czwartek, 12 czerwca 2014

Chapter 3

Catrine's POV

                      Stałam na moście ,patrząc w dół gdy nagle ktoś mnie od tyłu objął. Odwróciłam się i zobaczyłam jego. Prosił ,żebym zeszła z mostu i tego nie zrobiła. Ale ja nie chciałam go słuchać i skoczyłam. - i w tym samym czasie się obudziłam z lekko przerażoną miną. Kolejnej nocy ten sam sen? Czy to nigdy się nie skończy ,czy zawsze ,każdej nocy tutaj będzie śnił mi się ten koszmar? Teraz już nie byłam przerażona tylko po prostu wściekła. I jak tu zapomnieć? Wstałam z łóżka przeciągając się przy tym. Ruszyłam w stronę łazienki i wzięłam poranny prysznic włącznie z myciem włosów. Założyłam to. Zdjęłam ręcznik z głowy i wysuszyłam włosy. Następnie sięgnęłam po mój rozładowany już iPhone i podłączyłam do ładowarki. Zeszłam na dół i udałam się w stronę kuchni ,gdzie zastałam jedzącego płatki Chaza. Sięgnęłam po sok i upiłam z niego dwa łyki. Nie byłam głodna. - O czyżby dieta? - skomentował od razu Chaz. Tak mięliśmy mannie dogadywania sobie nawzajem. - Nie, ja tylko nie chcę skończyć jak ty mój braciszku. - trochę zrzedła mu mina, no ale cóż ze mną się nie zadziera.
- Jakieś plany na dzisiaj? - zapytał a na twarzy pojawił mu się znowu uśmieszek w stylu Czekam aż palnie jakąś głupotę i będę mógł to skomentować.
- Muszę Cię rozczarować bracie, niestety nie spędzimy tego po południa razem. Zapewne spotkam się z Aną. - nie kłamałam, naprawdę miałam taki zamiar. Z Aną (Anią) nie widziałyśmy się od dwóch lat więc pora nadrobić zaległości.
- A czy ona o tym wie? - zarzucił mi Chaz.
- Nie, ale zaraz się dowie. - odparłam i ruszyłam na górę po swój iPhone by powiadomić Anę.
         Odłączyłam telefon od ładowarki i szybkim ruchem wybrałam numer do Any. Po trzech sygnałach odebrała i usłyszałam jej głos. - Cat?! Tak dawno nie dzwoniłaś. Myślałam ,że tak cię pochłonęło życie w mieście ,że już o mnie zapomniałaś i o naszej paczce i o Ju... - wiedziała ,że to mnie zaboli więc przerwała - no nieważne, więc o czym ze mną chciałaś porozmawiać? - zmieniła po chwili temat. Od czułego powitania do streszczania się. Fajnie, nie?
- Tak właściwie, to chciałam zapytać ,czy masz dzisiaj czas? No, bo widzisz... - i przerwała mi jak to zazwyczaj w jej zwyczaju.
- No jasne ,że tak ja na rozmowę telefoniczną z tobą zawsze mam czas... - tym razem to ja jej przerwałam.
- Nie telefoniczną. Ana posłuchaj mnie ,bo widzisz ja jestem w Atlancie. - wreszcie udało mi się jej objaśnić o co chodzi.
- Jesteś w Atlancie?!!!!! Czemu nic nie mówiłaś?!! - w jej głosie było słychać niedowierzanie.
- Może dlatego ,że nie dałaś mi dojść do słowa. - Zmieniłam temat zauważając ,że prędzej byśmy się po kłóciły niż spotkały. - To masz czas czy nie?
- Pewnie, dla ciebie zawsze. To gdzie i o której? - Anna Perkins WRESZCIE BRAWO!!!
-  Może w Mcdonalds za godzinę?
- Okey już lecę laska ,to do zobaczenia. - i się rozłączyła.
                  Nie musiałam się spieszyć ,bo Mcdonalds był nie daleko. W sumie tylko 10 minut drogi. Schowałam telefon do przygotowanej już wcześniej torebki ,która leżała na łóżku i wyszłam z domu ,powiadamiając jeszcze po drodze Chaza ,że wychodzę. Ciotka pracowała od rana do wieczora ,a nie raz zostawała też na zmiany nocne ,a Chaz był już pełnoletni więc spokojnie mógł zostawać sam w domu. Szłam po woli. Kurde będę musiała skombinować jakoś papierosy. Dotarłam do Mcdonalda i zamówiłam sobie czekoladowego shake oraz zajęłam miejsce ,które było wolne. Po pijałam co chwila shake ,gdy po 5 minutach zjawiła się Ana. Przywitałyśmy się niedźwiedzim uściskiem, Ana poszła sobie wziąć waniliowego shake i po dwóch minutach dotarła do naszego stolika ze swoim zamówieniem. Upiła dwa łyki i postanowiła nawiązać rozmowę. - I jak Ci minęła podróż?
- Dobrze, tylko trochę długo się leciało.
- Czy ty już się z... nim... widziałaś? - wiedziałam ,że gdzieś jest haczyk. Nie miałam zamiaru drążyć tego tematu ,więc po prostu odpowiedziałam krótko. - Nie. - podziałało.
           Przez następna godzinę gadałyśmy o wszystkim ,prawie - na całe szczęście. Ana musiałam już iść bo umówiła się dzisiaj jeszcze z Austinem - tych dwoje coś do siebie ciągnie. - Pożegnałyśmy się i każda z nas poszła w swoją stronę. Po drodze spotkałam nikogo innego jak Tysona - gdy miałam 12 lat byłam w nim szaleńczo zakochana ( tak jak każda dziewczyna z stąd ). - Co dziwne Tyson mnie uściskał i pocałował w policzek wow ,aż tyle się zmieniło? - Cat?! Tak dawno się nie widzieliśmy...  - powiedział trochę zachrypniętym głosem.
- Tak, to prawda.
- Stęskniliśmy się wszyscy za tobą. Na ile przyjechałaś?
- Na dość długo. Ja też za tobą, za wami się stęskniłam.
- Dobra, ja już muszę lecieć ,ale mam nadzieje ,że teraz będziemy się częściej spotykać. - I nim zdążyłam mu odpowiedzieć przytulił mnie ponownie i poszedł. Szłam dalej i po 5 minutach dotarłam do domu. Otworzyłam drzwi - Chaz, nie uwierzysz kogo spotkałam... - kierowałam się w jego stronę z nowiną i od razu tego pożałowałam. Koło Chaza na kanapie siedział Lil Za ,a na drugiej kanapie siedział...Justin ,który od samego początku obserwował mnie bacznym wzrokiem. Po plecach przeszły mi ciarki ale kontynuowałam - ...Tysona! - widziałam jak Justin powili wzdycha i odwraca wzrok w kierunku telewizora ,gdy to usłyszał ( niezbyt się lubili ). Postanowiłam nie zwracać na to więcej swojej uwagi ,a to było trudne i dodałam po chwili - A po za tym ,hej chłopaki. - na co odpowiedział mi jedynie Lil Za ,bo ''Justin był za bardzo zajęty oglądaniem jakiegoś filmu i nie miał nawet czasu na mnie spojrzeć". Kątem oka zauważyłam także ,że ma na sobie T-shirt z dekoltem w serek, powycierane jeans ( które jak zawsze są opuszczone, tak że widać jego bokserki Calvin Klein ) i supry. Jego włosów niestety nie widać ,bo są schowane pod full capem. Nie da się na niego nie zwracać uwagi, jak widać. - Co tak stoisz młoda ,może usiądziesz?  - odezwał się Lil Za ,gdy zapewne zauważył ,że już od dwóch minut ilustruję Justina od góry do dołu. - Uhm - odpowiedziałam i zamierzałam usiąść już koło Chaza ,ale ten mi pomachał palcem przed oczami - Wolne miejsce jest koło Justina. - wypowiadał to z uśmieszkiem. Jestem w 100% pewna ,że upozorowali to. Odwróciłam się w kierunki Justina ,który od razu jak na zawołanie zrobił mi miejsce i wyczekiwał kiedy usiądę koło niego. Natomiast ja przybrałam kolor purpury ,który natychmiastowo przysłoniłam włosami ,ale i tak niepewnie usiadłam koło mojego ,um byłego? Po pięciu minutach ciszy i bezmyślnego gapienia się w ekran telewizora Chaz poszedł po piwo ,a Lil Za do toalety ,a my zostaliśmy sami. Upozorowali to - podpowiadała mi świadomość. Justin od razu wykorzystał ten moment ,odwrócił się do mnie i byliśmy teraz twarz w twarz. Tylko czekałam na to co się teraz wydarzy i modliłam się w duchu o to ,żeby któryś z nich wrócił. Ale nie miałam chyba dzisiaj farta. Gdy wyrwałam się z zamyśleń i hipnotyzującego spojrzenia Justina spuściłam wzrok na swoje kolana ,gdzie zauważyłam spoczywającą ( zapewne już od dawna ) rękę Justina. Jego dotyk był miły i ciepły ,jak zawsze. Poczułam w tedy od bardzo dawna po raz pierwszy silną potrzebę wtulenia się w niego i usłyszenia - Wszystko będzie dobrze - w końcu tak dużo w ostatnim czasie wydarzyło się w moim życiu. Jednak nie mogłam sobie na to pozwolić. Niestety. Lil Za i Chaz wrócili z piwem w dłoniach ,a Justin niemalże momentalnie zabrał rękę i powróciło zimno i pustka. Chaz wręczył jedno piwo Justinowi i gdy zauważył moją minę szczeniaczka odrzekł - Nie patrz tak na mnie. Catrine przecież wiesz ,że jesteś nieletnia i nie będę Cię upijał. - jak zwykle surowość do granic możliwości ,ale Lil Za wstawił się za mnie - Jezu, Chaz daj dziewczynie trochę luzu. W końcu nie wiesz ,co robiła w Nowym Yorku ze znajomymi ,a jestem w 100% pewien ,że nie mało. - Chaz jeszcze przez chwilę się zastanawiał nad słowami Lil Za ,ale w końcu mi je dał i odparł - I nawet nie chcę wiedzieć. - Już chciałam mu odpowiedzieć ,że i tak by się nie dowiedział przynajmniej ode mnie ,ale postanowiłam odstawić swoją złośliwość na ten wieczór. - Dzięki. - odpowiedziałam i tobie też Lil Za. Chłopaki włączyli horror. UPOZOROWALI TO. Po pół godzinie w filmie rozległy się charakterystyczne krzyki i wylewanie krwi. Byłam lekko przerażona. Justin zauważył to i otulił mnie ramieniem. I nie protestowałam. Momentalnie zrobiło mi się ciepło ,a film wydawał się mniej straszny. Boże ,co on ze mną robi? Jeszcze jakąś godzinę temu odpowiedziałabym mu ,,spier*****" ,a teraz mogłabym się wtulać w niego całą wieczność. Mam tak wielką nadzieję ,że jutro już wróci wszystko do normy ,bo jeżeli nie ,to nie chcę wiedzieć do czego to wszystko później dojdzie. Po jakiejś godzinie film się skończył ,a ja z wielką niechęcią wyrwałam się z jego ciepłych ramion. Pożegnałam się z chłopakami. Poszłam na górę ,umyłam się i poszłam spać. Jutro pierwszy dzień w szkole tutaj ,tzn.w tej klasie. Za miesiąc koniec roku szkolnego. Fajnie nie?? Mam tylko miesiąc do zadomowienia się w tej szkole.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz