami w oczach. - Nic Ci nie jest? - zapytałam, podając mu rękę. Ale chłopak bez mojej pomocy stanął na równe nogi. - Nic. Porozmawiajcie. Zobaczymy się jutro w szkole. - powiedział kilka zdań na raz i nie dają mi dojś do słowa poszedł w swoją stronę.<br />
Odwróciłam się w stronę wściekłego Justina. - Czemu to zrobiłeś Justin? - zapytałam drżącym głosem podchodząc do niego ,a że nie otrzymałam żadnej odpowiedzi powtórzyłam swoje pytanie. - Czemu, czemu? - pokręciłam głową stojąc od niego w odległości zaledwie paru milimetrów.<br />
- Pogadamy Cat u mnie. Chodź. - powiedział podając mi swoją rękę, natomiast jedyne co ja zauważyłam to przetarcia na jego knykciach, z których leciała też krew. - Boże, Justin co ty sobie zrobiłeś? - zapytałam zakrywając usta dłonią. Justin natomiast schował rękę do kieszeni i poszedł przodem przepychając się przez nagromadzony tłum do samochodu ,a ja za nim.<br />
Gdy dojechaliśmy do posiadłości Justina, to nawet wtedy się nie odzywał, będąc pogrążonym w swoich myślach. Zaparkował na podjeździe z kamieni, wyłączając samochód, ale z niego nie wysiadając. Czekałam na to aż coś powie bawiąc się palcami ze zdenerwowania.<br />
- Czy ,,my" jeszcze jesteśmy? - usłyszałam po jakichś 2 minutach niezręcznej ciszy.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://imguol.com/2012/11/19/justin-bieber-e-selena-gomez-sairam-para-jantar-em-um-restaurante-na-california-161112-os-cantores-que-estao-separados-deixaram-o-local-em-carros-separados-ao-chegar-na-1353326698359_1920x1080.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://imguol.com/2012/11/19/justin-bieber-e-selena-gomez-sairam-para-jantar-em-um-restaurante-na-california-161112-os-cantores-que-estao-separados-deixaram-o-local-em-carros-separados-ao-chegar-na-1353326698359_1920x1080.jpg" height="180" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
👑💗👾👽😇😁✌🏿️👌🏿💜👑💗👾👽😇😁✌🏿️👌🏿💜👑💗👾👽😇😁✌🏿👌🏿💜<br />
Roździał krótki, bo pisałam przez telefon i żadko kiedy miałam dostęp do neta. xoxo<br />
Pozdrowienia dla Nati i Wery💜✌🏼️<br />
<br />
<br />maagiiee0http://www.blogger.com/profile/08313752892526707136noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6609034387909307623.post-58335548971585935212016-01-17T15:00:00.000-08:002016-01-17T15:00:07.508-08:00Chapter 24Cat's POV<br />
<br />
Piosenka ,,We'll be coming back" Calvina Harrisa feat.Example rozbrzmiała w moim pokoju ,wybudzając mnie ze snu. Wyłączyłam mój budzik w telefonie wtulając się bardziej w moją pościel. Jedyne o czym mogłam teraz myśleć to sen. Nie dla każdego siódma rano to normalna pora... Przetarłam oczy i wiedząc ,że jeśli się teraz nie podniosę to w ogóle wstałam na ślepo kierując się do łazienki, w której miałam zamiar wziąć prysznic, który miał mnie obudzić.<br />
Po wzięciu prysznicu ubrałam się w <a href="https://instagram.com/p/-CF8U5s0Sc/" target="_blank">to</a>. Wzięłam telefon i słuchawki wkładając je do torby. Zeszłam na dół, spodziewając się ,że zastanę tam Chaza, ale go tam nie było. Na spokojnie zjadłam płatki, przeglądając przy tym instagrama. Zawsze rano to robiłam. Po zjedzeniu płatek z mlekiem opuściłam dom i skierowałam się w stronę szkoły.<br />
- Do końca szkoły zostały niecałe 2 tygodnie ,a ja jestem ciekawa jak napisaliście swoje prace semestralne. - powiedziała nauczycielka z uśmiechem typu ,,i tu was mam". Paru uczniów spojrzało na siebie szepcząc - To na dzisiaj było?<br />
Natomiast ja ze skwaszoną miną patrzyłam to na nauczycielkę to na Drake'a. Nauczycielka widząc niezadowolenie wypisane na mojej twarzy uśmiechnęła się jeszcze szerzej, wyczytując z dziennika po kolei nazwiska, aż stanęło na mnie i na Drake'a. Razem z Drakiem przeczytaliśmy naszą pracę, po czym nauczycielka stwierdziła ,że postawi nam 4. Z uśmiechem wielkości takiej co ten nauczycielki udałam się do ławki. <i>Praca semestralna zaliczona na 4, do końca szkoły 10 dni, mój chłopak ,który wyzdrowiał, a teraz ostatnia lekcja? Czy nie może być lepiej?</i><br />
<i> - </i>Czy nie moglibyśmy porozmawiać na spokojnie i poświętować to ,że zaliczyliśmy projekt? - odskoczyłam od szawki ,gdy Drake zaczepił mnie z zaskoczenia. Odwróciłam się w jego stronę. - Proszę, Cat. Chodźmy razem do starbucksa. Obiecuję ,że nie będę się do ciebie podwalać. - dodał. Jeszcze chwilę się zastanawiałam nad odpowiedzią. Ale później zdecydowałam biorąc pod uwagę ,to że Justin ma dzisiaj spędzić cały dzień w studiu ,a ja pewnie byłabym skazana na Chaza i jego kolegów rozmawiających jednoznacznie ,o tym która ma ładniejsze ciało lub samotność. - Zgoda. - powiedziałam ,a na jego twarzy pojawił się uśmiech.<br />
- Pójdę zamówić. Co chcesz? - zapytał, gdy usiedliśmy przy oknie w starbucksie. <br />
- Carmel Frappucino. - powiedziałam ,a Drake poszedł złożyć nasze zamówienie. Włączyłam telefon ,miałam nową wiadomość.<br />
<br />
<b>Justin:</b><br />
<b>Hej. Jak tam skarbie? xo</b><br />
<b><br /></b>
Odpisałam mu krótko.<br />
<br />
<b>Ja:</b><br />
<b>U mnie spoko. Zaliczyłam projekt. </b><br />
<b><br /></b>
Po chwili otrzymałam odpowiedź zwrotną.<br />
<br />
<b>Justin:</b><br />
<b>To dobrze. Może wreszcie ten kretyn się od ciebie odczepi.</b><br />
<b><br /></b>
Gdybyś wiedział, Justin... Gdybyś wiedział. Spojrzałam się nerwowo na Drake'a ,który się do mnie uśmiechnął. Co ja odwzajemniałam, tylko chyba u mnie to bardziej wyglądało jak grymas. Postanowiłam nic nie dać po sobie poznać Justinowi i napisać do niego.<br />
<br />
<b>Ja:</b><br />
<b>A co u ciebie?</b><br />
<b><br /></b>
<b>Justin:</b><br />
<b>Idzie szybko. Może nawet szybciej skończę i się spotkamy.</b><br />
<b><br /></b>
<b>Ja:</b><br />
<b>Byłoby fajnie.</b><br />
<b><br /></b>
<b>Justin:</b><br />
<b>Co robisz?;-)</b><br />
<b><br /></b>
<b>Ja:</b><br />
<b>Z koleżanką siedzimy w kawiarni.</b><br />
<b><br /></b>
Auć. Tak, tak wiem... Chamsko ,że skłamałam ,ale gdybym mu powiedziała jak jest naprawdę ,to by zrozumiał to inaczej. Nie chciałam ,żeby się teraz denerwował ,zwłaszcza ,że minęły dopiero 2 dni odkąd wyszedł ze szpitala. Wysłałam wiadomość i równo z potwierdzeniem wysłania jej pojawił się Drake z naszymi kawami. Schowałam telefon do torebki z grzeczności i wzięłam od niego swoją kawę.<br />
- To ile jestem ci winna? - zapytałam, gdy ten usiadł ze swoją.<br />
- Nic. - powiedział krótko upijając łyka swojej kawy.<br />
- Nie żartuj. Proszę Cię, Drake. Pytam serio. - nie chciałam ,żeby za mnie płacił.<br />
- Skoro ci aż tak to przeszkadza ,to powiedzmy ,że ty mi postawisz kawę następnym razem, dobra? - usłyszałam w odpowiedzi.<br />
- Czyżby to twój sposób, by wyjść ze mną gdzieś drugi raz? - zapytałam, unosząc przy tym jedną brew dla lepszego efektu.<br />
- Powiedzmy. - podsumował.<br />
Kręcąc ze śmiechu głową ,na jego plany wzięłam swoją kawę do ręki upijając z niej kilka łyków.<br />
- Odnośnie tego co się wydarzyło u mnie... - nie dałam mu dokończyć. - Nie ważne, Drake. Po prostu o tym zapomnijmy.<br />
- Ale ja nie... - znowu mu przerwałam. - Owszem, chcesz Drake. Uważam ,że powinieneś sobie znaleźć kogoś innego. <br />
- Jasne. - powiedział cicho i po chwili dodał już wesoły. - To co proponuję toast, zdajemy! - zaśmiałam się ze zmiany jego nastroju w tak krótkim czasie. <br />
- Tak, zdecydowanie, tak. - powiedziałam i stuknęliśmy się swoimi kawami ,śmiejąc ,gdy inni na nas spojrzeli z powodu zbyt ,,głośnego zachowania".<br />
- Nie zrozum mnie źle, Cat... - Drake po chwili znowu spoważniał. - Wiem ,że masz chłopaka i że nawet jeśli to nie jestem w twoim typie. Ja po prostu zrobiłem ,to bo bardzo mi się podobasz i przypominasz mi moją byłą dziewczynę. - powiedział ,ze smutkiem w oczach.<br />
- To czemu nie jesteście już razem? - zapytałam.<br />
- Ponieważ wyjechała...<br />
- To znaczy, gdzie? - zapytałam próbując coś wyczytać z jego oczu.<br />
- Do Nevady, jej tata tam przeprowadza szkolenia. Powiedziała ,że wróci kiedy tylko będzie mogła ,ale tego nie zrobiła i od tamtego czasu minął już chyba z rok, a nasze drogi się rozeszły.<br />
- Tak mi przykro. - powiedziałam zgodnie z prawdą. <br />
- Nie przejmuj się. - powiedział wzruszając ramionami na coś w stylu ,,i tak nic nie zrobię" i dodał - Wiesz jakie to okropne, być daleko od osoby ,którą kochasz i nie wiesz nawet jak teraz wygląda jej życie. Czy się zmieniła, czy nie, czy ma kogoś, czy nie... - wyliczał.<br />
- Tak. - powiedziałam cicho ,mając na myśli swoją wcześniejszą sytuację z Justinem. Drake na mnie się spojrzał.<br />
- Skąd? - zapytał.<br />
- Ponieważ sama tak miałam... - zastanowiłam się chwilę nad tym co powiedziałam. - Ale, to nieważne. Nie myślałeś kiedyś na tym ,by do niej pojechać i samemu się przekonać?<br />
- I myślisz ,że ona mnie jeszcze kocha? - zapytał bardziej do siebie i przecząco pokręcił głową. - Może ona mnie już wcale nie chce.<br />
- Tego nie wiesz i nie dowiesz się dopóki nie spróbujesz. Ja też tak myślałam do póki nie doszło do spotkania mojego z nim ,a wtedy o wszystkim zapomniałam, dosłownie.<br />
- Tylko jak ja mam spróbować. <br />
- Za 10 dni będą wakacje i uważam ,że powinieneś do niej pojechać. - powiedziałam z przekonaniem i w tym czasie drzwi się otworzyły, spojrzałam w tamtą stronę i wyszczerzyłam oczy na to co zobaczyłam. Drake też się odwrócił w ich kierunku ,zobaczyć co spowodowało u mnie w oczach takie zaskoczenie. Tam był Justin... z nią. Po przepuszczeniu jej w drzwiach spojrzał w moją stronę i także nie krył zaskoczenia. Nasze spojrzenia na chwilę się ze sobą skrzyżowały. Chwilę później Justin już zmierzał w naszym kierunku ,a ja wściekła czekałam na to co ma się wydarzyć.<br />
- Ty z nim...? - powiedział kpiąco wskazując na Drake'a.<br />
- Ty z nią...? - zapytałam nie dowierzając i wskazując na tą sukę kawałek od niego.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_5rLVGRsedfNYbU09SJ8xW7515X5dBfVppWMUXwkGhhVeDE4Fpu-6loQWYwIoGW_KF9DnJR-kmrOSNk5wkW56j8n59jHwKDuVIdymbErx9JUZmROQ0VI6rZ4pEgJY7BUUmX3h2sFBapC_/s1600/tumblr_mia3x0odvG1rlkrdfo1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="175" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_5rLVGRsedfNYbU09SJ8xW7515X5dBfVppWMUXwkGhhVeDE4Fpu-6loQWYwIoGW_KF9DnJR-kmrOSNk5wkW56j8n59jHwKDuVIdymbErx9JUZmROQ0VI6rZ4pEgJY7BUUmX3h2sFBapC_/s320/tumblr_mia3x0odvG1rlkrdfo1_500.gif" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />maagiiee0http://www.blogger.com/profile/08313752892526707136noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6609034387909307623.post-76106637648382180492016-01-10T15:00:00.000-08:002016-01-10T15:00:42.840-08:00Chapter 23Cat's POV<br />
<br />
Okazało się ,że Justin wraca do zdrowia bardzo szybko i 2 tygodnie skrócili do 8 dni, podczas których odwiedzała go cała jego rodzina, Chaz, paru innych jego kumpli których nie kojarzę no i oczywiście ja. Dzisiaj był dzień. Dzisiaj był ten dzień ,kiedy go wypuszczali. Dzień w którym wracał do życia, normalnego. Dzień w którym wracał, do nas.<br />
- Cat! - Zawołał Chaz z dołu. Ja i Chaz mieliśmy dzisiaj pojechać po Justina.<br />
- Idę! - krzyknęłam zakładając na siebie jeansową kurtkę. Mimo lata dzisiaj mocno wiało i padało. Wychodząc z pokoju sięgnęłam jeszcze swoją torebkę do której wrzuciłam telefon.<br />
Gdy zeszłam zastałam Chaza rozmawiającego przez telefon. - Nie kochanie, to ty się pierwsza rozłącz.<br />
Spojrzałam na niego wyczekująco. Stał odwrócony w drugą stronę. Po chwili się odwrócił. Chyba poczuł moją obecność.<br />
- Muszę kończyć, to cześć. - powiedział do telefonu i się rozłączył.<br />
- To co jedziemy? - zwrócił się tym razem do mnie zmieniając temat. No ale w tym wypadku nie mogłam się doczekać ,aż zobaczę Justina więc na razie odpuściłam ten temat szybko opuszczając dom razem z Chazem.<br />
- Kto to był? - zapytałam gdy już siedzieliśmy w samochodzie i zostało nam z jakieś 15 minut drogi do szpitala.<br />
- Co? Kto? - udał ździwionego. Przewróciłam oczami.<br />
- Nie zgrywaj głupka, Chaz.<br />
- Osoba z którą rozmawiałeś. - powiedziałam doraźnym tonem.<br />
- A to, kolega. - machnął ręką.<br />
- Od kiedy to z kolegami jesteście na kochanie?! Nie słyszałam ,żebyś tak mówił do Justina... - zaśmiałam się. - Chyba ,że jesteś... - powiedziałam śmiejąc się jeszcze głośniej.<br />
Oczy mało nie wyszły mu z orbit. - Nie, nie i nie. Nic z tych rzeczy. Interesuję się kobietami.<br />
- Dobra, Chaz wieżę Ci. - powiedziałam, próbując zdusić śmiech z naszej wymiany zdań. - W końcu nie bez powodu chowasz pod łóżkiem z obawy przed mamą te magazyny. - powiedziałam już ciszej.<br />
- A ty skąd niby o tym wiesz? - Zapytał nie kryjąc ździwienia.<br />
- Ma się swoje sposoby. - odrzekłam przy tym w śmieszny sposób poruszając brwiami.<br />
- To gadaj kim ona jest? Znam ją? - wróciłam do ulubionego tematu Chaza. Uwaga, mam nadzieję ,że wyczuliście sarkazm.<br />
- Cat, proszę daj mi z tym już spokój. Nie chcę znowu czegoś schrzanić. - powiedział kręcąc głową.<br />
- Dobrze, ale jeszcze do tego wrócę. - odparłam ostrzegawczo.<br />
- Obiecuję, że Ci powiem ,ale w swoim czasie. - I znowu te przeklęte zdanie. Czemu nikt mi nie chce niczego mówić w tym czasie. Najpierw Justin, teraz i Chaz.<br />
- A myślałem ,że ci już powiedział... - wymamrotał do siebie.<br />
- Aha! Czyli Justin wie... - Powiedziałam na jednym wydechu.<br />
- Nie, nie. Cat, nic ci nie powie. Złożył braterską obietnicę. - przewróciłam oczami, chciałam jeszcze coś powiedzieć ,ale widząc szpital ,nie mogłam już myśleć o niczym innym jak tylko o tym ,że zobaczę Justina, mało tego wyjdę ze szpitala razem z nim. Nareszcie!<br />
Chaz wszedł pierwszy ,a ja za nim. Justin pakował swoje rzeczy ,które przywiozła mu Pattie podczas jego pobytu tutaj. Niestety musiała 2 dni temu wyjechać z pilnego powodu ,więc my przyjechaliśmy po Justina.<br />
- Siema, stary! - chłopaki przybili sobie piątkę i się uścisnęli. <br />
- Justin! - przywitałam się z nim i złożyłam mu krótki pocałunek na ustach ,a on otulił mnie swoimi ramionami. Oderwaliśmy się od siebie ,gdy Chaz chrząknął. - Może zostawicie to dla siebie.<br />
- Oj, no tak stary. Sorry. - powiedział Justin z uśmiechem na ustach, zamknął swoją dużą, czarną torbę na ramię i założył na siebie bluzę. - To co idziemy? Na serio mam dość tego miejsca... - miał już brać swoją torbę ,ale Chaz go wyprzedził. - O, nie, nie stary ja się tym zajmę. - i wyszliśmy z pomieszczenia ,udaliśmy się jeszcze na chwilę do recepcji ,by Justin mógł podpisać papiery ,że opuszcza szpital. I tak wyszliśmy ja i Justin trzymaliśmy się za ręce ,a Chaz szedł kawałek przed nami. Chaz włożył do bagażnika torbę Justina i poszedł zająć miejsce kierowcy, Justin usiadł z przodu koło Chaza, a ja z tyłu pogrążona w swoich myślach i radości.<br />
Chaz zaparkował przed domem Justina ,po czym ruszyliśmy pełną paczką do jego domu. Postanowiliśmy sobie zrobić dzisiaj z powodu pogody ,ale też tego ,że Justin nie może się przemęczać i na siebie uważać maraton 3 sezonu American Horror Story. Usiedliśmy w jego sali kinowej razem z popcornem i chłopaki z piwem ,a ja z colą. Super! Ani jeden ,ani drugi nie dałby mi alkoholu, Chaz ze względu ,że nie jestem pełnoletnia, a Justin z powodu tego ,że nie chce żebym piła. Uważają mnie za dziecko, chamstwo.<br />
Justin przyciągnął mnie do siebie i splótł razem nasze palce, gdy kończyliśmy oglądać 6 odcinek. - Chaz chyba nam zasnął. - wyszeptał mi do ucha pokazując na chrapiącego już Chaza. - To co kończymy ten odcinek i idziemy spać? - zapytał patrząc na mnie swoim uwodzicielskim spojrzeniem. - Jestem za! - wyszeptałam równie cicho, delikatnie głaszcząc knykciami jego twarz. On puszcza moją dłoń i swoimi otula moją twarz przyciągając ją do swojej. Tak by nasze usta za chwilę się ze sobą złączyły w namiętnym pocałunku. Przerywamy pocałunek, by złapać oddech. Justin odgarnia moje włosy z twarzy i długo wpatruje się we mnie po czym mówi. - Chodźmy, film już się skończył. - odwracam się w kierunku ekranu, widzę na nim napisy końcowe. - Okej. - mówię i się zastanawiam, w jaki sposób on to zauważył. <br />
Czuję jak materac się ugina ,a Justin kładzie się koło mnie przysuwając się bliżej i wtulając nos w moje włosy. Odwracam się w jego stronę ,a ten rękę kładzie niżej, wręcz na moim tyłku. - Tęskniłem. - szepcze i trąca nosem mój cmokając mnie w usta. Schodzi niżej, zostawia mokre pocałunki na mojej szyi. Mój oddech przyśpiesza z powodu jego natarczywości. Oddaję się chwili ciągnąc za końcówki jego włosów ,a później oplatając dłońmi jego szyję. Ten przybliża mnie do siebie, sprawiając ,że niedzielą nas od siebie już nawet milimetry. Splatamy ze sobą nasze nogi. Czuję jego męskość na sobie. Po chwili zdaję sobie sprawę do czego to prowadzi i lekko odpycham go od siebie kładąc rękę na jego klatce piersiowej. Justin nie przestaje i chce mnie pocałować w usta. Odwracam głowę i unikam pocałunku ,a w tedy on przestaje. Odrywamy się od siebie chcąc pozostawić wolną przestrzeń między nami. - Co się stało? - pyta zakłopotany. - Przerwałam ,bo nie chciałam ,żeby teraz zamieniło się to w coś więcej. - powiedziałam na jednym wydechu. Justin smutnieje. - Nie jestem jeszcze na to gotowa. - mówię tym razem ciszej, prawie jak sama do siebie, unikając jego wzroku. Mając na myśli ,że byłby to mój pierwszy raz i chciałabym ,żeby był jednak wyjątkowy. - Hej, spójrz na mnie. - mówi i łapie mnie za brodę, a gdy wreszcie robię jak każe kontynuuje. - Jest okej, kiedy będziesz gotowa powiedz mi. Przepraszam nie powinienem był tak na ciebie naciskać. - mówi. A ja tylko patrzę w jego oczy i nic nie mówię. Nasz kontakt wzrokowy jeszcze przez chwilę się utrzymuje po czym Justin całuje mnie w policzek i mówi - Śpijmy już. - a ja wtulam się w jego klatkę piersiową i zapadam w sen.<br />
<br />
Justin's POV<br />
<br />
Cat dalej śpi wtulona w moją klatkę ,a ja przeglądam telefon. Wygląda tak niewinnie ,gdy śpi ,że aż postanawiam zrobić jej zdjęcie. I mam nadzieję ,że przeglądając mój telefon go nie znajdzie i nie usunie mówiąc ,że jest brzydka ,co oczywiście jest nieprawdą. Jestem świadomy tego ,że tej niewinnej istocie przytulającej się do mnie będę musiał kiedyś powiedzieć prawdę ,zwłaszcza jeśli jednak nie uda mi się przekonać Melanie do usunięcia ciąży. Czemu zawsze musi na mnie wszystko spadać w tej samej chwili?<br />
Moje ,,głębokie" rozmyślenia przerwała budząc się Cat. - Justin... - wymamrotała z nadal zamkniętymi oczami. - Hej. Cii, jestem tutaj. - mówię i całuję ją w czoło ,a ta się zupełnie wybudza ze snu. Podnosi się i siada na mnie okrakiem ,,rysując" na mojej klatce kółka palcem i oglądając tatuaże. Tak jak zawsze to robił, moja słodka, mała, Cat. - Chodź weźmiemy prysznic, szkoda tracić dnia. - mówię. Ta się rumieni. - Jasne, ty pierwszy. - mówi. - Chodź ze mną. - mówię i onieśmielam ją swoim słynnym uśmiechem. Cat ze mnie schodzi i ponownie siada na łóżku. Wstaję i podaję do niej rękę i nic. - No, chodź. - mówię śmiejąc się z jej niepewności. Ta niepewnie łapie moją rękę i też wstaje. Idziemy do łazienki.<br />
<br />
Cat's POV<br />
<br />
Cudem, przystanęłam na jego propozycję i coś chyba jest ze mną nie tak z tego względu. Justin się rozbiera ,a ja rozkoszuję się widokiem. Jest idealny. Ja natomiast stoję w miejscu nerwowo ustając z jednej strony na drugą i nie wiedząc co ze sobą zrobić. - Kochanie, co jest? - pyta ,a z jego ciała przeskakuję wzrokiem na twarz. - Yyy, nic... - mówię i zdejmuję z siebie jego koszulkę, zostając w samych majtkach. Które też się po chwili pozbywam. Wchodzimy pod prysznic. Z prysznicu leci ciepła woda opadająca na nasze ciała. Justin sięga po szampon i nakłada go na moje włosy i je myje. To samo robię chwilę później z jego. Później bierze gąbkę na którą wylewa trochę brzoskwiniowego żelu pod prysznic. Myje mnie, nasze ciała dzielą od siebie tylko milimetry. Całuje mnie wzdłuż karku, a później ja biorę od niego gąbkę i też go myję, całując po klacie od dołu w górę. Spłukujemy się i wychodzimy. Po wyjściu z kabiny prysznicowej od razu otulam się ręcznikiem, chcąc zasłonić pewne partie swego ciała. Przecież to nie byłam ja! Justin się śmieje. - I tak nic przede mną nie ukryjesz, kochanie. Za późno. - A moje poliki pokrywa w tej chwili już olbrzymi rumieniec ,który zasłaniam na szybko włosami. Justin do mnie podchodzi i ujmuje moją twarz w dłonie. - I podobało mi się to co widziałem. - mówi. A mi to zapiera wdech w piersiach.<br />
- Bo ty to tą grzywkę to na szczotkę robisz... - nie mogę się opanować ze śmiechu. A Justin w zemście przekręca suszarkę w moją stronę. Siedzę na blacie koło umywalki i patrzę jak Justin suszy włosy ,przy okazji co chwila i mi susząc - No wiesz jak chcę dla ciebie jakoś wyglądać, to trzeba. - mówi ,a ja nie mogę się powstrzymać od śmiechu.<br />
Schodzimy na dół ,gdzie Chaz siedzi na kanapie i pisze...ze swoją dziewczyną? I to mi o czymś przypomina. - Cześć Chaz. - mówię, próbując go przywołać do rzeczywistości. - Cześć. I jak na migdaliliście się już? - śmieje się z nas. - Nie zaczynaj stary. - ostrzega go Justin będąc już w kuchni. - Dobra, dobra. Tylko ja bym się następnym razem wolał upewnić ,że sąsiedzi niczego nie usłyszą. - kontynuuje Chaz. - A jak tam twoja dziewczyna? - pytam. - A dobrze, nawet dzisiaj idę się z nią spotkać. - odpowiada nie kryjąc radości. - Nawet nie wiesz jak bardzo braciszku się cieszę ,że wreszcie sobie kogoś znalazłeś. - mówię całkiem szczerze.<br />
Po śniadaniu Chaz pojechał do swojej dziewczyny ,a ja zostałam sama z Justinem. Postanowiliśmy pójść do parku i na lody. <br />
- Więc, co wiesz o dziewczynie Chaza? - zapytałam ,gdy siedzieliśmy w na ławce w parku ,a ja na jego kolanach.<br />
- Wystarczająco dużo ,by stwierdzić ,że dobrze trafił. - powiedział zagadkowo.<br />
- I tylko tyle mi powiesz? Jestem jego siostrą, to nie fair mam prawo wiedzieć.<br />
- Skarbie, jestem pewny ,że Chaz Ci sam w końcu powie. Z tego co pamiętam ty też nie chciałaś długo ujawnić naszego związku. - powiedział. - Ale cieszę się ,że w końcu to zrobiłaś. - złączył nasze dłonie ze sobą.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0_7FRgyyjYVrKRNq7VWukp7xyyYs6XnzGGNlg8qDlJVnKrjCt7LfPd79cfeRgGyV9oek60pCFI_6QW7M9HqQbjcE61bJFW3rGf2iiw0KRSCDd_dGpCvkvsQk6OxrB8tRnSgIeI8p-5vYD/s1600/Justin%252BSelena%252BEnjoying%252BEnjoying%252BIce%252BCream%252BkRjFJYd4IMcl.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0_7FRgyyjYVrKRNq7VWukp7xyyYs6XnzGGNlg8qDlJVnKrjCt7LfPd79cfeRgGyV9oek60pCFI_6QW7M9HqQbjcE61bJFW3rGf2iiw0KRSCDd_dGpCvkvsQk6OxrB8tRnSgIeI8p-5vYD/s320/Justin%252BSelena%252BEnjoying%252BEnjoying%252BIce%252BCream%252BkRjFJYd4IMcl.jpg" width="267" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<br />
<br />maagiiee0http://www.blogger.com/profile/08313752892526707136noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6609034387909307623.post-21518672199423287752016-01-03T12:50:00.000-08:002016-01-03T15:00:04.497-08:00Chapter 22<b><span style="color: purple;">WAŻNA INFORMACJA POD ROŹDZIAŁEM</span></b><br />
<b><br /></b>
Cat'sPOV <br />
<br />
- Cat... - usłyszałam zachrypnięty głos. Przypominał mi głos ,który pragnęłam usłyszeć. Z nie dowierzaniem zabrałam dłonie z twarzy i spojrzałam na osobę ,która jak mi się zdawało wypowiedziała właśnie moje imię. Nadal miał zamknięte oczy. Świetnie, teraz to już chyba wpadam w jakieś paranoje. Znowu poleciały mi łzy i znowu zakryłam swoje oczy dłońmi.<br />
- ...Jak już stąd wyjdę, to obiecuję, że skopię mu ten tyłek. I proszę przestań płakać...jestem już. - jego dłoń dotknęła lekko moich rąk, dając mi do zrozumienia ,żebym je stamtąd zabrała. Znowu poczułam jego dotyk. I tak też zrobiłam, ostrożnie zabrałam ręce z twarzy i moje oczy powoli skierowały się na nie niego. On się obudził. On żył. On tu był, był ze mną. Patrzyliśmy się na siebie jakbyśmy się nie widzieli przez miliony lat. Moje oczy - zmartwione, nie dowierzające a zarazem szczęśliwe wpatrywały się w jego. - Ty jesteś! Ty żyjesz! - chciało mi się skakać ze szczęścia. <br />
- Zawsze byłem i będę. - odparł. A myślałam ,że zaczęłam krzyczeć tylko w swojej podświadomości... <br />
- Tak, bardzo tęskniłam. - zasmuciłam się.<br />
- Wiem, słyszałem. - powiedział, posyłając mi jeden z tych swoich uśmiechów.<br />
- Jak to? - odparłam zażenowana sobą. <br />
- Tak to. Wszystko. - odpowiedział pewnym tonem. W normalnej sytuacji bym się za bardzo zażenowała sobą ,że bym się nie odezwała ,ale to nie była normalna sytuacja ,a ja tak bardzo za nim tęskniłam ,że nie mogłam tak postąpić. Nie wytrzymałam i od razu się w niego wtuliłam. - Nie mogłem przecież tak po prostu zostawić mojej księżniczki. - wyszeptał mi Justin do ucha ,gdy go przytulałam. Nagle spoważniałam. - Muszę powiedzieć lekarzowi i twoim rodzicom ,że oprzytomniałeś. - wyswobodziłam się z naszych objęć.<br />
- Dobrze, tylko wróć. - upomniał mnie Justin ,choć szczerze w tej sprawie nie musiał tego robić.<br />
Spojrzałam na niego ostatni raz stojąc w drzwiach dla pewności ,że on naprawdę jest ,a nie jest to tylko wytwór mojej wyobraźni. Ten zauważając niepewność w moich oczach posłał mi uśmiech. Wyszłam i skierowałam się do gabinetu doktora. Zapukałam. Usłyszałam stanowcze - Wejść! - i otworzyłam drzwi. - Dzieńdobry. Chciałam poinformować pana o tym ,że mój chłopak, Justin Bieber się obudził... - Doktor spojrzał na listę z numerami sal w których znajdują się jego pacjenci i powiedział do mnie. - Dobrze, idę sprawdzić jak z nim. - zabrał jakiś dokument ze sobą i wyszedł, a ja za nim. Poszedł do pokoju Justina ,a ja postanowiłam zaczekać na poczekalni i zadzwonić do Pattie. - Halo?- usłyszałam przez głośnik cichy głos rodzicielki Justina.<br />
- Dzieńdobry, to ja Cat... - przerwała mi nim zdążyłam ją poinformować.<br />
- O cześć, kochanie i jak byłaś już u Justina? - zapytała z zaciekawieniem i dodała po chwili zmartwionym głosem. - Coś z nim nie tak?<br />
- Nie! Przeciwnie, właśnie się obudził. - powiedziałam dla wyjaśnienia. <br />
- Boże, nareszcie. Już tam jadę. - powiedziała przez łzy, ale szczęśliwa.<br />
Doktor wyszedł z pokoju Justina niemalże w tym samym momencie w którym Pattie przyszła na poczekalnie. Podeszła do mnie i do doktora ,którego chwilę wcześniej zatrzymałam chcąc dowiedzieć się jaki jest stan zdrowia Justina. - Dzieńdobry, Pani Mallette. - zwrócił się lekarz do Pattie. - Dzieńdobry i jak z moim synem panie doktorze? - zapytała chcąc się dowiedzieć od razu jak najwięcej w sprawie Justina.<br />
- Z pani synem jest wszystko dobrze. Obudził się nawet w lepszym stanie niż myśleliśmy. Ale będzie musiał zostać parę dni na obserwacji, byśmy mieli pewność ,że wszystko się goi, a jego organizm funkcjonuje jak należy.<br />
- Jak długo będzie musiał zostać? - zapytałam.<br />
- Myślę ,że jakieś 2 tygodnie na pewno. Jednak nic nie jest pewne. A my musimy mieć pewność ,że jego stan się nie pogorszy, jak już będziemy go wypuszczać ze szpitala.<br />
- Oczywiście, w takim razie dziękujemy.<br />
- Od czego jestem. <br />
- To ja pójdę do syna w takim razie. - poinformowała nas Pattie i zniknęła za drzwiami od pokoju w którym znajdował się jej syn. Doktor też już poszedł do swojego gabinetu. Więc wyjęłam telefon z kieszeni i napisałam wiadomość do Chaza. Nie chciałam do niego dzwonić ,bo był teraz w pracy ,a jego szef jest straszny. <br />
<b><br /></b>
<b>Do: Chaz</b><br />
<div style="text-align: left;">
<b>Chaz! Jak skończysz pracę to przyjeżdżaj do szpitala, Justin się obudził!!!!!yughhjy</b></div>
<b><br /></b>
Od razu otrzymałam wiadomość zwrotną.<br />
<br />
<b>Od: Chaz</b><br />
<b>O mój boże, Cat!!! Tak się cieszę! Nareszcie! Akurat teraz mam przerwę w pracy, już jadę!</b><br />
<b><br /></b>
Dwadzieścia minut później Chaz już był w szpitalu. - Cat! - zawołał, gdy chodziłam od ściany do ściany przez korytarz z uśmiechem. Dobiegł do mnie i pociągnął za rękę, bym mu przekazała więcej informacji. - I jak z Justinem?! - był cały zdyszany, gdy mówił.<br />
- Musi zostać na obserwacji przez parę dni ,ale po za tym jest z już z nim dobrze. Już jest. - powiedziałam z nieukrywaną radością.<br />
- To... tak dobrze. - powiedział z uśmiechem na twarzy.<br />
- Tak dobrze... - powiedziałam pół szeptem. - Jezu, tak się cieszę - dodałam, a z moich oczu wypłynęły łzy szczęścia. Chaz mnie przytulił. - Tak właściwie to jak to się stało? - wyszeptał. Oderwaliśmy się od siebie. - A więc...<br />
<br />
Justin's POV<br />
<br />
Moja mama wychodziła z pokoju. W tym samym czasie Chaz natknął się na nią w drzwiach i do mnie przyszedł. - Jezu, stary tak się cieszę ,że wreszcie mam z kim gadać. - powiedział z uśmiechem, uścisnął mnie i usiadł obok. - To było jak wieczność. - dodał ,a jego uśmiech momentalnie zmalał.<br />
- Ej stary, jestem już, jak widzisz. - powiedziałem szturchając jego rękę ,by na mnie spojrzał.<br />
- I na całe szczęście! - zasalutował mi.<br />
- A więc... mów jak tam Ci się z nią układa? - zacząłem temat ni stąd ni z owąd.<br />
- Z kim? - przysiągłbym ,że cały poczerwieniał.<br />
- Nie wiem jak ma na imię, nic nie mówiłeś. - wyjaśniłem. Wiedziałem, że wie o kogo mi chodziło.<br />
- Ale po co zaczynać teraz taki temat...? W końcu dopiero się obudziłeś i myślę ,że Cat już pewnie stoi przy drzwiach czekając na swoją kolej. - próbował się mi wywinąć. <br />
- Mam czas, wychodzę dopiero za 2 tygodnie... A Cat pewnie teraz powiadamia resztę osób jak znam życie. - odciąłem się.<br />
- Nie odpuścisz, co? - zaśmiał się.<br />
- Pewnie nie. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.<br />
- A więc... zaczęło się to jakieś 6 miesięcy temu...<br />
<br />
<i>*Chaz Throwback*</i><br />
<div>
<i><br /></i></div>
<div>
<i> Jason, Austin i George byli już nie tylko napici, ale także po amfie. Nie chciałem brać, ale oni nie chcieli przestać mnie namawiać. Gdy wrzaski chłopaków kibicujące o tym ,żebym jednak wziął się nasiliły. Zeszła do nas ona, młodsza siostra Austina, najpiękniejsza długonoga istota poruszająca się po tej planecie, Kylie.</i></div>
<div>
<i>- Dajcie mu już spokój, jak nie chce to nie. Nie każdy jaki widzisz musi być tak bezmózgim idiotą jak ty Austin. - naskoczyła na swojego brata.</i></div>
<div>
<i>- Zamknij się. Miałaś siedzieć na górze o ile się nie mylę. - warknął.</i></div>
<div>
<i>- Stary, co ty wyrabiasz? - włączyłem się. Nie mogłem pozwolić, by tak uroczej i drobnej istocie ,jaką była stało się coś złego.</i></div>
<div>
<i>- Nie wtrącaj się to moja siostra! - krzyknął i mnie popchnął.</i></div>
<div>
<i>- Austin! Przestań! - jego uwagę zwróciła czarnowłosa piękność. - Z tobą się dzieje coraz gorzej, nie widzisz tego?</i></div>
<div>
<i>- Nie wtrącaj się mała gówniaro! - splunął.</i></div>
<div>
<i>- Jesteś totalnym idiotą. - powiedziała, odwróciła się na pięcie i wyszła.</i></div>
<div>
<i>- Ona ma rację. Ja też stąd idę. - powiedziałem i wyszedłem. Moje ciało nagle ogarnęło zimno. Usiadłem na schodku nie wiedząc co ze sobą zrobić. Nie mogłem jej przecież tak zostawić nie wiedząc ,czy nie zrobi jej krzywdy. Nagle drzwi za mną się otworzyły. Odwróciłem się. To była ona. Usiadła obok. - Nic Ci nie jest? - zapytałem z troski, uważnie ją przy tym oglądając. </i></div>
<div>
<i>- Nie. - odparła. Jej głos był dla mnie niczym melodia ,którą mógłbym słuchać co ranka.</i></div>
<div>
<i>- Nic Ci już dzisiaj nie zrobi? - dopytywałem.</i></div>
<div>
<i>- Nie. On nigdy mi jeszcze krzywdy nie zrobił. Ja wiem ,że tobie może się wydawać ,po dzisiejszym ,że on jest groźny, ale on taki nie jest, przynajmniej kiedyś nie był. Chodzi o to ,że on się strasznie zmienił. Zawsze byłam jego kochaną siostrzyczką ,dopóki nie poszedł do college'u ,tam go zmieniło towarzystwo. Zaczął wracać pijany wieczorem ,a rano budził się i mówił jak gdyby nigdy nic-cześć, a jeżeli poprzedniego wieczoru tak jak dzisiaj na przykład zdarzało mu się na mnie nakrzyczeć, to przepraszał. - spojrzała w dół. </i></div>
<div>
<i>Złapałem ją podbródek ,by na mnie spojrzała. - Ale tak nie może być, słyszysz? - Trzeba coś z tym zrobić.</i></div>
<div>
<i>- Nie, Chaz, nie. Z tym nie da się nic zrobić. - pokręciła głową. - On się niszczy, a ja nie mogę nic z tym zrobić. Boję się ,że pewnego wieczoru już nie wróci. - zaczęła płakać. Płakała w moje ramię ,a ja nie wiedziałem co zrobić, powiedzieć. </i></div>
<div>
<i> Parę dni później znowu ją spotkałem na przystanku autobusowym. Kłóciła się z jakimś chłopakiem w swoim wieku. Ten ją zaczął wyzywać o dziwek i tym podobnych. A kiedy miał już ją uderzyć, nie wytrzymałem i do niego podszedłem wymierzając mu cios. Chłopak ze względu na to ,że byłem od niego starszy i silniejszy, się trochę przestraszył i poszedł, mówiąc po drodze. - I tak się jeszcze policzymy, Kyl. </i></div>
<div>
<i>- Wyjaśnisz mi ,co to miało być i kim on dla ciebie jest? - zapytałem nadal zdezorientowanej dziewczyny.</i></div>
<div>
<i>- Jasne. Zapraszam na kawę, w końcu jestem Ci coś winna... - zaproponowała i tak przystanęło.</i></div>
<div>
<i> Po wzięciu swoich kaw i po tym jak usiedliśmy przedstawiła mi się w końcu. - Jestem Kylie...</i></div>
<div>
<i><br /></i></div>
<div>
<i>*Back to reality*</i></div>
<div>
<i><br /></i></div>
<div>
- I tak się poznaliśmy, okazało się jeszcze ,że to był jej były chłopak. Później, po tym jak zauważyliśmy ,że aż tak dobrze nam się gada i spędza razem czas zaczęliśmy się spotykać. - zakończył Chaz wpatrując się cały czas w okno znajdujące się na końcu sali, jakby widział za nim ,to o czym mówił.</div>
<div>
- Awww. Chaz ma dziewczynę! - zagruchałem, chcąc przywrócić chłopaka do rzeczywistości. Ten na mnie spojrzał z ,,groźną miną". - Nie wasz się o tym nikomu mówić, zwłaszcza Cat. - podkreślił ostatnie słowo.</div>
<div>
- Nie odważyłbym się. - położyłem ręce po prawej stronie klatki piersiowej dla wzmocnienia efektu.</div>
<div>
- Tobie coś powiedzieć. - naburmuszył się. </div>
<div>
- Przyrzekam, nic nie powiem. Ale w końcu będziesz musiał sam o tym powiedzieć. </div>
<div>
- Oj, nie wymiękaj ,bo zacznę do ciebie mówić ,,stara". - zaśmiał się.</div>
<div>
- Ta, rozmawiać z tobą szczerze. - też się zaśmiałem szturchając go w ramię.</div>
<div>
- Dobra ja idę ,bo pewnie Cat już się nie może doczekać ,aż zaczniecie się migdalić...</div>
<div>
- Obawiam się ,że z tym będziemy musieli trochę zaczekać. - powiedziałem, mając na myśli swój stan.</div>
<div>
Gdy miał już wychodzić dodał jeszcze. - I pamiętaj stary... - nie dałem mu dokończyć.</div>
<div>
- Obiecuję ,że zachowam to dla siebie, a teraz daj mi się zobaczyć ze swoją dziewczyną. - zaśmiał się na moje słowa i wyszedł.</div>
<div>
Zaraz po nim w drzwiach pojawiła się uśmiechnięta Cat. Usiadła obok. - Jak dobrze Cię już widzieć wśród żywych. - skomentowała.</div>
<div>
- Nie zaczynaj kochanie. - zaśmiałem się mając na myśli ,,wśród żywych". - Zawsze byłem i będę. Tak szybko się mnie nie pozbędziesz. - dodałem.</div>
<div>
- Pasuje mi to. - zaśmiała się. </div>
<div>
- Przybliż się do mnie, skarbie. - powiedziałem. A ta usiadła na skraju łóżka przytulając mnie, a ja ją. Nastała w tym momencie wokół nas cisza. Byliśmy tylko ja i ona, wszystko inne umilkło. Było tylko słychać nasze oddechy. - Pocałuj mnie. - powiedziałem, a raczej nakazałem. Jej usta chwilę później znalazły się bliżej moich. Dzieliły je tylko milimetry. Usta Cat wpoiły się w moje z natchnieniem. Objąłem ją ręką w pasie i przybliżyłem do siebie chcąc więcej. Nasze wargi ocierały się o siebie, czekając na prawdziwą bitwę, która miała się toczyć w naszych buziach. Wysunąłem trochę swój język dając jej do zrozumienia ,czego chcę. A ta dała mi wolne pole manewru. Nasze języki już chwilę później toczyły ze sobą nie przerywalną bitwę. Jęknęła mi w usta, ze względu na naszą bliskość. Przerwała po chwili pocałunek. A ja zdezorientowany spojrzałem na nią. - Czemu przerwałaś? - zapytałem. Ta unikając mojego spojrzenia połączyła ze sobą nasze ręce wpatrując się w nie. Po jakiejś minucie wreszcie spojrzała na mnie. Co zobaczyłem w jej oczach? Smutek. - Justin wiem ,że nie powinnam poruszać teraz tego tematu...</div>
<div>
- Jakiego?</div>
<div>
- ...Ale chcę wiedzieć co się tam stało, chcę znać prawdę. - zignorowała moje pytanie.</div>
<div>
- Kochanie... - zajęczałem. - Czy serio musimy teraz o tym rozmawiać?</div>
<div>
- Męczy mnie to Justin. - moje oczy się zaszkliły na dobór jej słów. Doskonale wiedziałem ,co ma na myśli i to potwierdziła. - No, bo... wypadek leży ponoć po twojej stronie, a skoro nie piłeś... to nie wiem ,co go spowodowało.</div>
<div>
Pogładziłem wolną ręką jej policzek. - Obiecuję, że Ci powiem ,ale w swoim czasie. - powiedziałem.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7HvNQd7OAqwSH4cYqEUtttlvO8QeI9FU7j2lkbCuDr49x4YM4r8QGc_mzlRbuQzsN978Cynru2cwbTF09ddtuwW9MKN25tRjzW6l7dCvAvVHhN-TIi4LOdHzT_vM9ngGw8gkJmKc0VfmK/s1600/girl-hair-perfect-tatto-Favim.com-757548.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7HvNQd7OAqwSH4cYqEUtttlvO8QeI9FU7j2lkbCuDr49x4YM4r8QGc_mzlRbuQzsN978Cynru2cwbTF09ddtuwW9MKN25tRjzW6l7dCvAvVHhN-TIi4LOdHzT_vM9ngGw8gkJmKc0VfmK/s320/girl-hair-perfect-tatto-Favim.com-757548.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
************************************************************************************<br />
<b><span style="color: purple;">Z RACJI TEGO ,ŻE WIELE OSÓB SIĘ MNIE PYTA ,,KIEDY WSTAWIE KOLEJNY ROŹDZIAŁ" INFORMUJE WSZYSTKICH ,ŻE ROŹDZIAŁY BĘDĄ SIĘ POJAWIAĆ CO PONIEDZIAŁEK.</span></b><br />
<b><span style="color: purple;"><br /></span></b>
<b><span style="color: purple;">Dziękuję ,za to że czytacie mojego bloga i zostawiacie po sobie miłe komentarze ,co mnie motywuje do dalszego pisania. Co więcej, wyświetleń na blogu cały czas przybywa ,za co jestem bardzo wdzięczna. xoxo</span></b></div>
<div>
<i><br /></i></div>
<br />
<b><br /></b>maagiiee0http://www.blogger.com/profile/08313752892526707136noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6609034387909307623.post-79109844356271456982015-12-27T14:07:00.002-08:002015-12-27T15:00:01.651-08:00Chapter 21Cat's POV<br />
<br />
Godzina, dwie, trzy, cztery i nadal nic. Zresztą czego się spodziewałam. Do tego lekarz powiedział żebyśmy na razie do niego nie chodzili ,by mógł odpocząć. Każdą minutę, sekundę przepłakałam. Nie byłam w stanie wyobrazić sobie bez niego życia. Jest jedynym światłem w moim życiu. <br />
Oparłam głowę na ramieniu Chaza i zasnęłam.<br />
<i>- Cat, Justin już z nami jest. Możesz się obudzić. - Chaz szturchnął mnie ramieniem.</i><br />
<i>- Z panem Bieberem już wszystko w porządku. Możecie się państwo z nim zobaczyć. - uśmiechnięty lekarz rozmawiał z Pattie ,która chwilę później mu dziękowała za wszystko powiedziała nam o tym i weszła do niego. My postanowiliśmy zaczekać na swoją kolej.</i><br />
<i>Po 20 minutach nerwowego oczekiwania nadeszła moja kolej ,by z nim się zobaczyć. Wniebowzięta ,że znowu jest wśród nas wstałam i szybkim krokiem udałam się w kierunku drzwi. Chwyciłam za klamkę. Gdy otworzyłam drzwi nasze spojrzenia się ze sobą skrzyżowały. Jego miodowe tęczówki patrzące prosto w moje ,sprawiły ucisk w żołądku. Cat, wyluzuj, on już jest.</i><br />
<i>- Cat... - wypowiadane słowa tym głosem, głosem Justina, nadal do mnie nie docierały. - Chodź do mnie. - poinstruował mnie Justin. Podeszłam do niego niepewnie. Nie osądzajcie mnie ,ale w takich sytuacjach ma się czasami wrażenie ,że to tylko wyobraźnia płata nam figle. Ostrożnie się do niego zbliżyłam siadając na skraju łóżka.</i><br />
<i> Pochyliłam się nad nim ,a nasze usta złożyły się w pocałunku.</i><br />
<i><br /></i>
<i>*Back to reality*</i><br />
<i><br /></i>
Zamykane drzwi wywołały hałas na oddziale ,co sprawiło ,że się przebudziłam. Miałam nadzieję ,że rzeczywistość będzie odzwierciedleniem mojego snu. Niestety, piękny sen pozostawał pięknym snem ,a smutna rzeczywistość smutną rzeczywistością.<br />
- On jest już z nami? - zapytałam z nutą nadziei w głosie.<br />
- Nie, ale jeżeli nie może w taki sposób ,to jest w inny, kochanie. - powiedziała do mnie pocieszająco Pattie. Nie chciałam zaprzeczać. Nie dlatego ,że sama chciałam w to wierzyć ,ale myślę ,że ona także.<br />
Zauważyłam ,że Chaz śpi. - Chcesz iść do niego? - zapytała. - Uhm. - przytaknęłam i powoli wstałam z krzesła w kierunku drzwi. Weszłam do środka i usiadłam w tym samym miejscu ,co wczoraj. Znowu złapałam go za rękę ,a ona znowu była zimna.<br />
- ...a wtedy na mnie i na Tay nakrzyczał jakiś gościu i wyszłyśmy z tamtąd. - opowiadałam Justinowi historie jakie przeżyłyśmy razem z Tay w Angli. - Tak, bardzo chciałabym żebyś był... - słowa wyszły z moich ust, jedną ręką otarłam łzę ,która zaraz miała spaść. Poczułam jak Justin ścisnął moją rękę. Nie, nie, nie chyba musiało mi się ,,przewidzieć" ,ale przecież wyraźnie poczułam...dotyk jego skóry, wszystko ,czego tak mi brakowało. I znowu brakuje, bo uścisk pomiędzy naszymi dłońmi się rozluźnił. A ja znowu poczułam pustkę. Popatrzyłam na niego w nadziei ,że się obudził. Nadal nic. Pocałowałam go w czoło ,zanim wyszłam ,by koniecznie poinformować o tym zdarzeniu lekarza.<br />
Kiedy wychodziłam zauważyłam ,że akurat się wybierał do niego z jakimiś dokumentami ,zapewne ,by sprawdzić ,czy wszystko zachodzi tak jak powinno. - Przepraszam... - zaczęłam. - Ale chciałam się zapytać czy to możliwe ,żeby Justin złapał mnie za rękę ,gdy się jeszcze nie przebudził...?<br />
- Pani jest jego dziewczyną, zapewne? - przerwał. - Jest to możliwe. Zapewne osoba wykonując ten gest pragnie nam coś przekazać. W większości pacjenci z takimi dolegliwościami słyszą ,każde z wypowiedzianych przez nas słów ,a że nie mogą nic powiedzieć ,dopóki się nie przebudzą, odpowiadają gestami takimi jak właśnie ściśnięcie dłoni. - zastanawiał się nad czymś. - Po za tym ,to dobrze może świadczyć ,bo to znaczy ,że pacjent zaczyna się przebudzać i wracać do normalnego stanu. Teraz zobaczę co u niego, jest coś co chciałabyś jeszcze wiedzieć?<br />
- Nie. - odpowiadam i dziękuje ,a następnie siadam na swoim miejscu ,by powiedzieć o tym Pattie.<br />
Po jakichś dwóch kolejnych godzinach Pattie kazała nam iść do domu. - Cat, masz jutro szkołę. Obiecuję ,że zadzwonię do ciebie jak coś się będzie działo. Możesz go przecież odwiedzić po szkole. - powiedziała raczej oznajmująco. Nie chciałam stamtąd iść. Chciałam trwać przy nim dopóki się nie obudzi. Czułam się słabo. Przyrzekam, że gdyby... to dla mnie koniec życia, dosłownie. Jakoś sobie tego nie wyobrażam. Znowu płakałam z powodu tego ,że bardzo ważna dla mnie osoba jest tutaj, ja nie mogę nic zrobić i jeszcze obowiązki wzywają, do których w tym momencie zupełnie nie miałam głowy. Minęła godzina i Chaz niemalże siłą zaciągnął mnie do wyjścia. Czułam się pusta, nie było mnie bez niego...<br />
<br />
Lekcje dłużyły mi się w nieskończoność. Odliczałam do ich końca, a to dopiero była 4 godzina lekcyjna, przede mną jeszcze 3. Najchętniej gdybym miała na tyle silnej woli to bym stamtąd wyszła, wyobrażałam sobie to, chciałam tego. Chciałam już do niego iść, zobaczyć go. Mazałam ołówkiem po zeszycie udając ,że słucham głosu nauczyciela. Jednak nie było mnie na to stać, mogłam myśleć tylko o tym, tylko o nim. Gdy pogłębiłam się w swojej odwiecznie denerwującej mnie tak zwanej filozofii życiowej, nie zauważyłam, że zadzwonił dzwonek. - Cat, nie idziesz? - zapytała mnie Kylie machając mi ręką przed twarzą. - A, tak, tak idę. - oznajmiłam wzięłam swoje rzeczy i poszłam za nią. Poszłyśmy do szafek ,by wziąć książki na kolejną lekcję i odłożyć te już nie potrzebne. Poczułam czyjąś obecność za mną. Mogłam się domyślać ,kim mogła być osoba. - Pogadamy dziś po szkole? - zapytał, gdy się do niego odwróciłam. - Jestem dzisiaj zajęta. - powiedziałam pewnie. <br />
- A w takim razie teraz? - zapytał z nadzieją w głosie.<br />
- Nie jestem w nastroju. - odpowiedziałam i go wyminęłam nim zdążył coś powiedzieć. <br />
Niemalże zerwałam się z ławki ,gdy usłyszałam dzwonek oznajmujący koniec lekcji. Wyszłam ze szkoły i od razu autobusem udałam się do szpitala... I tak było przez kolejne 5 dni. Szłam do szkoły, jechałam do szpitala, odwiedzałam Justina, opowiadałam mu o swoim dniu i wracałam. <br />
Dzisiaj był kolejny taki dzień. Już powoli traciłam nadzieję, choć bardzo nie chciałam. - Drake znowu się do mnie dzisiaj doczepił. - powiedziałam. - ...Kiedy się wreszcie obudzisz? Proszę Cię Justin jak nie dla mnie, to zrób to chociaż dla innych. Proszę... - zakryłam dłońmi twarz, znowu chciało mi się płakać, próbowałam się powstrzymać, lecz nie potrafiłam i łzy zaczęły mi płynąć mimowolnie. - Cat...<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhe8xb7sauRTroMseNuE3K5S3InMgokeL4gB224iI2OS15ecXmeE9QTRAe6GR80NO4jykqATs1my0iFr7jnz6UTEagVhVEPDaReoxuHYZcyVzn5blvp3Ib5bPwfx62cVLXXVeLqRrAvYkI8/s1600/thB4GGHBXA.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhe8xb7sauRTroMseNuE3K5S3InMgokeL4gB224iI2OS15ecXmeE9QTRAe6GR80NO4jykqATs1my0iFr7jnz6UTEagVhVEPDaReoxuHYZcyVzn5blvp3Ib5bPwfx62cVLXXVeLqRrAvYkI8/s1600/thB4GGHBXA.jpg" /></a></div>
<div>
<b><br /></b></div>
<div>
<b>Idziecie na koncert?? :-)</b></div>
<br />maagiiee0http://www.blogger.com/profile/08313752892526707136noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-6609034387909307623.post-27459517674131658352015-12-20T15:00:00.000-08:002015-12-20T15:03:28.100-08:00Chapter 20Justin's POV<br />
<br />
- Justin, nie usunęłam naszego dziecka. Nie dałam rady. - czas wokół się mnie zatrzymał ,gdy usłyszałem nie zbyt mnie zadowalające wieści od Melanie. Straciłem nad sobą kontrolę. Widziałem ciemność dosłownie ,nie tylko nie to. Nic nie było. <br />
<br />
***************************************************************************<br />
<br />
Cat's POV<br />
<br />
- Jak śmiałeś nas podglądać? - na ,,Dzieńdobry" napadłam na Chaza. <br />
- Oh przepraszam ,że chciałem sobie coś do zjedzenia zrobić! - krzyknął z kuchni ,gdzie nadal się znajdował. - Ale było ostro! - skomentował, a ja wchodząc do kuchni spojrzałam na niego typu ,,i want kill you". <br />
- Wiesz jak chciałeś sobie pooglądać ,to zawsze są też serwisy się tym specjalizujące. - zaśmiałam się.<br />
- Nie, ja na takie stronki nie wchodzę moja droga. - zaprzeczył. - A co próbowało się? Z Justinkiem? - zagruchał.<br />
- Nie? - odpowiedziałam.<br />
- No właśnie byłem świadkiem.<br />
Postanowiłam się z nim nie kłócić, więc zajęłam się sobą. Nalałam sobie soku do szklanki i usiadłam na taborecie przeglądając telefon. Drake na szczęście już nic nie napisał.<br />
Telefon Chaza zadzwonił. <i>Pewnie to ta jego nowa ,,dziewczyna"...</i> <i></i>pomyślałam. Jednak moja myśl pojawiła się i znikła równie szybko ukazując pobladłą twarz Chaza, wyraźnie zdenerwowanego. Jego oczy na mnie patrzące kryły za sobą i smutek i współczucie. Boże, o co może chodzić. Po chwili ktoś gadający z Chazem się rozłączył ,a Chaz oniemiały krzyknął - Justin miał wypadek! - moje oczy się rozszerzyły ,a już po chwili zaczęły lecieć z nich łzy. - Co?! Ale jak to?! - szlochałam. Ręce mi się całe trzęsły. - Zderzył się z samochodem jadącym z na przeciwka! - Boże, nie tylko nie to. Nie on.- rozpłakałam się jeszcze bardziej. <i>To nie może być on. </i>C<i></i>o czułam? Strach, przed stratą ważnej dla mnie osoby z którą jeszcze przed chwilą byłam. - Musimy do niego jechać! - w tej chwili mogłam myśleć tylko o tym.<br />
Byliśmy w drodze ,a mi każde mijające miejsce coś przypominało ,co powodowało u mnie lawinę łez.<br />
<i>*Throwback*</i><br />
<i> Poczułam czyjeś ręce oplatające moją talię. - Buuu. - poczułam ciępły oddech szepczący mi do ucha. Ostrożnie odwróciłam się w stronę osoby do której należał. Widząc uśmiechniętego Justina rzuciłam mu się na szyję, powodując u niego chichot. - Tak bardzo za tobą tęskniłam.- skomentowałam mając na myśli jego trasę koncertową trwającą rok. - Kochanie, a ty myślisz ,że ja co? - poruszył śmiesznie brwiami na co zachichotałam. - Umierałem z tęsknoty. - dokończył ,a wtedy wpoiłam się w jego usta. </i><br />
<i><br /></i>
Wspomnienie do mnie wróciło ,gdy przejeżdżaliśmy obok lotniska. Po około 15 minutach byliśmy już w szpitalu. Ze łzami w oczach pobiegłam, a Chaz za mną do punktu informacyjnego. - Justin Bieber? Gdzie jest? - mówiłam roztrzęsionym głosem. Pielęgniarka się zaśmiała. - Twojemu idolowi nic nie jest. Idź lepiej do domu ,bo i tak tam do niego nie wejdziesz. - syknęła. Wywaliłam na nią oczy złapałam ją za kołnierzyk i uprzedziłam. - Słuchaj no lalunio, mój chłopak ,gdzieś tutaj jest. Miał poważny wypadek samochodowy i muszę być teraz przy nim! Inaczej będziesz miała mnie na sumieniu ,kiedy ze mną się też coś stanie jak nie będę mogła go zobaczyć!!!!<br />
- Ochrona!!!!! Ochrona!!!!!!!!! - zaczęła wrzeszczeć pielęgniarka. - Zabrać ją stąd! - poczułam za sobą Chaza próbującego odciągnąć ode mnie ochroniarzy. - Zostawcie ją! Ona nic nie zrobiła! Ona chce się tylko zobaczyć ze swoim chłopakiem! - wykrzyczał. Niestety, większych rezultatów to nie przyniosło. Ochroniarze tylko kazali mi się natychmiast uspokoić ,bo drugim razem nie będą już tak mili.<br />
Zrezygnowani staliśmy próbując coś wymyśleć, coś dzięki czemu byśmy mogli się do niego dostać. Niestety ta pielęgniarka nie spuszczała z nas oka, przez co nie mogliśmy się prześlizgnąć. Chaz i ja cały czas się przytulaliśmy i pocieszaliśmy ,że nic mu nie jest. - On jest twardy, Cat. Na pewno cokolwiek to jest wyjdzie z tego. - mówił Chaz. Na korytarzu zauważyłam Pattie (mamę Justina) i od razu oderwałam się od Chaza ,chcąc zwrócić jej uwagę ,by nas zauważyła. Oczami pełnymi łez na nas natrafiła i do nas podeszła. - Co z nim jest?! - w tej chwili byłam w stanie tylko o tym myśleć ,gdy do nas podeszła. - Lekarz powiedział ,że miał wstrząs mózgu. Jest w śpiączce. Kolejne dni zadecydują o ... - miała już kończyć, choć było widać ,że sprawia jej to ból ,przerwałam jej. - Nie, nie... to się nie może wydarzyć. On będzie żył. On jest silny, da radę, wierzę w to. Da radę dla nas. - jednak mało kogo przekonywały moje słowa ,nawet mnie samej zbytnio nie. Ja, Chaz i Pattie zamknęliśmy się w uścisku. - Teraz pozostaje nam tylko się modlić. Musimy być my silni dla niego. - powiedziała ocierając łzy. - On wyjdzie z tego. - powtórzyłam.<br />
- Czyli co to ona nie chciała was do niego puścić? - zapytała mając na myśli pielęgniarkę. - Tak. - odpowiedział Chaz. - Chodźcie, jesteście teraz ze mną. - powiedziała.<br />
- To co chcecie do niego wejść? - zapytała się nas Pattie.<br />
- Oczywiście ,że tak. - odpowiedzieliśmy równo. - Proszę wchodzić pojedynczo. - skomentował lekarz wychodzący z jakimiś notatkami z pokoju w którym znajdował się Justin. - Ty idź pierwsza, Cat. - niemalże popchnął mnie Chaz w kierunku drzwi.<br />
Drżącą ręką dotknęłam klamki, nie pewna tego co zobaczę. Otworzyłam wreszcie drzwi. W pokoju ujrzałam ,,śpiącego Justina" wszędzie miał jakieś przewody, rurki po podłączane do sprzętu lekarskiego. Pojedyńcza łza spłynęła mi po policzku. <i>Rzeczywiście nie byłam gotowa na ten widok. Najchętniej ,bym się teraz zamieniła miejscami z nim. Ja bym była nie przytomna ,a on przy mnie ,ale żywy. Przestań, Cat, on jest żywy on tylko śpi. Nie, nie prawda ja chcę go takiego jak zawsze. </i>- usiadłam na krześle znajdującym się obok jego łóżka szpitalnego. Złączyłam jego dłoń z moją razem i zaczęłam ją głaskać. Nie była ciepła jak zawsze, była zimna. - Chciałabym się teraz ciebie zapytać jak to się stało... Chociaż wiem ,że to nie możliwe. Ja, wiem ,że jesteś tu. Ja poczekam ile będzie trzeba ,tylko się obudź ,błagam. - łzy mi napływały do oczu. - Chcę ciebie już zawsze obok siebie, tego uśmiechniętego i zaskakującego mnie ciebie. Chcę to wszystko z tobą tworzyć ,to o czym mówisz ,gdy ja nigdy na to nie odpowiadam ,a zamiast tego się rumienię. Tylko proszę nie zostawiaj mnie swojej dziewczyny, przyjaciół, rodziny i beliebers. Proszę... - przerwałam ,a po chwili na mysłu kontynuowałam. - Wiesz, wcześniej gdy się rozstaliśmy... To ja tylko mówiłam ,że Cię nienawidzę, tak naprawdę cały czas Cię kochałam. Nie chciałam tego kończyć, po prostu myślałam ,że tak będzie lepiej. Ale teraz wiem ,że nigdy nie jest dobrze ,gdy nie jesteśmy razem. Proszę Cię, ja Ci wszystko wybaczę, tak naprawdę to już Ci wszystko wybaczyłam, tylko wróć do mnie, do nas. - Łzy zaczęły spływać po mnie jak woda z wodospadu. <br />
<br />
Justin's POV<br />
<br />
Poczułem coś mokrego na mojej dłoni, mogłem się domyślać ,że była to łza Cat. Chciałem ścisnąć jej dłoń, powiedzieć jej ,że tu jestem, ale nie mogłem. U mnie było ciemno, a ja nie mogłem wykonywać żadnych ruchów. Słyszałem właściwie wszystkie jej słowa. Otworzyła się przede mną ,choć wcześniej była jak zamknięta księga. Jej głos, to jak mówiła. Jej dotyk. Wszystko.<br />
Puściła nagle moją dłoń. Poczułem zimno. W tle słyszałem jakieś słowa, należały do kogoś innego, ale nie byłem w stanie wychwycić do kogo.<br />
Teraz kto inny siedział obok i zdecydowanie był to męski głos. - Hej, stary. Jak się trzymasz? - wyczułem niedowierzanie w tych słowach. Czyli kumpel. Hmm, pomyślmy...Chaz? - Kogo ja oszukuje i tak mi nie odpowiesz ,ale teraz skoro ,nie możesz mi dać ciętego komentarza czy skopać tyłka, czego powiem szczerze jest mi brak, to przynajmniej mogę Ci wszystko powiedzieć. To jak wiele dla mnie znaczysz jako kolega. Bez kitu. Nie znam lepszego przyjaciela od ciebie... - choć fizycznie nie mogłem to w głowie uśmiechnąłem się na jego słowa. Tak naprawdę bardzo wiele dla mnie znaczyły. - Nie mógłbym sobie wyobrazić jak moje życie wyglądałoby bez naszej przyjaźni, choć pewnie Cat ma gorzej. W końcu łączy was wspólna wymiana bakterii i tak dalej. - zaśmiał się po przez smutek. Pewnie gdybym mógł ,to teraz bym coś mu powiedział ,ale rzeczywistość wygląda trochę inaczej. - Ale wracając. Od dziecka ,aż po teraz i miejmy nadzieję ,że aż do starości ,ale nasza przyjaźń jest. Pamiętasz jak bawiliśmy się w piratów i klocki lego uważaliśmy za skarb, a zjeżdżalnię na placu zabaw za okręt piracki. Gdy po raz pierwszy napiliśmy się piwa w wieku 13 lat i wróciliśmy do domu pijani ,a wtedy twoja mama kazała Ci myć naczynia przez miesiąc ,a do mojej zadzwoniła i ta kazała mi sprzątać strych. To były czasy. I pomyśl ,że możemy tak samo wspominać jeszcze kolejne za parę lat. Tylko się obudź. Zrób to dla nas dla ludzi ,którzy Cię potrzebują, tutaj, w swoim życiu. - Oni wszyscy mnie tutaj potrzebują, błagam daj mi Boże siły bym się obudził.<br />
<br />
Cat's POV<br />
<br />
Moje płacze, przerwał mi Chaz wychodzący od Justina. - Nadal? - zapytałam tylko ,a on wiedział o co chodzi. - Nadal, nic. - odpowiedział zasmucony i usiadł obok mnie. - On wyjdzie z tego. Znam go. - powiedział pewnym siebie głosem do nas obie. <i>Teraz pozostaje już tylko nadzieja.</i><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRXrolqtR9dFvgdm91fADV_nDMVwvtbdn7_saTOHPz0MiXlxQsQHBRwF5JexryYAkQUOwoHT1RbwKuOfazYjf2b-N-baNtMfsysGCxMQTSoedJ3u8JilGX42T59cbyc2G-Dl-ENinQa1bs/s1600/selena-gomez-the-heart-wants-what-it-wants-music-video-crying-gif.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRXrolqtR9dFvgdm91fADV_nDMVwvtbdn7_saTOHPz0MiXlxQsQHBRwF5JexryYAkQUOwoHT1RbwKuOfazYjf2b-N-baNtMfsysGCxMQTSoedJ3u8JilGX42T59cbyc2G-Dl-ENinQa1bs/s1600/selena-gomez-the-heart-wants-what-it-wants-music-video-crying-gif.gif" /></a></div>
<i><br /></i>maagiiee0http://www.blogger.com/profile/08313752892526707136noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6609034387909307623.post-85412068135155133122015-12-08T12:11:00.000-08:002015-12-08T13:25:13.796-08:00Chapter 19Cat's POV<br />
<br />
Obudziłam się z powodu ciepła ogarniającego moje ciało, w końcu był czerwiec. Justina nie było w pobliżu mnie więc się rozejrzałam w jego poszukiwaniu. Siedząc już postanowiłam poczekać na to aż gdzieś się pojawi. Sięgnęłam po swój telefon, weszłam na ig, snapa i na meesengera zauważając ,że mam kolejną nie odczytaną wiadomość od Drake'a. Czy on nie może dać mi świętego spokoju?<br />
<br />
<b>Drake:</b><br />
Zamierzasz mnie cały czas unikać. Tak nie można. Jezu, Cat przepraszam ,ale to jest silniejsze ode mnie.<br />
<br />
Postanowiłam mu odpisać.<br />
<br />
<b>Ja:</b><br />
Daj mi spokój. Porozmawiamy o tym w szkole, nie teraz. Nie licz na nic więcej.<br />
<br />
Kończąc pisać odpowiedź zauważyłam Justina wyłaniającego się z jeziora. Uśmiechnęłam się i odłożyłam telefon przed tym go wyłączając, by Justin przypadkiem nie przeczytał nie potrzebnych wiadomości. - Cześć kochanie. - odwróciłam się w jego kierunku.<br />
- Cześć, księżniczko. - odpowiedział. - Chodź do mnie. - dodał.<br />
- Co? Tam do wody? Chyba zwariowałeś... - pokręciłam głową, wyobrażając sobie jak bardzo po nocy woda może być zimna.<br />
- W takim razie sam po ciebie pójdę. - postanowił. I wdrapując się na most szedł w moim kierunku. Był coraz bliżej. - Nieeeeee!- zaczęłam krzyczeć ,gdy mnie podniósł i wrzucił do jeziora ,a następnie sam wskoczył.<br />
- Foch. - Odwróciłam się od niego tyłem i udałam obrażoną.<br />
- Ale, ja wiem, że nie jesteś zła... - Podpłynął do mnie i zaczął całować wzdłuż karku obejmują mnie przy tym w pasie. - ...bo na mnie nie można się długo gniewać.<br />
- Jesteś niemożliwy. - przewróciłam oczami. Odwróciłam się z powrotem do niego. Na jego twarzy pojawił się łobużerski uśmieszek, dobrze wiedział, że doprowadza mnie tym do szaleństwa. - Niemożliwy ,ale twój. - Powiedział. - Spójrz kochanie są jednak tego jakieś plusy. - Zaznaczył.<br />
Pokręciłam głową z rozbawienia. Objęłam jego twarz swoje w dłonie i pocałowałam z natchnienieniem. Pocałunek się pogłębił. Już nie tylko ja chciałam więcej. Chciałam mu oddać siebie w ten sposób, swoje uczucie do niego - takie zamienne ,,kocham Cię". Tak naprawdę mogłoby to trwać wiecznie. Uczucie tego ,że jesteś z kimś naprawdę. Oderwaliśmy się od siebie. - Wow, to było... - zaczął. - ...zaskakujące...? - dokończyłam za niego.<br />
- I to jeszcze jak kochanie... Było w tyle miłości... Kto Cię wogle nauczył tak całować, co? - Uśmiechnął się.<br />
- No nie wiem, pewnie ty... - Czułam jak moje policzki się czerwienią. Uśmiechnęłam się niezręcznie.<br />
Popływaliśmy jeszcze. Justinowi robiło się także na wygłupy. Poczekaliśmy aż wyschniemy i pojechaliśmy coś zjeść. Zatrzymaliśmy się w typowo regionalnej knajpce jak na tamte klimaty. W środku było przytulnie, jasno-beżowy odcień ścian połączony z ciemnymi, drewnianymi meblami. Dodatki w czarnym kolorze.<br />
Usiedliśmy przy stoliku na końcu sali przy oknie. Kelner do nas podszedł, złożyliśmy zamówienie.<br />
- Więc... może zagramy w ,,10 rzeczy o któtych nie wie nikt"...? - zaproponował Justin zważając na to ,że sobie trochę na nasze zamówienie poczekamy.<br />
- Justin, my zdecydowanie za dużo o sobie wiemy ,by grać w tą grę. - zaśmiałam się.<br />
- Nie powiedziałbym. Są rzeczy ,które chciałbym o tobie wiedzieć mniej więcej z tych dwóch lat od kąd się rozstaliśmy... -Justin zamilkł widząc ,że nie patrze już na niego tylko w dół.<br />
- Po prostu pytaj ,co chciałbyś wiedzieć. - udałam nie wzruszoną. Tak naprawdę, bardzo ciężko się gada o rozstaniu z tą właśnie osobą.<br />
- Nwm. Miałaś kogoś...? - Justin podpierając się ręką zaczął ciągnąć za końcówki swoich włosów z powodu widocznego zdenerwowania. Spojrzał mi głęboko w oczy oczekując odpowiedzi.<br />
Ja natomiast na długo zamilkłam.<br />
- Justin byliśmy po rozstaniu. Dla mnie to dużo, bo byłeś moją pierwszą miłością. Nie miałam wtedy ochoty na chłopaków. Nawet jeśli to żaden ,by mi ciebie nie zastąpił. Można powiedzieć ,że mimo iż cię nienawidziłam to i tak kochałam i tęskniłam. Wszystko mi przypominało ciebie. - Wypowiedziałam się zgodnie z prawdą. Uważam, że Bóg wybrał dla nas ten czas byśmy mogli sobie wszystko wyjaśnić.<br />
- A jak było z tobą?<br />
<br />
Justin's POV<br />
<br />
- A jak było z tobą? - Zapytała mnie Cat. Oniemiałem. Miałam nadzieję ,że uniknę tego pytania w odwecie. Niestety się przeceniłem. Czułem jak wali mi się świat na głowę ,gdy owa myśl o Melanie odnalazła swoją część w mojej głowie. Muszę znowu kłamać. Wiem, że nie postępuję dobrze ,ale nie chcę tego zepsuć. Miłości ,która się ponownie odnalazła w naszym życiu.<br />
- Też było ciężko. Byłem głupi i gdybym wtedy miał tą samą świadomość ,co teraz z pewnością nie zrobiłbym tego. Życie bez ciebie nie miało dla mnie sensu. A zrozumiałem dopiero teraz ,że ciągłe imprezy, narkotyki, dziwki się kiedyś kończą ,a wtedy pozostaje tylko pustka. Twoi najlepsi przyjaciele z którymi imprezowałeś wchodzą w związki, żenią się, mają dzieci ,a ty zostajesz sam. - Przerwałem i po krótkim namyśleniu kontynuowałem. - Ale teraz wiem co jest dobre ,a co złe. I że znalazłem sobie taką osobę... - Złapałem ją za rękę pod stołem i złączyłem nasze palce razem. - ...taką co mają moi przyjaciele, taką z którą chcę ,by właśnie tak było. Cat. - Podkreśliłem. Cat zarumieniona przez moje słowa starała się je ukryć po przez włosy jednak na próżno, bo odgarnąłem je z jej twarzy i pogłaskałem jej policzek. - Lubie gdy się rumienisz. I chcę ,żebyś wiedziała ,że czekam na tą chwilę ,kiedy będziesz gotowa ,by takowy związek stworzyć. - Na kolejne słowa wychodzące ode mnie zarumieniła się jeszcze bardziej. Przysunąłem się bliżej niej i pocałowałem ją równie głęboko, oddając jej całego siebie jak ona mnie dzisiejszego ranka w jeziorze. Byliśmy szczęśliwi i tylko to się liczyło.<br />
Nasze pocałunki przerwał nam kelner stawiając po jednym tależu przy mnie i przy Cat.<br />
Jechaliśmy samochodem. Cat jak zawsze nie oszczędzała ciszy zagłuszając ją muzyką wychodzącą z głośników samochodu. Śmialiśmy i jak zawsze podśpiewywaliśmy znane nam przeboje lecące z kanadyjskiego radia. Nieraz też się śmialiśmy z dennych tekstów niektórych artystów. W większości melodie były naprawdę rytmiczne ,a głos wpadający w ucho. Ale jak się wsłuchało w tekst już nie było tak kolorowo, oczywiście mówimy o nie których.<br />
Stanąłem samochodem przed domem Cat. Wyłączyłem silnik. Czas pożegnania. Obróciła głowę w moją stronę stopniowo podnosząc oczy na moje. Spojrzałem w jej niebieskie tęczówki, które zawsze mi przypominały morze. Czas wokół nas się zatrzymał. Objąłem rękoma jej twarz i przybliżyłem własne do jej ust. Ona nieco też. Zatopiłem się w nich. A ona dając mi zielone światło pozwoliła wkroczyć mojemu językowi. Nasze języki się ze sobą spotkały, a już za chwilę zaczęły toczyć powolną bitwę. Oplotła swoje ręce wokół mojej szyi. Nasz pocałunek się pogłębiał odpiąłem swój pas a potem jej ciągnąc ją na swoje kolana. Gdy siedziała już na mnie rozkrakiem przestałem całować jej usta ,a zacząłem szyję. Ssałem i całowałem w efekcie zostawiając na jej skórze malinkę. Ona natomiast dała się oddać chwili ,ale nie nadługo ,bo znowu wtopiła się w moje usta. Zaczepiając po drodze o moją wargę zębami. Kiedy ja też się bardziej wczułem mój telefon postanowił zadzwonić w tylnej kieszeni moich jeansów. Ja ignorując powstały hałas znowu wtopiłem usta w usta Cat ,ściskając ją przy tym za tyłek. Niestety czar prysł ,bo zawstydzona Cat się w niej obudziła z powodu mojej komórki. Zawsze tak jest. Gdy siedzę w domu i oglądam powtórkę meczu koszykówki ,przeglądając przy tym instagrama ,to nikt nie dzwoni. Ale gdy już spędzam czas ze swoją dziewczyną ,to nagle ktoś ma do mnie jakąś pilną sprawę. Wracając. Cat wstała z moich kolan, wróciła na swoje miejsce i postanowiła już iść tłumacząc się ,że ma pracę domową do odrobienia. Na litość boską, Cat, nie jestem aż tak głupi. Jest środek czerwca ,oceny wystawione, a ty masz pracę domową do odrobienia?! Ale nie chciałem się już w to zagłębiać. Pozwoliłem jej iść, całując ostatni raz w usta na pożegnanie. - Nie mogę się doczekać chwili, gdy nie będziemy musieli się już żegnać ,a wracać będziemy do jednego domu. - mówiąc jej to puściłem jescze oczko. Cat strasznie się zarumieniła. To taka rzecz ,która się w niej nie zmieniła zawsze się rumieniła, gdy schodziłem na tematy dotyczące naszej dalszej, wspólnej przyszłości. Ale też uśmiechnęła ,co znaczyło ,że też tego chciała. Wysiadła z auta dostrzegając Chaza w oknie od strony kuchni. Pomachała mi ,a jej i odpalając samochód, sięgnąłem do kieszeni jeansów po telefon, by sprawdzić kto przeszkodził nam w tak pięknej chwili ,że aż mój ,,przyjaciel" dał o sobie znać. Na wyświetlaczu pojawiło się znane mi imię ,,Melanie". No tak. Jednak zastanawiało mnie ,czego mogła chcieć po tzw. ,,zakończeniu tematu". Odzwoniłem wyjeżdżając z podjazdu kierując się dobrze znaną mi drogą do własnego domu. Nagle usłyszałem drżący głos wydobywający się z telefonu. - Justin, nie usunęłam naszego dziecka. Nie dałam rady.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZX6wyJWW5X3jbEEkjSJ81eWww60aA4voQumC0b37U56PQyiQ5j10IId6NmL8CHWXZz9NYui1EpJ4585VIa9459YzReDFMDO0tagYwcptz4CSxf08mRXCckVW-0HrUg6RBxETN9oJnBGqc/s1600/tumblr_m8raybpf4g1rq31q9o1_r1_500.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZX6wyJWW5X3jbEEkjSJ81eWww60aA4voQumC0b37U56PQyiQ5j10IId6NmL8CHWXZz9NYui1EpJ4585VIa9459YzReDFMDO0tagYwcptz4CSxf08mRXCckVW-0HrUg6RBxETN9oJnBGqc/s320/tumblr_m8raybpf4g1rq31q9o1_r1_500.png" width="212" /></a></div>
maagiiee0http://www.blogger.com/profile/08313752892526707136noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6609034387909307623.post-44660072972202200022015-11-12T13:11:00.000-08:002015-11-12T13:11:43.836-08:00Chapter 18Justin's POV<br />
<br />
Ciężar ręki Cat spoczywał na mojej gołej klacie ,gdy się obudziłem. Leżała do mnie bokiem i była wtulona w moje ramię. Wyglądała tak niewinnie i słodko ,zresztą zawsze tak wyglądała. Pocałowałem ją w czoło delikatnie ,by jej nie obudzić. Ona jedynie poruszyła sie lekko i cicho zamruczała. Otworzyła ledwo oczy.<br />
- Dzieńdobry śpiąca królewno. - pocałowałem ją w usta na powitanie.<br />
- Cześć, Justin. - wymruczała i mocniej wtuliła się w moje ramię.<br />
- Trochę szkoda przespać tak ładnego dnia, kochanie.<br />
- Ugh... Która jest godzina? - zapytała i podniosła się do pozycji siedzącej.<br />
- Dziewiąta. - odpowiedziałem.<br />
- Co? Tak wcześnie... - pokręciła z niezadowolenia głową.<br />
- Wcale nie.- spierałem się z nią.<br />
- Ale jest sobota i wogle.<br />
- No właśnie i trzeba dobrze wykorzystać weekend. - szturchnąłem ją lekko w ramię próbując wydobyć z niej uśmiech. Podziałało. Zaśmiałem się. - Zawsze wygrywam...<br />
Cat przewróciła oczami na moją pewność siebie i wstała z łóżka. - Więc co chcesz dzisiaj robić? - zapytała.<br />
- Pojedziemy gdzieś ,ale to niespodzianka. - posłałem jej łobużerski uśmiech i też wstałem. Widząc jej niezadowolenie z powodu niewiedzy dotyczącej miejsca do którego dziś pojedziemy, podszedłem do niej. - Nie licz na to ,że powiem Ci gdzie ,ale mogę obiecać ,że się ucieszysz. - objąłem ją w pasie, przysuwając do siebie pocałowałem ją głęboko. Ona oplotła swoimi rękami moją szyję i oddała pocałunek. Ręką schodziłem w dół, ścisnąłem jej tyłek na co jęknęła w moje usta. Uśmiechnąłem się. Nagle przerwała pocałunek ,jakby bojąc się ,że zajdzie to za daleko. - Chodź trzeba coś zjeść. - wyrwała się z moich objęć i pociągnęła za rękę w stronę schodów.<br />
<br />
Cat's POV<br />
<br />
- To co jemy? - zapytałam Justina otwierając lodówkę.<br />
- Możemy zrobić naleśniki! - poinformował mnie z zadowoleniem niczym dziecko. Skrzywiłam się, znając swoje zdolności kucharskie.<br />
Wyjęłam potrzebne składniki ,a Justin odłożył swój telefon po sprawdzeniu news'ów na tt.<br />
- Więc czym mam się zająć kochanie? - zapytał unosząc brwi.<br />
- Może ja wyrobie ciasto ,a ty je usmażysz. - zaproponowałam.<br />
- OK. - wymamrotał i wrócił do swojego telefonu.<br />
Po wyrobieniu ciasta na naleśniki poinformowałam Justina ,że teraz jego kolej i sama zajęłam się swoim telefonem, naśladując go w zabawny sposób. - Ej, no to nie jest śmieszne. - udał obrażonego i zajął się smażeniem naleśników. Weszłam na messengera ,bo ktoś zostawił mi wiadomość...i tym kimś jest Drake...<br />
Westchnęłam i weszłam w kartę z jego imieniem i nazwiskiem.<br />
<b>Drake: Cat, tak bardzo przepraszam Cię za wczoraj. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Musimy się spotkać i pogadać.</b><br />
<b><br /></b>
- Co się tak patrzysz w ten ekran zakochałaś się czy coś. A nie chwila masz już chłopaka, czyli mnie więc ,to odpada. - moją uwagę zwrócił Justin stawiający nam po talerzu z naleśnikami.<br />
- A nie nic. - wymamrotałam, wyszłam z messengera i odłożyłam telefon, olewając Drake'a.<br />
Po zjedzeniu naleśników udaliśmy się na górę. Justin się ubrał w swoje wczorajsze ciuchy i powiedział ,że przyjedzie po mnie o 12-stej ,a teraz wpadnie do siebie ,by wziąć prysznic i przebrać się w świeższe ciuchy. Ja także poszłam wziąć prysznic. Po umyciu się ubrałam się w <a href="http://i.pinger.pl/pgr28/8d306df6000b37335194fc65/tumblr_mi1jll4dlf1rdeyr1o1_500_large.jpg" target="_blank">to</a> i poszłam wysuszyć włosy. Pościeliłam łóżko, wyjęłam telefon z ładowarki i zeszłam na dół. Mając jeszcze godzinę ,zanim Justin po mnie przyjedzie włączyłam mtv, zastanawiając się czy powinnam odpisać Drake'owi.<br />
Oglądanie kolejnego odcinka ,,Faking it" przerwał mi wchodzący do salonu niewyspany Chaz. - - Siema młoda. - uśmiech nie schodził mu z twarzy.<br />
- Siema stary. - mówią ,,oko za oko, ząb za ząb". - Gadaj jaka ona jest? - zagadnęłam mając na myśli jego wczorajsze wyjście.<br />
- Kim, kto, co jak, ja nic nie wiem. - próbował udawać zaskoczonego, jednak ja go przejrzałam już na wylot.<br />
- Rozumiem ,że to nie przez kolegę, rzucasz nagle wszystko i wybiegasz z domu tylko po to ,by się z nią spotkać. - jego mina zbladła ,jak gdy jego mama przyłapała go na paleniu papierosów w 2 klasie gimnazjum.<br />
- Ja nie wiem o czym mówisz. - wzruszył ramionami i poszedł do kuchni w celu zjedzenia śniadania.<br />
- I tak się dowiem! - krzyknęłam ,gdy zadzwonił dzwonek od drzwi. To pewnie Justin i patrząc po drodze na zegarek stojący na regale w przedpokoju, nie myliłam się był punktualnie. Otworzyłam drzwi i uśmiechnięty Justin ukazał się moim oczom. Pocałował mnie czule w usta, przerwał ,gdy Chaz do nas podszedł. - Twoja dziewczyna robiła mi przed chwilą przesłuchanie. - poinformował Justina. Justin uśmiechnął się do mnie promiennie jak dumny ojciec z dziecka ,które zaczęło chodzić. - I jak dowiedziałaś się czegoś? - zapytał się mnie.<br />
- Oprócz tego ,że to dziewczyna to nie. - odpowiedziałam i dodałam. - Ale nie zostawię tak tego. - co bardziej skierowałam do Chaza niż Justina.<br />
- Wy lepiej powiedźcie jak wam minął wieczór ,a może raczej noc. - przerwał nam Chaz. Moją twarz oblały rumieńce ,ale Justin postanowił odpowiedzieć. - Nie wystarczają Ci własne doznania seksualne, stary ,że musisz czerpać z tych kumpla? - Chaz się zamknął. Uśmiechnęłam się.<br />
- Dobra, koniec gadania, czas by spadać. Jedźcie tam gdzie macie jechać. - Chaz niemalże wypchnął nas za drzwi, cudem w pośpiechu złapałam swoją torebkę. Zaśmialiśmy się z zachowania Chaza. - Odkąd go znam nigdy nie zachowywał się tak niezręcznie. - podsumował Justin swojego kumpla.<br />
- Wcale nie. Już raz był taki przypadek, gdy stracił głowę dla dziewczyny w 6-stej klasie podstawówki. Codziennie w jej szafce zostawiał liściki podpisane ,,tajemniczy wielbiciel". Pewnego razu pisząc na lekcji liścik, wpadł. Nauczyciel go przyłapał i przeczytał liścik całej klasie ,a ta dziewczyna chodziła właśnie z nim do klasy. Od tej pory unika tematów miłości i nie chce się zwierzać z tego nawet bliskim mu osobom. - kiedy skończyłam opowiadać o rozterce miłosnej Chaza, siedzieliśmy już w samochodzie.<br />
- Spotkał ją jeszcze kiedyś? - zagadał Justin.<br />
- Tak w zeszłym roku, podczas przerwy świątecznej. Chaz kupował prezent dla mamy ,a ona z koleżanką robiły zakupy. Oczywiście się cały zaczerwienił, nie mógł ogarnąć swoich myśli i wpadł na stojak z biżuterią. - odpowiedziałam. Justin się zaśmiał. - Zawsze była z niego niezdara.<br />
- Ale uważam ,że to było słodkie. - powiedziałam.<br />
- Co, to że leci na stojak z biżuterią. - Justin znowu się zaśmiał.<br />
- Nie to, tylko te liściki. - odparłam podkreślając słowo ,,liściki" i mając na myśli ,że już teraz tak się nie robi. Szkoda.<br />
- A co ja nie robię Ci słodkich niespodzianek? - <i>Oho, odezwał się zazdrosny Justin. </i>- podpowiadała mi świadomość.<br />
- Robisz, tylko nie tego typu. - zreflektowałam się. I by zagłuszyć niezręczną ciszę włączyłam radio, nadal było ustawione na kanale ,który wybrałam ostatnio. Nagle w samochodzie rozbrzmiała piosenka Carly Rea Jepsen ,,I really like you". Pogłosiłam i zaczęłam podśpiewywać znając słowa na pamięć. Po chwili Justin się dołączył. Później oboje śpiewaliśmy w niebo głosy. Tak było też z kolejną piosenką, tym razem ,,Worth it" Fifth Harmony ft.Kid Ink. Potem śmialiśmy się śpiewając ,,Hello" Adele.<br />
Po trzech godzinach jazdy dojechaliśmy na miejsce. Justin kazał mi ,gdy wysiądę zamknąć oczy, a potem wiedząc ,że i tak się to na nic zda ,bo moja ciekawość jest zbyt wielka zawiązał mi chustę na oczy i poprowadził. W tej chwili słyszałam jedynie wodę i szum drzew. Zatrzymaliśmy się, Justin stanął za mną i odwiązał chustę. Moim oczom okazało się jezioro. - Jezioro Michigan. - powiedziałam na głos. Uśmiechnęłam się na powrót wspomnień związanych z tym miejscem. Odwróciłam się w kierunku Justina i zarzuciłam mu ręce na szyję. - Dziękuję. - powiedziałam.<br />
- Za co? - Justin zapytał zapewne niespodziewany mojej reakcji.<br />
- Za to że, chociaż przez chwilę możemy być z dala od tego szumu ,który Cię otacza ,że chociaż przez chwilę możemy być normalną parą. No i za to ,że pamiętałeś...<br />
- Ja bym nie pamiętał. Serio, kochanie. Musiałbym stracić pamięć ,by zapomnieć tak cudowne chwile spędzone razem. - Pocałowałam go ,a on pogłębił pocałunek dodając jeszcze język. Nasze języki toczyły ,ze sobą zawziętą bitwę. Odsunęliśmy się do siebie, zostawiając trochę na potem. Justin złapał mnie za rękę. - Chodź się przejść.<br />
Byliśmy teraz na pobliskim placu zabaw. Miejsce to było puste i widać było ,że nikt dawno tu nie zaglądał. Justin usiad na bujawce i pociągnął mnie za sobą na swoje kolana. Zaczął całować mnie wzdłuż ramienia. - Tak bardzo za tobą tęskniłem. - powiedział.<br />
- Tak mało jest chwil tych w ,których wszystko jest okej w porównaniu do tych w których się kłócimy. - zasmuciłam się, chcąc by było już tak zawsze ,by zawsze już było dobrze.<br />
- Ale to właśnie sprawia ,że te chwile są niezwykłe i zostają w nas na długo. - dodał. Wtuliłam się w niego i cieszyłam się tą chwilą póki trwała.<br />
Wróciliśmy do ,,naszego miejsca" po około dwóch godzinach ,gdy słońce już zachodziło. Justin wyciągnął z bagażnika swojego ferrari koc i koszyk. Poszliśmy na most ,gdzie Justin rozłożył koc.<br />
<br />
Było już ciemno, na niebie było widać gwiazdy ,a my leżeliśmy wtuleni w siebie na kocu ,jakby jutro miało nie nadejść.<br />
- Mi też się to podoba. - powiedział po nieustannej ciszy Justin. Spojrzałam się na niego nie wiedząc co ma na myśli. - To ,że mogę być chociaż przez chwilę normalnym nastolatkiem ,który spędza miło czas ze swoją dziewczyną. - wyjaśnił. - Podoba mi się to ,że choć przez chwilę nikt nie mówi mi jak mam żyć i mnie nie osądza. Przy tobie mogę być sobą. - dodał. Uśmiechnęłam się ,że tak miło o mnie myśli.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://images5.fanpop.com/image/photos/31700000/jb-as-long-as-u-love-me-justin-bieber-31764561-600-450.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://images5.fanpop.com/image/photos/31700000/jb-as-long-as-u-love-me-justin-bieber-31764561-600-450.jpg" height="240" width="320" /></a></div>
<br />
<br />maagiiee0http://www.blogger.com/profile/08313752892526707136noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6609034387909307623.post-49838789285938279022015-10-24T12:54:00.001-07:002015-10-25T08:38:40.209-07:00Chapter 17Cat's POV<br />
<br />
- Cat, przepraszam. - podszedł do mnie bliżej Justin ,gdy tylko weszłam do domu. Nie wiedziałam co powiedzieć, w mojej głowie nadal krążył setki myśli. <i>Ja też Cię przepraszam, Justin.</i> W przeprosinach dał mi także róże, uśmiechnęłam się lekko. - Niewiem, czy mogę jeszcze coś naprawić, ale jestem gotów wszystko Ci wytłumaczyć. - oznajmił, przytaknęłam głową i udaliśmy się do bardziej osobliwego miejsca. Usiadłam na huśtawce, znajdującej się na werandzie styłu domu, a Justin obok mnie. Złapał mnie za rękę i głaszcząc zaczął - Melanie dla mnie nie istnieje, jest skonczona. To na tobie mi zależy nie na niej. Nic dla mnie nie znaczy i wcześniej była dla mnie tylko pocieszeniem. Spotkałem się z nią tylko po to ,by wytłumaczyć jej ,że teraz mam dziewczynę i nie zamierzam się w nic bawić oraz skończyłem z nią znajomosć. To przeszłość. A przyszłość należy do ciebie, do nas. - splótł nasze ręce razem ,gdy kończył mówić ostatnie zdanie.<br />
- Justin, ja... - Nie dał mi dokończyć. - Nie, nie chcę ,żeby znowu tak było. My odzielnie... - Urwał - ...tak po prostu nie może być. Bez ciebie nie jestem sobą. To ty rozświetlasz mój każdy dzień i chcę by tak było już zawsze. Nie chcę żyć z dala od ciebie. - Jego jabłko adama podniosło się ku górze. Przelotnie spojrzał na mnie. - Wiem ,że popełniłem błąd. - Dokończył. - Powrócił do mnie oczami. Chwycił dłońmi moją twarz i głęboko mnie pocałował. <i>Jakby chciał wszystko przekazać poprzez jeden pocałunek. </i>Nagle przerwał jakby coś przykuło jego uwagę. Spojrzał na mnie zmartwionymi oczami. - Paliłaś?<br />
<i>Cholera.</i> Odwróciłam głowę w drugą stronę. Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Przegryzłam wargę i odważyłam się stanąć 'oko w oko' z tym ,co mnie czekało. Nie było obce ,że Justin był przewrażliwiony na tym punkcie i czasem robił mi większe wyrzuty niż to starzy potrafią. - Cat... - Pokręcił głową. <i>Czas zacząć lekcję wychowania Cat.</i><br />
- Ile razy mam Ci powtarzać ,że tego typu przyzwyczajenia nie są dobre dla twojego zdrowia. Ile? - westchnął. - Tak wogóle to od kiedy ty palisz? I czemu do cholery wcześniej tego nie zauważyłem. - Spojrzał rozczarowany. <i>Tak, o to właśnie Justin. </i>- Przepraszam. - Szepnęłam. - Nie pomogło jak widać.<br />
- Ja po prostu czuje się źle z tym ,że mimo tego jak blisko jesteśmy ,to jak mało o tobie wiem. Chcę o ciebie dbać ,a niemogę. - Spiął się, przutuliłam go. Przy moim uścisku trochę rozluźnił. - Justin, jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Nie możesz się obwiniać za błędy jakie popełniam w życiu. - Pocałowałam go w policzek.<br />
- Ale, skąd mam wiedzieć ,czy następnym razem nie zobaczę Cię palącej trawkę w towarzystwie jakiegoś chłopaka. Nawet nie wiem z jakim towarzystwem masz do czynienia. - obrócił się twarzą do mojej. - Przecież, wiesz że to nie jest w moim stylu.<br />
- Myślałem ,że palenie również nie jest w twoim stylu. - Oskarżył mnie.<br />
- Okay, Justin. Obiecuję więcej tajemnic nie będę już miała przed tobą.<br />
- A przestaniesz palić?<br />
- To się zoba... - nie mogłam dokończyć ,bo zaczął mnie łaskotać. Zaczęłam piszczeć. - Justin...proszę...przestań. - On natomiast zaczął mnie łaskotać jeszcze bardziej. - Przestań...bo...cała...ulic...a...mnie...przez...<br />
ciebie...usłyszy... - im bardziej mnie łaskotał tym głośniej się darłam.<br />
- To mi obiecaj. -<br />
- Obiecuję, tylko proszę Cię przestań. - Przestał.<br />
- Trzymam Cię za słowo. - odparł. - Ja w sumie też muszę Ci coś obiecać. Nigdy więcej nie zobaczysz mnie w towarzystwie tej 'dziwki'.<br />
- A co ona tobie też tak samo zalazła za skórę jak i mi? - zaśmiałam się.<br />
- Powiedzmy. - uśmiechnął się.<br />
<br />
Justin's POV<br />
<br />
- To, co jakie plany na dziś wieczór? - wstąłem z huśtawki z szerokim uśmiechem skierowanym na Cat. - Moglibyśmy obejrzeć jakiś film lub... - nie zdążyłem dokończyć ,bo w tej chwili wpadł Chaz z pełnym uśmiechem na twarzy. - O, pogodziliście się już. Ja spadam do miasta, moja mama jest na delegacji. Także macie wolną chatę. - poruszył śmieszni brwiami i zniknął za drzwiami od werandy.<br />
<br />
Cat's POV<br />
<br />
Justin mógł wreszcie dokończyć. - ...lub po prostu nacieszyć się sobą. - Gdy to mówił jego uśmiech stawał się coraz większy.<br />
- To może... - zaczęłam Justin nie dał mi dokończyć. - Nacieszymy się sobą. Wiedziałem. To chodź idziemy. - Wyciągnął do mnie rękę. Tylko szkoda ,że nie miałam tego na myśli. Chwyciłam jego dłoń i wstałam - albo obejrzymy film. Pójdę zrobić popcorn, a ty znajdź jakiś fajny film. - Justin jęknął z nie zadowolenia. - Czemu ty zawsze musisz postawić na swoje. - zaśmiał się z mojego postępowania. - Ale za to mnie kochasz. - zaśmiałam się.<br />
- Nie za to ,ale owszem kocham. - Cmoknął mnie przelotnie zanim zniknęłam za drzwiami werandy.<br />
Wyjełam torębkę popcornu, następnie wsadziłam ją do mikrofalówki na 3 minuty. - I co kochanie znalazłeś już coś? - krzyknęłam z kuchni ,nudziło mi się w czasie czekania ,aż zrobi się popcorn<br />
- Co powiesz na ,,Focus" ? - zapytał wchodząc do kuchni, kiedy przesypywałam popcorn z torebki do miski.<br />
- Ok. - przystałam na jego propozycję.<br />
<br />
Film był ciekawy, niestety nie mogłam się na nim do końca skupić ,gdyż Justin non stop odwracał moją uwagę wędrującą ręką po moim ciele. <i>Oglądać film z chłopakiem.</i><br />
<br />
<i> </i>Po filmie zachciało mi się spać, więc Justin i ja udaliśmy się na górę. Umuwiliśmy się ,że dzisiaj u mnie śpi.<br />
Po umyciu się położyłam się koło Justina ostrożnie ,by go nie obudzić. Ten wymamrotał tylko coś przez sen i czując moją obecność objął mnnie w pasie.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinlwGa4uPWNvZoFOsbSMyFVxmR09n-HB1IW_V6qO7igbxub5RZMPh9XTWnWrY9SM2LqKtw8CbwB5j9W9UEKLV7BgN18XmhrOtzt35toSmHBCqVcSld0C-nJE6borFlz7PrHqWN_9RjBf6c/s1600/tumblr_nhfoboS88J1su4a55o5_500.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="263" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinlwGa4uPWNvZoFOsbSMyFVxmR09n-HB1IW_V6qO7igbxub5RZMPh9XTWnWrY9SM2LqKtw8CbwB5j9W9UEKLV7BgN18XmhrOtzt35toSmHBCqVcSld0C-nJE6borFlz7PrHqWN_9RjBf6c/s320/tumblr_nhfoboS88J1su4a55o5_500.png" width="320" /></a></div>
<br />
maagiiee0http://www.blogger.com/profile/08313752892526707136noreply@blogger.com0