niedziela, 27 grudnia 2015

Chapter 21

Cat's POV

                Godzina, dwie, trzy, cztery i nadal nic. Zresztą czego się spodziewałam. Do tego lekarz powiedział żebyśmy na razie do niego nie chodzili ,by mógł odpocząć. Każdą minutę, sekundę przepłakałam. Nie byłam w stanie wyobrazić sobie bez niego życia. Jest jedynym światłem w moim życiu.
               Oparłam głowę na ramieniu Chaza i zasnęłam.
- Cat, Justin już z nami jest. Możesz się obudzić. - Chaz szturchnął mnie ramieniem.
- Z panem Bieberem już wszystko w porządku. Możecie się państwo z nim zobaczyć. - uśmiechnięty lekarz rozmawiał z Pattie ,która chwilę później mu dziękowała za wszystko powiedziała nam o tym i weszła do niego. My postanowiliśmy zaczekać na swoją kolej.
Po 20 minutach nerwowego oczekiwania nadeszła moja kolej ,by z nim się zobaczyć. Wniebowzięta ,że znowu jest wśród nas wstałam i szybkim krokiem udałam się w kierunku drzwi. Chwyciłam za klamkę. Gdy otworzyłam drzwi nasze spojrzenia się ze sobą skrzyżowały. Jego miodowe tęczówki patrzące prosto w moje ,sprawiły ucisk w żołądku. Cat, wyluzuj, on już jest.
- Cat... - wypowiadane słowa tym głosem, głosem Justina, nadal do mnie nie docierały. - Chodź do mnie. - poinstruował mnie Justin. Podeszłam do niego niepewnie. Nie osądzajcie mnie ,ale w takich sytuacjach ma się czasami wrażenie ,że to tylko wyobraźnia płata nam figle. Ostrożnie się do niego zbliżyłam siadając na skraju łóżka.
       Pochyliłam się nad nim ,a nasze usta złożyły się w pocałunku.

*Back to reality*

         Zamykane drzwi wywołały hałas na oddziale ,co sprawiło ,że się przebudziłam. Miałam nadzieję ,że rzeczywistość będzie odzwierciedleniem mojego snu. Niestety, piękny sen pozostawał pięknym snem ,a smutna rzeczywistość smutną rzeczywistością.
- On jest już z nami? - zapytałam z nutą nadziei w głosie.
- Nie, ale jeżeli nie może w taki sposób ,to jest w inny, kochanie. - powiedziała do mnie pocieszająco Pattie. Nie chciałam zaprzeczać. Nie dlatego ,że sama chciałam w to wierzyć ,ale myślę ,że ona także.
         Zauważyłam ,że Chaz śpi. - Chcesz iść do niego? - zapytała. - Uhm. - przytaknęłam i powoli wstałam z krzesła w kierunku drzwi. Weszłam do środka i usiadłam w tym samym miejscu ,co wczoraj. Znowu złapałam go za rękę ,a ona znowu była zimna.
         - ...a wtedy na mnie i na Tay nakrzyczał jakiś gościu i wyszłyśmy z tamtąd. - opowiadałam Justinowi historie jakie przeżyłyśmy razem z Tay w Angli. - Tak, bardzo chciałabym żebyś był... - słowa wyszły z moich ust, jedną ręką otarłam łzę ,która zaraz miała spaść. Poczułam jak Justin ścisnął moją rękę. Nie, nie, nie chyba musiało mi się ,,przewidzieć" ,ale przecież wyraźnie poczułam...dotyk jego skóry, wszystko ,czego tak mi brakowało. I znowu brakuje, bo uścisk pomiędzy naszymi dłońmi się rozluźnił. A ja znowu poczułam pustkę. Popatrzyłam na niego w nadziei ,że się obudził. Nadal nic. Pocałowałam go w czoło ,zanim wyszłam ,by koniecznie poinformować o tym zdarzeniu lekarza.
         Kiedy wychodziłam zauważyłam ,że akurat się wybierał do niego z jakimiś dokumentami ,zapewne ,by sprawdzić ,czy wszystko zachodzi tak jak powinno. - Przepraszam... - zaczęłam. - Ale chciałam się zapytać czy to możliwe ,żeby Justin złapał mnie za rękę ,gdy się jeszcze nie przebudził...?
- Pani jest jego dziewczyną, zapewne? - przerwał. - Jest to możliwe. Zapewne osoba wykonując ten gest pragnie nam coś przekazać. W większości pacjenci z takimi dolegliwościami słyszą ,każde z wypowiedzianych przez nas słów ,a że nie mogą nic powiedzieć ,dopóki się nie przebudzą, odpowiadają gestami takimi jak właśnie ściśnięcie dłoni. - zastanawiał się nad czymś. - Po za tym ,to dobrze może świadczyć ,bo to znaczy ,że pacjent zaczyna się przebudzać i wracać do normalnego stanu. Teraz zobaczę co u niego, jest coś co chciałabyś jeszcze wiedzieć?
- Nie. - odpowiadam i dziękuje ,a następnie siadam na swoim miejscu ,by powiedzieć o tym Pattie.
            Po jakichś dwóch kolejnych godzinach Pattie kazała nam iść do domu. - Cat, masz jutro szkołę. Obiecuję ,że zadzwonię do ciebie jak coś się będzie działo. Możesz go przecież odwiedzić po szkole. - powiedziała raczej oznajmująco. Nie chciałam stamtąd iść. Chciałam trwać przy nim dopóki się nie obudzi. Czułam się słabo. Przyrzekam, że gdyby... to dla mnie koniec życia, dosłownie. Jakoś sobie tego nie wyobrażam. Znowu płakałam z powodu tego ,że bardzo ważna dla mnie osoba jest tutaj, ja nie mogę nic zrobić i jeszcze obowiązki wzywają, do których w tym momencie zupełnie nie miałam głowy. Minęła godzina i Chaz niemalże siłą zaciągnął mnie do wyjścia. Czułam się pusta, nie było mnie bez niego...
          
            Lekcje dłużyły mi się w nieskończoność. Odliczałam do ich końca, a to dopiero była 4 godzina lekcyjna, przede mną jeszcze 3. Najchętniej gdybym miała na tyle silnej woli to bym stamtąd wyszła, wyobrażałam sobie to, chciałam tego. Chciałam już do niego iść, zobaczyć go. Mazałam ołówkiem po zeszycie udając ,że słucham głosu nauczyciela. Jednak nie było mnie na to stać, mogłam myśleć tylko o tym, tylko o nim. Gdy pogłębiłam się w swojej odwiecznie denerwującej mnie tak zwanej filozofii życiowej, nie zauważyłam, że zadzwonił dzwonek. - Cat, nie idziesz? - zapytała mnie Kylie machając mi ręką przed twarzą. - A, tak, tak idę. - oznajmiłam wzięłam swoje rzeczy i poszłam za nią. Poszłyśmy do szafek ,by wziąć książki na kolejną lekcję i odłożyć te już nie potrzebne. Poczułam czyjąś obecność za mną. Mogłam się domyślać ,kim mogła być osoba. - Pogadamy dziś po szkole? - zapytał, gdy się do niego odwróciłam. - Jestem dzisiaj zajęta. - powiedziałam pewnie.
- A w takim razie teraz? - zapytał z nadzieją w głosie.
- Nie jestem w nastroju. - odpowiedziałam i go wyminęłam nim zdążył coś powiedzieć.
           Niemalże zerwałam się z ławki ,gdy usłyszałam dzwonek oznajmujący koniec lekcji. Wyszłam ze szkoły i od razu autobusem udałam się do szpitala... I tak było przez kolejne 5 dni. Szłam do szkoły, jechałam do szpitala, odwiedzałam Justina, opowiadałam mu o swoim dniu i wracałam.
          Dzisiaj był kolejny taki dzień. Już powoli traciłam nadzieję, choć bardzo nie chciałam. - Drake znowu się do mnie dzisiaj doczepił. - powiedziałam. - ...Kiedy się wreszcie obudzisz? Proszę Cię Justin jak nie dla mnie, to zrób to chociaż dla innych. Proszę... - zakryłam dłońmi twarz, znowu chciało mi się płakać, próbowałam się powstrzymać, lecz nie potrafiłam i łzy zaczęły mi płynąć mimowolnie. - Cat...


Idziecie na koncert?? :-)

niedziela, 20 grudnia 2015

Chapter 20

Justin's POV

                - Justin, nie usunęłam naszego dziecka. Nie dałam rady. - czas wokół się mnie zatrzymał ,gdy usłyszałem nie zbyt mnie zadowalające wieści od Melanie. Straciłem nad sobą kontrolę. Widziałem ciemność dosłownie ,nie tylko nie to. Nic nie było.

***************************************************************************

Cat's POV

         - Jak śmiałeś nas podglądać? - na ,,Dzieńdobry" napadłam na Chaza.
- Oh przepraszam ,że chciałem sobie coś do zjedzenia zrobić! - krzyknął z kuchni ,gdzie nadal się znajdował. - Ale było ostro! - skomentował, a ja wchodząc do kuchni spojrzałam na niego typu ,,i want kill you".
- Wiesz jak chciałeś sobie pooglądać ,to zawsze są też serwisy się tym specjalizujące. - zaśmiałam się.
- Nie, ja na takie stronki nie wchodzę moja droga. - zaprzeczył. - A co próbowało się? Z Justinkiem? - zagruchał.
- Nie? - odpowiedziałam.
- No właśnie byłem świadkiem.
        Postanowiłam się z nim nie kłócić, więc zajęłam się sobą. Nalałam sobie soku do szklanki i usiadłam na taborecie przeglądając telefon. Drake na szczęście już nic nie napisał.
       Telefon Chaza zadzwonił. Pewnie to ta jego nowa ,,dziewczyna"... pomyślałam. Jednak moja myśl pojawiła się i znikła równie szybko ukazując pobladłą twarz Chaza, wyraźnie zdenerwowanego. Jego oczy na mnie patrzące kryły za sobą i smutek i współczucie. Boże, o co może chodzić. Po chwili ktoś gadający z Chazem się rozłączył ,a Chaz oniemiały krzyknął - Justin miał wypadek! - moje oczy się rozszerzyły ,a już po chwili zaczęły lecieć z nich łzy. - Co?! Ale jak to?! - szlochałam. Ręce mi się całe trzęsły. - Zderzył się z samochodem jadącym z na przeciwka! - Boże, nie tylko nie to. Nie on.- rozpłakałam się jeszcze bardziej. To nie może być on. Co czułam? Strach, przed stratą ważnej dla mnie osoby z którą jeszcze przed chwilą byłam. - Musimy do niego jechać! - w tej chwili mogłam myśleć tylko o tym.
       Byliśmy w drodze ,a mi każde mijające miejsce coś przypominało ,co powodowało u mnie lawinę łez.
*Throwback*
         Poczułam czyjeś ręce oplatające moją talię. - Buuu. - poczułam ciępły oddech szepczący mi do ucha. Ostrożnie odwróciłam się w stronę osoby do której należał. Widząc uśmiechniętego Justina rzuciłam mu się na szyję, powodując u niego chichot. - Tak bardzo za tobą tęskniłam.- skomentowałam mając na myśli jego trasę koncertową trwającą rok. - Kochanie, a ty myślisz ,że ja co? - poruszył śmiesznie brwiami na co zachichotałam. - Umierałem z tęsknoty. - dokończył ,a wtedy wpoiłam się w jego usta.

             Wspomnienie do mnie wróciło ,gdy przejeżdżaliśmy obok lotniska. Po około 15 minutach byliśmy już w szpitalu. Ze łzami w oczach pobiegłam, a Chaz za mną  do punktu informacyjnego. - Justin Bieber? Gdzie jest? - mówiłam roztrzęsionym głosem. Pielęgniarka się zaśmiała. - Twojemu idolowi nic nie jest. Idź lepiej do domu ,bo i tak tam do niego nie wejdziesz. - syknęła. Wywaliłam na nią oczy złapałam ją za kołnierzyk i uprzedziłam. - Słuchaj no lalunio, mój chłopak ,gdzieś tutaj jest. Miał poważny wypadek samochodowy i muszę być teraz przy nim! Inaczej będziesz miała mnie na sumieniu ,kiedy ze mną się też coś stanie jak nie będę mogła go zobaczyć!!!!
- Ochrona!!!!! Ochrona!!!!!!!!! - zaczęła wrzeszczeć pielęgniarka. - Zabrać ją stąd! - poczułam za sobą Chaza próbującego odciągnąć ode mnie ochroniarzy. - Zostawcie ją! Ona nic nie zrobiła! Ona chce się tylko zobaczyć ze swoim chłopakiem! - wykrzyczał. Niestety, większych rezultatów to nie przyniosło. Ochroniarze tylko kazali mi się natychmiast uspokoić ,bo drugim razem nie będą już tak mili.
          Zrezygnowani staliśmy próbując coś wymyśleć, coś dzięki czemu byśmy mogli się do niego dostać. Niestety ta pielęgniarka nie spuszczała z nas oka, przez co nie mogliśmy się prześlizgnąć. Chaz i ja cały czas się przytulaliśmy i pocieszaliśmy ,że nic mu nie jest. - On jest twardy, Cat. Na pewno cokolwiek to jest wyjdzie z tego. - mówił Chaz. Na korytarzu zauważyłam Pattie (mamę Justina) i od razu oderwałam się od Chaza ,chcąc zwrócić jej uwagę ,by nas zauważyła. Oczami pełnymi łez na nas natrafiła i do nas podeszła. - Co z nim jest?! - w tej chwili byłam w stanie tylko o tym myśleć ,gdy do nas podeszła. - Lekarz powiedział ,że miał wstrząs mózgu. Jest w śpiączce. Kolejne dni zadecydują o ... - miała już kończyć, choć było widać ,że sprawia jej to ból ,przerwałam jej. - Nie, nie... to się nie może wydarzyć. On będzie żył. On jest silny, da radę, wierzę w to. Da radę dla nas. - jednak mało kogo przekonywały moje słowa ,nawet mnie samej zbytnio nie. Ja, Chaz i Pattie zamknęliśmy się w uścisku. - Teraz pozostaje nam tylko się modlić. Musimy być my silni dla niego. - powiedziała ocierając łzy. - On wyjdzie z tego. - powtórzyłam.
- Czyli co to ona nie chciała was do niego puścić? - zapytała mając na myśli pielęgniarkę. - Tak. - odpowiedział Chaz. - Chodźcie, jesteście teraz ze mną. - powiedziała.
            - To co chcecie do niego wejść? - zapytała się nas Pattie.
- Oczywiście ,że tak. - odpowiedzieliśmy równo. - Proszę wchodzić pojedynczo. - skomentował lekarz wychodzący z jakimiś notatkami z pokoju w którym znajdował się Justin. - Ty idź pierwsza, Cat. - niemalże popchnął mnie Chaz w kierunku drzwi.
            Drżącą ręką dotknęłam klamki, nie pewna tego co zobaczę. Otworzyłam wreszcie drzwi. W pokoju ujrzałam ,,śpiącego Justina" wszędzie miał jakieś przewody, rurki po podłączane do sprzętu lekarskiego. Pojedyńcza łza spłynęła mi po policzku. Rzeczywiście nie byłam gotowa na ten widok. Najchętniej ,bym się teraz zamieniła miejscami z nim. Ja bym była nie przytomna ,a on przy mnie ,ale żywy. Przestań, Cat, on jest żywy on tylko śpi. Nie, nie prawda ja chcę go takiego jak zawsze. - usiadłam na krześle znajdującym się obok jego łóżka szpitalnego. Złączyłam jego dłoń z moją razem i zaczęłam ją głaskać. Nie była ciepła jak zawsze, była zimna. - Chciałabym się teraz ciebie zapytać jak to się stało... Chociaż wiem ,że to nie możliwe. Ja, wiem ,że jesteś tu. Ja poczekam ile będzie trzeba ,tylko się obudź ,błagam. - łzy mi napływały do oczu. - Chcę ciebie już zawsze obok siebie, tego uśmiechniętego i zaskakującego mnie ciebie. Chcę to wszystko z tobą tworzyć ,to o czym mówisz ,gdy ja nigdy na to nie odpowiadam ,a zamiast tego się rumienię. Tylko proszę nie zostawiaj mnie swojej dziewczyny, przyjaciół, rodziny i beliebers. Proszę... - przerwałam ,a po chwili na mysłu kontynuowałam. - Wiesz, wcześniej gdy się rozstaliśmy... To ja tylko mówiłam ,że Cię nienawidzę, tak naprawdę cały czas Cię kochałam. Nie chciałam tego kończyć, po prostu myślałam ,że tak będzie lepiej. Ale teraz wiem ,że nigdy nie jest dobrze ,gdy nie jesteśmy razem. Proszę Cię, ja Ci wszystko wybaczę, tak naprawdę to już Ci wszystko wybaczyłam, tylko wróć do mnie, do nas. - Łzy zaczęły spływać po mnie jak woda z wodospadu.

Justin's POV

       Poczułem coś mokrego na mojej dłoni, mogłem się domyślać ,że była to łza Cat. Chciałem ścisnąć jej dłoń, powiedzieć jej ,że tu jestem, ale nie mogłem. U mnie było ciemno, a ja nie mogłem wykonywać żadnych ruchów. Słyszałem właściwie wszystkie jej słowa. Otworzyła się przede mną ,choć wcześniej była jak zamknięta księga. Jej głos, to jak mówiła. Jej dotyk. Wszystko.
      Puściła nagle moją dłoń. Poczułem zimno. W tle słyszałem jakieś słowa, należały do kogoś innego, ale nie byłem w stanie wychwycić do kogo.
      Teraz kto inny siedział obok i zdecydowanie był to męski głos. - Hej, stary. Jak się trzymasz? - wyczułem niedowierzanie w tych słowach. Czyli kumpel. Hmm, pomyślmy...Chaz? - Kogo ja oszukuje i tak mi nie odpowiesz ,ale teraz skoro ,nie możesz mi dać ciętego komentarza czy skopać tyłka, czego powiem szczerze jest mi brak, to przynajmniej mogę Ci wszystko powiedzieć. To jak wiele dla mnie znaczysz jako kolega. Bez kitu. Nie znam lepszego przyjaciela od ciebie... - choć fizycznie nie mogłem to w głowie uśmiechnąłem się na jego słowa. Tak naprawdę bardzo wiele dla mnie znaczyły. - Nie mógłbym sobie wyobrazić jak moje życie wyglądałoby bez naszej przyjaźni, choć pewnie Cat ma gorzej. W końcu łączy was wspólna wymiana bakterii i tak dalej. - zaśmiał się po przez smutek. Pewnie gdybym mógł ,to teraz bym coś mu powiedział ,ale rzeczywistość wygląda trochę inaczej. - Ale wracając. Od dziecka ,aż po teraz i miejmy nadzieję ,że aż do starości ,ale nasza przyjaźń jest. Pamiętasz jak bawiliśmy się w piratów i klocki lego uważaliśmy za skarb, a zjeżdżalnię na placu zabaw za okręt piracki. Gdy po raz pierwszy napiliśmy się piwa w wieku 13 lat i wróciliśmy do domu pijani ,a wtedy twoja mama kazała Ci myć naczynia przez miesiąc ,a do mojej zadzwoniła i ta kazała mi sprzątać strych. To były czasy. I pomyśl ,że możemy tak samo wspominać jeszcze kolejne za parę lat. Tylko się obudź. Zrób to dla nas dla ludzi ,którzy Cię potrzebują, tutaj, w swoim życiu. - Oni wszyscy mnie tutaj potrzebują, błagam daj mi Boże siły bym się obudził.

Cat's POV

                Moje płacze, przerwał mi Chaz wychodzący od Justina. - Nadal? - zapytałam tylko ,a on wiedział o co chodzi. - Nadal, nic. - odpowiedział zasmucony i usiadł obok mnie. - On wyjdzie z tego. Znam go. - powiedział pewnym siebie głosem do nas obie. Teraz pozostaje już tylko nadzieja.

wtorek, 8 grudnia 2015

Chapter 19

Cat's POV

           Obudziłam się z powodu ciepła ogarniającego moje ciało, w końcu był czerwiec. Justina nie było w pobliżu mnie więc się rozejrzałam w jego poszukiwaniu. Siedząc już postanowiłam poczekać na to aż gdzieś się pojawi. Sięgnęłam po swój telefon, weszłam na ig, snapa i na meesengera zauważając ,że mam kolejną nie odczytaną wiadomość od Drake'a. Czy on nie może dać mi świętego spokoju?

Drake:
Zamierzasz mnie cały czas unikać. Tak nie można. Jezu, Cat przepraszam ,ale to jest silniejsze ode mnie.

Postanowiłam mu odpisać.

Ja:
Daj mi spokój. Porozmawiamy o tym w szkole, nie teraz. Nie licz na nic więcej.

          Kończąc pisać odpowiedź zauważyłam Justina wyłaniającego się z jeziora. Uśmiechnęłam się i odłożyłam telefon przed tym go wyłączając, by Justin przypadkiem nie przeczytał nie potrzebnych wiadomości. - Cześć kochanie. - odwróciłam się w jego kierunku.
- Cześć, księżniczko. - odpowiedział. - Chodź do mnie. - dodał.
- Co? Tam do wody? Chyba zwariowałeś... - pokręciłam głową, wyobrażając sobie jak bardzo po nocy woda może być zimna.
- W takim razie sam po ciebie pójdę. - postanowił. I wdrapując się na most szedł w moim kierunku. Był coraz bliżej. - Nieeeeee!- zaczęłam krzyczeć ,gdy mnie podniósł i wrzucił do jeziora ,a następnie sam wskoczył.
- Foch. - Odwróciłam się od niego tyłem i udałam obrażoną.
- Ale, ja wiem, że nie jesteś zła... - Podpłynął do mnie i zaczął całować wzdłuż karku obejmują mnie przy tym w pasie. - ...bo na mnie nie można się długo gniewać.
- Jesteś niemożliwy. - przewróciłam oczami. Odwróciłam się z powrotem do niego. Na jego twarzy pojawił się łobużerski uśmieszek, dobrze wiedział, że doprowadza mnie tym do szaleństwa. - Niemożliwy ,ale twój. - Powiedział. - Spójrz kochanie są jednak tego jakieś plusy. - Zaznaczył.
Pokręciłam głową z rozbawienia. Objęłam jego twarz swoje w dłonie i pocałowałam z natchnienieniem. Pocałunek się pogłębił. Już nie tylko ja chciałam więcej. Chciałam mu oddać siebie w ten sposób, swoje uczucie do niego - takie zamienne ,,kocham Cię". Tak naprawdę mogłoby to trwać wiecznie. Uczucie tego ,że jesteś z kimś naprawdę. Oderwaliśmy się od siebie. - Wow, to było... - zaczął. - ...zaskakujące...? - dokończyłam za niego.
- I to jeszcze jak kochanie... Było w tyle miłości... Kto Cię wogle nauczył tak całować, co? - Uśmiechnął się.
- No nie wiem, pewnie ty... - Czułam jak moje policzki się czerwienią. Uśmiechnęłam się niezręcznie.
      Popływaliśmy jeszcze. Justinowi robiło się także na wygłupy. Poczekaliśmy aż wyschniemy i pojechaliśmy coś zjeść. Zatrzymaliśmy się w typowo regionalnej knajpce jak na tamte klimaty. W środku było przytulnie, jasno-beżowy odcień ścian połączony z ciemnymi, drewnianymi meblami. Dodatki w czarnym kolorze.
        Usiedliśmy przy stoliku na końcu sali przy oknie. Kelner do nas podszedł, złożyliśmy zamówienie.
- Więc... może zagramy w ,,10 rzeczy o któtych nie wie nikt"...? - zaproponował Justin zważając na to ,że sobie trochę na nasze zamówienie poczekamy.
- Justin, my zdecydowanie za dużo o sobie wiemy ,by grać w tą grę. - zaśmiałam się.
- Nie powiedziałbym. Są rzeczy ,które chciałbym o tobie wiedzieć mniej więcej z tych dwóch lat od kąd się rozstaliśmy... -Justin zamilkł widząc ,że nie patrze już na niego tylko w dół.
- Po prostu pytaj ,co chciałbyś wiedzieć. - udałam nie wzruszoną. Tak naprawdę, bardzo ciężko się gada o rozstaniu z tą właśnie osobą.
- Nwm. Miałaś kogoś...? - Justin podpierając się ręką zaczął ciągnąć za końcówki swoich włosów z powodu widocznego zdenerwowania. Spojrzał mi głęboko w oczy oczekując odpowiedzi.
Ja natomiast na długo zamilkłam.
- Justin byliśmy po rozstaniu. Dla mnie to dużo, bo byłeś moją pierwszą miłością. Nie miałam wtedy ochoty na chłopaków. Nawet jeśli to żaden ,by mi ciebie nie zastąpił. Można powiedzieć ,że mimo iż cię nienawidziłam to i tak kochałam i tęskniłam. Wszystko mi przypominało ciebie. - Wypowiedziałam się zgodnie z prawdą. Uważam, że Bóg wybrał dla nas ten czas byśmy mogli sobie wszystko wyjaśnić.
- A jak było z tobą?

Justin's POV

- A jak było z tobą? - Zapytała mnie Cat. Oniemiałem. Miałam nadzieję ,że uniknę tego pytania w odwecie. Niestety się przeceniłem. Czułem jak wali mi się świat na głowę ,gdy owa myśl o Melanie odnalazła swoją część w mojej głowie. Muszę znowu kłamać. Wiem, że nie postępuję dobrze ,ale nie chcę tego zepsuć. Miłości ,która się ponownie odnalazła w naszym życiu.
- Też było ciężko. Byłem głupi i gdybym wtedy miał tą samą świadomość ,co teraz z pewnością nie zrobiłbym tego. Życie bez ciebie nie miało dla mnie sensu. A zrozumiałem dopiero teraz ,że ciągłe imprezy, narkotyki, dziwki się kiedyś kończą ,a wtedy pozostaje tylko pustka. Twoi najlepsi przyjaciele z którymi imprezowałeś wchodzą w związki, żenią się, mają dzieci ,a ty zostajesz sam. - Przerwałem i po krótkim namyśleniu kontynuowałem. - Ale teraz wiem co jest dobre ,a co złe. I że znalazłem sobie taką osobę... - Złapałem ją za rękę pod stołem i złączyłem nasze palce razem. - ...taką co mają moi przyjaciele, taką z którą chcę ,by właśnie tak było. Cat. - Podkreśliłem. Cat zarumieniona przez moje słowa starała się je ukryć po przez włosy jednak na próżno, bo odgarnąłem je z jej twarzy i pogłaskałem jej policzek. - Lubie gdy się rumienisz. I chcę ,żebyś wiedziała ,że czekam na tą chwilę ,kiedy będziesz gotowa ,by takowy związek stworzyć. - Na kolejne słowa wychodzące ode mnie zarumieniła się jeszcze bardziej. Przysunąłem się bliżej niej i pocałowałem ją równie głęboko, oddając jej całego siebie jak ona mnie dzisiejszego ranka w jeziorze. Byliśmy szczęśliwi i tylko to się liczyło.
     Nasze pocałunki przerwał nam kelner stawiając po jednym tależu przy mnie i przy Cat.
      Jechaliśmy samochodem. Cat jak zawsze nie oszczędzała ciszy zagłuszając ją muzyką wychodzącą z głośników samochodu. Śmialiśmy i jak zawsze podśpiewywaliśmy znane nam przeboje lecące z kanadyjskiego radia. Nieraz też się śmialiśmy z dennych tekstów niektórych artystów. W większości melodie były naprawdę rytmiczne ,a głos wpadający w ucho. Ale jak się wsłuchało w tekst już nie było tak kolorowo, oczywiście mówimy o nie których.
     Stanąłem samochodem przed domem Cat. Wyłączyłem silnik. Czas pożegnania. Obróciła głowę w moją stronę stopniowo podnosząc oczy na moje. Spojrzałem w jej niebieskie tęczówki, które zawsze mi przypominały morze. Czas wokół nas się zatrzymał. Objąłem rękoma jej twarz i przybliżyłem własne do jej ust. Ona nieco też. Zatopiłem się w nich. A ona dając mi zielone światło pozwoliła wkroczyć mojemu językowi. Nasze języki się ze sobą spotkały, a już za chwilę zaczęły toczyć powolną bitwę. Oplotła swoje ręce wokół mojej szyi. Nasz pocałunek się pogłębiał odpiąłem swój pas a potem jej ciągnąc ją na swoje kolana. Gdy siedziała już na mnie rozkrakiem przestałem całować jej usta ,a zacząłem szyję. Ssałem i całowałem w efekcie zostawiając na jej skórze malinkę. Ona natomiast dała się oddać chwili ,ale nie nadługo ,bo znowu wtopiła się w moje usta. Zaczepiając po drodze o moją wargę zębami. Kiedy ja też się bardziej wczułem mój telefon postanowił zadzwonić w tylnej kieszeni moich jeansów. Ja ignorując powstały hałas znowu wtopiłem usta w usta Cat ,ściskając ją przy tym za tyłek. Niestety czar prysł ,bo zawstydzona Cat się w niej obudziła z powodu mojej komórki. Zawsze tak jest. Gdy siedzę w domu i oglądam powtórkę meczu koszykówki ,przeglądając przy tym instagrama ,to nikt nie dzwoni. Ale gdy już spędzam czas ze swoją dziewczyną ,to nagle ktoś ma do mnie jakąś pilną sprawę. Wracając. Cat wstała z moich kolan, wróciła na swoje miejsce i postanowiła już iść tłumacząc się ,że ma pracę domową do odrobienia. Na litość boską, Cat, nie jestem aż tak głupi. Jest środek czerwca ,oceny wystawione, a ty masz pracę domową do odrobienia?! Ale nie chciałem się już w to zagłębiać. Pozwoliłem jej iść, całując ostatni raz w usta na pożegnanie. - Nie mogę się doczekać chwili, gdy nie będziemy musieli się już żegnać ,a wracać będziemy do jednego domu. - mówiąc jej to puściłem jescze oczko. Cat strasznie się zarumieniła. To taka rzecz ,która się w niej nie zmieniła zawsze się rumieniła, gdy schodziłem na tematy dotyczące naszej dalszej, wspólnej przyszłości. Ale też uśmiechnęła ,co znaczyło ,że też tego chciała. Wysiadła z auta dostrzegając Chaza w oknie od strony kuchni. Pomachała mi ,a jej i odpalając samochód, sięgnąłem do kieszeni jeansów po telefon, by sprawdzić kto przeszkodził nam w tak pięknej chwili ,że aż mój ,,przyjaciel" dał o sobie znać. Na wyświetlaczu pojawiło się znane mi imię ,,Melanie". No tak. Jednak zastanawiało mnie ,czego mogła chcieć po tzw. ,,zakończeniu tematu". Odzwoniłem wyjeżdżając z podjazdu kierując się dobrze znaną mi drogą do własnego domu. Nagle usłyszałem drżący głos wydobywający się z telefonu. - Justin, nie usunęłam naszego dziecka. Nie dałam rady.

czwartek, 12 listopada 2015

Chapter 18

Justin's POV

        Ciężar ręki Cat spoczywał na mojej gołej klacie ,gdy się obudziłem. Leżała do mnie bokiem i była wtulona w moje ramię. Wyglądała tak niewinnie i słodko ,zresztą zawsze tak wyglądała. Pocałowałem ją w czoło delikatnie ,by jej nie obudzić. Ona jedynie poruszyła sie lekko i cicho zamruczała. Otworzyła ledwo oczy.
- Dzieńdobry śpiąca królewno. - pocałowałem ją w usta na powitanie.
- Cześć, Justin. - wymruczała i mocniej wtuliła się w moje ramię.
- Trochę szkoda przespać tak ładnego dnia, kochanie.
- Ugh... Która jest godzina? - zapytała i podniosła się do pozycji siedzącej.
- Dziewiąta. - odpowiedziałem.
- Co? Tak wcześnie... - pokręciła z niezadowolenia głową.
- Wcale nie.- spierałem się z nią.
- Ale jest sobota i wogle.
- No właśnie i trzeba dobrze wykorzystać weekend. - szturchnąłem ją lekko w ramię próbując wydobyć z niej uśmiech. Podziałało. Zaśmiałem się. - Zawsze wygrywam...
Cat przewróciła oczami na moją pewność siebie i wstała z łóżka. - Więc co chcesz dzisiaj robić? - zapytała.
- Pojedziemy gdzieś ,ale to niespodzianka. - posłałem jej łobużerski uśmiech i też wstałem. Widząc jej niezadowolenie z powodu niewiedzy dotyczącej miejsca do którego dziś pojedziemy, podszedłem do niej. - Nie licz na to ,że powiem Ci gdzie ,ale mogę obiecać ,że się ucieszysz. - objąłem ją w pasie, przysuwając do siebie pocałowałem ją głęboko. Ona oplotła swoimi rękami moją szyję i oddała pocałunek. Ręką schodziłem w dół, ścisnąłem jej tyłek na co jęknęła w moje usta. Uśmiechnąłem się. Nagle przerwała pocałunek ,jakby bojąc się ,że zajdzie to za daleko. - Chodź trzeba coś zjeść. - wyrwała się z moich objęć i pociągnęła za rękę w stronę schodów.

Cat's POV
         
        - To co jemy? - zapytałam Justina otwierając lodówkę.
- Możemy zrobić naleśniki! - poinformował mnie z zadowoleniem niczym dziecko. Skrzywiłam się, znając swoje zdolności kucharskie.
        Wyjęłam potrzebne składniki ,a Justin odłożył swój telefon po sprawdzeniu news'ów na tt.
- Więc czym mam się zająć kochanie? - zapytał unosząc brwi.
- Może ja wyrobie ciasto ,a ty je usmażysz. - zaproponowałam.
- OK. - wymamrotał i wrócił do swojego telefonu.
       Po wyrobieniu ciasta na naleśniki poinformowałam Justina ,że teraz jego kolej i sama zajęłam się swoim telefonem, naśladując go w zabawny sposób. - Ej, no to nie jest śmieszne. - udał obrażonego i zajął się smażeniem naleśników. Weszłam na messengera ,bo ktoś zostawił mi wiadomość...i tym kimś jest Drake...
Westchnęłam i weszłam w kartę z jego imieniem i nazwiskiem.
Drake: Cat, tak bardzo przepraszam Cię za wczoraj. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Musimy się spotkać i pogadać.

       - Co się tak patrzysz w ten ekran zakochałaś się czy coś. A nie chwila masz już chłopaka, czyli mnie więc ,to odpada. - moją uwagę zwrócił Justin stawiający nam po talerzu z naleśnikami.
- A nie nic. - wymamrotałam, wyszłam z messengera i odłożyłam telefon, olewając Drake'a.
        Po zjedzeniu naleśników udaliśmy się na górę. Justin się ubrał w swoje wczorajsze ciuchy i powiedział ,że przyjedzie po mnie o 12-stej ,a teraz wpadnie do siebie ,by wziąć prysznic i przebrać się w świeższe ciuchy. Ja także poszłam wziąć prysznic. Po umyciu się ubrałam się w to i poszłam wysuszyć włosy. Pościeliłam łóżko, wyjęłam telefon z ładowarki i zeszłam na dół. Mając jeszcze godzinę ,zanim Justin po mnie przyjedzie włączyłam mtv, zastanawiając się czy powinnam odpisać Drake'owi.
         Oglądanie kolejnego odcinka ,,Faking it" przerwał mi wchodzący do salonu niewyspany Chaz. - - Siema młoda. - uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Siema stary. - mówią ,,oko za oko, ząb za ząb". - Gadaj jaka ona jest? - zagadnęłam mając na myśli jego wczorajsze wyjście.
- Kim, kto, co jak, ja nic nie wiem. - próbował udawać zaskoczonego, jednak ja go przejrzałam już na wylot.
- Rozumiem ,że to nie przez kolegę, rzucasz nagle wszystko i wybiegasz z domu tylko po to ,by się z nią spotkać. - jego mina zbladła ,jak gdy jego mama przyłapała go na paleniu papierosów w 2 klasie gimnazjum.
- Ja nie wiem o czym mówisz. - wzruszył ramionami i poszedł do kuchni w celu zjedzenia śniadania.
- I tak się dowiem! - krzyknęłam ,gdy zadzwonił dzwonek od drzwi. To pewnie Justin i patrząc po drodze na zegarek stojący na regale w przedpokoju, nie myliłam się był punktualnie. Otworzyłam drzwi i uśmiechnięty Justin ukazał się moim oczom. Pocałował mnie czule w usta, przerwał ,gdy Chaz do nas podszedł. - Twoja dziewczyna robiła mi przed chwilą przesłuchanie. - poinformował Justina. Justin uśmiechnął się do mnie promiennie jak dumny ojciec z dziecka ,które zaczęło chodzić. - I jak dowiedziałaś się czegoś? - zapytał się mnie.
- Oprócz tego ,że to dziewczyna to nie. - odpowiedziałam i dodałam. - Ale nie zostawię tak tego. - co bardziej skierowałam do Chaza niż Justina.
- Wy lepiej powiedźcie jak wam minął wieczór ,a może raczej noc. - przerwał nam Chaz. Moją twarz oblały rumieńce ,ale Justin postanowił odpowiedzieć. - Nie wystarczają Ci własne doznania seksualne, stary ,że musisz czerpać z tych kumpla? - Chaz się zamknął. Uśmiechnęłam się.
- Dobra, koniec gadania, czas by spadać. Jedźcie tam gdzie macie jechać. - Chaz niemalże wypchnął nas za drzwi, cudem w pośpiechu złapałam swoją torebkę. Zaśmialiśmy się z zachowania Chaza. - Odkąd go znam nigdy nie zachowywał się tak niezręcznie. - podsumował Justin swojego kumpla.
- Wcale nie. Już raz był taki przypadek, gdy stracił głowę dla dziewczyny w 6-stej klasie podstawówki. Codziennie w jej szafce zostawiał liściki podpisane ,,tajemniczy wielbiciel". Pewnego razu pisząc na lekcji liścik, wpadł. Nauczyciel go przyłapał i przeczytał liścik całej klasie ,a ta dziewczyna chodziła właśnie z nim do klasy. Od tej pory unika tematów miłości i nie chce się zwierzać z tego nawet bliskim mu osobom. - kiedy skończyłam opowiadać o rozterce miłosnej Chaza, siedzieliśmy już w samochodzie.
- Spotkał ją jeszcze kiedyś? - zagadał Justin.
- Tak w zeszłym roku, podczas przerwy świątecznej. Chaz kupował prezent dla mamy ,a ona z koleżanką robiły zakupy. Oczywiście się cały zaczerwienił, nie mógł ogarnąć swoich myśli i wpadł na stojak z biżuterią. - odpowiedziałam. Justin się zaśmiał. - Zawsze była z niego niezdara.
- Ale uważam ,że to było słodkie. - powiedziałam.
- Co, to że leci na stojak z biżuterią. - Justin znowu się zaśmiał.
- Nie to, tylko te liściki. - odparłam podkreślając słowo ,,liściki" i mając na myśli ,że już teraz tak się nie robi. Szkoda.
- A co ja nie robię Ci słodkich niespodzianek? - Oho, odezwał się zazdrosny Justin. - podpowiadała mi świadomość.
- Robisz, tylko nie tego typu. - zreflektowałam się. I by zagłuszyć niezręczną ciszę włączyłam radio, nadal było ustawione na kanale ,który wybrałam ostatnio. Nagle w samochodzie rozbrzmiała piosenka Carly Rea Jepsen ,,I really like you". Pogłosiłam i zaczęłam podśpiewywać znając słowa na pamięć. Po chwili Justin się dołączył. Później oboje śpiewaliśmy w niebo głosy. Tak było też z kolejną piosenką, tym razem ,,Worth it" Fifth Harmony ft.Kid Ink. Potem śmialiśmy się śpiewając ,,Hello" Adele.
           Po trzech godzinach jazdy dojechaliśmy na miejsce. Justin kazał mi ,gdy wysiądę zamknąć oczy, a potem wiedząc ,że i tak się to na nic zda ,bo moja ciekawość jest zbyt wielka zawiązał mi chustę na oczy i poprowadził. W tej chwili słyszałam jedynie wodę i szum drzew. Zatrzymaliśmy się, Justin stanął za mną i odwiązał chustę. Moim oczom okazało się jezioro. - Jezioro Michigan. - powiedziałam na głos. Uśmiechnęłam się na powrót wspomnień związanych z tym miejscem. Odwróciłam się w kierunku Justina i zarzuciłam mu ręce na szyję. - Dziękuję. - powiedziałam.
- Za co? - Justin zapytał zapewne niespodziewany mojej reakcji.
- Za to że, chociaż przez chwilę możemy być z dala od tego szumu ,który Cię otacza ,że chociaż przez chwilę możemy być normalną parą. No i za to ,że pamiętałeś...
- Ja bym nie pamiętał. Serio, kochanie. Musiałbym stracić pamięć ,by zapomnieć tak cudowne chwile spędzone razem. - Pocałowałam go ,a on pogłębił pocałunek dodając jeszcze język. Nasze języki toczyły ,ze sobą zawziętą bitwę. Odsunęliśmy się do siebie, zostawiając trochę na potem. Justin złapał mnie za rękę. - Chodź się przejść.
        Byliśmy teraz na pobliskim placu zabaw. Miejsce to było puste i widać było ,że nikt dawno tu nie zaglądał. Justin usiad na bujawce i pociągnął mnie za sobą na swoje kolana. Zaczął całować mnie wzdłuż ramienia. - Tak bardzo za tobą tęskniłem. - powiedział.
- Tak mało jest chwil tych w ,których wszystko jest okej w porównaniu do tych w których się kłócimy. - zasmuciłam się, chcąc by było już tak zawsze ,by zawsze już było dobrze.
- Ale to właśnie sprawia ,że te chwile są niezwykłe i zostają w nas na długo. - dodał. Wtuliłam się w niego i cieszyłam się tą chwilą póki trwała.
         Wróciliśmy do ,,naszego miejsca" po około dwóch godzinach ,gdy słońce już zachodziło. Justin wyciągnął z bagażnika swojego ferrari koc i koszyk. Poszliśmy na most ,gdzie Justin rozłożył koc.
       
          Było już ciemno, na niebie było widać gwiazdy ,a my leżeliśmy wtuleni w siebie na kocu ,jakby jutro miało nie nadejść.
- Mi też się to podoba. - powiedział po nieustannej ciszy Justin. Spojrzałam się na niego nie wiedząc co ma na myśli. - To ,że mogę być chociaż przez chwilę normalnym nastolatkiem ,który spędza miło czas ze swoją dziewczyną. - wyjaśnił. - Podoba mi się to ,że choć przez chwilę nikt nie mówi mi jak mam żyć i mnie nie osądza. Przy tobie mogę być sobą. - dodał. Uśmiechnęłam się ,że tak miło o mnie myśli.


sobota, 24 października 2015

Chapter 17

Cat's POV

          - Cat, przepraszam. - podszedł do mnie bliżej Justin ,gdy tylko weszłam do domu. Nie wiedziałam co powiedzieć, w mojej głowie nadal krążył setki myśli. Ja też Cię przepraszam, Justin. W przeprosinach dał mi także róże, uśmiechnęłam się lekko. - Niewiem, czy mogę jeszcze coś naprawić, ale jestem gotów wszystko Ci wytłumaczyć. - oznajmił, przytaknęłam głową i udaliśmy się do bardziej osobliwego miejsca. Usiadłam na huśtawce, znajdującej się na werandzie styłu domu, a Justin obok mnie. Złapał mnie za rękę i głaszcząc zaczął - Melanie dla mnie nie istnieje, jest skonczona. To na tobie mi zależy nie na niej. Nic dla mnie nie znaczy i wcześniej była dla mnie tylko pocieszeniem. Spotkałem się z nią tylko po to ,by wytłumaczyć jej ,że teraz mam dziewczynę i nie zamierzam się w nic bawić oraz skończyłem z nią znajomosć. To przeszłość. A przyszłość należy do ciebie, do nas. - splótł nasze ręce razem ,gdy kończył mówić ostatnie zdanie.
- Justin, ja... - Nie dał mi dokończyć. - Nie, nie chcę ,żeby znowu tak było. My odzielnie... - Urwał - ...tak po prostu nie może być. Bez ciebie nie jestem sobą. To ty rozświetlasz mój każdy dzień i chcę by tak było już zawsze. Nie chcę żyć z dala od ciebie. - Jego jabłko adama podniosło się ku górze. Przelotnie spojrzał na mnie. - Wiem ,że popełniłem błąd. - Dokończył. - Powrócił do mnie oczami. Chwycił dłońmi moją twarz i głęboko mnie pocałował. Jakby chciał wszystko przekazać poprzez jeden pocałunek. Nagle przerwał jakby coś przykuło jego uwagę. Spojrzał na mnie zmartwionymi oczami. - Paliłaś?
Cholera. Odwróciłam głowę w drugą stronę. Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Przegryzłam wargę i odważyłam się stanąć 'oko w oko' z tym ,co mnie czekało. Nie było obce ,że Justin był przewrażliwiony na tym punkcie i czasem robił mi większe wyrzuty niż to starzy potrafią. - Cat... - Pokręcił głową. Czas zacząć lekcję wychowania Cat.
- Ile razy mam Ci powtarzać ,że tego typu przyzwyczajenia nie są dobre dla twojego zdrowia. Ile? - westchnął. - Tak wogóle to od kiedy ty palisz? I czemu do cholery wcześniej tego nie zauważyłem. - Spojrzał rozczarowany. Tak, o to właśnie Justin. - Przepraszam. - Szepnęłam. - Nie pomogło jak widać.
- Ja po prostu czuje się źle z tym ,że mimo tego jak blisko jesteśmy ,to jak mało o tobie wiem. Chcę o ciebie dbać ,a niemogę. - Spiął się, przutuliłam go. Przy moim uścisku trochę rozluźnił. - Justin, jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Nie możesz się obwiniać za błędy jakie popełniam w życiu. - Pocałowałam go w policzek.
- Ale, skąd mam wiedzieć ,czy następnym razem nie zobaczę Cię palącej trawkę w towarzystwie jakiegoś chłopaka. Nawet nie wiem z jakim towarzystwem masz do czynienia. - obrócił się twarzą do mojej. - Przecież, wiesz że to nie jest w moim stylu.
- Myślałem ,że palenie również nie jest w twoim stylu. - Oskarżył mnie.
- Okay, Justin. Obiecuję więcej tajemnic nie będę już miała przed tobą.
- A przestaniesz palić?
- To się zoba... - nie mogłam dokończyć ,bo zaczął mnie łaskotać. Zaczęłam piszczeć. -  Justin...proszę...przestań. - On natomiast zaczął mnie łaskotać jeszcze bardziej. - Przestań...bo...cała...ulic...a...mnie...przez...
ciebie...usłyszy... - im bardziej mnie łaskotał tym głośniej się darłam.
- To mi obiecaj. -
- Obiecuję, tylko proszę Cię przestań. - Przestał.
- Trzymam Cię za słowo. - odparł. - Ja w sumie też muszę Ci coś obiecać. Nigdy więcej nie zobaczysz mnie w towarzystwie tej 'dziwki'.
- A co ona tobie też tak samo zalazła za skórę jak i mi? - zaśmiałam się.
- Powiedzmy. - uśmiechnął się.

Justin's POV

       - To, co jakie plany na dziś wieczór? - wstąłem z huśtawki z szerokim uśmiechem skierowanym na Cat. - Moglibyśmy obejrzeć jakiś film lub... - nie zdążyłem dokończyć ,bo w tej chwili wpadł Chaz z pełnym uśmiechem na twarzy. - O,  pogodziliście się już. Ja spadam do miasta, moja mama jest na delegacji. Także macie wolną chatę. - poruszył śmieszni brwiami i zniknął za drzwiami od werandy.

Cat's POV

Justin mógł wreszcie dokończyć. - ...lub po prostu nacieszyć się sobą. - Gdy to mówił jego uśmiech stawał się coraz większy.
- To może... - zaczęłam Justin nie dał mi dokończyć. - Nacieszymy się sobą. Wiedziałem. To chodź idziemy. - Wyciągnął do mnie rękę. Tylko szkoda ,że nie miałam tego na myśli. Chwyciłam jego dłoń i wstałam - albo obejrzymy film. Pójdę zrobić popcorn, a ty znajdź jakiś fajny film. - Justin jęknął z nie zadowolenia. - Czemu ty zawsze musisz postawić na swoje. - zaśmiał się z mojego postępowania. - Ale za to mnie kochasz. - zaśmiałam się.
- Nie za to ,ale owszem kocham. - Cmoknął mnie przelotnie zanim zniknęłam za drzwiami werandy.
       Wyjełam torębkę popcornu, następnie wsadziłam ją do mikrofalówki na 3 minuty. - I co kochanie znalazłeś już coś? - krzyknęłam z kuchni ,nudziło mi się w czasie czekania ,aż zrobi się popcorn
- Co powiesz na ,,Focus" ? - zapytał wchodząc do kuchni, kiedy przesypywałam popcorn z torebki do miski.
- Ok. - przystałam na jego propozycję.

          Film był ciekawy, niestety nie mogłam się na nim do końca skupić ,gdyż Justin non stop odwracał moją uwagę wędrującą ręką po moim ciele. Oglądać film z chłopakiem.

       Po filmie zachciało mi się spać, więc Justin i ja udaliśmy się na górę. Umuwiliśmy się ,że dzisiaj u mnie śpi.
       Po umyciu się położyłam się koło Justina ostrożnie ,by go nie obudzić. Ten wymamrotał tylko coś przez sen i czując moją obecność objął mnnie w pasie.

       

czwartek, 1 października 2015

Chapter 16

Justin's POV

        Po nieudanych licznych próbach porozmawiania z Cat, po prostu się poddałem i pojechałem do siebie. Szczerze nawet jej się nie dziwię ,że nie chciała ze mną rozmawiać, zachowałem się jak totalny dupek. Znowu zawaliłem i ją zdradziłem do tego z tą samą laską. Jak można być takim idiotą, by narażać swoje wszystko na nic? W głowie krążyły mi kolejne myśli. Cholernie chciało mi się zapalić. Widząc przed sobą czerwone światło ,wykorzystałem moment ,by sięgnąć do schowka po Malboro. Wyciągnąłem z paczki papierosa ,a następnie go zapaliłem. Zaciągnąłem się mocniej ,co od razu mnie odprężyło, jednak kolejnych porcji myśli wcale nie pokonało. Co teraz będzie? Co ja mam jej wogle powiedzieć? Powiem prawdę o tym ,że zanim się pogodziliśmy ,sypiałem z wieloma laskami ,ale nie miało to dla mnie znaczenia, a teraz jedna z nich jest w ciąży, nie chciałaby mnie znać już nawet. Skłamię ,że spotkałem się z Melanie tylko i wyłącznie z powodu spraw zawodowych, jej zaufanie w stosunku do mnie będzie trochę nadszarpnięte ,a mnie będą zżerać wyrzuty sumienia ,no ale będziemy razem. Byłem kompletnie rozbity emocjonalnie.

Cat's POV
       
          Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez okno. Zamrugałam parę razy ,po czym otworzyłam oczy. Gdy sięgałam po telefon zauważyłam ,że mam na sobie wczorajsze ciuchy. Włączyłam telefon ,a moim oczom ukazała się  godz. 7:30. Zerwałam się na nogi i szybko pobiegłam w stronę łazienki. Spojrzałam na siebie w lustrze, wyglądałam strasznie: podpuchnięte oczy, rozmazany cały makijaż. Wskoczyłam pod prysznic ,by pozbyć się swojego nagannego wręcz wyglądu.
          Po wzięciu szybkiego prysznicu ,ubrałam się w to i zaplotłam w warkocz swoje jeszcze wilgotne włosy. Spakowałam do torby książki potrzebne mi na dzisiejsze lekcje, ładowarkę i telefon. Zbiegłam po schodach, wpadłam po drodze na Chaza, wyminęłam go i wyszłam.
         Na lekcje przyszłam 20 minut po ósmej i tak wylądowałam u dyrektorki tłumacząc się ,że autobus mi się spóźnił. Udzieliła mi kilka zasad z BHP ,po czym wypuściła na 2 lekcję, geografię. Lekcja dłużyła mi się w nieskończoność ,non-stop zerkałam ukradkiem z nad książki i wzroku nauczycielki przeszywającego wszystko i wszystkich na zegar wiszący na blado-zielonej ścianie. Kylie tymczasem nie zwracając uwagi na lekcję z kimś pisała.
         Po dzwonku udałam się do swojej szafki ,by wyjąć z niej książki do matmy. Zamykając swoją szafkę natknęłam się na ciekawskie spojrzenie Kylie. - Więc... słyszałam ,że idziesz dzisiaj do Drake'a. - oczekiwała potwierdzenia z mojej strony. - Kylie, przecież wiesz ,że chodzi tylko i wyłącznie o projekt. Chcę mieć to już po prostu z głowy. - przytaknęła i dodała. - A jak tam z Justinem. - momentalnie przewróciłam oczami. Czy jedynym tematem jakim się interesuje moja przyjaciółka są chłopaki ,mnie otaczające? - Jakoś. - odparłam, krótko. Na razie nie chciałam z nikim dzielić się naszą krótką, wczorajszą wymianą zdań. - Nie kłam, Cat, przecież widzę ,że wcale nie jest okej. - Jednak ,gdy nie otrzymała ode mnie żadnej odpowiedzi i widząc ,że nie miałam ochoty dalej ciągnąć tego tematu ,po prostu go zakończyła. - Nieważne. - Odetchnęłam. Ostatnie czego potrzebowałam to ciągłe przypominanie mi o całym zdarzeniu.
         Reszta lekcji minęła mi dosyć szybko, a w raz z ich końcem zaczęła się turtura przez ,którą miałam przejść. - To co Cat idziesz? - zawołał mnie Drake. - Tak, tak. - do szafki włożyłam jeszcze parę książek ,które nie będą mi potrzebne i podążyłam za Drakiem.
          Nie dało się ukryć ,że sytuacja w samochodzie była niezręczna. Ja patrząca przed siebie i Drake przy kierownicy nucący sobie kawałek The Janoskians. Wykorzystując to ,że był pogrążony we własnych myślach przyjrzałam mu się bardziej. Prosty nos, widoczne kości policzkowe, pulchne (ale nie tak jak u Justina) usta, ciemna grzywka wystająca z pod fullcapa (co chyba teraz jest podstawowym akcesoriem chłopaków). Dobrze zbudowany, biały t-shirt, spodnie, bejsbolówka, czyli typowy wizerunek szkolnego bad-boya. - Co? - zauważył ,że się na niego gapiłam. - Nic... - mruknęłam ,na co pokręcił głową.
        Samochód wjechał na podjazd z kamieni prowadzący do pokaźnych rozmiarów białej posiadłości. Zatrzymał samochód. Wysiadłam i podążyłam za Drakiem w kierunku ciemnych, drewnianych drzwi. Drake je otworzył i mnie przepuścił. Moim oczom okazało się przestrzenne pomieszczenie w stonowanych odcieniach: szarym i brązowym. Kuchnia była połączona z salonem. - Chcesz coś do picia? - zapytał Drake. I po chwili dodał - wodę, sok pomarańczowy czy colę?
- Sok pomarańczowy. - podsumowałam.
Nalał do obu szklanek mi i sobie sok pomarańczowy ,a następnie oboje udaliśmy się na górę.

Justin's POV

             Obudziły mnie promienia słoneczne ,które się wdarły przez rozsunięte zasłony. Sięgnąłem telefon który leżał na stoliku przy okazji trącając stojącą tam butelkę whiskey, z której wylała się pozostałość ,a sama butelka spadła. - Niech to szlag! - krzyknąłem rozgoryczony. - Wszystko w porządku Panie Bieber? - w holu pojawiła się gosposia. - Tak, tak. - mruknąłem i włączyłem telefon by sprawdzić godzinę - 13:23. - ukazała się moim jeszcze na w pół otwartym oczom. - Co?! - powiedziałem raczej sam do siebie. Podniosłem się z kanapy i na chwiejnych nogach udałem na górę do toalety.
            Spojrzałem na siebie w lustrze. Z pewnością żadna fanka nie byłaby teraz mną zachwycona. I miałem na myśli nie tylko swój wygląd ,ale także nie zadowalające zachowanie ,które raczej nie świeciło przykładem.
            Po wzięciu prysznica i ogoleniu się. Założyłem na siebie czarne rurki i t-shirt oraz szarą bluzę. Można powiedzieć ,że wreszcie wyglądałem jak człowiek. Muszę wszystko naprawić. 

Cat's POV

          Siedzieliśmy już 3 godziny nad projektem. Ja wyszukiwałam informacje w necie, a Drake pisał. - Dobrze nam idzie. - podsumował Drake. Miał rację ,bo w końcu zostało nam już tylko do napisania zakończenie.
          - Jezu, mam dość. - Wwestchnęłam.
- Ja też. - dodał. - Jak dobrze ,że to już za nami...
- Masz na myśli projekt ,czy...? - Zastanowiłam się co Drake miał tak naprawdę na myśli.
- Tak, projekt. - Odparł.
- Ach.
- Cat, wiem, że to co się zdarzyło, nie powinno mieć miejsca... - Przysiadł, się bliżej. - ... Nie zruzum mnie źle ,ale wiedz, że możesz na mnie polegać i chciałbym być dla cb kimś więcej niż tylko kolegą z kla... - nie dokończył tylko wpił mi się w usta. Próbowałam go odepchnąć ,ale na próżno ,bo wykorzystując moment wsadził mi język do buzi. Na całe nieszczeście nieświadomie oddałam pocałunek. Gdy odpuścił, odepchnęłam go od siebie, wstałam - Będę już szła. - wziełam swoje rzeczy i wyszłam zostawiając go oniemiałego.

Justin's POV

         Wziąłem do ręki czerwone róże, wysiadłem z auta powtarzając sobie w głowie całą kwestię i podszedłem do drzwi domu swojej dziewczyny. Na moje rozczarowanie drzwi otworzył mi Chaz. - O siema stary. - przywitaliśmy się tradycyjnie po męsku. - Ale no wiesz Cat nie ma w domu. - odparł zauważając róże w mojej drugiej dłoni. - Wejdź. - Dodał po chwili i przepuścił mnie w drzwiach. - Wiesz, może gdzie jest? - Nasunęło mi się pytanie.
- Nie jestem pewny ,ale zapewne u jakiejś koleżanki, czy gdzieś na mieście.
- Aha.
- To ,co może w takim razie powiesz mi o co wam poszło...?

Cat's POV

              Boże, jak ja mogłam dopiścić do tego, by Drake mnie pocałował. Nie zadowolona z siebie pokręciłam głową. Wzięłam papierosa do buzi, wypuszczając po chwili dym. Mimo całej tej chorej sytuacji Justina z tą laską czułam się bardzo źle ,że go zdradziłam. Wypalając już całego papierosa i dochodząc do domu, zauważyłam po drodze samochód Justina co tylko sprawiło  ,że co raz bardziej zżerały mnie wyrzuty sumienia. Jeszcze jego tylko brakowało. Podchodząc do drzwi już wiedziałam ,co mnie czeka i wcale mi się to nie uśmiechało...


środa, 16 września 2015

Chapter 15

Cat's POV
       
           Gdy tylko otworzyłam drzwi usłyszałam odgłosy need for speed i od razu wiedziałam ,kto jest u Chaza... Justin. Westchnęłam, wyobrażając sobie jak będzie przebiegać nasza rozmowa.
- Kochanie? - usłyszałam głos Justina z salonu ,gdy nic nie odpowiedziałam i zdejmowałam buty nagle pojawił się przede mną. - Czemu się nie odzywasz? - zmarszczył czoło.
- Bo tak. - odpowiedziałam krótko podirytowana.
- To znaczy jak? - zapytał widocznie rozdrażniony.
- Nieważne. - rzuciłam obojętnie, wyminęłam go i skierowałam w stronę kuchni.

Justin's POV
       
        - Nieważne. - rzuciła Cat i tak po prostu sobie poszła do kuchni. Czasami mam wrażenie ,że tylko mnie zależy na naszym związku.
- Ej, stary idziesz? - przywrócił mnie do życia Chaz.
- Zaraz przyjdę. - poinformowałem go i podążyłem do kuchni za Cat.
         - Owszem, mylisz się, ważne. - powiedziałem pewnym tonem. Po wyciągnięciu szklanki z szafki odwróciła się w moją stronę, prychnęła, ominęła mnie znowu, podeszła do lodówki i wyjęła z niej sok. - Nic, nie jest dla mnie ważniejsze niż nasz związek, Cat. - dodałem po chwili. Cat nic nie odpowiedziała, jedynie nalała sobie soku do szklanki i upiła z niej kilka łyków. - Do jasnej cholery Cat, porozmawiaj ze mną! - warknąłem pociągając ją za rękę i odwracając w moją stronę ,by na mnie spojrzała. - Powiedz mi Cat o co chodzi. - zdesperowany własną nie wiedzą pociągnąłem za końce swoich włosów. - Proszę.
- O twoją nową pieprzoną dziwkę! - warknęła, a z jej oczu wypłynęły łzy. Spojrzałem na nią zmartwiony ,co mogło to dla nas oznaczać. Nasze oczy się ze sobą spotkały, niestety nie otrzymałem żadnej odpowiedzi, a w jej oczach mogłem odczytać tylko ból. Uwolniła swoją rękę z mojej, wzięła swoją torbę po drodze i poszła na górę.
             Stałem nie ruchomo, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Czy to mogło znaczyć ,że wie o Melanie i ciąży? Moje życie w jednej chwili runęło. Co sobie myślałem? Co, że będziemy tak do końca żyć jako szczęśliwa para?
              Wróciłem do salonu, do Chaza i usiadłem na kanapie.
- Co jest stary? - zapytał.
- Spieprzyłem. - odpowiedziałem ,krótko i na temat patrząc w jeden, martwy punkt przed sobą.
- Co?
- Wszystko.

Cat's POV

               Weszłam do swojego pokoju, rzuciłam torbę, gdzieś w kąt i dosłownie rzuciłam się na łóżko z płaczem. Czułam się źle z tym ,że nie próbowałam nic z nim wyjaśnić. Może nie walczę zbytnio o nasz związek ,bo w głębi duszy wiem ,że już się poddałam. Kolejny raz się na nim zawiodłam. Okłamywał mnie, swoich fanów ,najlepszego przyjaciela ,a mimo wszystko nadal go kocham. Co ze mną jest nie tak? Jak mogę kochać gościa ,który przy każdej najbliższej okazji nagle pojawia się, przewraca moje życie o 360 stopni i zdradza. Potrzebowałam kogoś komu będę mogła się wyżalić, a że tutaj nikogo takiego w 100% nie miałam postanowiłam napisać do Chada.

Ja:
Znowu to zrobił.

Chad:
Justin...?

Ja:
Tak.

Chad:
Słyszałem coś o tym. Tak mi przykro Cat ,że znowu się na nim zawiodłaś.

Ja:
Przestań ,to jemu powinno być teraz przykro.

Chad:
Nie próbował Ci niczego wyjaśnić? W końcu na tych zdjęciach nie robili niczego szczególnego.

Ja:
Nie chciałam go nawet widzieć ,a tym bardziej słuchać. Może i nie robili na tych zdjęciach nic nad zwyczajnego ,ale wystarczy mi to ,że mnie okłamał.

Chad:
W czym?

Ja:
Tego samego wieczoru ,gdy zostały wykonane zdjęcia był przedtem ze mną ,później wyszedł mówiąc ,że ma jeszcze parę spraw do załatwienia na mieście ,ale był wtedy u niej...

Chad:
Co za świnia z niego. Przysięgam Cat, że gdybym był tam na miejscu już by ode mnie zarobił.

Ja:
Chad, proszę, nawet tak nie myśl.

Chad:
Czemu go jeszcze bronisz?

Ja:
Bo go kocham, Chad. To nie jest takie proste.

Chad:
Ok. Muszę kończyć. Jak coś to pisz.

Ja: 
Dzięki Chad.

Chad:
Za co?

Ja:
Za wszystko.









piątek, 28 sierpnia 2015

Chapter 14

Cat's POV.

         Potem oboje udaliśmy się w swoje strony. Moją były tortury w postaci przesłuchania u cioci. Żyć nie umierać.
         Gdy tylko weszłam do kuchni ciocia zdążyła mnie już porządnie zilustrować wzrokiem, a potem już było tylko gorzej.
- W takim razie słucham, jak mi się z tego wytłumaczysz młoda damo? - Jednak jak zawsze kiedy próbowała choć przez chwilę być poważna to zawsze kończyło się na tym, że obie wybuchałyśmy śmiechem. Tym razem miało to miejsce, gdy tylko Chaz przeszedł przez próg drzwi, tylko jeszcze głośniej. Chaz stanął oniemiały myśląc,  że on jest powodem naszego nie pochamowanego napadu śmiechu. - O co chodzi? - zapytał przyglądając się nam obu bardzo uważnie. Oczami zilustrował od góry do dołu każdą z nas i dopiero po tym ciocia postanowiła mu wyjaśnić nasze zachowanie, niestety bez wcześniejszej konsultacji tego ze mną i oczywiście na moją nie korzyść.
              - To Cat Ci się nie pochwaliła? - Chaz spojrzał na mnie przelotnie i parsknął śmiechem. - Co ty sis w ciąży jesteś? - wyszczerzyłam oczy na niego, a on po chwili dodał. - Jej, nie wiedziałem, że narzucicie sobie takie tem... - i nim zdążył dokończyć już przede mną uciekał - lepiej to odszczekaj. - rozkazałam choć mój głos nie brzmiał na tyle surowo na ile bym chciała. - Oj, no co ty sis tylko żartowałem. Nie wiedziałem, że jest z ciebie aż taka sztywniara... - Śmiał się w niebo głosy a ja niemal kipiałam złością goniąc wokół stołu jadalnego. - Uspokójcie się dzieci - ciocia powiedziała stanowczym głosem jednak na nic to się zdało.
- Chaz, przeproś Cat. I macie natychmiast przestać się gonić po całym mieszkaniu, bo inaczej oboje będziecie musieli zmywać naczynia przez najbliższy miesiąc. - poskutkowało i jak na zawołanie oboje stanęliśmy jak wyryci, Chaz po jednej stronie stołu, ja po drugiej. - Oj, no sory sis, wiesz że lubię sobie czasem pożartować. - przyjęłam jego przeprosiny, mając oczywiście świadomość, że nie oznaczało to końca jego żartów z mojej osoby. - Ja tam idę na górę. - poinformował nas i podniósł do góry ręce w formie poddania się.
- Zadzwonię do Justina i powiem mu, żeby Cię jakoś rozluźnił. - Puścił mi oczko i niemal wbiegł na schody, żebym go przypadkiem "nie zabiła".
         Gdy już poszedł na górę pokręciłam głową i cicho się zaśmiałam. - Ciociu, jak mogłaś mi to zrobić? Co Ci zrobiłam?

Justin'sPOV

      Podjechałem pod dom Melanie. Wiedziałem ,że będę musiał podjdąć decyzję ,która zmieni moje życie lub pozostawi po sobie ślad. Weź się w garść. Walczyłem ze sobą, jedna połowa mnie chciała pozbyć się problemu i żyć spokojnie z nic nie świadomą Cat ,a druga jednak mi na to nie pozwalała, podpowiadając - To twoje dziecko Justin, nie możesz tak po prostu się go pozbyć ze swojego życia. Ono nie jest niczemu winne. - przetarłem swoje oczy ,które się zaszkliły na myśl tego co by było gdyby. Mógłbym też o wszystkim powiedzieć Cat, ale ta by mnie znienawidziła ,a już dość wcześniej spieprzyłem w naszym zwiazku.
          Wyszedłem z samochodu ,po podjęciu ostatecznej decyzji. Teraz albo nigdy.
- Mam pieniądze, Melanie. I mam nadzieję ,że znikniesz wraz z nimi z mojego życia. - powiedziałem szorstkim głosem. Może i nie postąpiłem zbyt dojrzale ,ale nie robiłem tego tylko ze względu na siebie ,ale i dla mojego nienarodzonego - i tak miało zostać - dziecka. Melanie nie byłaby dobrą matką ,przynajmniej nie w tej chwili i przy takim sposobie życia. Puszcza się z kim popadnie i ostatnie czego bym chciał ,to to żeby robiła to na oczach mojego dziecka. Nie chciałem dla niego takiego życia ,więc czym prędzej póki było niczego nie świadome ,chciałem ,aby Melanie usunęła ciążę.
- Nawet nie zdzążysz się za mną obejrzeć. - mówiła ze spokojem ,kiedy ja jej do ręki dawałem kopertę z pieniędzmi.
- Uwierz mi Melanie, nie będę.


Cat's POV

           Obudziłam się z pełnym uśmiechem na twarzy wraz z budzikiem. Przecierając zaspane oczy byłam pewna ,że może być już tylko lepiej. Wreszczie pomiędzy mną ,a moim chłopakiem układało się coraz lepiej ,a ja byłam coraz bardziej pewna tego ,że już nic nie stanie nam na przeszkodzie.
         Radosnym krokiem - boże czy ja właśnie to tak opisałam? - ruszyłam w stronę szkolnego budynku. Już nic nie było mi straszne ,ani pani Richardson ,ani Drake.
         Wchodząc od razu napotkałam się na parę współczujących niektórych dziwnych spojrzeń skierowanych w moją stronę. A już zaraz potem przede mną pojawiła się Kylie z mieszaną miną.
- Kylie, możesz mi powiedzieć czemu wszyscy się tak na mnie dziwnie patrzą? - szłyśmy korytarzem napotykając się na kolejne spojrzenia skierowane do mnie.
- To ty o niczym nie wiesz? - przystanęła zdumiona.
- O co chodzi? - oczekwiałam od niej wyjasnienia. - Tylko mi nie mów ,że znowu Drake coś zrobił...
- Nie, nie tu nie chodzi wcale o Drake'a. - odparła.
- Więc o co? - oczekiwałam usłyszenia prawdy. Ta pociągnęła mnie za sobą do toalety. Wyjęła z kieszeni swój telefon. Po wyszukaniu czegoś do ręki dała mi swój telefon. Moim oczom ukazał się artykuł pt. "Justin Bieber widziany w domu modelki Melanie Harits. Co na to jego dziewczyna?" Przeczytałam nagłówek nie wierząc własnym oczom. Po przewinięciu w doł ekranu zobaczyłam także parę zdjęć potwierdzających news'a. - Tak mi przykro, Cat. - odezwała się Kylie z troską w oczach. Jedyne co mogłam w tej chwili powiedzieć to - Nie, nie to niemożliwe. On nie mógł mi tego znowu zrobić. - Wydawało mi się, że tracę nad swoim życiem kontrolę i ,że zaraz stracę grunt pod nogami. To wszystko spadło  na mnie jak tona cegieł. - Obiecał. - z moich oczu popłynęły łzy, Kylie widząc to od razu mnie do siebie przytuliła.
       Dzisiejszego dnia lekcje ciągnęły mi się w nieskończoność. Miałam ochotę wrócić do domu, najeść się lodów i obejrzeć kolejny odcinek Faking It. Tymczasem było mi pisane, słuchanie wywodów pani Pierce.
         Gdy ostatnia lekcja się skończyła nie trzeba było długo czekać, by nasza klasa opuściła salę. Wszyscy niemalże wybiegli po usłyszeniu dzwonka.
    Po wyjściu ze szkoły zostałam przywitana przez deszcz. Westchnęłam na dobór pogody do mojego stanu. Założyłam na siebie kaptur i ruszyłam przed siebie. Samochód  zatrzymał się obok mnie uchylił okno zza którego zobaczyłam uśmiechniętego Drake'a. - Czego chcesz? - Syknęłam. Na prawdę dzisiejszego dnia do szczęścia tylko mi jego jeszcze brakowało.
- Podwieźć Cię. - odparł. Przewróciłam oczami. - Nie potrzebuje twojej cholernej podwózki.
- Jezu, Cat nie miałem nic złego na myśli. Więc jeżeli masz zamiar się kłócić to lepiej wsiądź, bo zachorujesz. - I tak jak na zawołanie zaczęło padać jeszcze bardziej. Zrezygnowana wsiadłam do samochodu.
       Drake wyjechał ze szkolnego parkingu i zwrócił się do mnie. - Cat, masz prawo mnie nienawidzić. Ale czy nie moglibyśmy zacząć od nowa jako przyjaciele? - prychnęłam i odparłam. - Co najwyżej znajomi i nie licz na nic więcej. A i robię to tylko ze względu na projekt.
- Rozumiem. - westchnął zrezygnowany. Chyba nie tego się spodziewał.
- Poza tym o ile mi wiadomo to ty masz dziewczynę ,a ja chłopaka ,więc jak coś to nie próbuj ze mną żadnych gierek. - dodałam.
- Żadnych gierek - przytaknął. Zauważyłam w lusterku ,że na mnie patrzy. - A tak wogóle to jak Ci się układa z Justinem?
- Dobrze. - skwitowałam, próbując nie dać po sobie poznać mojego kłamstwa.
- Czy aby na pewno? Bo ostatnio jesteś taka jakaś smętniała, nie pewna?
- Wydaje Ci się. - skomentowałam i po chwili dodałam. - Nie rozmawiajmy już o tym, dobrze?
- To porozmawiajmy o projekcie. Kiedy masz czas? - na całe szczęście zmienił temat.
- Nie wiem, może jutro po szkole? - zaproponowałam. Chciałam mieć to jak najszybciej z głowy.
- W sumie czemu nie. Może u mnie?
- Okej. - odpowiedziałam. Z jednej strony bałam się zostawać sam na sam z Drakem w jego domu ,ale z drugiej gorszą opcją była możliwość ,że Justin postanowi mnie lub Chaza odwiedzić.
- Jesteśmy na miejscu. - odparł parkując przy domu cioci.
- Dzięki, Drake. - podziękowałam mu i wyszłam z jego samochodu kierując się do domu.
            Gdy tylko otworzyłam drzwi usłyszałam odgłosy need for speed i od razu wiedziałam ,kto jest u Chaza...
   

czwartek, 13 sierpnia 2015

Chapter 13

Justin's POV

         - Też Cię kocham. - słowa wypowiedziane z ust Cat sprawiły ,że się szeroko uśmiechnąłem ,nie tylko ,bo dawały również nadzieję na ,,lepsze jutro" ,na to ,że przyszłość mimo wszystko stoi przed nami otworem.
- Przepraszam. - wymruczałem po chwili. - Nie wiem co we mnie wstąpiło. - westchnąłem. Nie powinienem był tak na nią naskakiwać ,Cat to dobra dziewczyna i wiem ,że nigdy by mnie nie zdradziła. Najbardziej bolało mnie to ,że z powodu swojego nie farta ,wyżyłem się na osobie ,którą kocham. Dziewczyna ,którą kochałem popatrzyła się na mnie ,a ja kontynuowałem - Po prostu myśl ,że mógłbym Cię stracić... - przerwała mi. - Nie stracisz. - uśmiechnąłem się na to ,była taka urocza i niczego nie świadoma. W tym momencie zdałem sobie z sprawę z tego ,że nie mogę jej powiedzieć prawdy ,że muszę to ukrywać jak najdłużej się da by jej nie stracić. - Nigdzie się nie wybieram, Justin. - dodała z promiennym uśmiechem. A mnie w tym momencie poczucie winy zabijało od środka.
Pocałowałem ją w usta przekazując jej całą miłość. Jest dla mnie wszystkim. Odwróciłem się w stronę kierownicy odpalając samochód.
- To gdzie jedziemy? - zapytała gdy wyjechałem na ulicę.
- Nie pytaj i tak nie powiem. - odwróciłem się na chwilę w jej stronę poruszając śmiesznie brwiami.
- A to dlaczego?
- Bo to niespodzianka.
- Przecież wiesz ,że nie lubie niespodzianek. - westchnęła odwracając się w stronę okna i otwierając je chwilę potem.
- Moje tak. - stwierdziłem ,a ona nie potrafiła mi zaprzeczyć.
             - A więc Six Flags Over Georgia*... - uśmiechnęła się na samo wspomnienie naszej dawnej randki w tym miejscu ,gdy ja usiłowałem znaleźć miejsce na parkingu. - Na to wygląda. - przyznałem. - Wiesz trzeba powtórzyć naszą randkę. - nawiązałem do randki z półtora roku temu. - A więc to randka. - jej cichy, kobiecy śmiech niemal grał melodię dla moich uszu. - Dobra, chodźmy już. - zaproponowałem gdy udało mi się wreszcie znakeźć miejsce. Mój samochód idealnie się wpasował pomiędzy białym mercedesem ,a czarnym chevroletem.

 Cat's POV

    - To co najpierw jedzenie czy przejażdżka? - na pytanie Justina odpowiedział mój żołądek za mnie. - Przejażdżka. - westchnęłam podziwiając stojący przed sobą rollercoaster.
- She's soo confident, confident. - zanucił mi kawałek swojej piosenki. Zaśmiałam się cicho i pokręciłam głową na jego dobór piosenki do sytuacji w jakiej się znajdowaliśmy.
          Gdy już wsiedliśmy do kolejki i nas zapięto, wiedziałam ,że nie ma już odwrotu.
- Jak chcesz możesz zawsze potrzymać się mojej ręki.
- Myślę ,że nie będzie takiej potrze...  - i nim zdążyłam dokończyć-by kolejka ruszyła pozostawiając za sobą mój krzyk. Justin wygrał ,bo gdy złączył swoją z moją wcale swojej nie zabrałam.

          - Nie wieżę ,a ty nadal to pamiętasz. - zaśmiałam się na nasze wspólne wspomnienie związane z tym miejscem. Siedzieliśmy teraz oboje w naszej ulubionej knajpce jedząc pizzę i przypominając sobie najlepsze chwile spędzone razem.
- Grzechem by było zapomnieć, skarbie.


        - To był fajny dzień - podsumował ,gdy wsiedliśmy do samochodu. - To prawda. - zgodziłam się z nim. - I chciałbym by już było tak wiecznie. - nawet nie wiesz jak ja bym chciała, na serio nie wiesz.
          Z powodu narastającej melanchonilnej ciszy postanowiłam włączyć radio i poszukać jakiejś sensowniejszej stacji. - Nareście coś lepszego. - odetchnęłam po 25 stacji ,a moje uszy wypełnił precyzyjny głos Carly Rea Jepsen w piosence ,,I really like you".
- Ma talent dziewczyna. - podsumowałam ,a Justin mi trochę opowiedział jak mu się z nią pracowało.

Justin'sPOV
         
           - To... - długie westchnięcie wyszło z ust Cat ,gdy stanąłem samochodem tuż przed jej domem. - ...może wejdziesz na chwilę...? - zaproponowała. - Bo widzisz, moja ciocia jeszcze nie wróciła ,a Chaz się pewnie z kimś kręci po mieście...
- Czemu nie. - odparłem.
Wysiedliśmy oboje z samochodu i udaliśmy się do domu cioci.
Cat otworzyła drzwi, weszliśmy do środka.
          -To, co kochanie oglądamy jakiś film. - zaproponowała wyciągając z szafki część filmów i przeglądając je.
-A więc wspominałaś coś o tym ,że jesteśmy sami. - zaszedłem ją od tyłu ,kładąc swoje ręce po obu stronach jej bioder i obracając w swoją stronę. Jej brązowe tęczówki patrzyły na mnie uważnie. Ja wykorzystując ten moment zabrałem z jej rąk płyty i odłożyłem na stolik obok nas. I  ,,wróciłem" rękoma do mojej dziewczyny. Jedną rękę miałem złączoną z jej ,a drugą podniosłem jej podbródek ,by wróciła do mnie wzrokiem. Swoje usta wtopiłem w jej ,a ona palcami wolnej ręki błądziła po mojej brodzie. Przerwała pocałunek i uwolniła się z mojego uścisku ,próbując dać mi do zrozumienia że nie miała tego na myśli - Justin nie sądze by... - jednak nic to nie dało - Cii. - przerwałem szepcząc w jej usta a potem znowu wtopiłem swoje usta w jej tym razem dodając jeszcze chwilę później język. Już po chwili nasze języki toczyły zawziętą walkę ,czułem jak ręką gładzi mnie po klacie w górę i dół i znowu. Przestaliśmy się całować ,a ja zjechałem ustami w kierunku jej szyi i tam zacząłem ją ssać do momentu ,aż to miejsce się zaczerwieniło. Ona natomiast włożyła swoją rękę pod moją koszulkę i błądziła po moich placach. - Chodźmy na górę. - zaproponowałem. Skinęła i udaliśmy się dokończyć naszą ,,zabawę" do jej pokoju.

Cat's POV

         Razem z Justinem  udaliśmy się do mojego pokoju. Sama się ździwiłam ,gdy się zgodziłam z propozycją Justina. Nie wińcie mnie działałam pod wpływem chwili. Justin poprowadził mnie w stronę łóżka na które chwilę później zostałam rzucona. Justin zaczął mnie całować od ust po dekolt ,gdzie się zatrzymał i zdjął mi koszulkę pozostawiając mnie jedynie w staniku. Ustami zjeżdżał coraz niżej zaczynając od ust a kończąc na mostku. Ja w tym czasie ręką błądziła w jego włosach. Zaczął odpinać mój stanik. Początkowo byłam całkowicie temu przeciwna, ale później po prostu się poddałam i oddałam chwili. Już chwilę później byłam od ramion do bioder całkowicie goła. Więc tak dla rewanżu ja mu zdjęłam jego T-shirt. Czułam jego usta na moich bardziej niż kiedykolwiek, ta siła z jaką na siebie napieraliśmy, te zapotrzebowanie na bycie blisko siebie łączyło się w wybuchową mieszankę tęsknych spojrzeń, namiętnych pocałunków i znacznie więcej wprost nie do opisania. Chwila była jak wyrwana z filmu a my ze studia filmowego.
Justin zaczął pieścić moje piersi, a ja jędną ręką błądziłam w jego włosach, a drugą gładzić wzdłuż jego klatę. Nie przerywaliśmy pocałunku tylko wręcz zwiększyliśmy siłę z jaką na siebie napieraliśmy, byliśmy zupełnie pogrążeni bliskością siebie.
          - Cat, pomożesz mi z zakupami. - usłyszeliśmy z dołu kobiecy głos i od razu wiedzieliśmy, że należy do cioci Judith.
Justin ze mnie zszedł i położył się obok.
- Czemu zawsze kiedy jesteśmy razem i do czegoś dochodzi to twoja ciocia zawsze robi zakupy tak jakby przewidywała, że u ciebie jestem... - westchnął Justin. Ja w tym czasie po znalezieniu mojego stanika, założyłam go na siebie i o pomoc przy zapięciu by już nie tracić czasu poprosiłam Justina. - Kochanie, pomożesz. - On jak na zawołanie zapiął mi stanik. Chwilę później znajdując także moją bluzkę założyłam ją na siebie i wstałam - Chodźmy. - westchnęłam, po czym Justin wstał, sięgnął swoją koszulkę po drodze i ją na siebie włożył.
Zeszliśmy na dół i od razu skierowaliśmy się do kuchni, gdzie ciocia już położyła na stole zakupy i zajęła się ich wykładaniem.
- Dobrywieczór. - Przywitał się z ciocią Justin.
- O cześć, Justin. Chaz juz wrócił? Bo ostatnim razem jak z nim rozmawiałam to był ze znajomymi  w mieście... - zaciekawiła sie pobytem Justina tutaj.
- Tak właściwie to przyszedłem do Cat, nie do Chaza. - wypowiedział to z taką pewnością siebie na jaką nie byłoby mnie stać bedąc na jego miejscu.
Wyminęłam Justina i udałam się do kuchennego blatu gdzie leżały zakupy, niestety ciocia zdążyła mnie uchwycić w drodze i zauważyć moje rumieńce. - Jezu, dziecko dobrze sie czujesz? Jestes cała rozpalona... - i nie,nie myślcie sobie że jest głupia ,to była jej gra ,żeby później wyciągnąć ode mnie wszystkie informacje. - Tak, wszystko w porządku. Po prostu jest strasznie gorąco na górze ,ale to pewnie dlatego że się zostawiło okna zamknięte, gdy się wychodziło. - Zanim cokolwiek powiecie, tak wiem ,ze słaba wymówka. Usmiechnęłam się do niej ,a Justin przytaknął. Ciocia Judith pokręciła głową idąc do lodówki - Ach, ta dzisiejsza mlodzież. - zabawne że pani Richardson użyla dzisiaj dosłownie tych samych slów. Zaśmiałam się cicho na wspomnienie niezgodności naszych zdań.
- To, ja bedę już leciał. Mam do załatwienia jeszcze parę spraw na mieście... - ciocia mu przerwała - Nie zostaniesz na kolację?
- Może innym razem ,ale teraz bedę już szedł. Do widzenia pani Jones. Cześć, Cat. - oczami począł na mnie i ruszył w stronę drzwi ,ja za nim. - Cześć, Justin i trzymam Cię za słowo.- zawołała jeszcze ciocia z kuchni.            
             Wyszliśmy na zewnątrz ,by w spokoju się pożegnać. - Więc... - zaczęłam. Justin tylko na mnie spojrzał tym swoim podejrzliwym wzrokiem. Skończyłam zdanie ,,prosto z mostu" - ...jakie sprawy masz dzisiaj do załatwienia. Nic o tym nie wspominałeś ,gdy byliśmy sami. - spuściłam wzrok ,nie chcąc widzieć jego wypalających we mnie dziurę oczu.
- Związane z nową płytą. - rzucił przelotnie, tak jakby cos ukrywał.
- Justin czemu mi to znowu robisz? - spojrzałam mu prosto w oczy tak jakby się tam kryła jakaś prawda. - Znam Cię i wiem ,ze coś przede mną ukrywasz. - wyraz twarzy mu wyraźnie posmutniał. Spojrzał mi głęboko w oczy wziął moją twarz w obie dłonie i powiedział. - Nie byłbym w stanie Cię okłamać.
- Justin, nie jestem głupia. Sprawy z nową płytą o 9-tej wieczorem?! - wyrwałam się z jego objęć oczekując prawdy.
- Nie ufasz mi? - syknął.
- Trochę mi trudno po tym wszystkim. - warknęłam. - Jezu Chryste, Cat, nie możesz całe życie żyć przeszłością. Zmieniłem się, dorosłem i nie zamierzam drugi raz popełnić tego samego błędu. Ale zrozum też, że trzymanie mnie na dystans wcale nie poprawi naszych stosunków. - krzyknął. - Masz rację, nie chcę się kłócić spróbuję o tym zapomnieć. - powiedziałam spokojnym tonem ,jednak o moich oczach nie można było tego samego powiedzieć. Po policzku spłynęła mi łza, Justin ją natychmiast wytarł kciukiem. - Przepraszam, kochanie. Nie powinienem był krzyczeć. Masz prawo po tym wszystkim do swoich poglądów. - powiedział łagodnie i podszedł bliżej całując mnie namiętnie w usta. - Nic się nie stało. Po prostu zapomnijmy o tym, okey? - zaproponowałam. - Okey. - szpnął ,a jego ciepły oddech utulił moje usta. - Muszę już iść. - powiedzial i ruszył w stronę samochodu. - Poczekaj. - otrząsnęłam się nagle. On stanął jak wyryty odwracając się w moją stronę ,a ja już byłam za nim. Stanęłam na palcach i pocałowałam go czule w usta zarzucając mu ręce na szyję. Justin pogłębił pocałunek przyłąnczając do gry jeszcze swój język. Po chwili nasze języki toczyły ze sobą bitwę. Przerwaliśmy pocałunek zanim zamieniłoby się to w coś więcej. - Cześć, skarbie. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥Przepraszam, że tak długo nic nie wstawiłam. Musiałam trochę uporządkować swoje życie i po prostu nie miałam za bardzo czasu, by przysiąść do komputera i coś napisać. Weny także mi zabrakło w ostatnim czasie, chce jednak podziękować Weronika, a Marcie i Natalii - osobom, które ciągle mnie inspirują do dalszego pisania. Postaram się także wstawiać częściej nowe roździały niż co miesiąc. Ale też niechcę niczego obiecywać i mam na myśli, to że niedługo szkoła:-( i trzeba będzie się pouczyć. Mam nadzieję że nie będziecie się długo gniewać. Dziękuję wam także za to, że czytacie mojego bloga, bo jak widzę wyświetleń ciągle przybywa co mnie bardzo cieszy. xoxo

niedziela, 7 czerwca 2015

Chapter 12

Cat's POV

                Obudziła mnie piosenka ,,Want to want me" Jasona Derulo, miałam ją ustawioną jako dzwonek i szczerze dzisiejszego ranka ją znienawidziłam. Przecierając dłońmi zaspane oczy spojrzałam na ekran telefonu - Kylie. Czego ona chce ode mnie o 6 - stej rano,kiedo to miałam jeszcze dobre pół godziny do pobudki.
- Czego? - warknęłam, rozdrażniona nagłą pobudką. Co jak co ,ale takie osoby jak Kylie potrafią łatwo wyprowadzić z równowagi.
- Pomyślałam, że fajnie by było pójść razem do szkoły... - zaproponowała.
- Ok, czekaj, czekaj ,co ,nie masz co robić w nocy i rozmyślasz nad tym czy razem pójdziemy do szkoły?
- Nie mogłam spać. To za 20 ósma przed twoim domem.
- Ok.
         Biorąc pod uwagę to ,że jeśli bym teraz poszła z powrotem spać ,to już bym nie wstała postanowiłam się podnieść i pójść pod prysznic.
             Tego ranka nie natknęłam się na szczęście na zadającego multum pytań Chaza i mogłam w spokoju zjeść płatki. Wyszłam z domu równo wtedy ,gdy podeszła Kylie. Przywitałyśmy się ze sobą ,jak to mają w zwyczaju dziewczyny i udałyśmy się w stronę szkoły.
- A więc ,to ty spotykasz się z Justinem Bieberem? - zapytała nagle. Wiedziałam ,że gdzieś jest haczyk tego całego spotkania ,bo kto przy zdrowych zmysłach dzwoni o 6-stej rano...
Nie odpowiedziałam jej, jedynie przytaknęłam. Sama do końca nie byłam tego pewna. Minęło tak niewiele czasu ,a on mnie zbywa ,tak jak wczoraj.
        Chwilę później wyjęła z torebki paczkę Malboro częstując mnie jednym papierosem. Po zapaleniu szepnęłam ciche - nareszcie - na co zachichotała.
Po chwili namysłu i zaciągnięciem się po raz kolejny postanowiłam odpowiedzieć na wcześniej zadane przez nią pytanie. - Nie wiem, Kylie. Myślę ,że bardziej łączy nas tylko przyjaźń niż jeżeli coś więcej. - może i większość pomyślałaby ,że przesadziłam z tą ,,otwartością" do jej osoby ,ale musiałam wreszcie pozbyć tych ,,strasznych" myśli z mojej głowy. Może i przesadzam ,jeżeli chodzi o Justina tak jak wczoraj ,ale tak dawno się nie widzieliśmy ,co było dla mnie wiecznością zważając na fakt iż go kochałam, kocham. Tak naprawdę mam mieszane uczucia co do tego. Chciałam z nim spędzić trochę czasu, szczerze przyznam się - sam na sam. - i nie wyszło. Nigdy nic w naszym związku nie było na swoim miejscu. Zawsze jakieś problemy.
         - Będzie dobrze, zobaczysz. Może oboje potrzebujecie czasu ,by się do siebie przyzwyczaić na nowo.Ważne byście trzymali się siebie ,a wszystko będzie takie jakie powinno być. - Kylie przerwała mi rozmyślanie na temat sensu bycia dalej w związku.
- Dzięki, Kylie. Tego naprawdę trzeba mi było. - miała rację. Muszę dać Justinowi i sobie czas.
- Spoko.
     Nasunęło mi się w głowie jedno pytanie - Właściwie to skąd o tym wiesz?
- Ale o czym? - popatrzyła się na mnie zdezorientowana.
- O tym ,że jesteśmy razem.
- Nie sprawdzałaś? Już cała sieć o tym huczy...
- Nie.

            Pojawiłyśmy się pod salą od biologii równo z dzwonkiem, minutę później przyszła nauczycielka taszcząc ze sobą nasze referaty. - Otworzyła drzwi od sali ,po czym cała nasza klasa władowała się do środka robiąc przy okazji dużo hałasu swoim ,,wielkim wejściem". - Cisza! - krzyknęła Pani Richardson przywołując nas tym do porządku ,a mnie przyprawiając o dreszcze. - Dobra, już dobra. - Drake sobie żartował ze wkurzonej już ,,elity" - w tym wypadku pani Richardson. - Drake napiszesz mi na jutro 250 razy: Nigdy więcej nie obrażę imienia pani Richardson. - syknęła wkurzona już nauczycielka po czym usiadła przy swoim biurku.
             Po sprawdzeniu listy obecności i napisaniu tematu lekcji na tablicy Richardson wzięła do ręki jakieś prace i rzekła - koniec roku się zbliża ,a ja nadal nie  podjęłam decyzji w sprawie waszych ocen ,dlatego dostaniecie ode mnie tematy projektów ,które opracujecie w parach. Macie szansę się wykazać i dostać lepszą ocenę na koniec roku. - po dokończeniu ostatniego zdania jej niezwykle długiej i ,,poruszającej" wypowiedzi wszyscy zaczęli sami się dobierać w pary - Cat, będziemy razem robić? - spytała mnie Kylie dla upewnienia z którą obecnie siedziałam w ławce ,jak na razie tylko na biologii i angielskim. W odpowiedzi skinęłam głową ,kiedy nauczycielka oznajmiła ,że sama na wybierze z kim kto ma przygotowywać projekt. Wędrując oczami kolejno po każdej osobie wyczytując z kim ma ona robić projekt ,aż natrafiła na mnie ,ja przygotowując się na najgorsze muszę stwierdzić ,że miałam rację - Cathrine ty i Drake zrobicie wspólnie pracę. - oznajmiła wręczając mi i Drake'owi temat pracy do zrobienia. - Co? - syknęłam do nauczycielki ,to był chyba pierwszy raz kiedy byłam nie miła w stosunku do jej osoby ,ale chrzanić to. Jeżeli ona myślała ,że spędzę w towarzystwie jego osoby choćby jedną minutę swojego życia ,to chyba była w błędzie. - Pzepraszam, czy mogłaby pani jeszcze raz spojrzeć na nazwiska i sprawdzić ,czy się aby pani nie pomyliła? - więdząc ,że wkopuję sie w coraz większe gówno dodałam mimo to.
- Nie, wszystko się zgadza ,a co jakiś problem? - wracając do mnie oczami oznajmiła. Kiedy już miałam jej odpowiedzieć ,że tak i poprosić by to zmieniła ,bo moja i Drake'a współpraca raczej nie wypali ,Drake się wtrącił - Nie ,ależ skądże. Wszystko jest na swoim miejscu. Ja i Cat świetnie sobie razem poradzimy z projektem. - spojrzałam na niego jakby miał pięć głów.
- W takim razie dobrze. - skierowała bardziej w moją stronę. Dokończyła zabijać kolejne osoby swoim nie trafnym dobieraniem w pary po czym skierowała się do swojego biurka po drodze szepcząc sama do siebie - Ah, ta dzisiejsza młodzież - czy coś w tym stylu po czym sięgnęła po kolejne kartki - miejmy nadzieję ,że nie koljejne projekty - bo już drugiej pracy z Drake'iem nie zniosę.
         Na szczęście okazały się to być nasze referaty, z kórego dostałam 4.
         Po skończeniu lekcji ,gdy już miałam zamiar wyjść ze szkoły zaczepił mnie Drake - Cat, czekaj. - dla własnego spokoju odwróciłam się by stanąc twarzą w twarz do niego oczekujac usłyszenia tego co miał mi do powiedzenia. - Jeżeli chcesz ,by nasza współpraca wypaliła musisz przestać mnie ignorować. - wypalił.
- Ależ Drake ciebie się nie da ignorować. - zakpiłam z niego i postanowiłam kontynuować powracając do sytuacji z dzisiejszego ranka. - Świetnie sobie poradzimy?! Serio?! - wywróciłam oczami na jego brak zrozumienia drugiego człowieka. - Już miałam ją poprosić o zmiane partnera dla twojego i mojego dobra, kiedy ty postanowiłeś moją niechęć  znieważyć i się wtrącić. - syknęłam rozłoszczona.
- Coś mi się wydaje ,że powinnaś mi podziękować ,bo gdyby nie ja to ty i twój niewyparzony język bylibyście teraz u deryktora.
- Czyżby? - zadeklarowałam.
- Mówię serio Cat. - stanęliśmy na schodach twarzą w twarz . - Znsm Richardson, siedze tu dłużej niż ty i wiem do czego jest zdolna ,kiedy czymś się jej podpadnie. Potrafi się mścić do końca ostatniej klasy ,a doskonałym tego przykładem jestem ja. - oznajmił patrząc mi prosto w oczy podczas ,gdy ja patrzyłam na wszystko za nim byle nie na niego.
- Dlaczego miałbyś robić coś dla mojego dobra? - odezwałam się ,odwracając się od niego i idąc przed siebie. Gdy nagle oczyma nstrafiłam na nie daleko stojący samochód mi znajomy ,bo raczej nie co drugi człowiek ma Ferrari. I prosze bardzo miałam rację ,bo nie kto inny tylko Justin siedział oparty o maskę samochodu z założonymi rękami patrząc się na mnie. Cholera. - Wiesz, Drake zresztą daruj sobie ,bo i tak muszę już iść. - oznsjmiłam i go wyminęłam cicho w duchu przeklinając siebie za opóźniony brak reakcji przeze mnie. Mogłam pomyśleć o tym ,że Justin może być w pobliżu i być niezbyt zadowolonym z tego ,że gadam z Drake'iem. Gdy już szłam w kierunku samochodu Justina mając nadzieję ,że Drake już odpuścił, ten złapał mnie za ręke pociągając mnie do tyłu w swoją stronę - Więc o której się widzimy w sprawie projektu, no wiesz skarbie? - spiorunowałam go wzrokiem mając nadzieję ,że oddalony ode mnie o jeszcze kilka metrów Justin niczego nie usłyszał. - Nie teraz Drake. - szepnęłam po czym warknęłam cicho - Puść mnie. - zanim odeszłam. Podążałam w kierunku Justina, mając mieszane uczucia. Całując go czule w usta na powitanie zauważyłam ,że był wyraźnie wściekły. Jego jabłko adama niekontrolowanie się poruszało ,a on sam nie spuszczał ze mnie wzroku chociażby na sekunde, podczas gdy ja bawiąc się palcami czułam się niekonfortowo w całej tej sytuacji. Po dwóch minutach warknął - wsiadaj do auta - wymijając mnie i idąc na miejsce kierowcy.
           - Justin... - szepnęłam do niego po paru minutach kiedy nic nie powiedział ,a nawet nie zapalił samochodu. Położyłam swoją ręke na jego próbując zmiękczyć atmosferę ,gdy ten ją zszturchnął. - Kim on jest? - syknął. - To Drake, kolega. - westchnęłam, z ironnią podkreślając ostatnie słowo. - Nie pytałem kto to, tylko kim on jest dla ciebie? - mruknął podirytowany patrząc w moją stronę. Natomiast ja utkwiony miałam wzrok na tym ,co było przede mną: jakiś dwóch chłopców szło z piłką w ręku, jakaś kobieta z wózkiem i robotnicy. Na pewno nie chciałam z nim łapać kontaktu wzrokowego, nie teraz kiedy był wkurzony. Po zbyt długim oczekiwaniu na to aż coś wreszcie powiem pokręcił głową po czym utkwił wzrok na tym co ja. Wtedy ja się na niego popatrzyłam i oznajmiłam - Drake jest tylko dla mnie kolegą z klasy, robimy razem projekt. - kiedy nic nie powiedział dodałam - Mnie też to nie odpowiada. - wtedy odwrócił się do mnie i spojrzał prosto w oczy - Na prawdę? - i zatopił się w moich ustach. Jedną ręką złapał moją brodę pogłębiając pocałunek. - Mhm. - szepnęłam w jego usta kiedy przerwaliśmy ,zanim zamieniło by się to w coś więcej. Cały czas jeszcze głaskał kciukiem moją dolną wargę. - Kocham Cię. - wyszeptał ,a jego ciepły oddech osiadł na moich ustach. - Też Cię kocham.


środa, 22 kwietnia 2015

Chapter 11

Justin's POV

         Otworzyłem drzwi od studia i pierwszą osobą jaka rzuciła mi się w oczy była Melanie spacerująca po korytarzu oczekująca kogoś miejmy nadzieję ,że tą osobą nie jestem ja. Oczy o mało nie wyskoczyły mi z orbit ,gdy ta zauważając moją obecność kierowała się w moją stronę. - Musimy porozmawiać. - raczyła mnie poinformować ,gdy już szedłem do Scooter'a. - W tej chwili?! - syknąłem ,miałem serdecznie dość tej suki.
- Tak w tej chwili.
- Trochę się śpieszę.
- W takim razie będę czekać obok w Starbucksie. - dodała ,gdy ją wyminąłem i udałem się do pokoju w którym obecnie przebywał Scooter.
- Hej, stary. - przywitałem go mocnym uściskiem.
- Hej, młody. - odgryzł się. Taka nasza ,,tradycja".
- Pomyślałem ,żeby płytę dać na rynek mniej więcej w połowie lipca... - zaproponował.
- Myślę ,że to dobry pomysł ,a którego konkretnie?
**************************************************************
              - Więc ,co było tak ważne, Melanie? - z goryczą wypowiedziałem jej imię ,gdy już usiadłem na przeciwko niej.
- Pamiętasz, może jak spędziłeś noc po występie Kanye'go w jednym z klubów w Los Angeles mniej więcej jakieś dwa tygodnie temu? - patrzyła na próbując coś we mnie dostrzec ,jednak nic nie przychodziło mi do głowy.
- Nie, chwila, a powinienem? - zapytałem raczej sam siebie ,bo Melanie jedynie popatrzyła się na mnie spode łba jakby do było najbanalniejsza odpowiedź pod słońcem. - O cholera. - przypomniałem chyba sobie.
- Więc? - naciskała na to bym jej odpowiedział.
- Spędziliśmy tę noc razem. - odpowiedziałem krótko i niezbyt wyraźnie ,teraz kiedy miałem z powrotem swoją dziewczynę wstyd mi było (nawet przed Melanie) przyznać się do seksu z osobą ,której nie kochałem i która siedziała teraz przede mną odliczając w myślach uspokajająco przed wyznaniem mi czegoś z czego zapewne nie będę tryskał radością.
- Jestem w ciąży. - zaraz, zaraz ona żartuje prawda? To nie może się dziać na serio. W każdym razie nie teraz kiedy wszystko zaczęło się znowu dobrze układać.
- To żart? - miałem jeszcze jakąś 10 procentową nadzieję ,że tak.
- Nie, kupiłam test ciążowy, wyszły 2 kreski ,a to oznacza ,że jestem w ciąży. - rzuciła w moją stronę twierdząco zbiór słów, które do mnie nie docierały.
Mrógnąłem oczami z jakieś 2-3 razy mając nadzieję ,że to tylko przyśnił mi się koszmar z którego zaraz się obudzę.
To miała być tylko zabawa, oderwanie od rzeczywistości ,a nie wplątywanie się w jakieś rodzicielstwo. Rozumiem gdyby Cat mi coś takiego powiedziała ,ale czemu musiała to być właśnie Melanie?!
- Co zamierzasz? - spytałem cicho i niezbyt zrozumiale ,ale nie dbałem teraz o to. W duchu przeklinałem siebie i tą pechową noc. I od razu dodaję ,żeby nie było - za dużo wypiłem.
- Co ja zamierzam? Ty lepiej spytaj o to sam siebie i daj mi znać jak już znajdziesz odpowiedź na to pytanie. - warknęła ,wstała i wyszła nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć ,sory, pomyłka ,nie byłem w stanie. Szok przemawiał przez mą duszę.
**************************************************************             Wszedłem do swojego ,,domu" rzucając kluczyki gdzieś w kąt. W przedpokoju znajdowała się mała szafka na której stał jakiś reflikt - nawet nie mam pojęcia co przedstawiał - z której z pierwszej szufladki wyjąłem hero. Tak, tak wiem nie powinienem, byłem na odwyku ,a to powinno mi jakąś nauczkę dać. I wiem też co mówiłem Cat i wiem ,że było to tylko z troski o nią po za tym nie chcę by ćpała, paliła ,bo z tego nigdy nie wychodzi nic dobrego. Na siebie już nie zważam ,chociaż pewnie, gdyby była teraz przy mnie Cat ,to skrzyczałaby mnie za brak odpowiedzialności i szacunku do samego siebie.
**************************************************************
Cat's POV

       Siedziałam na parapecie mojego okna  pstrykając co chwila zapalniczką i przeklinając siebie za mój brak zorganizowania, mając na myśli oczywiście brak papierosów. Spojrzałam na zagrek stojący na komodzie po lewej stronie okna ,wskazywał 21:20 - chyba za wcześnie na pójście spać. - Tak więc nie mając co robić sięgnęłam po telefon znajdujący się w prawej kieszeni moich jeansów i napisałam krótką wiadomość do Justina z zapytaniem się jak po spotkaniu ze scooterem i co teraz robi. Minutę później otrzymałam wiadomość zwrotną. - umówiliśmy się ,że płyta wyjdzie 22 lipca ,a z trasą jeszcze się zobaczy. Trochę sobie pożartowaliśmy i wróciłem do domu ,a teraz oglądam film. A ty jak tam? Lekcje odrobione ;-D? - uśmiechnęłam się na buźkę ,którą Justin dał na końcu i odpisałam mu ,że tak i że teraz się potwornie nudzę ,więc fajnie by było gdyby wpadł. W przeciądu paru sekund otrzymałam odpowiedź - Jestem trochę zmęczony, po za tym jutro w studiu muszę pojawić się wcześnie, więc raczej następnym razem. - po 2 minutowym wymianie myśli z mojej strony nad odpowiedzią Justina otrzymałam kolejną wiadomość od niego - Nie gniewasz się? - zostałam skarcona za nie odpisanie. - Nie no co ty. - napisałam do niego nic nie znaczącą odpowieďź ,która po chwili się wysłała. Czasami mam wrażenie ,źe jestem tak blisko niego ,a równocześnie tak daleko.


poniedziałek, 2 marca 2015

Chapter 10

Cat's POV

                  -...boisz się co pomyślą inni... - szepnął , a jego ciepły oddech poczułam na swoich ustach. Czy się bałam tego co mogą pomyśleć ciocia, Chaz, Chad, moi rodzice czy nawet Drake? Nie. Jedyne , czego mogłabym się bać to to , że rodzice zabroniliby mi się z nim spotykać. - Nie. - rzuciłam chcąc jak najszybciej odłożyć tą rozmowę na boczny tor. Ja po prostu nie mogłam mu powiedzieć , że jeszcze wszystko nie jest pewne. To by zniszczyło naszą relację taką jaka jest teraz. Justin zauważając to i dzięki Ci Bogu za to po prostu skończył temat. Czułam jak jego ręka gładzi mnie po pośladku. - Justin, proszę Cię... - zaśmiałam się. - No, co? - mruknął i zbliżył swoje usta do moich, łącząc je ze sobą. Nasze usta ruszały się synchronicznie. Justin przegryzł moją wargę. Zamknęłam oczy, a cały jego ciężar opadł na mnie. Odsunęłam go od siebie - Justin nie zrozum mnie źle , ale to dla mnie, dla nas - poprawiłam się - za wcześnie - zszedł ze mnie. - Przepraszam. - mruknęłam i po chwili dodałam - Po prostu nie jestem jeszcze na to gotowa. - Rozumiem, masz racje będzie lepiej jak z tym zaczekamy. - odparł. Uff, myślałam , że będzie na mnie zły , a potem jak zwykle wymyśli jakąś słabą wymówkę , że już musi iść , ale tak nie zrobił. Złapał mnie za rękę - To ja Cię przepraszam za wszystko . - wymruczał. Leżeliśmy tak w ciszy jeszcze przez 10 min, dochodziła już dziesiąta. - Zostaniesz na noc? - zapytałam łamiącym się głosem ,czyli tak jak zawsze jeżeli chodzi o ,, te tematy". - Nie wiem co na to twoja ciocia... - odparł i wcale mnie nie zniechęcił - Spokojnie nic Ci nie zrobi - zaśmiałam się i dodałam - Po prostu się za tobą stęskniłam. - spuściłam wzrok , bo poczułam jak na moje poliki wkrada się lekki rumieniec. - W takim razie.. - odparł oblizując usta w ten seksowny sposób. I rzeczywiście został na noc , bo gdy wróciłam z łazienki , to on słodko już spał. Położyłam się obok, tak , żeby go tylko nie obudzić. Przykryłam nas kołdrą i odwróciłam się w przeciwną stronę. Justin , który jak się okazało chyba jednak nie spał , albo ja go obudziłam, jak na zawołanie przybliżył się do mnie i objął w pasie ( przypominam , że był jedynie w bokserkach , ale ja wcale nie byłam lepsza będąc w przydużym, męskim białym t-shircie z dekoltem w serek i majtkach ). Gdy tak mnie obejmował czułam naprawdę silną więź między nami, ciepło i poczucie bezpieczeństwo. Rany, zaczynam myśleć jak jakaś zakochana nastolatka. Masakra. ************************************************************************************* - Drrrrrrrr. - nie dający spokoju i bezlitosny budzik zepsuł mi właśnie piękną chwilę. Wyłączyłam to cholerstwo i odwróciłam w stronę Justina , który się właśnie przeciągał. - Dzień dobry - powiedział zachrypniętym, (uwaga znowu muszę użyć tego słowa) seksownym głosem. - Hej, kochanie jak się spało? - zapytałam. Uśmiechnął się na ,,kochanie". - Miło, biorąc pod uwagę fakt ,że nareszcie mogłem się przytulić do mojej księżniczki. - Nie wiem jak on to robił , ale oczarowywał mnie tak , że od razu poprawił mi się humor. - Mi też, kiedy to mój ,,księciu" mnie obejmował. - uśmiechnęłam się do niego. - Okej, nie chce nic mówić , ale chyba pora na mnie , żebym się trochę ogarnęła do szkoły. - zaśmiałam się smutno, wstając z łóżka. Wyszłam z pokoju i natrafiłam na Chaza w przedpokoju. - I jak seksik był. - o nie błagam niech mnie ktoś od niego zabierze. - A co chcesz się nacieszyć czyimiś faktami, naprawdę się o ciebie martwię brachu , takie coś się zamienia w derpresję, naprawdę przydałaby Ci się dziewczyna. - odrzekłam pewnie. Zamilkł i właśnie takie rzeczy jak zgaszenie Chaza mnie cieszą. Jak dla mnie dobry początek dnia. Wzięłam szybki prysznic i wróciłam do swojego pokoju, owinięta tylko samym ręcznikiem, zapominając o tym , że Justin jeszcze u mnie był. - Mrrrr, kochanie. - powiedział , poruszając w ten śmieszny sposób brwiami. - Justin proszę Cię. - zaśmiałam na jego dobór słów. - No, co? - powiedział i nim zdążyłam otworzyć drzwi od szafy i przyciągnął mnie niebezpiecznie blisko siebie , a przypominam , że miałam na sobie tylko kawałek materiału. Zaczął calować mnie , po karku wokół szyi. - Justin... - westchnęłam , a on mnie obrócił w swoją stronę ,,głęboko" - jeśli można właśnie tak to nazwać - mnie całując. Odłączyliśmy od siebie nasze usta , a ja wreszcie mogłam w spokoju zdecydować w co się ubiorę. Wybrałam TO. Nie zamierzałam siē oczywiście ubierać przy Justinie , więc wzięłam jeszcze świeżą bieliznę i poszłam się ubrać z powrotem do łazienki. Gdzie także uczesałam się i pomalowałam rzęsy maskarą. Gdy wróciłam do pokoju , Justina już w nim nie było. Mogę się spodziewać z kim teraz może być. Przed opuszczeniem pokoju wzięłam jeszcze torebkę , do której wrzuciłam swojego iphona i ładowarkę , bo koniecznie jak mi się uda będę musiała go naładować. Zeszłam na dół i udałam się w kierunku kuchni, w której siedzieli już Chaz i Justin. - Ile dzisiaj lekcji, młoda? - wzdrygnęłam się na ,, młoda", kiedy on przestanie mnie tak nazywać. - Siedem. - krótko odpowiedziałam. Wzięłam jabłko z kuchni - Będę się zbierać. - poinformowałam. Pocałowałam jeszcze na pożegnanie Justina w policzek i wyszłam. Po drodze jadłam jabłko, sprawdzając przy okazji nowe ,, newsy" na fb. Drake ustawił status ,, w związku" , ciekawe , kto jest tą ofiarą , chyba , że to ściema. - Cat, czekaj. - usłyszałam głos za sobą, który jak się później okazało należał do Kylie. Dogoniła mnie i tak razem doszłyśmy resztę drogi do szkoły gadając o różnych, nawet zboczonych rzeczach. Raz nawet jej się zapytałam ,z czystej ciekawości , czy Drake na serio kogoś ma ( w końcu jest jego przyjaciółką ). Powiedziała , że tak, nie chciała zdradzać szczegółów , bo obiecała Drake'owi , że mi nie powie i dodała , że ostatnio zmienił się w stosunku do innych na lepsze. Lekcje leciały mi szybko , dopóki nie nadeszła historia. Moja ulubiona lekcja z moją najulubieńszą nauczycielką - mam nadzieję , że wyczuliście sarkazm. Pani na ,, dobry" początek lekcji wzięła mnie do odpowiedzi , a teraz bazgrała coś niewyraźnie na tablicy. Wiedząc ,że i tak nie uda mi się jej rozczytać, olałam to. Po historii została mi już tylko jedna lekcja i do domu. Podczas przerwy czułam cały czas na sobie spojrzenie Drake'a ,a trudno było nie czuć się nie zręcznie , gdyż mamy wspólnych znajomych, toteż wspólne spędzanie przerw. Ostatnią lekcję , czyli matematykę spędziłam na chowaniu telefonu pod ławkę przed nauczycielką i pisaniu równocześnie z Justinem, który mnie pogonił za korzystanie z telefonu na lekcji, oczywiście w formie żartu. Gdy kończyłam pisać odpowiedź do Justina zadzwonił dzwonek. Nareszcie. Wysłałam wiadomość i wyszłam z sali. Przed wyjściem ze szkoły zostawiłam jeszcze niektóre książki w szafce i wyszłam. Przy szkole rzuciło mi się w oczy czarny Cadillaca, zresztą nie jedynej w końcu trudno było nie zauważyć. Z auta wysiadł bardzo wysoki i umięśniony facet, od razu wszyscy ,którzy chwile wcześniej robili sobie zdjęcia przy aucie najprawdopodobniej należącym do Justina, się rozeszli, a ja szłam ze złożonymi rękoma w kierunku auta. Kiedy już wszyscy byli znacznie dalej, Justin wyszedł z czarnego Cadillaca, podchodząc do mnie i całując mnie w policzek. - Oj Justin, oj Justin, nie spodziewałam się ciebie tutaj. - wyjechałam. - Nie cieszysz się? - odrzekł i udał smutną minę. - Nie no jasne , że się cieszę. - odpowiedziałam , a on mnie wziął za rękę prowadząc w stronę samochodu. - Tak właściwie mam pomysł jak możemy spędzić dzisiejsze popołudnie. - dodał uśmiechając się do mnie gdy już siedzieliśmy w czarnym samochodzie. - Hm... - podniosłam jedną brew mając nadzieję , że cokolwiek mi zdradzi , ale niestety , ani on , ani ja nie słynęliśmy ze zdradzania czegokolwiek. Kiedy już samochód ruszył z miejsca , Justin położył swoją rękę na moim kolanie , żeby zwrócić na siebie moją uwagę, gdyż chwilę wcześniej patrzyłam przez okno starając się zidentyfikować miejsce w kierunku którym podążamy - oczywiście na marne. - Jak minął Ci dzisiaj dzień w szkole? - zapytał oczekując odpowiedzi. - Super. - wypowiedziałam z sarkazmem. - Okey, wiem , że lekcje nie należą do najciekawszych zajęć w ciągu dnia , ale... - nie dałam mu dokończyć - A tobie? - Byłem dzisiaj w programie u Ellen. - To fajnie, będę musiała obejrzeć kawałek na youtubie. - Spodoba Ci się. - Zapewne... Samochód stanął ,to mogło znaczyć tylko jedno byliśmy już na miejscu. Kierowca otworzył drzwi od mojej strony. Wysiadłam , a zaraz za mną Justin. Moim oczom ukazało się kino. To właśnie tu chciał mnie zabrać dzisiaj Justin. Złapaliśmy się za ręce i poszliśmy w stronę kasy, miejsce to nie tętniło dzisiaj raczej życiem. Po za tym za kasą , był tylko jeden sprzedawca , bo zwyczajnie nie było potrzeby wzywać innych do pracy , gdyż był środek tygodnia (czwartek) i godzina 15. Justin kupił 2 bilety na ,, Love Rosie". Aww. Sorki ,ale to mega słodkie , gdy chłopak zabiera Cię na komedię romantyczną do kina , chociaż najchętniej obejrzałby mecz hokeja z kumplami. Usiedliśmy na końcu sali, mimo iż wszystkie miejsca były wolne. Oczywiście nie obyłoby się bez wiecznych reklam i zwiastunów podsycających czyjąś ciekawość tradycyjnym tekstem pojawiającym się w naszej głowie ,, Na to koniecznie muszę pójść" ,ale dla Justina takie 20 minutowe reklamy są korzystne , bo zaczął całować od szyi wzdłuż policzka. Parę razy , gdy zaczął wykorzystywać do tego także swój język zachichotałam. Doprowadzałam mnie tym do szaleństwa , lekko mówiąc i doskonale o tym wiedział. Zgasili całkowicie światła i na ekranie zaczęły się pojawiać ,, Reżyseria" i tytuł w tym wypadku ,, Love Rosie". Film ...obejdę się bez szczegółów, był zajebisty i mega wzruszający , nawet muszę się przyznać , że trochę ,,spodobał" mi się najlepszy przyjaciel naszej kluczowej bohaterki Rosie , ale Ciii. Po kinie Justin tzn. jego kierowca odwiózł mnie do domu. Namawiałam Justina , by został na trochę u mnie , ale wyjaśnił , że jeszcze o 19-stej on i Scooter mieli się spotkać i omówić kiedy ma się pojawić na rynku nowa płyta. Pożegnaliśmy się w tradycyjny sposób jaki robią to pary i poszliśmy w swoje ślady, moimi było przygotowanie się do jutrzejszej kartkówki z chemii i odrobienie pracy domowej z angielskiego. Czyli nuda. Nic nadzwyczajnego.
*********************************************************************************
Przepraszam ,że tak długo nic nie wstawiałam. To po prostu z braku czasu z powodu obowiązków szkolnych (czego nie powiem nie było mało) i zwyczajnie braku ,,weny" :-/
Tak po za tym ,dziękuję wszystkim za miłe komentarze ,które są oczywiście mile widziane ;-)
Jeżeli prowadzicie też własne blogi to wpisujcie linki w komy ,a postaram się zajrzeć...
Do następnego xoxo