piątek, 25 listopada 2016

Chapter 38

Justin's POV

                  Minęło pare dni odkąd ja i Cat wróciliśmy z wakacji, każde z nas zdążyło już wrócić do swojego życia. Nie zrozumcie mnie  źle. Po prostu ja zająłem się pracą ,a Cat miała jeszcze wakacje. Z powodu wydania nowej płyty  nie widywaliśmy się zbyt często. A mnie nachodzić zaczęła Melanie. Chciałem wierzyć ,że mnie okłamuje i nie jest w ciąży. Ale niestety, jej brzuch urósł. Wkrótce także media to zauważyły, a Melanie nakarmiła ich fałszywą opowiastką ,za którą jej zapłaciłem. Westchnąłem, tak rozmyślając i paląc już kolejnego papierosa przed studiem.
Postanowiłem napisać do Cat, tak dawno się ostatnio widzieliśmy i tak bardzo jej teraz potrzebowałem...

Cat's POV

               Kiedy na wyświetlaczu pojawiła się nowa wiadomość od Justina o treści ,że do mnie przyjedzie za jakąś godzinkę zdębiałam. Odpisałam tylko ,,ok" ,nie siliłam się nawet na żadne serduszka. Moją głowę nawiedzały myśli jak Justin zareaguje na mojego gościa...

Justin's POV

                  Po skończeniu pracy w studiu, tzn. ostatnich poprawek do nowej płyty ,która miała ukazać się już w poniedziałek, wsiadłem do samochodu i ruszyłem w kierunku domu Cat. Po ostatniej jej wiadomości mogłem twierdzić ,że była, zła ,albo obrażona, albo miała okres, sam już nie wiem.
        Po zaparkowaniu swoją corvette przed jej domem poszedłem do drzwi i zapukałem. Osoba ,która mi je otworzyła nie była ani Cat, ani Chazem ani Panią Sparks*.
- Kto ty ? - zapytałem  patrząc na chłopaka.
- Chad, jestem. - podał mi dłoń. Spojrzałem na nią i też mu po chwili podałem. - Justin.
- Mogę wiedzieć kim jesteś ? - dopytywałem się.
- Aaaa, no tak. Jestem chłopakiem Cat. - odparł po chwili. A ja nie byłem w stanie wydobyć z siebie słowa. CO DO CHOLERY ??? Zaczął się ze mnie śmiać. - Cat Ci nie powiedziała?
Nic nie mówiłem po prostu patrzyłem na niego ze złością w oczach i zastanawiałem się ,co mnie ominęło.
- Jestem najlepszym przyjacielem Cat z Nowego Jorku. - zaśmiał się ponownie. - Żałuj mordo ,że nie widziałeś swojej miny. - powiedział a jego śmiech był jeszcze głośniejszy.
Byłem zły, z tego się nie żartuje.
Przepchnąłem się przez niego do środka, mówiąc po drodze jeszcze - Nie jestem twoją mordą. - po czym zacząłem wołać Cat.
- Justin? - zawołała z góry.
- Nie duch święty. - odpowiedziałem i ruszyłem na górę. I pomyśleć ,że liczyłem na spokojny wieczór z moją dziewczyną.
- Kochanie? Tutaj jestem. - powiedziała ze swojego pokoju.
Zastałem ją pakującą swoją torebkę.
- Hej. - powiedziałem. Ta zauważając mnie podeszła do mnie, oplatając ramionami moją szyję i całując mnie czule w usta. Tego mi było trzeba, jednak nie zmieniało to faktu ,że nadal byłem w zły. Może w innym momencie byłoby ,to śmieszne ,ale dzisiaj naprawdę nie miałem najlepszego humoru.
- Niech zgadnę już Cię czymś wkurzył? - zaśmiała się. Czymś wkurzył, huh? Wystarczyła jego obecność.
- Wybierasz się gdzieś? Tzn. hmm coś planujesz? - zapytałem zmieniając temat.
- Tak, z Chadem idziemy do pizzerii, może pójdziesz z nami? - zaproponowała.
- Nie chciałbym Wam przeszkadzać. - odparłem krótko, patrząc wszędzie tylko nie na nią.
- Chad to mój najlepszy przyjaciel, Justin. Po za tym myślę ,że poznanie się dobrze by Wam zrobiło. - odparła.
- Skoro tak bardzo Ci na tym zależy. - odparłem. - To mogę iść.
Uśmiechnęła się.

Cat's POV

               Pół godziny później siedzieliśmy już w pizzerii. Ja, Justin i Chad. I nikt się nie odzywał. Postanowiłam przerwać ciszę. - Co wybieracie?
- Peperoni. - odparli obaj w tym samym czasie. Miałam ochotę się roześmiać ,ale po tym jak na siebie złowrogo spojrzeli już nie.
- W takim razie nie mam wyboru i się do Was dołączam. - powiedziałam.
Podeszła do nas kelnerka. - Jedna duża peperoni i trzy piwa. - powiedziałam.
- Nie mogę wracam później samochodem. - skomentował Justin.
- To zostaniesz u mnie na noc. - wzruszyłam ramionami.
Trzeba było jakoś rozluźnić atmosferę, a co jej lepiej nie rozluźni jak alkohol;-)
- No więc jak tam lot ? - zapytałam Chada. Byłam dzisiaj chyba prowadzącym rozmowę.
- Cały przespałem. - odparł. Skinęłam głową.
- Justin jak tam nowa płyta ? - Boże, czułam się jak w przedszkolu ,ale tego sytuacja wymagała ,gdy po jednej stronie siedział chłopak ,a po drugiej najlepszy przyjaciel.
- W poniedziałek wychodzi. - wzruszył ramionami biorąc łyk piwa.
Zrezygnowana przewróciłam oczami. Prędzej ,czy później będą musieli ze sobą porozmawiać.
- O i jest nasza pizza. - ucieszyłam się jak dziecko ,gdy kelnerka postawiła przed nami pizzę.Każdy się zajął swoim kawałkiem.
Nie minęła chwila ,a pizzy już nie było i piwa również. Po zapłaceniu rachunku, poinformowałam chłopaków ,że idę do toalety ,a oni zostali sami. Mówiłam ,że prędzej ,czy później będą musieli ze sobą porozmawiać, i tego się właśnie obawiam...

Justin's POV

                 Gdy Cat poszła do toalety postanowiłem zrobić krok w dobrą stronę i zaproponowałem Chadowi wyjście na papierosa. Chłopak przystanął na propozycję. Pomyślałem ,że to dobry sposób ,by dowiedzieć się czegoś o tamtej Cat, tamtej Cat ,której nie znałem i która mieszkała kiedyś w Nowym Yorku, z dala ode mnie ,a ja przez ponad rok nie wiedziałem ,co się z nią działo.
- A więc ,Chad, powiedz mi jak był Cat w NY ? - zapytałem. Ten tylko podniósł jedną brew ze zdziwienia ,ale odpowiedział na moje pytanie. - Masz na myśli jak było Cat po waszym zerwaniu ?
- Między innymi.
- No, więc jak poznałem Cat, to była grzeczna, spokojna dziewczyna, często chodziła smutna, jakby zdołowana. Mówię tak ,bo poznaliśmy się dopiero w szkole. Oh, wbrew pozorów poznała tam wiele przyjaciół, nawet miała chłopaka przez... miesiąc...? z resztą się spotykała, ale nigdy ,żadnemu nie pozwalała się do siebie za bardzo zbliżyć. Byli to raczej chłopcy na imprezy ,którzy mieli 18+ lat. Nie powiem Cat popełniła parę błędów ,raz jej się trafiło też być na policji... - rozszerzyłem oczy. MOJA CAT NA POLICJI ??? - ...ale nic u niej nie znaleźli ,za to u jej towarzysza zbyt wiele i wkrótce skazali go na 3 lata w zawieszeniu. Ale z tego ,co zauważyłem ,przy tobie dorośleje, staje się ,,lepsza". Nie wiem jak to robisz ,ale rób to dalej. - uśmiechnąłem się na jego słowa. Jednak moją głowę nadal dręczyły jego słowa. Nie sądziłem ,że tak wyglądało wtedy życie mojej Cat... - Ale jeżeli ją skrzywdzisz drugi raz, to będziesz miał ze mną do czynienia. - przerwał moje rozmyślanie. Wprawdzie nie zamierzałem krzywdzić Cat, ale dobra. A nie chwila... w sumie to robiłem... ciążą Melanie. - Ma się rozumieć. - odparłem ,klepiąc go po ramieniu. Zauważyłem ,że dołączyła do nas Cat. Już ja sobie z nią porozmawiam...ale może na osobności.

Cat's POV

              Starałam się skorzystać z toalety w miarę szybko, mimo kolejki, i wrócić zanim chłopcy by się po zabijali. Gdy wyszłam z toalety nie  było ich już w środku. Po głowie krążyły mi już najgorsze scenariusze, jednak tego ,co zobaczyłam po wyjściu z pizzerii się nie spodziewałam.
Obaj normalnie ze sobą gadali, mało, z daleka można by było pomyśleć ,że są najlepszymi przyjaciółmi.
- Czy coś mnie ominęło ?

Justin's POV

                   - Czy coś mnie ominęło? - zapytała Cat. To raczej ja powinienem jej się o to pytać. Jednak zostawiłem ,to na później ,kiedy będziemy już sami.
- To ,co wracamy ? - zapytałem.
                  I tak wróciliśmy. Chad poszedł na górę spać do pokoju gościnnego, tłumacząc się ,że jest zmęczony dniem i chętnie by się już położył. My również poszliśmy do pokoju Cat.
Cat poszła do łazienki przebrać się w coś do spania, a ja w tym czasie z siebie zdjąłem ciuchy, zostając w samym bokserkach. Kiedy Cat wróciła przebrana leżałem już na jej łóżku.
- Przepraszam Justin ,że Cię nie uprzedziłam ,ale sama się dowiedziałam dopiero dzisiaj rano. - powiedziała wtulając się we mnie.
- Okej. - odpowiedziałem i dodałem. - Jednak nie to mnie martwi...
-  A co ? - zdziwiła się.
- Miałem okazję dowiedzieć się dzisiaj czegoś o tobie ,czego ty sama mi nie powiedziałaś.
- Tzn ? - była nadal zdezorientowana.
- Czy kiedy ze sobą zerwaliśmy brałaś narkotyki ? - zapytałem w prost.
Odsunęła się trochę ode mnie ,jednak ja nadal ją obejmowałem ,próbując coś wyczytać z jej oczu.

Cat's POV

               Pytanie Justina całkowicie zbiło mnie z tropu. Nie spodziewałam się tego. Nie spodziewałam się ,że wyciągnie najgorsze brudy z mojej przeszłości. Nie mogłam mu powiedzieć prawdy, bo to mogłoby mu złamać serce. Jego natarczywe spojrzenie wywiercało we mnie dziury. Przepraszam Justin. - Nie brałam. - odpowiedziałam głaszcząc ręką jego policzek. Miałam ochotę się rozpłakać ,gdy przypomniałam sobie tamtą noc ,gdy zabrano mi wszystko ,co tak naprawdę mnie ratowało.
- Kłamiesz. - syknął. Ból w jego oczach ,był nie do opisania. - I jak my mamy się ożenić ,jak ty nawet  nie chcesz mi powiedzieć prawdy o swojej przeszłości. Czy serio aż tak mi nie ufasz...? - westchnął.
Spojrzałam w górę na ścianę w przeciwnym razie na widok jego smutnych oczu bym się rozpłakała. Zaczęłam opowiadać.
- To było dokładnie rok temu. Zaczęły się wakacje ,a ja nie wiedziałam ,co zrobić ze swoim życiem. Moja paczka wyjechała. Taylor na Florydę, a Chad do brata do San Francisco. Zostałam sama. Pewnej nocy wracałam z imprezy, szłam jakąś boczną uliczką ,jakby obumarłą i nagle zatrzymał się samochód, z którego wyszedł facet, byłam zbyt pijana ,by zorientować się ,że coś jest nie tak. Gościu szybko przygwoździł mnie do ściany budynku, bez drogi ucieczki, przystawił mi nóż do gardła i powiedział ,że jeśli pisnę choćby słówko ,to mnie znajdzie i zabije. Zaczął odpinać guzik swoich spodni ,jedną ręką dalej mnie trzymając. - spłynęła mi łza po policzku na samą myśl, był taki obrzydliwy... Justin zauważając to splótł ze sobą nasze dłonie. Wiedziałam ,że jemu też musi ,być ciężko słuchając tego. - Wtedy pojawił się on. To on mnie wtedy uratował od tego obrzydliwego faceta. Nie chciał mi pozwolić samej wracać , wziął mnie do swoich znajomych, mówiąc ,że rano odwiezie mnie do domu, bo sam był pijany. Gdy tylko przekroczyłam próg jego domu od razu zauważyłam ,że z jego współlokatorami coś jest nie tak. On sam skrywał w sobie swoją naturę. To on wprowadził mnie w ten świat, tamtej nocy, tłumacząc mi, że to mi pomoże. I tak zaczęłam brać regularnie ,a on był jednocześnie moim chłopakiem, wybawieniem i dilerem. Było tak dopóki nie wrócili Taylor i Chad z wakacji i nie zauważyli ,że coś jest ze mną nie tak. Nie chciałam ich słuchać, nie chciałam słuchać ich ględzenia o terapii. Wolałam wychodzić z nim. Od czasu do czasu pomagałam też mu handlować. I tak było póki nie złapała nas policja, a wtedy już było tylko gorzej. On dostał 3 lata w zawieszeniu za to co u niego znaleźli i za to ,że był pod wpływem. A po mnie kolejnego dnia na posterunku przyjechali rodzice, obyło mi się bez kary tylko dlatego ,że jestem niepełnoletnia. - gdy skończyłam swoją opowieść ,spojrzałam się w bok na Justina ,był smutny, a jego oczy jak i moje się szkliły, wiedziałam, że był teraz mną bardzo rozczarowany.
- Przepraszam, Justin. - dodałam. - Nie zdziwię się jak ze mną zerwiesz... - dodałam, jego oczy momentalnie się rozszerzyły.
- Oszalałaś?! Za ,co miałbym z tobą zerwać ,za to ,że ,gdy zerwaliśmy troszkę pogubiłaś się w życiu? Fakt, jestem na ciebie zły ,za to ,że ćpałaś ,bo to mogło mieć naprawdę tragiczne skutki ,gdyby nie jak sądzę twoi przyjaciele, ale to nie znaczy ,że miałbym z tobą zerwać. Kocham Cię... - westchnął. - Mimo to wszystko i to moje w tym zadanie ,by dopilnować Cię, abyś więcej w życiu takich głupot nie popełniała.

Rozdział tym razem dłuższy i trochę namieszałam :-D No, nic... Mam nadzieję ,że Wam się rozdział podobał. Dziękuje za nowe wyświetlenia, obserwatorów, komentarze. Teraz tak mnie zainspirowaliście ,że coraz częściej zasiadam do komputera ,by coś napisać. Do następnego<3

czwartek, 17 listopada 2016

Chapter 37

Justin's POV


                  Byliśmy już w klubie. Wszyscy razem, jak za dawnych czasów. Tęskniłem za tym. Może nie za klubami, bo w ostatnich latach zdarzyło mi się trochę narozrabiać... Ale za spędzaniem czasu 24 h z tymi ludźmi, z ludźmi ,których kocham i przy których jestem lepszym człowiekiem.
           Musnąłem swoimi ustami policzek Cat, która siedziała mi na kolanach. Byliśmy już po paru drinkach i dawało się to odczuć. Gdy była ze mną mogła śmiało tyle pić.
- Awww... Justin nasza piosenka właśnie leci, chodź tańczyć ! - od razu wstała ze mnie i ciągnęła mnie za rękę w stronę parkietu. Podniosłem się uśmiechając do niej.
            Nasza piosenka nie była ani wolna ani szybka, po prostu ciągnęła za sobą masę wspomnień, choćby nasz pierwszy pocałunek. 
            Złapałem Cat za ręce i przysunąłem do siebie, skracając przestrzeń znajdującą się miedzy nami do minimalnej. I tak w kółko odrywaliśmy się od siebie i przyciągaliśmy do siebie w rytm muzyki. Zabrałem swoje ręce z rąk Cat i złapałem ją za biodra ,którymi kołysała ,,spokojnie kochanie ,te biodra i tak się znajdą dzisiaj pode mną" - uśmiechnąłem się na tą myśl. Zacząłem składać mokre pocałunki na jej szyi pod koniec piosenki. Gdy się kończyła pocałowaliśmy się tak jak wtedy... 3 lata temu.

Cat's POV

            - Dawaj idziemy z stąd. - powiedział mi przy uchu Justin. Chwilę się zastanawiałam, ale club nie był teraz dla mnie tak istotny jak kiedyś, gdy po 5 dniach w budzie marzyałam by się nachlać do nie przytomności, ale byłam sama... Teraz mam najcudowniwjszego chłopaka na świecie z którym wszędzie mogę spędzać czas.
             Ja i Justin wyszliśmy, nie informując o tym nawet Chaza i Kylie, którzy znikli gdzieś w tłumie.
            Szliśmy teraz we dwoje, sami, z dała od otaczających nas ludzi i nużącej rzeczywistości. Szliśmy wzdłuż plaży. Justin obejmował mnie swoim ramieniem ,a nasze ciała w trakcie marszu się ze sobą co chwila stykały.
- Emm... Cat... - zaczął Justin. - Co byś odpowiedziała ,gdybym Cię teraz zapytał o rękę ? - w końcu się wysłowił. Wyszczerzyłam oczy.
- Justin ,ty chyba... - nie dał mi dokończyć.
- Odpowiedz. - skomentował.
Nie wiedziałam ,co mam myśleć. Ogólnie wyłączyłam myślenie w tej sytuacji.
- Jesteśmy za młodzi, tzn. ja jestem. - odpowiedziałam odwracając wzrok. Błagam ,by nie zrozumiał mnie źle...
- Co chcesz przez to powiedzieć ?
- To ,że myślę iż powinniśmy z tym zaczekać... - westchnęłam.
- Czemu? - zaśmiał się. Akurat tego to się nie spodziewałam. - Przecież zaręczyny to jeszcze nie ślub...
- No niby tak, ale jest to pewnego rodzaju złożenie przysięgi. - w tej sytuacji nawet nie wiedziałam ,co mówię.
- Przysięgi wierności ? Myślałem ,że mamy to już dawno za sobą...

Justin's POV

          - Przysięgi wierności ? - Myślałem ,że mamy to już dawno za sobą... - skomentowałem. Szczerze spodziewałem się lepszej reakcji na moją propozycję, ale po części ją też rozumiałem. Jest młoda, pewnie nawet nie myślała o mnie jako o mężu, o dzieciach i tak dalej. Ale ja też nie miałem tego dosłownie na myśli. Za parę lat ślub, dzieci - owszem - Ja po prostu chciałem mieć to za sobą, chciałem mieć pewność ,że między nami za jakiś czas się nic nie zmieni ,albo ona mnie nie zostawi, chciałem być z nią bliżej, chciałem ,aby miała we mnie wsparcie jako przyszła rodzina, chciałem też mieć od niej 100 % wsparcie i chciałem wiedzieć ,że jest tylko moja. W tej sytuacji się powstrzymałem od tego pytania. Zaczekam z tym.
- Justin, ja Cię kocham... - powiedziała zatrzymując się przede mną i patrząc mi w oczy.
- Wiem skarbie, ja ciebie też. - odpowiedziałem gładząc ją ręką po policzku, moją drugą miałem cały czas z nią złączoną.
- Ja po prostu uważam ,że my na razie nie potrzebujemy tego papierka jako dowód naszej miłości. - dodała. Nic nie powiedziałem, więc kontynuowała. - Rozumiem twoje potrzeby ,i ja też tego samego chcę ,ale czy nie możemy z tym zaczekać z rok, pół roku. Bo widzisz Justin, po części czuję się jeszcze dzieckiem i nie jestem do końca gotowa do tej roli. - słuchałem uważnie każdego jej słowa i postanowiłem przystanąć na jej propozycję.
- Dobrze. - westchnąłem. Kochanie szykuj się na to ,że za pół roku uklęknę przed tobą z pierścionkiem zaręczynowym. 
- Nie bądź zły. - spojrzała na mnie z miną szczeniaczka ,łapiąc mnie także za drugą rękę.
- Na ciebie ? - zadał pytanie retoryczne. - Nie mógłbym. - i połączyłem nasze usta ze sobą.
         Szliśmy dalej plażą. Oddalaliśmy się coraz bardziej od klubów, barów i ludzi. Zatrzymałem się ,a Cat ze mną. Nie oceniajcie mnie. Czasem miewam takie postrzelone pomysły... Zdjąłem z siebie wszystkie ubrania i poszedłem do wody prosząc Cat ,aby dołączyła do mnie.

Cat's POV

              Moje oczy się jeszcze bardziej rozszerzyły ,gdy zobaczyłam ,że Justin zdejmuje z siebie wszystkie ciuchy i zmierza w kierunku wody. Był nagi.
- Skarbie, chodź do mnie. - zawołał. - I zdejmij z siebie tą sukienkę. - dodał śmiejąc się pod nosem.
- Oszalałeś ? - zapytałam. - Nic pod nią nie mam. - nie byłam tak śmiała jak Bieber.
- No właśnie wiem. - skomentował ,a na jego twarz wkradł się łobuzerski uśmieszek. Był już do połowy w wodzie.
- No chodź. Bo sam po ciebie przyjdę. - Nim zdążyłam przeanalizować to czy nie powinnam wiać zanim wrzuci mnie do tej lodowatej wody nagą ,było już za późno. Justin raz, dwa mnie podniósł i zaczął nieść w kierunku morza. Moje wyrywanie się było na nic. Po drodze ściągnął ze mnie jeszcze sukienkę i rzucił w kierunku swoich leżących ubrań.
- Czy już mówiłam jak bardzo Cię nienawidzę ? - zapytałam.
- Słyszałem to od ciebie już setki razy. - zaśmiał się i mnie postawił. Woda sięgała do połowy naszych ciał. Postanowiłam ze względu na to ,że nadal było widać moje cycki udać się bardziej w głąb. Justin podążył za mną. Zatrzymałam się ,gdy woda sięgała mi już do szyi.
- I ,co kochanie nie jest tak źle ? - stwierdził.
Złapał mnie za ręce i przysunął bliżej siebie. Nim zdążyłam mu w jakiś sposób zaprzeczyć wepchnął mi język do gardła. Nasze języki toczyły ze sobą walkę. A ja przestałam się już przejmować tym ,że jesteśmy nadzy, w morzu, o 3 nad ranem.

                Obudziłam się chyba o 11 rano ,leżałam w łóżku. Chyba musiał mi się wczoraj urwać film. Jednak doskonale pamiętałam fakt iż kochaliśmy się w morzu. I było cudownie...Ale ciii...
Spojrzałam w bok Justin jeszcze słodko spał, obejmując moje ramie ręką.
                 Chwilę się jeszcze patrzyłam jak śpi i cicho pochrapuje. Weszłam też na instagrama ,by przejrzeć nowe zdjęcia moich znajomych. Chad i Tay jak zawsze spędzali tak samo czas, Chad w skateparku z kumplami, Taylor na zakupach z koleżankami z naszej klasy. Kurcze, tęskniłam za nimi, za naszymi wspólnymi od pałami, imprezami, wyjściami, nie wracaniem do domu przez cały weekend, nawet za sprzeczkami z policją i lądowaniem w komisariacie. Westchnęłam, będzie trzeba ich w końcu odwiedzić. Wstałam po cichu, starając się nie obudzić Justina. Poszłam do kuchni, z skąd wziełam 2 tabletki na ból głowy i popiłam je wodą. Za gotowanie nawet się nie brałam z moimi zdolnościami kulinarnymi. Poszłam pod prysznic.
                   Po wzięciu chłodnego prysznicu, założyłam na siebie świeże ubrania. Gdy wyszłam z łazienki ,akurat zastałam obudzonego już Justina.
- Hej, skarbie. - przywitałam się z nim.
- Hej, księżniczko. - także się ze mną przywitał.
Usiadłam na skraju łóżka i się z nim pocałowałam na przywitanie. Siedział w telefonie, więc oparłam się o jego nagą klatę i zaczęłam bawić się palcami. Także zajęłam się telefonem.
- Jak się czujesz ? - zapytałam nie będąc w stanie niczego innego wymyśleć.
- Oprócz tego ,że strasznie boli mnie głowa po wczorajszym ,to dobrze...a nawet bardzo dobrze. - odpowiedział odkładając komórkę na szafkę nocną. Przyglądał mi się teraz, zaczął bawić się moimi włosami.
- A ty ? - zapytał.
- Ja ? Świetnie. - odparłam. Podniosłam się z niego.
- Dobra, pora wstawać. - westchnął ,także się podnosząc. - Bo kto inny jak nie ja zrobi nam śniadanie. - zaśmiał się. A ja lekko uderzyłam piąstką w jego ramię ,pokazując mu ,że to wcale nie było śmieszne.
              Justin na śniadanie zrobił nam naleśniki ,które zjedliśmy z syropem klonowym. - Przy twoim karmieniu przytyję niedługo z jakieś 10 kg i będę wielorybem. - zaśmiałam się ,gdy skończyliśmy jeść.
- Nie marudź. - zaśmiał się Justin. Po czym zmierzył mnie wzrokiem. - I nie masz się czego bać. - ocenił.
Pocałował mnie w usta w przejściu po czym poszedł się umyć.

Tak bardzo Wam dziękuje za to ,że mnie nie zostawiliście, jesteście tu, czytacie. Dziękuje Wam także za miłe komentarze ,po których przeczytaniu ,gdy tylko wróciłam ze szkoły od razu poprawił mi się humor i zasiadłam do pisania. Co do komentarza o tym ,że ,,chyba Justin i Cat niedługo zostaną rodzicami" ,to powiem tyle ,że wątek ten się pojawi ,ale więcej szczegółów zdradzać nie będę. BTW Jak wrażenia z koncertu? Byliście? Dla mnie koncert mógłby nie mieć końca :D
Pytanie? - TT: @BeJatrine
Zawsze i chętnie odpowiadam ;)
Mam nadzieje też ,że rozdział Wam się spodoba i  ciekawa jestem waszych opinii<3

środa, 12 października 2016

Chapter 36

Cat's POV

                - Chaz...? - zapytałam niedowierzając i rzucając mu się na szyję.
- Nie, duch święty. - zaśmiał się.
- Nie wieże, co ty tu robisz ? - zapytałam ,bo wcześniej Chaz i Kylie planowali spędzić całe wakacje razem.
- Justin, nas zaprosił, a przez nas mam na myśli mnie i Kylie. - wytłumaczył.
- Justin, to wspaniale. - przytuliłam się do niego.
- Kochanie, kto to był. - usłyszałam idącą w naszą stronę Kylie. - Cat ?!- krzyknęła z radości i mnie wyściskała.
- Kylie! - także miałam ochotę krzyczeć z radości, ale zabrakło mi tlenu w płucach ,gdyż ta miała szalenie mocny uścisk.
- To ,co dziś wieczór club? - zapytała wszystkich.
- Dobry pomysł. -pochwalił Chaz.
- To, co idziemy? - zapytał mnie Justin. Ja i club? oczywiście ,że tak!
- Jasne ,że tak.
- To ,co robimy coś dzisiaj? - zapytał wszystkich Justin.
- Plaża? - zaproponowała Kylie.
- To widzimy się za godzinę, tam. - wskazał Justin.
- Dobra. To do zobaczenia. - odrzekł Chaz.

             - Aż godzinę? - zapytałam zdezorientowana Justina, gdy szliśmy do naszego ,,domku".
- Pomyślałem, że muszę się tobą przez ten czas zająć...
- Zająć? Hmmm... Co przez to masz na myśli ...? - zaśmiałam się.
- Dowiesz się. - powiedział ,a na jego twarzy pojawił się znaczący uśmieszek.

             Gdy tylko Justin zamknął za nami drzwi do naszego domku, rzucił się na mnie i zaczął mnie czule całować.
- Czy już mówiłem jak bardzo Cię kocham? - zapytał.
- Powtarzasz to co 5 minut. - zaśmiałam się. Jego ciepły oddech otulał moją skórę na szyi.
Zbliżył się bardziej i szepnął mi do ucha. - Oh, naprawdę...? W takim razie muszę poprawić swój wynik... - skomentował. - Kocham, kocham, kocham Cię Cathrine J. - dodał i zatopił swoje usta mocno w mojej szyi. Zaczął ssać moją skórę bez opamiętania ,aż do momentu ,gdy pojawiła się tam malinka.
Gdy oderwał swoje usta ,dotknęłam szyję w tym miejscu i syknęłam, tyle samo ile dawało to przyjemności, tyle samo bólu.
Jego ręce wędrowały po moich biodrach. Przysunął mnie do siebie. Nasze ciała się ze sobą stykały tak jak poprzedniej nocy. A w moim brzuchu pojawiło się to samo ciepłe uczucie. Tak bardzo go kochałam...

               - O są...! No nareszcie! - skomentowała nasze pojawienie się Kylie, która z Chazem już tu siedziała przez jakiś czas.
- Co wam aż tyle zajęło? - zapytała, a na mojej twarzy pojawiły się nie kontrolowanie rumieńce. Tak, zrobiliśmy to znowu... I było wspaniale jak zawsze.
- Aha. Rozumiem. - skomentowała Kylie. Domyśliła się co było przyczyną jak tylko się na mnie popatrzyła. Zasłoniłam swoją twarz dłońmi.
Chaz i Justin spojrzeli na siebie porozumiewawczo.
- Oj, skarbie słabo się kryjesz. - zaśmiał się Justin i mimo tego ,że zasłaniałam swoją twarz dłońmi pocałował mnie w policzek.

               - Oj, stara kwitniejesz! - zaśmiała się Kylie ze mnie ,gdy poszłyśmy popływać bez chłopaków.
Uśmiechnęłam się. Nie miałam co zaprzeczać, taka była prawda. Moje życie z Justinem u boku, bez żadnych problemów było dużo lepsze niż te w Nowym Yorku.
- To samo mogę stwierdzić o tobie. - także skomentowałam postawę przyjaciółki.
Uśmiechnęła się.
- A ty lepiej opowiadaj jak było?!- zaśmiała się na pół morza moja przyjaciółka zmieniając temat.
- Ale ,co było? - udałam ,że nie wiem o co chodzi.
- Nie udawaj głupiej, Cat, to chyba jasne ,że chodzi mi o seks! - znowu głośno się zaśmiała, a ja po ciekawskich spojrzeniach paru ludzi, miałam ochotę zapaść się pod ziemię.
- Kylie! - upomniałam przyjaciółkę. - Ciii!
- No, przepraszam. Ale mów już.
- No więc, było normalnie, zrobiliśmy to i tyle.
- Ugh, Cat, jesteś nie możliwa. Może coś więcej? Bolało czy nie?
- Bolało ,ale nie aż tak jak myślałam ,że będzie, po za tym było cudownie, bo zrobiłam to z osobą ,którą kocham. - odpowiedziałam szczerze na jej pytanie.
- Oh, Cat, czasami zachowujesz się jak dziecko... - zaśmiała się kręcąc głową.
- A jak twój pierwszy? - zapytałam.
- No, było podobnie... - odparła, ale chba nie chciała kontynuować tego tematu. Czyżby Chaz był słaby w te klocki? Nie, no żartuje.

Justin's POV

               - Ej, stary. I jak tam wam? - zapytał Chaz ,gdy brałem łyk piwa, które właśnie sobie kupiliśmy.
- No, wiesz, normalnie, dobrze, tzn. inaczej niż z innymi. - odpowiedziałem.
- Inaczej? - zapytał.
- Lepiej, najlepiej. - sprostowałem. - Po raz pierwszy to robiłem z osobą, którą naprawdę kocham.
- W takim razie miło mi to słyszeć... Tzn. inni by się pewnie wkurzyli o to ,że najlepszy kumpel kręci z siostrą (moją , ale nie ja. Cieszę się ,że jesteście razem, bo znam Cie Justin i wiem ,że jesteś dla niej dobrym kandydatem... - uśmiechnąłem się.
- Kandydatem...? - zapytałem się.
- Tzn. Chłopakiem, ale no wiesz jeżeli później ,by to przetrwało ,lub w między czasie coś się wydarzyło to może i kandydatem na męża... - nie mogłem przestać się uśmiechać. Mężem? Mógłbym już nim być nawet teraz, ale Cat była jeszcze nie pełnoletnia, i w sumie bałem się ,co mogłaby odpowiedzieć.
- Dzięki, stary ,że tak mi ufasz. - powiedziałem tylko.
- No problemo. - odparł. A ja zostałem myślami jakby to było ,gdybym poprosił ją o rękę.

Cat's POV

               Poczułam ręce oplatające moją talię od tyłu i niemal odskoczyłam, ale po chwili zdałam sobie sprawę ,że to Justin, więc się uspokoiłam, za to usłyszałam cichy śmiech tuż za swoim uchem. - BUU! HAHHA!
- Jesteś niemożliwy. - odparłam udając na krótko obrażoną.
- Ale twój!- zaśmiał się jeszcze bardziej. - Co...? - zapytał ,chcąc usłyszeć to ode mnie.
- Mój. - odparłam i poczułam na krótko jego usta na swoim policzku.

Po wzięciu krótkiego prysznicu wraz z umyciem włosów założyłam na siebie wcześniej przygotowany strój w którym miałam iść do klubu.
Zrobiłam mocniejszy makijaż niż zwykle ,a włosom pozwoliłam samym wyschnąć. Wyszłam z łazienki. Justin był już gotowy i jak zawsze wyglądał świetnie. - Uuu. kochanie... - skomentował. - Wyglądasz nieziemsko. - pocałował mnie w policzek.
- Uuu, kochanie... Ty też niczego sobie. - skomentowałam tak samo.
Uśmiechnął się.
- Jesteś niemożliwa. - zaśmiał się używając moich dzisiejszych słów.
- Ale twoja. - także użyłam jego wcześniejszych słów.
- Moja.

Przepraszam za moją nieobecność. Tak dużo się zmieniło...

piątek, 16 września 2016

Chapter 35

Justin'sPOV

                 Gdy się obudziłem moja księżniczka jeszcze słodko spała opierając swoją główkę na moim ramieniu. Noc dała mi przekonanie ,że jest moja i chce być tylko ze mną, w końcu mi się oddała...
- Justin...? - usłyszałem jej cichy głos, właśnie się budziła. Ah, jak ja kocham jej słodki głos...
- Dzieńdobry, kochanie. - przywitałem się z nią całując ją w czoło.
- Dobry, skarbie. - odpowiedziała otwierając swoje powieki.
- Jak Ci się spało ? - zapytałem.
- Dobrze, a nawet bardzo dobrze. - uśmiechnąłem się znacząco na jej słowa. - A tobie ? - zapytała.
- Także. - Nie dość ,że nasza noc była wspaniała ,to jeszcze mogę się teraz budzić każdego dnia u boku mojego skarba i nie musimy się martwić niczym.
- O czym myślisz ? - zapytała dziewczyna wpatrując się w moje oczy swoimi dużymi niebieskimi oczyma.
- O życiu, o nas. - podsumowałem, chyba nie muszę być zbyt ckliwy... Cat podniosła jedną brew na wzmiankę o nas.
- I o tym jak cudownie jest budzić się każdego dnia przy tobie. - dodałem.
- Awww, Justin jesteś taki uroczy. - skomentowała od razu.
- Uroczy ? - odparłem, tym razem ja podnosząc jedną brew do góry.
- Seksowny. - poprawiła się dziewczyna przewracając oczami. Uśmiechnąłem się na znak zwycięstwa.
- A tak w ogóle co to jest za przewracanie oczami ? Przecież wiesz ,że tego nie lubię. - skomentowałem.
- Bo jesteś uroczy. - drażniła się ze mną.
- S-E-K-S-O-W-N-Y. - przeliterowałem i dodałem. - W końcu sama tak powiedziałaś przed chwilą.
- Może kłamałam ? - zaśmiała się.
- Uwierz mi nie chcesz mnie okłamywać, skarbie. - uśmiechnąłem się sugerując coś w postaci zemsty.
- A co mi zrobisz Panie U-R-O-C-Z-Y ? - także przeliterowała.
- To. - odparłem i znajdowałem się już nad nią, łaskocząc ją gdzie popadnie, na co piszczała, próbując mi się wyrwać, ale byłem od niej silniejszy, i jej delikatne ręce nie dawały rady z moimi.
- Przestań. - zaśmiała się poprzez piski.
- Odwołaj to ,to może się zastanowię. - skomentowałem.
- Justin jesteś najseksowniejszym mężczyzną na tej planecie ! - wykrzyknęła, a ja uśmiechając się wstałem z niej.

- Ja zawsze wygrywam. - skomentowałem zanim udałem się do kuchni, a dziewczyna zaraz za mną.
- Nie zawsze. - odgryzła się, biorąc do ręki jabłko i jedząc je.
- Oj, kochanie, przyznaj ,że zawsze tak jest. - puściłem jej oczko, robiąc kawę. - Ty zamierzasz zjeść to jabłko ,jako śniadanie ? - zapytałem.
- No. - odpowiedziała.
- Chyba żartujesz. - odparłem. - To mało, a w końcu śniadanie jest najważniejszym posiłkiem w ciągu dnia. - dodałem tłumacząc jej.
- Oj, już dobra niech Ci będzie Panie Dietetyk. - przewróciła oczami śmiejąc się. - Więc ,co zjemy na śniadanie?
- Już ja się tym zajmę, możesz iść wziąć prysznic ,a ja za chwilę do ciebie dołącze. - powiedziałem i uśmiechnąłem się dwuznacznie.
- Powiadają ,że lepsze od kawy. - skomentowała udając się do łazienki.

- Tęskniłaś za mną ? - zapytałem zachodząc ją od tylu w prysznicu i całując po ramieniu wzdłuż szyi. - Myślę ,że moja malinka wymaga drobnej poprawy. - zaśmiałem się, ssąc jej skórę, aż z jej ust wydobył się jęk. - To powiesz mi co jest lepsze niż kawa, albo mam lepszy pomysł, pokażesz ?
Zaśmiała się i odwróciła w moją stronę, rzucając się na moje usta swoimi. Objęła mnie rękoma na około szyi, a moja ręka powędrowała w okolicę jej tyłka, ściskając za pośladek. I gdy nasze ciała już nic nie dzieliło, wszedłem w nią, głęboko. Nasze ciała, mokre od wody, połączone ze sobą.
Poruszałem się w niej najpierw wolno doprowadzając ją tym do szaleństwa, dopiero później przyśpieszając, ona poruszając swoimi biodrami dostosowywała się do mnie.

Cat's POV

                Tym razem nie bolało, nie żeby wczoraj bolało bardzo ,ale na początku czułam trochę bólu, ale potem się rozkoszowałam po prostu naszą bliskością.
Justin wykonał kilka jeszcze ruchów, wolniejszych już i poczułam te niezwykłe błogie uczucie wypełniające mnie od środka. - Justin... - jęknęłam. Justin jeszcze poruszył się we mnie z 2 razy i sam również doszedł, jęcząc w moje usta. Wyszedł ze mnie.
Chwilę nam jeszcze zajęło ustabilizowanie oddechów, i później po prostu się umyliśmy, tzn. siebie nawzajem.
Założyłam na siebie szary crop top i do tego czarne szorty. Moje włosy były mokre, ale pozwoliłam im samym wyschnąć.
Justin także się ubrał...hmmm... w bokserki i szorty. Pozostawiając swoją górną partię ciała nagą.
- Gdybyśmy nie byli na tym poziomie związku powiedziałbym Ci ,abyś zrobiła zdjęcie, ale że jesteśmy razem, to pozwalam Ci się gapić kiedy i ile tylko chcesz. - zaśmiał się z tego ,że go opczajam.
- Idiota. - skomentowałam przewracając oczami,wymijając go i chcąc wyjść z pokoju. W ostatniej chwili pociągnął mnie za rękę w swoją stronę, przez co poleciałam do tyłu.
- Nie złość się, przecież wiesz ,że Cię kocham. - powiedział składając na moich ustach krótki pocałunek.
- Co nie zmienia faktu ,że... - dokończył za mnie. - Jestem cały twój i kocham jak na mnie patrzysz.
- Nie zmienia. - westchnęłam.

Po zjedzeniu śniadania, dosyć obfitego, które zorganizował Justin. - poszliśmy na spacer.
Gdy zatrzymaliśmy się przy innym domku hotelowym. Zapytałam - Justin, co my tu robimy?
- Nie wspominałem ,że mam dla ciebie niespodziankę. - zdziwiłam się.
Zapukał do drzwi, które po chwili otworzył...


środa, 29 czerwca 2016

Chapter 34

+18

Justin's POV

                    Myślałem ,że sprawa dotycząca Melanie i naszego dziecka jest już zamknięta. Mieliśmy to ustalić ze sobą bez pomocy sądu, a ja miałem płacić alimenty, oczywiście wcześniej upewniając się ,że to moje dziecko. 
                     Widząc ,że Cat jeszcze słodko sobie śpi, podniosłem się wiedząc ,że nic nam nie może zepsuć tego dnia i postanowiłem pójść zrobić kawę.
Gdy wstawiałem do ekspresso saszetkę z kawą Cat akurat się obudziła, miała na sobie mój biały t-shirt i wyglądała w nim zarówno słodko jak i seksownie. Bez makijażu była jeszcze ładniejsza.
- Cześć, kochanie. - uśmiechnąłem się na jej widok. Ta, po przeciągnięciu się i otarciu zaspanych oczu także się ze mną przywitała mówiąc - Hej, skarbie. - i całując mnie w policzek. Czułem jej rękę krążącą po plecach ,a ją samą wtulającą się we mnie.
- Zrobić Ci też kawy ? - zapytałem, gdy się ode mnie oddaliła i usiadła na drewnianym stołku przy wespie.
- Poproszę. - odparła ,a w jej kąciki ust wkradł się uśmiech. - To ja może w takim razie zrobię śniadanie. - zaproponowała podnosząc się.
- Nieeeeee! - przeciągnąłem specjalnie, gdyż wiedziałem ,że ją tym zdenerwuję. - Ty już się o nic nie martw, tylko usiądź, ja zajmę się śniadaniem, będzie lepiej dla wszystkich. - zacząłem śmiać się z jej talentu kucharskiego, no a raczej jego braku. Ta złożyła ze sobą ręcę i udała obrażoną. - Jajecznicę to ja akurat umiem zrobić... - zaprotestowała i usiadła z powrotem na swoje miejsce.
Po zrobieniu kawy postawiłem filiżankę jej i sobie, siadając obok niej. Ta nadal udawała obrażoną.Przytuliłem ją od tyłu obejmując ręką w pasie, a głowę kładąc na jej ramieniu. - No kochanie, nie obrażaj się już. - przeciągnąłem całując ją w miejsce kości policzkowej. Gdy nic nie odpowiedziała pocałowałem ją jeszcze raz i jeszcze raz ,aż dotarłem do jej ust, gdzie wtopiłem swoje, przetrzymując ten moment, do czasu ,gdy poczułem ,że się uśmiecha. Po woli oddaliłem swoje usta też się uśmiechając.
- Pomyślałem ,że moglibyśmy dzisiaj wieczorem pójść do clubu. - zaproponowałem.
- Fajny pomysł. - skomentowałam.
- Mam się pojawić w jednym z tutejszych klubów, by zrobić im reklamę. - dodał.
- Rozumiem.
                     Resztę dnia spędziliśmy na: pływaniu, spacerach po tutejszej okolicy, dokuczaniu sobie nawzajem, przytulaniu itd. Teraz czekałem na Cat ,która się jeszcze malowała w łazience. Widziałem już jej sukienkę mała, czarna z dużym dekoltem. Jak dla mnie zbyt dużo odsłaniająca, ze względu na to ,że jakieś inne typy będą się gapić na moją księżniczkę, i wyobrażać sobie to i tamto, no ale nie chciałem się już czepiać, a Cat by pewnie źle zrozumiała moje intencje.
                     Cat skończyła się malować i wreszcie mogliśmy ,,ruszyć na miasto". Spacerkiem dotarliśmy w niecałe 10 minut, zważając na to, że Cat miała na sobie obcasy, dotarliśmy do drzwi ze świecącym napisem ,,Locked Club". Wylegitymowaliśmy się u ochroniarza pokazując mu swoje dowody. Przepuściłem Cat w drzwiach i wszedłem zaraz za nią. I tak znaleźliśmy się w środku kolorowych laserów, świateł, basów a zarazem ciemnicy i odoru alkoholu, fajek i nie wiadomo czego jeszcze.
                       Starając się mówić dosyć głośno poinformowałem Cat ,że idę do DJ poinformować go ,że jestem i ma mnie do dyspozycji. Potem znalazłem się już na górze centrum DJ LOFI (jak się później okazało). Lofi od razu mnie poinstruował ,że zmiksuje początek kawałka ,który zaśpiewam. Wybrał ,,Where are u now".Zmiksował najpierw przejście z kawałka ,który puszczał do mojej piosenki i powiedział przez mikrofon. - Justin Bieber postanowił odwiedzić was dzisiaj i wnieść was w trochę swoje koncertowe klimaty" i przekazał mi mikrofon, z początku nie wiedziałem co powiedzieć ,ale później poszło z lekka ,,Hej, jestem Justin i zamierzam was rozkręcić, sprawmy żeby ta noc była nie zapomniana".

Cat's POV

                Gdy pierwsze takty piosenki rozbrzmiały po klubie, mogłam podziwiać jak Justin czuje się będąc w swoim żywiole w tle muzyki na scenie. Inni tańczyli do jego piosenki, więc ja też zaczęłam ledwie poruszać biodrami. Poczułam obecność kogoś za sobą, wiedziałam ,że to nie Justin ,bo Justin był na scenie, więc bałam się odwrócić ,by się dowiedzieć. W końcu się odważyłam i był to koleś starszy od Justina, z ciemnymi włosami, brodą, ciemną karnacją i masywną budową, aż mnie ciarki po plecach przeszły. Hmmm...Czyżby za dużo sterydów ? Próbowałam się od niego dyskretnie oddalić ,gdyż bałam się jak straszne mogą być tego skutki. Niestety, na próżno bo facet się do mnie przygwoździł. I gdy tylko zrobiłam dwa kroki do przodu pociągnął mnie za rękę w swoją stronę, tak ,że wylądowałam na jego klacie. Chciałam chociaż odwrócić twarz od niego, gdy czułam odór alkoholu nie do zniesienia, ale na próżno. Otworzyłam usta by powiedzieć mu żeby się ode mnie odwalił ,ale ten wykorzystał moment i włożył mi język do buzi. Odepchnęłam go od siebie z całej siły, co było bardzo trudne. Nie chciałam tego, nie chciałam się całować z tym facetem, nie chciałam się całować z żadnym innym facetem prócz Justina, nie chciałam go zdradzić. Nim zauważyłam udało mi się wyswobodzić z uścisku tego faceta a przed sobą zobaczyłam jak Justin uderza go z pięści prosto w nos. - Jeszcze raz tkniesz moją dziewczynę ! - zagroził mu. Szczęście ,że Justin był i znalazł się w odpowiednim momencie. - Chodź kochanie, idziemy z stąd. - powiedział do mnie i podał mi rękę ,którą złapałam. Gościu mógłby powalić nawet byka gdyby chciał ,ale przez alkohol i pewnie z innych względów sobie darował i poszedł, całej sytuacji przyglądało się zaledwie 5 osób znajdujących się w pobliżu reszta zajęła się sobą i była za bardzo upita ,by nawet zwrócić na to uwagę.
               Chwilę później znajdowaliśmy się już na zewnątrz klubu i szliśmy wzdłuż plaży. Justin miał ręce w kieszeni oraz zaciśniętą szczękę, nie odzywał się.
- Przepraszam. - odezwałam się pierwsza. Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Przestań, przecież nic nie zrobiłaś. - odparł.
- Ale jesteś na mnie zły... - westchnęłam.
                Przez resztę drogi się nie odezwał, dopiero ,gdy usiedliśmy na moście przy domku westchnął i rzekł. - Nie jestem zły na ciebie... - spojrzałam się na niego ,ale on patrzył się gdzieś w dal. - Jestem zły na siebie za to ,że Cię nie upilnowałem i pozwoliłem ,aby ten typ Cię dotykał i pocałował.
- Justin to nie twoja wina, przecież... - chciałam ,aby przestał tak mówić. Nie dał mi dokończyć, wtopił się w moje usta. - To powinienem być ja. - powiedział i wrócił do pocałunku. Jego usta zsunęły się na moje. Serce dawało znać z każdym kolejnym pocałunkiem. Odsunął się ode mnie. Potrzebowałam go tak bardzo. Chciałam mieć pewność ,że nic nie jest w stanie nas rozdzielić, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Wstał i podał mi rękę ,abym skorzystała z jego pomocy wykonując tą samą czynność. Postąpiłam tak ,nie rozumiem za bardzo dokąd chce iść.
                   Przeszliśmy przez cały mostek i znaleźliśmy się już w środku. - Zamknij oczy. - nakazał, stojąc za mną. Zamknęłam je. Poczułam jego rękę obejmując moją talię. Zaczął mnie dokądś prowadzić. Przeszliśmy z jakieś 10 kroków i zatrzymaliśmy się. Czułam jego ciepły oddech na swoim ramieniu wzdłuż szyi. Pozostawił na mojej szyi krótki pocałunek i oddech jego piął się ku górze. - Teraz, kochanie możesz już otworzyć oczy. - szepnął w moje ucho.
                     Otworzyłam oczy i moje oczy ogarnęły pobłyski palących się świeczek na komodach. Na łóżku leżały płatki róż. Justin przeszedł obok mnie stając przede mną, w niezbyt dużej odległości, jeżeli to w ogóle można nazwać odległością. Czułam jak jego ciało przylega do mojego. Miałam tak wielką ochotę oddać mu się cała. - To teraz, kochanie możesz mi udowodnić ,że jesteś tylko moja, powiedział wtapiając mi się w usta.
                       Justin rozpiął mi sukienkę, nadal mnie całując i błądząc rękami po moich plecach. Suwak został rozsunięty. Przerwałam na chwilę pocałunek, odsunęłam się trochę i zdjęłam najpierw jedno ramiączko sukienki, a następnie drugie. Sukienka ze mnie niemalże spadła, miałam na sobie już tylko bieliznę. Justin ściągnął z siebie t-shit. Jego mięśnie otarły się o moją nagą skórę. Ciepło naszych ciał nas zespoliło ,gdy tylko przysunął się z powrotem do mnie. Złapał mnie za ręce z obu stron i przeciągnął mnie w ten sposób do siebie, siadając na łóżku. Przeciągnął mnie sobie na kolana. Usiadłam na nim rozkrakiem ,czułam pojawiające się wybrzuszenie w jego spodniach. Wpiłam się w jego usta, obejmując z obu stron rękoma jego szyję. Nasze usta się o siebie ocierały, powodując dreszcz. Tak bardzo go teraz pragnęłam.
                       Przewrócił mnie na plecy. Przesunął ustami po mojej szyi, wzniecając falę ciepła, która przebiegła przez moje ciało. Wbił się w moją szyję, z lekka pociągając za skórę swoimi zębami, następnie znowu ssąc. Rękoma doszukałam się paska jego spodni leeko zwisających. Rzozpięłam pasek, a następnie spodnie, Justin przerwał to co robił po to by ściągnąć z siebie spodnie do końca. Nie wrócił do mojej szyi, tylko zajął się moim stanikiem, rozpiął go sięgając rękoma za moje plecy i zupełnie zerwał go ze mnie, rzucając go gdzieś w kąt pokoju. Uśmiechnął się na widok mich nagich piersi. Przesunął lekko dłonią w ich okolicach i za nie złapał, pieszcząc je. Mój oddech stawał się cięższy. Później jego dłoń powędrowała w stronę moich majtek. Włożył dłoń pod moje majtki. Doprowadzał mnie tym do szaleństwa. Jego dłoń znalazła się pod spodem moich majtek na pośladku za który ścisnął, prawdopodobnie pozostawiając po sobie ślad.
                         Nim zauważyłam pozbył się moich majtek w taki sam sposób co stanika. Włożyłam rękę w miejsce jego wyraźnego już wybrzuszenia. Przesunęłam ręką po jego męskości wzdłuż góry. Dotykając za skrawek jego bokserek, pozbyłam się ich z niego. Byliśmy już w czystej naturze ,bez zbędnych rzeczy na sobie.
                          Zszedł ze mnie na chwilę, by wyjąć z kieszeni swoich spodni paczkę z prezerwatywą. Rozpieczętował ją ,a prezerwatywę założył na swój członek. Wracając na swoje miejsce, tzn, przede mną. Kładąc ręce po obu stronach mojej głowy schylił się i szepnął - A teraz daj mi poczuć ,że jesteś tylko moja. - i z całej siły wszedł we mnie.
                           Zaczął się we mnie poruszać najpierw wolno. Jęknęłam. Później szybciej. Moje paznokcie wbijały się w skórę jego pleców. Nie byłam w stanie nic powiedzieć ,ledwo co łapałam oddech. Złapał za mój podbródek kierując go tak bym utrzymywała z nim kontakt wzrokowy. Justin poruszał się coraz szybciej, wzbudzając we mnie ciepło i siłę podniecenia. Złączyliśmy ze sobą naszę ręce, wiedząc ,że to prawie ten moment. Justin zaczął poruszać się jeszcze szybciej. - Kocham Cię Justin. - Wyszeptałam ,a właściwie jęknęłam. - Też, Cię kocham. - wyszeptał Justin i w tym momencie oboje doszliśmy.
                           Poczułam błogie uczucie wypełniające mnie od środka. Czułam jak moja kobiecość zaciska się na jego penisie. Justin na mnie opadł. Chwilę później wyszedł ze mnie i położył się obok mnie. Złapaliśmy się za ręce. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową. - Kocham Cię, mała. - wyszeptał całując mnie w czoło. Nim zdążyłam odpowiedzieć zmrużył mnie sen.

sobota, 4 czerwca 2016

Chapter 33

Cat's POV

                 - Cat, Cat... - usłyszałam we śnie. Głos mi kogoś przypominał, jednak myślałam ,że to sen dopóki dobieglej nie usłyszałam swojego imienia wypowiadanego przez drugą osobę. Otworzyłam ledwo co powieki starając się wyostrzyć swój wzrok, by dowiedzieć się kim jest ta nikczemna osoba nękająca moje sny o jednorożcach i tęczy ( oczywiście żartuję ). Zaskoczona widokiem osoby przetarłam oczy myśląc ,że nadal się nie obudziłam. Był to Justin, nie myliłam się. Siedział na skraju łóżka. Podniosłam się do pozycji siedzącej.
- C-co ty tu robisz ? - nie tak, że nie chciałam żeby tu był Justin, po prostu byłam zdziwiona jego obecnością tutaj o tak wczesnej porze.
- Twoja ciocia mnie wpuściła. - odpowiedział wzruszając ramionami. W sumie mogłam się domyślić.
- Po za tym kochanie za 3 godziny mamy samolot. - dodał uśmiechnął się zalotnie.
- No tak. - przypomniałam sobie, mentalnie przybijając sobie facepalma na czole. Podniosłam się na równe nogi i pobiegłam szybko pod prysznic. Usłyszałam za sobą chichot Justina.
Po szybkim prysznicu pozostawiłam swoje włosy na naturalne wysuszenie się ich i ubrałam na siebie ten outfit. Potem wróciłam się z pokoju do łazienki ,by zrobić lekki makijaż. Wyrobiłam się w sumie w 25 minut. Justin siedział w tym samym miejscu co wcześniej przeglądając telefon. Uśmiechnął się zauważając moją obecność i schował telefon do kieszeni.
- Spakowana ? - zapytał a uśmiech nie schodził mu z twarzy. Skinęłam głową. Do swojej torebki spakowałam m.in. rzeczy niezbędne mi do życia ,czyli telefon z ładowarką.
- Teraz już w zupełności tak. - przytaknęłam patrząc na walizkę.
- Dalej mi nie powiesz ,gdzie mnie zabierasz, co ? - zapytałam, mając nadzieję ,że jednak zmieni zdanie. Jednak to Justin...
- Dalej. - przytaknął, wzruszając ramionami. - To ma być niespodzianka. - dodał puszczając mi oczko i wziął moją walizkę, którą ja zamierzałam wziąć. Zeszliśmy na dół, nie było tam ani Chaza ani cioci Judith, która gdyby była zapewne by się kszątała w kuchni.
- Zjedz śniadanie. - nakazał mi Justin.
- A ty ? - zapytałam nie chcąc się już kłócić o to .że mi rozkazuje. Sięgnęłam z górnej szafki miskę.
- Jadłem. - powiedział i udał się na zewnątrz zanieść moje rzeczy do samochodu. Do miski nasypałam sobie płatków, które zalałam mlekiem. Martwiło mnie coś. Justina zachowanie odkąd przyjechał zmieniło się diametralnie. Na początku był szczęśliwy i miły, a teraz cierpki.
Wrócił.
- Wszystko okej ? - zapytałam. Był widocznie myślami gdzie indziej.
Spojrzał się na mnie zdezorientowany i po chwili jednak uśmiechnął. - Tak. - powiedział wzruszając ramionami i usiadł obok mnie. Aktualnie kończyłam jeść płatki.
- Nie mogę już więcej. - westchnęłam .gdy w misce znajdowała się jedna trzecia. Justin pokręcił głową, śkiejąc się pod nosem i sięgnął moją miskę, dokańczając po chwili jej zawartość.
- Myślałam ,że nie byłeś głodny. - skomentowałam.
- Też tak myślałem. - dopowiedział podnosząc siś z krzesła i wkładając miskę do zlewu.
- To co jedziemy ?

Justin's POV

                    - To co jedziemy ? - zasugerowałem. Cat przytaknęła i tak opuściliśmy jej dom.
Wyjechałem samochodem na ulicę kierując się w stronę lotniska. Cat miała rację, gdyż gryzło mnie wiele rzeczy. Poczynając od sms'u od Melanie odnośnie alimentów. Problem leżał nie w płaceniu ich. Bo z tym nie było problemu. Tylko w tym ,że nigdy nie wyobrażałem sobie ,że będę musiał płacić alimenty własnemu dziecku, mógł rzadko je widywać, że to nie do mnie będzie przychodzić z problemami i prawdopodobnie nigdy nie dowie się ,że to ja jestem jego ojcem.
Cat zauważyła ,że nad czymś myślę, ale pewnie uznając ,że i tak nic ode mnie nie wyciągnie zajęła się sobą. A gdy Cat zajmuje się sobą w samochodzie oznacza to radio. Nacisnęła guzik przewijający na inną stację, niż ta której słuchałem jadąc do niej. Gdy w końcu zrozumiała ,że z lepszymi piosenkami nie znajdzie, wróciła się na tamtą, a z głośników wyleciał środek piosenki ().

Cat's POV

                Byliśmy już po odprawie i siedzieliśmy już w samolocie Justina. Zdecydowanie nie przypomina on go samolotu, którym poruszają się ludzie tacy jak ja.
Za dwadzieścia minut samolot miał startować.
- Nadal mi nie powiesz dokąd jedziemy ? - zapytałam w celu rozluźnienia sytuacji. Justin jak na zawołanie wyrwał się ze swoich myśli z pełnym uśmiechem spoglądając na mnie. - Nie licz na to. - i się roześmiał. Mając nadzieję ,że nie zauważy wystawiłam mu język. Ale temu to nie umknęło, rzecz jasna. - Co to za wystawianie mi języka, kochana ? - zaśmiał się. Uśmiechnęłam się za tamto ostatnie.
- Ja nic takiego nie zrobiłam. - los niestety chciał ,że nie jestem zbyt dobrą aktorką.
- Kłamczuch. - podsumował, na co wydęłam swoją dolną wargę, a ten ścisnął za moje poliki całując mnie raz, bardzo czule w usta, i je puścił.

Justin's POV

                     Cat spokojnie spała z głową opartą na moim ramieniu, gdy ja przeglądałem swojego instagrama, mając nadzieję, że to sprawi ,że przestanę o Melanie i jeszcze nienarodzonym moim dziecku myśleć. Nie chce nawet wiedzieć, co by było gdyby Cat poznała prawdę. Dlatego musiałem sam z tym żyć, nie mogąc się wyżalić nawet najbliższym osobom. Moja mama nawet nie wiedziała, bo znając życie to nie pochwaliłaby mojego postępowania. Zastanawiałem się czy nie porozmawiać o tym z moim tatą, lecz bałbym się ,czy przez przypadek nie wyszłoby to na wierzch (jeżeli oczywiście wiecie co mam na myśli).

Cat's POV

                 Justin szturchnął mnie ramieniem ,kiedy wylądowaliśmy. Przetarłam moje zaspane oczy i wyjrzałam przez okno, bo przecież ciekawość górą. Widać było ,że jest to ciepłe miejsce, gdyż pierwsze ,co rzuciło mi się w oczy to morze no i lotnisko. Jednak nadal nie miałam pojęcia gdzie jesteśmy.
- I jak podoba się ? - zagadnął mnie Justin zauważając ,że podziwiam widoki.
- Oczywiście ,że tak. Tu jest pięknie. Tylko...hmm...gdzie my jesteśmy ?
- Na wyspie Bora Bora, kochanie. - odpowiedział. - Z dala od natrętnych paparazzich. - wytłumaczył.
Rozumiałam teraz wybór Justina ,co do wakacji. Przynajmniej będzie mógł odpocząć od fleszy.
- To ,co idziemy ? - Justin skierował do mnie pytanie retoryczne podnosząc się na równe nogi, co ja też zrobiłam.

Justin's POV

                    Po pół godzinie drogi z lotniska dostaliśmy się do hotelu, jeżeli ,to wogóle można nazwać typowym hotelem. Hotel wyglądał tak ,że zamiast pokoju zamieszkiwało się w małym domku, do którego po otrzymaniu kluczy zaraz weszliśmy. Domek był przytulnie urządzony, a Cat nie kryła zachwytu. Po obejrzeniu go po prostu się we mnie wtuliła, dziękując mi ,że ją tu zabrałem i ciesząc się ,że spędzimy tu razem trochę czasu. Spojrzałem na zegarek, była 15sta, więc zarządziłem ,że idziemy coś zjeść.

Cat's POV

                Gdy wróciliśmy z lunchu, poszliśmy szybko się przebrać w kostiumy i poszliśmy nad wodę. Nie obyło się oczywiście ,bez komentarzy Justina ,że lubi mnie w kostiumie i że powinnam częściej się tak nosić, hah ciekawe gdzie i kiedy, chociaż w sumie. chyba się domyślam ,że nie miał na myśli dnia.
Woda była dość ciepła, co niestety nie służyło ,gdyż słońce grzało mocno, ale przynajmniej dało się popływać.

*********************************************************************************
Zaniedbałam ostatnio trochę bloga. Przepraszam was najmocniej. Naprawdę myślałam ,że będę miała czas po egzaminach ,niestety się rozczarowałam, gdyż przyszło poprawianie ocen... i w sumie nadal jest. Cóż, mam nadzieję ,że po 10 znajdę trochę czasu na podgonienie z rozdziałami. Tym razem nic nie obiecuje, bo nadal mam do zrobienia projekt z historii,
Na początku miałam trochę problem z wybraniem miejsca ich wyjazdu, ale w końcu zdecydowałam się na wyspę Bora Bora, z tego też względu ,że Justin tam często bywał, po za tym to ładne miejsce. O ile się nie mylę, to w następnym rozdziale może być SPECJAL, albo w kolejnym ,zależy jak wyjdzie.
No cóż dziękuje wam ,że mnie nie opuściliście i dalej czytacie. To wy mnie motywujecie do dalszego pisania. <3

niedziela, 24 kwietnia 2016

Chapter 32

Cat's POV

                Sfrustrowana opadłam na łóżko. Przeglądałam już od pół godziny swoje rzeczy, nie wiedząc co mam włożyć na zakończenie. To za krótkie, to za długie, tamto za ciasne. A o 14stej miałam zakończenie. Dodatkowo przypominając sobie o wyjeździe z Justinem skapnęłam się ,że nie mam kostiumu (nadal nie wiedziałam gdzie mnie zabiera, ale coś mi mówiło ,że jest tam ciepło). Do tego nadal nie wiedziałam ,czy ciocia wyrazi zgodę na mój wyjazd z Justinem. Ale jak na kobietę w średnim wieku, jest naprawdę równą babką, więc może jednak. Po za tym lubi Justina i może moi rodzice się nie dowiedzą, gdyż tu na miejscu to ona a za mnie odpowiada. Liczę na to. Jeszcze tego by brakowało: starzy ,którzy mają mnie gdzieś ,a jak przychodzi co do czego i chodzi o to ,że mam chłopaka ,to nagle jestem ukochaną córeczką tatusia. Śmieszne.
Wysłałam wiadomość do Kylie.
Do:Kylie
Pomyślałam ,że mogłybyśmy się po zakończeniu udać do galerii. Co ty na to ?

Od:Kylie
Świetnie się składa, bo potrzebuję kostiumu. Ale więcej ci opowiem potem !

Odłożyłam telefon zdając sobie sprawę ,że jest już godz. 13:20. Muszę się poprawić ,by wyglądać jak człowiek. Poszłam do łazienki w celu poprawienia swojej urody przez lekki makijaż. Wróciłam się do pokoju decydując się w końcu na taki outfit. Następnie do swojej torebki zapakowałam swój telefon i ruszyłam do wyjścia spotykając się w nim z Chazem, który jednak nie zamierzał zostać, lecz zapomniał kluczy.

                 Ja i Kylie spotkałyśmy się dopiero przed szkołą z naszymi znajomymi. Nawet Drake założył koszulę. Po przywitaniu się zaczęłyśmy gadać z Sam, nie wspominałam o niej, bo są to tylko stosunki z widzenia. Sam ,która wydawała się być jedną z tych pustych lasek ( jak ją oceniłyśmy na początku ) okazała się być całkiem spoko. Opowiedziała nam o tym ,że jej rodzice kupili domek w Malibu i że jeszcze w połowie wakacji się tam przeprowadza. Szkoda ,że dopiero teraz miałyśmy okazję z nią pogadać, w sumie równa z niej laska. Gdy zostało już tylko pięć minut do zakończenia, wszyscy zaczęli się zbierać na sali gimnastycznej, włącznie z nami.
                  Konkurs świadectw rozpoczął się równo o 14stej. W sumie nadal się zastanawiałam ,co ja jeszcze tu robię. W końcu na świadectwo z paskiem liczyć nie miałam co. Moja średnia mi na to nie pozwalała. Pomyślałam sobie ,że już po wakacjach będę w ostatniej klasie i uśmiechnęłam się sama do siebie.
                  Po jakże porywczym konkursie świadectw każda klasa ruszyła do swojej by odebrać swoje mniej porywcze świadectwa.
         
                 - To gdzie najpierw idziemy? - zapytała Kylie ,gdy byłyśmy już w galerii.
- Myślę, że najlepiej będzie jak zaczniemy od kostiumów. - podsumowałam potrzebę tej jednej rzeczy każdej z nas obie.
- Racja. - zgodziła się ze mną i nie pytając się o nic obie poszłyśmy do H&M.
                 W nasze ręce ( jak to my ) wpadły nie tylko kostiumy ,ale i wiele innych rzeczy. Pięć z 6 kostiumów jakie wybrałam okazało się nie być ,,tymi". Więc liczyłam na to ,że ostatni jaki miałam przymierzać okaże się odpowiedni. Chyba miałam farta ,bo ostatni był zdecydowanie najlepszy. Kylie ze względu na swoją piękną oliwkową karnację zdecydowała się na ten ,który również świetnie podkreślał jej kształty. Jestem pewna ,że Chaz będzie zadowolony z jej wyboru, bo jak zgaduję to również jego dotyczyło. Oprócz kostiumu zdecydowałam się też na okulary przeciwsłoneczne. Po kupieniu tych ważniejszych rzeczy jak to logika dziewczyn udałyśmy się do Burger Kinga na obiad.
                Po odebraniu swoich tac z jedzeniem usiadłyśmy przy wolnym stoliku ,gdzieś na końcu sali.
- Więc mów. - zagadnęłam Kylie ( jak widać w złym momencie ,bo ta już zdążyła sobie napakować do buzi garść frytek ). Rozpakowałam swojego cheeseburgera czekając na historię szatynki.
- A więc wczoraj, jak to zwykle, ze względu na mojego brata poszliśmy po imprezie do Chaza. Większości nie będę Ci opowiadać, bo sama wiesz. Powiedział mi wczoraj ,że chce ze mną wyjechać. Jedziemy na Florydę na 2 tygodnie. - powiedziała końcówkę z wyraźną ekscytacją w głosie.
- To super. - ucieszyłam się razem z nią
- A jak ty? - zapytała ,gdy kończyłam jeść swojego cheeseburgera.
- Było podobnie, różnica w tym ,że ja nie mam pojęcie ,gdzie chce mnie zabrać. - powiedziałam zgodnie z prawdą, nadal nie dawało mi to spokoju.
- A no tak, Chaz coś wspominał. - powiedziała jakby sama do siebie.
- Wspominał, o czym ? - zapytałam ja ,,jak zwykle ta mało wiedząca".
- Nieważne, ale nie masz się czego obawiać ,a kostium Ci się przyda. - powiedziała puszczając mi oczko. Przynajmniej tyle.
              Po obiedzie poszłyśmy do reszty sklepów. W czasie zakupów zdecydowałam się również na to ,a Kylie postawiła na szukienkę.
              Gdy wróciłam do domu spakowałam swoją walizkę na jutro, a Justin wpadł na chwilę dać zgodę mojej cioci. Ciocia podpisała ją bez oporów. Wyszliśmy na zewnątrz na taras.
- Musi Cię naprawdę lubić - zażartowałam. Jednak Justin był widocznie myślami gdzie indziej.
- Co jest ?- zapytałam ,czym jego uwagę zwróciłam ku sobie.
- Nic, po prostu jestem zmęczony i tyle. - uśmiechnął się do mnie słabo.
                Później nasza rozmowa długo nie trwała. Pożegnaliśmy się i Justin pojechał do siebie.


**************************************************
Nareszcie roździał udało mi się napisać. Jestem już po egzaminach więc wracam do gry :-D i tak jak dawniej. Do zobaczenia w poniedziałek.:-)

niedziela, 20 marca 2016

Chapter 31

Cat's POV

                 -Justin, nie jestem jeszcze na to gotowa. - powiedziałam powodując ,że zaprzestał wykonania czynności. Podniósł się ze mnie i usiadł na skraju łóżka tyłem do mnie. Był zły...? Także się podniosłam zakładając na siebie z powrotem stanik ,który znajdował się jeszcze chwilę wcześniej na podłodze. Nie wiedząc do końca jak wybrnąć z takiej sytuacji, przytuliłam go z zaskoczenia od tylu. -  Przepraszam. - powiedziałam, na co się dziwnie spiął pod moimi rękami otulającymi jego gołą klatę. - Przestań. - zaciął się. - To nie twoja wina. Ja to rozumiem i poczekam aż będziesz tego chciała. - dodał odwracając się w moją stronę tak ,że nasze spojrzenia się ze sobą spotkały.
- Nie o to chodzi... Bo w sensie ja chce ,ale... - przerwał mi.
- ...Boisz się. - podsumował. Nic nie odpowiedziałam, a moje oczy popatrzyły w dół. Jednego jestem pewna - moje policzki już są całe czerwone. Oh, co za szczęście ,że w takich chwilach mam na sobie makijaż.
- Cat. - zdjął z siebie moje ręce i usiadł z boku, podniósł mój podbródek ku górze, mają nadzieję , że moje oczy skontaktują się z jego. - Spójrz na mnie. - podniosłam swoje oczy wreszcie na niego. Jego miodowe tęczówki wywiercały w moich niebieskich niemalże dziury. - Jestem tu i będę. Zaczekam. - pokiwałam tylko głową zakładając kosmyk swoich włosów za ucho. Justin ostrożnie przybliżył swoje usta do moich. Gdy dzieliły już je tylko milimetry wtopił sie w nie nagle. Pocałunek przerodził się w coś więcej ,gdy nasze języki toczyły ze sobą walkę.

Justin's POV

                    Sygnał dochodzący z mojego telefonu, informujący mnie o przychodzącej widomości sprawił ,że zachłysnąłem się przecierając swoje zaspane oczy. Sprawdziłem ,czy Cat przytulona z boku mojej klaty się nie obudziła. Ta nie poruszona moim nagłym ruchem ani sygnałem wywołanym przez telefon dalej spała. Swoją drogą wyglądała słodko.
Sięgnąłem telefon ze stolika, odblokowując ekran, od razu otworzyłem nową wiadomość:

Scooter:
Umówiłem nas z Melanie dzisiaj o 13, spróbuj się nie spóźnić :-D

Jęknąłem w duchu z niezadowolenia. Spotkanie się z nią ,było ostatnią rzeczą ,którą chciałbym zrobić. Nie miałem wyjścia. Muszę załatwić tą sprawę jeszcze przed wyjazdem w przeciwnym razie, będę nękany myślami typu Co jeśli Cat się dowie? Co będzie z moim dzieckiem?
Szybko nie zastanawiając się wystukałem odpowiedź zwrotną:

Ja:
Postaram się :-D

Była dopiero 9:30, więc skoro miałem jeszcze dużo czasu, a Cat jeszcze spała to wszedłem na instagrama w celu przejrzenia nowych zdjęć.
Cat się zaczęła przebudzać, lecz mocniej wtuliła się w moją klatę, na której czułem ciepło jej równego oddechu. Ręką ,którą ją obejmowałem pogłaskałem ją lekko po plecach. - Cześć, księżniczko. - wychrypiałem.

Cat's POV

               - Cześć, księżniczko. - usłyszałam głos Justina i mimowolnie otworzyłam powieki. Było mi tak dobrze w jego ramionach, no ale cóż pora wstać. - Cześć, Justin. - przywitałam się z nim, podnosząc się do pozycji siedzącej. Moje włosy musiały teraz przypominać tsunami. Justin odłożył swój telefon na szafkę, którego zresztą wcześniej w jego rękach nie zauważyłam. Cmoknęłam go tak szybko ,że prawie niezauważalnie na powitanie w usta. Jednak niezbyt niezauważalnie, bo ten przewrócił się na bok ku mojej stronie. Pochylił się nade mną napierając na mnie swoim ciałem i wtopił się w moje usta gwałtownie nie dając szans zaprzestania temu. Moję ręce obejmowały jego szyję ,a jego męskość napierała na mnie z coraz większą siłą. Justin nie zaprzestawał całowania się, pozostawiając tylko krótkie przerwy na odetchnięcie. Jego dłonie błądziły po moim ciele. Moje ręce przesunęły się wzdłóż jego karku aż do włosów ,gdzie pociągnęły za ich końcówki. Justin jęknął w moje usta. Odsunął swoje od moich na chwilę - I co ja mam z tobą zrobić ? - zapytał. Wiedząc ,że go tym zachęcę przegryzłam wargę bardzo powoli ,a on swoje usta tylko oblizał wracając po chwili do całowania mnie. Moje usta, które aktualnie były zające przez jego wygięły się w uśmiechu wygranej. Poruszyłam lekko biodrami, dla lepszej pozycji eiedząc ,że doprowadzę go tym do szaleństwa. Cóż, nie trudno stwierdzić ,że robiłam to z premedytacją. Zauważyłam, gdy łapaliśmy oddech ,że usta Justina wykrzywiły się w znaczącym uśmiechu. Wrócił do całowania się, tym razem bez języczka. Wykonywał na moich ustach niedbałe, mokre całusy, po chwili już nie tylko na ustach ,ale także na brodzie, szyi...coraz niżej. Zatrzymał się w okolicy mojego obojcz
Myka zasycając tam skórę i zaczepiając przy tym lekko swoimi zębami. Wiedziałam co to oznacza. Jedną ręką spoczywałam na jego szyi ,a drugą błądziłam po jego ciele. Jęknęłam na naszą bliskość i z powodu nowej pamiątki na moim ciele. Nasze nogi były ze sobą złączone, a ręce Justina oplatały moją tallię. Nagle ,gdy zaprzestał całowania mnie w okolicy szyi i obojczyków w celu przeniesienia się z powrotem na moje usta popchnęłam go na bok tak ,że teraz to ja znajdowałam się na górze, siedząc rozkrakiem na jego męskości. Justin zdezorientowany się na mnie popatrzył, a ja nie zwracając na to uwagi wtopiłam swoje usta w jego. Teraz moja kolej. Jego jedna ręka obejmowała moją talię natomiast druga...tyłek, ściskając go. Tak się bawimy? Moje usta wykonywały niedbałe pocałunki na jego ustach, szyi klacie... aż doszły do skrawka jego bokserek. Kątem oka widziałam ,że Justin już oddał się rozkoszy, a czułam ,że jego wybrzuszenie osiąga już poziom zenitu. Pozbyłam się jego bokserek ,na co się prawdopodobnie spostrzegł. Moim oczom ukazała się jego męskość. Oblizałam swoje wargi, wkładając go po woli do swoich ust ,gdzie powoli błądziłam po nim swoim językiem po nim i go zasycałam. Wiedziałam ,że Justin jest tym oszołomiony, gdyż musiał się tego nie spodziewać. Wsuwałam go i wysuwałam powodując grymas na jego twarzy. Wróciłam do poprzedniego zajęcia i zaczęłam go zssać. Wiedziałam ,że jest blisko ,a gdy już był na skraju pozwoliłam mu się spuścić, a ciecz przemieściła się przez mój przełyk. Wyciągnęłam go ze swoich ust. Po minie Justina łatwo można było stwierdzić ,że czuł się błogo. Zadowolona z siebie uśmiechnęłam się po kryjemu.
- Kochanie... To było... - przerwałam mu. - Nie rozmawiajmy o tym. - stwierdziłam zawstydzona wstając z łóżka i kierując się do łazienki w celu odświerzenia się i wzięci prysznicu, zgaduję ,że makijaż z wczoraj nadal pokrywał moją cerę tylko już nie w tych samych miejscach w których się znajdował wcześniej.
            - Nie da rady wcześniej? - usłyszałam jak Justin rozmawia z kimś przez telefon ,gdy zeszłam na dół. Stał odwrócony do mnie tyłem w stronę okna znajdującego się w salonie połączonym z kuchnią, więc pewnie mnie nie zauważył. Miał na sobie:szarą bluzę z fajnym czarno-białym printem na rękawach, beżowe zwisające luźno spodnie, czerwone trampki i czarny fullcap. Jedną ręką pociągał za końcówki swoich włosów jakby z frustracji. Nie odzywał się teraz, słuchał osoby z którą rozmawiał. Nagle odwrócił się w moją stronę i się widocznie spiął. - Dobra, ja kończę. Widzimy się o 13. - zareagował gwałtownie i nie czekając na reakcje osoby znandującej się po drugiej stronie telefonu zakończył połączenie. - Jenny* zrobiła nam jajecznicę z bekonem. - poinformował mnie Justin, z zestresowanego wykrzywiając usta w uśmiechu.
- Co wcześniej? - zapytałam. Nie chciałam wyjść na jakąś natrętną dziewczynę, co każde podejrzene zachowanie jej chłopaka sugeruje jej zdradę. Jednak ździwiła mnie reakcja Justina w chwili ,gdy zeszłam ,bo zwykle bywał wyluzowany i prawie nigdy się nie spinał, więc wolałam się upewnić
- Miała być to niespodzianka... - mówił powoli jednak nadal zdenerwowany. - ...ale mi nie wyszło jej dochowanie. - podniósł swój wzrok na mnie. - Wyjeżdżamy, wyjeżdżamy, razem tylko we dwoje na (...)...hmmm...jutro...? - udał ,że się zastanawia.
- Co?! O mój Boże... Justin... Tak się cieszę! - powiedziałam szczęśliwa i natychmiastowe rzuciłam się w jego ramiona całując go w usta. Justin zachichotał na moją reakcję.
                - Justin, ja już naprawdę więcej w siebie nie zmieszczę. - powiedziałam odsiwając od siebie tależ na którym została...1/3 ...? posiłku ,który jadłam, na co ten westchnął. - No dobrze.
- Odwiozę cię teraz do domu, bo jadę na spotkanie ze Scooterem, po za tym pewnie chcesz się spakować czy coś. - odparł gdy wkładał naczynia do zmywarki. Próbował udawać spokojnego, jednak ja nadal czułam ,że jest z nim coś nie tak.
- Jasne. - przytaknęłam. Mogłam dalej ciągnąc temat jego zdenerwowania, ale wolałam mu tego zaoszczędzić. Ufałam mu. I to był błąd. W końcu sam powiedział ,że powie mi w ,,swoim czasie".
- To weź kluczyki od auta ,a ja zamknę dom. - uprzedził. I zgodnie z jego prośbą pognałam do auta po wzięciu kluczyków z kuchennego blatu.

Justin's POV

                    Kiedy Cat poszła do samochodu odetchnąłem z ulgą. Nie zrozumcie mnie źle. Źle się czułem nie mówiąc jej prawdy o swoim życiu, bo w końcu Melanie i jeszcze nie narodzone moje dziecko ,było już jego częścią. To tak jakbym nie powiedział jej gdzie mieszkam. Przekręciłem kluczyk w drzwiach już ostatni raz i poszedłem do samochodu siadając od strony kierowcy. Cat siedziała wpatrzona w okno, była widocznie czymś zmartwiona.
- Co się dzieje? - zapytałem, gdy wyjechałem już na ulicę.
- Nic. - odparła nawet się na mnie nie patrząc.
- Powiedz mi. - naciskałem. Wiedziałem ,że zapewne tylko się narażam ,ale nie mogłem tak po prostu siedzieć i prowadzić. Wyrzuty sumienia zżerały mnie od środka.
- Po prostu chodzi o to...że czuję ,że nie mówisz mi wszystkiego i to czegoś ważnego. - odparła odwracając bardzo powoli głowę w moją stronę ,gdy staliśmy na czerwonym.
- Daj spokój, Cat. - wzruszyłem ramionami, lecz naprawdę czułem ucisk w żołądku. - Wiesz o mnie więcej niź kto inny. - dodałem. Odagrnąłem jej kosmyk włosów za ucho i pocałowałem długo i czuło w policzek.

                    Gdy pożegnałem się już z Cat ,a ta weszła do domu wyjechałem na ulicę zapalając papierosa. Zaciągnąłem się mocno ,a dym wypełnił moje płuca. Czy byłbym wstanie być z Melanie dla dobra dziecka? Czy byłbym nadal dobrym ojcem nie widując się z nim? Nie byłbym już wogóle ojcem ,a Melanie ułożyłaby sobie życie z kim innym ,a do tego kogoś nasze dziecko mówiłoby ,,tato". Zapewne tak by właśnie było. A zapytana Melanie ,gdy już media ,by się dowiedziały ,co by odpowiedziała? Prawdę? Nie mogłaby
, przecież to by mi zniszczyło życie.  Jedno jest pewne od tego jak się potoczy dalej moje (nietylko) życie  zależało to spotkanie. Przy okazji miałem nadzieję ,że media mnie i Melanie dzisiaj nie upamiętnią w prasie.
                   - Siema Scooter. - powiedziałem na wejściu przybijając z nim piątkę.
- Cześć Justin. - dała znać mi o swojej pbecności Melanie ze swoim nieszczerym uśmiechem.
- Cześć, Melanie. - powiedziałem na odwal.
- Usiądź Justin nakazał mi Scooter i tak zrobiłem zostawiają pomiędzy mną ,a Melanie bezpieczną odległość.
- Pewnie nie jest dla was tajemnicą dlaczego się tu dzisiaj w tym gronie spotykamy. - powiedział.
- Pewnie chodzi o to coś do czego mam być przez 9 miesięcy przywiązana. - skwitowała Melanie.
- To coś to dziecko, Melanie. - poprawiłem ją.
- Cokolwiek. - westchnęła i dodała. - To o co chodzi?
Kiedy miał już Scoot odpowiedzieć zrobiłem to za niego. - Chdzi o to Melanie ,że nie możemy być razem. Zrozum to ja mam dziewczynę i karierę ,dzięki czemu zarabiam ,a to ile zarabiam będzie zależeć od przyszłości naszego dziecka. - wytłumaczyłem, wiem ,że nie powinienem teraz na nią krzyczeć ani przyspażać dodatkowego stresu, ale ta łaska miała w sobie coś takiego ,co doprowadzało mnie do szału. Na moją reakcję już nic nie powiedziała, siedziała cicho bawiąc się swoimi długimi, ciemnymi włosami.
- Uspokój się Justin. - nakazał mi Scoot. - Nie chcę żebyście się tu teraz kłócili, trzeba coś ustalić...

Jenny* - tak nazwałam gosposię Justina.




*****************************************
Tak bardzo was przepraszam za 3 tygodniową nieobecność.
W moim życiu ostatnio zaszło dużo zmian: tych dobrych i tych złych.
Oprócz tego za miesiąc mam mieć egzaminy, które niestety ,ale w pewnej
części zadecydują o mojej przyszłości. Chciałabym się do tego czasu skupić na nauce,
co nie oznacza wcale ,że roździałów nie będzie, tylko będą się pojawiać rzadziej.
Po egzaminach wróce do rutyny pisania i będą się pojawiać co tydzień ,jak wcześniej.
Dziękuje wam ,że mimo to nie zrezygnowaliście z czytania ,co mogę się domyślić
po wciąż rosnącej liczbie wyświetleń i pisaniu do mnie na tt

wtorek, 1 marca 2016

Chapter 30

Cat's POV

                - Wyglądasz obłędnie. Chaz będzie z pewnością zachwycony. - powiedziałam pełna zachwytu odnośnie tego jak wygląda Kylie. Po szkole byłyśmy na zakupach kupić sukienki na wieczór, a makijaż sama jej robiłam. Zawsze interesowały mnie techniki makijażu i fajnie ,że wreszcie mogłam na kimś innym niż tylko sobie je wypróbować.
- Tak myślisz? - zapytała z obawy szatynka.
- Tak. Ale jeżeli chodzi o Chaza ,to nie masz ,co się obawiać. Znam go jak własną kieszeń i doskonale wiem ,co mu się najbardziej podoba. A po za tym on cały czas gada jaka to jesteś idealna. -  powiedziałam zgodnie z prawdą. - Zresztą sama zobacz. - dodałam.
Szatynka powoli odwróciła się w stronę lustra otwierając szeroko buzię. - Cat, to jest... Jezu, jesteś genialna. - wykrzyknęła w zachwycie przytulając się do mnie. - On naprawdę tak mówi? - zapytała po chwili.
- Jesteś jego oczkiem w głowie i mówi tak cały czas. - odpowiedziałam i powróciłam do wykonywania kresek na własnych powiekach. Ta natomiast zajęła ubieraniem się, czym i ja chwilę później.
             Już chwilę później brunetka miała na sobie to ,a ja to.
- Wyglądasz niesamowicie. - pochwaliła mój dobór stroju ,na który popatrzyłam wątpliwie.
             Kiedy zeszłyśmy na dół, chłopaki już na nas czekali. Justin wyglądał cudownie, zresztą jak zawsze. Chaz od razu pomknął do swej ukochanej, a Justin podszedł do mnie. - Jezu, Cat będziesz się musiała dzisiaj nieźle pilnować bym Cię nie przeleciał. - zaśmiał się. - Wyglądasz zajebiście seksownie. - dodał szepcząc mi do ucha. Poczułam ciepło na policzkach. Założę się ,że moje policzki mimo makijażu były już czerwone.
- Ty też. - odparłam przegryzając wargę.
- To, jak idziemy? Impreza nie będzie czekać! - ponaglił nas Chaz ,stojący z kluczykami w dłoni ,obok niego stała uśmiechnięta od ucha do ucha Kylie ,a jej spojrzenie wyrażało radość.
- Ja prowadzę! - zaznaczył.
- Nie ma sprawy, stary. - odparł Justin. Ja i Justin usiedliśmy z tyłu ,Kylie na miejscu pasażera, a Chaz zamykał dom i chwilę później usiadł za kółkiem.
Justin przybliżył się do mnie całując mnie po szyi. - Kochanie, dzisiejsza noc będzie nasza. - wyszeptał i dalej mnie całował. Ja nie zdobyłabym się w tej chwili na żadne logiczne zdanie.
            Chaz zaparkował niemalże przed drzwiami klubu do którego się wybieraliśmy. Multum paprazi już czekało na pojawienie się Justina i starało się zapewne już wcześniej o wejście do klubu ,by porobić mu jak najwięcej zdjęć, bądź o dobre miejsce przy samochodzie. Paparazi okrążyli dosłownie samochód ,a ochroniarze Justina próbowali ich odciągnąć ,choćby od drzwi samochodu ,byśmy mogli wyjść. Niestety, mimo tego ,że drzwi udało nam się otworzyć ,to wejść do klubu bez migających nam fleszy przed oczami się nie obyło.
             Po jakichś 5 minutach przepychanki przez paparazzich znaleźliśmy się w klubie. Justin widocznie odetchnął z ulgą ,zresztą nie tylko on. To jest taka rzecz ,której mu współczuje. - To co zamawiamy? - zapytał Chaz. - Ja, piwo. - odezwał się Justin. - Czyli my piwo. A dziewczyny? - zwrócił się do nas. - Ja mojito. - poinformowała Chaza Kylie. - To samo. - dodałam ,gdy Chaz czekał jeszcze tylko na moją decyzję. - A czy aby nie soczki? - dogryzał nam ,biorąc pod uwagę ,że nie mamy ukończonych 18 lat. Kylie spojrzała na niego groźnie i to wystarczyło. Chaz poszedł złożyć zamówienie ,a my zajęliśmy wolne miejsca przy ścianie. Jutro zakończenie roku szkolnego. Wrzucam na luz. Chaz przyszedł z naszym zamówieniem na tacy. Justin wziął swoje piwo od razu upijając z niego chyba z połowę zawartości. Ja i Kylie natomiast stuknęłyśmy się kieliszkami z naszymi mojito wołając. - Za wolność! -  Nareszcie...
              Gdy w klubie rozbrzmiała piosenka ,,Don't be so shy" (Filatov & Karas Remix) Justin mimo moich licznych odmówień zapędził mnie do tańca. Już w środku piosenki oboje ruszaliśmy się w rytm muzyki. Tańcząc ,tak jak to robili inni. Po piosence przekonałam Justina ,że jak będzie jakiś fajny kawałek to wrócimy na parkiet. Bo na razie nic interesującego nie leciało.
- Zamówiłem kolejną kolejkę. - poinformował nas Chaz ,gdy wróciliśmy do naszego miejsca na kanapach przy stoliku. Miałam usiąść koło Kylie ,ale Justin mnie przeciągnął na swoje kolana, uniemożliwiając mi to.
Upiłam łyk mojego kolejnego mojito i czułam jak alkohol zmienia mój punkt myślenia. Mój umysł pochłania niezwykły spokój. Tym razem sama zaciągnęłam Justina do tańca. Poruszaliśmy się w rytm piosenki. Justin świetnie tańczy, za to u mnie musiało to wyglądać jakoś dziwnie. Nie przejmowałam się tym ,tylko po zakończonej piosence poszliśmy do barku. - Woah, kochanie nie pij
tyle. - zaśmiał się Justin ,a po chwili sam napił się swojego whiskey.
- Od jutra mam wakacje. - przypomniałam mu zaznaczając ,,wakacje".
- Ale jeszcze jutro masz zakończenie. - odgryzł się, przewróciłam oczami.
- Ale dopiero o 11:00, do tego czasu wytrzeźwieję.
- Nie jesteś pełnoletnia.
- Ale dosyć odpowiedzialna jak na swój wiek. - Razem z Justinem zawsze tak sobie dogryzaliśmy, denerwując siebie nawzajem.
- Czy to nie jest Drake? - mimo basów głośnej muzyki w clubie i tak wszystko doskonale usłyszałam. Powoli odwróciłam swoją głowę w kierunku na który wskazywał Justin.
- O cholera. - wymsknęło mi się. Doskonale wiedziałam ,że Justin i Drake to nie zbyt dobre połączenie. Po za tym ,co on tu robił zważając na to ,że w Toronto było wiele klubów, a on akurat musiał udać się do tego samego. Przez chwilę pomyślałam ,że Kylie mogła mieć z tym coś wspólnego, ale ten pomysł zniknął ,gdy zobaczyłam ją równie zdziwioną. Nasze spojrzenia porozumiewawczo się ze sobą skrzyżowały. A ja starałam się odciągnąć myśli Justina od Drake'a. Niestety na próżno, gdyż ten niezauważalnie pomknął w ich kierunku. Drake właśnie witał się z Kylie ,a ta go przedstawiała Chazowi. Boże...będą kłopoty.
         Obserwowałam sytuację od strony barku, gdy ku mojemu zdziwieniu Justin się z nim normalnie przywitał i gadał. Wyszczerzyłam oczy, co zauważył Justin ,gdy odwrócił głowę w moim kierunku gestykulując ręką bym do nich podeszła. Ostrożnie zrobiłam krok w ich stronę. Nie spodziewałam się takiej reakcji w stosunku do Drake'a ze strony Justina. Byłam mile zaskoczona.
          Podeszłam do nich witając się z Drakiem na zasadzie ,,Cześć". Dla Drake'a niespodziewane spotkanie było równie niezręczne. Justin objął mnie w pasie.
- Chcesz coś do picia? - zwrócił się do Drake'a.
- Nie dzięki. Właściwie to jestem umówiony ze znajomymi w innej części klubu, więc będę już szedł. - wzruszył ramionami.
- Jasne, to do następnego. - odparł Justin.
- To do jutra! - dodała Kylie ,która na pierwszy rzut oka ,była już nieźle wstawiona i teraz razem z Chazem się do siebie przytulali.
- To na razie stary. - powiedział Chaz zwracając na siebie naszą uwagę.
- Cześć, do następnego. Cześć, Cat. - i oczywiście musiał dodać moje imię. Czułam jak mięśnie Justina się napinają, ale sam w sobie jest spokojny.
- Cześć, Drake. - powiedziałam najnormalniej jak potrafiłam.
Gdy zniknął nam z oczu. Odwróciłam się do Justina oplatając swoimi rękoma jego szyję i całując go w usta, co odwzajemnił.
- Powiesz mi o co chodzi? - zapytałam ,gdy się rozluźnił mając na myśli sytuację ,która miała miejsce przed chwilą.
- Co masz na myśli? - zapytał udając ,że nie wie o co chodzi.
- Hmm... Zastanówmy się: Ty i Drake normalnie rozmawiający ze sobą. Coś mi tu nie pasuje. - powiedziałam jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- Przesadzasz. Jesteś zbyt podejrzliwa, Cat. - wzruszył ramionami i przytulił się do mnie.
- Cat, wiem ,że ty i Drake tylko się przyjaźnicie i ufam tobie. Coś w tym złego? - już miałam zaprzeczyć ,gdy dodał. - Przeprosiłem go za to jak ostatnio zareagowałem i tyle. - moje usta utworzyły się w coś co mogło przypominać literę o. Pomyśleć ,że Justin robił to wszystko dla mnie. Zrobiło mi się ciepło na sercu. Może i ja powinnam przeprosić Melanie?
- Dziękuję. - powiedziałam przytulając się do jego torsu, a on pogłaskał moje włosy.
- Choć, zabieramy się z stąd. Kylie i Chaz chyba poszli za daleko. - powiedział. Kiwnęłam głową przyznając mu rację.

Justin's POV

        - Dobra, stary my będziemy się zbierać. Tylko nie prowadź po pijanemu i weź taksówkę. - napomniałem Chaza. Ktoś z moich pracowników weźmie samochód, natomiast ja i Cat też pojedziemy dzisiaj taksówką.
- Jasne. - powiedział Chaz i razem z Kylie poszli na parkiet tańczyć. Natomiast ja i Cat ruszyliśmy do wyjścia. Wziąłem ją za rękę próbując odciągnąć od nas szalony tłum ( paparazi).
          Chwilę później oboje byliśmy już w taksówce. Podałem taksówkarzowi swój adres ,a on wyjechał na drogę. Przytuliłem do siebie Cat całując ją czule w czoło. Popatrzyła się na mnie i wtuliła się we mnie mocniej.
           Zamknąłem drzwi i poszliśmy z Cat do sypialni. Cat stała nie wiedząc co ze sobą zrobić. Zdjąłem z siebie koszulkę, ukazując swoją klatę, na którą Cat się patrzyła.
- Moje oczy są tu. - zaśmiałem się wskazując na swoje oczy, przez co zwróciłem na siebie jej uwagę. Przewróciła oczami. Popchnąłem ją na łóżko. Siadając na niej okrakiem zacząłem całować jej szyję. Ssałem, zaczepiając zębami ,przez co na jej skórze pojawiła się widoczna malinka. Przejechałem językiem po swojej dolnej wardze i wtopiłem swoje usta w jej. W naszą grę dochodziły języki. Z cudem pozbyłem się jej sukienki, teraz miała na sobie tylko stringi i stanik, którego zresztą się pozbyłem. Zacząłem pieścić jej piersi i czułem jak oddała się rozkoszy.

Cat"s POV

           Gdy Justin zaczął pieścić moje piersi, po prostu mu się oddałam, nie mogąc wydukać słowa ,czy choćby sprawić by powróciła między nas mała tak zwana ,,przestrzeń osobista". Postanowiłam także wziąć udział w naszej grze. Rozpięłam jego spodnie i próbowałam je z niego zdjąć w czym mi pomógł. W taki właśnie sposób Justin znalazł się w samych bokserkach, zaczęłam pieścić jego męskość jedną ręką, która z każdą chwilą stawała się coraz twardsza. Kiedy Justin miał mi już zdejmować stringi, moja podświadomość się obudziła. Nie byłam na to gotowa. Może i to brzmi dość banalnie ,bo mimo iż jesteśmy już tyle czasu ze sobą nie uprawialiśmy jeszcze seksu, a przecież wiem doskonale ,że Justin już jest po i gdyby chciał mógłby bez problemu z jakąś laską to robić i do tego modelką, ale ja po prostu nie byłam na to przygotowana. Wiedziałam ,że chcę tego z nim, ale nie teraz. - Justin, nie jestem na to jeszcze gotowa.





********************************************************************************
Cieszę się ,że podoba wam się mój blog. Dzisiaj Justina urodzinki <3 hfhfbhguhbfhdushfytewqu

niedziela, 21 lutego 2016

Chapter 29

Justin's POV

                   Gdy wszedłem do studia przywitało mnie baczne spojrzenie Scootera. - Siema, Scooter. - przywitałem się z nim tak jak to zawsze robiłem, nie podziałało, gdyż ten wyraźnie nad czymś myślał. Czyżby szykowały się jakieś kłopoty?
- O co chodzi? - zapytałem w końcu, cały zdezorientowany sytuacją.
- ,,Justin Bieber widziany z Melanie Benson", ,,Justin Bieber kłóci się ze swoją dziewczyną we wszystko wmieszani znajomi pary", ,,Justin Bieber ma kochankę?", ,,Justin Bieber bije znajomego swojej dziewczyny"... - wyczytywał kolejną plotki o mnie, z których jakieś 50% to prawda. Paparazzi jak zawsze muszą we wszystko nos wtykać i o tego typu rzeczach, w których wychodzę na największego dupka, z setki razy pisać ,ale jakoś o dobrych rzeczach typu wydanie płyty to może z raz napiszą? Moje rozmyślenia przerwał głos Scootera. - Mam czytać dalej?
- Nie... - urwałem. - Nie trzeba... - mimo wszystko i tego ,że większość była wielkim nieporozumieniem, było mi strasznie głupio. Przynajmniej przez to ,że moja ,,kochanka" była w ciąży. Gdzie ja miałem głowę?
- Też tak myślę. - skomentował. - I jak zamierzasz mi to wyjaśnić?
- Nie wiem. Nie mam na to wyjaśnienia. - wzruszyłem ramionami.
- Owszem masz, Justin. - przewrócił oczami.
- O ile dobrze pamiętam ,to w najbliższym czasie, nie masz żadnej sesji, a już na pewno nie z Melanie.
- To już nie można spotkać się z koleżanką. - udałem.
- Bądźmy szczerzy, Justin ,ty jej nawet nie lubisz...
- Może się coś zmieniło.
- Błagam Cię, Justin ludzie się tak szybko nie zmieniają. - powiedział i miał rację. - To zamierzasz mi powiedzieć prawdę.
- Dobrze. - powiedziałem.
- Czekam. - skomentował.
- Bo Melanie jest w ciąży. - powiedziałem przyciszonym tonem ,ale Scooter i tak to dobrze usłyszał.
- Justin, nie mów mi tylko ,że to twoje dziecko. - wstał zastanawiając się nad czymś.
- Niestety. - powiedziałem prawie ,że niesłyszalnie, no ale nie dla wszystkich.
- I jak zamierzasz ,to rozwiązać? - zapytał.
- Proponowałem jej usunięcie. Nie będę z nią i z wielu względów nie mogę, po za tym nie uważam ,by nadawała się na matkę. - wytłumaczyłem. - Zaproponowała mi ostatnim razem ,,związek" ,ale ja kocham Cat.
- Trzeba coś z tym zrobić Justin. A przede wszystkim nikt nie może się o tym dowiedzieć, to może Cię zniszczyć. - powiedział.
- Wiem. - odparłem, ciągnąc za końcówki swoich włosów.
- Trzeba ją do tego przekonać. - powiedział w końcu ,bo długim na myśleniu.
- Co masz na myśli...?

Cat's POV

                - O której macie samolot? - skierowała ciocia pytanie do moich rodziców ,gdy jedliśmy obiad.
- O 19-stej. Więc na lotnisku musimy być gdzieś tam o piątej. - powiedział tata. A ja tylko słuchałam ich rozmowy zajadając się bezmięsnym spaghetti cioci. Szczerze, nie będę tęsknić.
- Więc musimy wyjechać za jakąś godzinę. - powiedziała ciocia.
- Cat zbliżają ci się wakacje. Pomyśleliśmy ,że mogłabyś do nas do Angli przylecieć. - zaproponowała mama.
- Pomyśle o tym. - powiedziałam nie zbyt zadowolona z propozycji. Było mi tu dobrze ,a w Angli nikogo nie znałam ,więc wizja mnie samej w Londynie, a rodziców w pracy, niezbyt mi się podobała.
- Mój kolega z pracy ,ma córkę w twoim wieku, myślę ,że mogłybyście się dogadać ,gdybyś postanowiła jednak nas odwiedzić. - kontynuował ,na co przytaknęłam.
                  - Zapomniałam z góry ładowarki. Weźmiesz? - słyszałam odgłosy z przedpokoju. Rodzice się pakowali ,ja grałam na telefonie w ,,Piano Tiles 2" ,natomiast Chaz grał w need for speeda na xboxie.
- Zamierzasz do nich w wakacje pojechać? - zapytał.
- Na razie nie mam tego w planach, może pojadę pod koniec wakacji na jakiś tydzień nie więcej. - wzruszyłam ramionami.
- Spoko. - skomentował i wrócił do gry.
Ja natomiast dostałam widomość.
Justin:
Co dzisiaj robisz, skarbie? :-* Może byśmy się spotkali.

Szybko odpisałam.
Ja:
Chyba się nie uda, zaraz będziemy wychodzić zawieść rodziców na lotnisko i wrócimy zapewne wieczorem.

Otrzymałam odpowiedź zwrotną.

Justin:
ok, w takim razie wpadnę do ciebie wieczorem.

Zaśmiałam się do telefonu.
- Cat, idziesz? - zawołała ciocia.
                     - Będziemy tęsknić. - powiedziała mama przytulając mnie. - Tylko nie narób kłopotów cioci i przemyśl wyjazd. - dodał tata i również mnie przytulił. Po pożegnaniu się ze mną, pożegnali się z moją ciocią.
- Dzięki, Jud. - powiedziała moja mama do cioci.
                     Siedziałam u siebie w pokoju od jakiejś godziny pstrykając zapalniczką, skoro już tylko to mi zostało... i zastanawiając się ,czy Justin mówił serio o tym ,że zamierza do mnie wpaść o tej porze, choć szczerze nawet nie wiedziałam kiedy. Mój pokój wypełniła muzyczka ,,Faded" Alan Walker ,co znaczyło ,że ktoś do mnie dzwonił. Zdziwiłam się ,kiedy okazało się ,że nie był to Justin ,tylko Kylie. Odebrałam i nawet nie zdążyłam powiedzieć ,,cześć" ,gdyż Kylie mi nie dała:
- Hej. Jutro godzina 21:00 idziemy do Extreme Club ,będzie z nami Chaz ,więc weź też Justina. Zgadzasz się? Okej, to cześć.
Cała Kylie, czyli nie mam wyboru i idę ,przynajmniej mogę zabrać Justina ze sobą i będzie też Chaz więc nie będzie tak źle. Ale mam nadzieję ,że Drake'a nie będzie, bo nie za fajnie ,było pomiędzy nim i Justinem.
Gdy tak rozmyślałam o jutrzejszej imprezie i zastanawiałam się co na siebie włożę, drzwi od mojego pokoju się otworzyły ukazując w nich uśmiechniętego Justina. - Tęskniłaś? - niemal natychmiastowo zeskoczyłam z łóżka ,by się z nim przywitać. Owinęłam ręce wokół jego szyi ,a on swoje delikatnie wokół mojej talli i pocałowałam go czule w usta ,dając mu znać ,że właśnie tak było.
                       Byliśmy w trakcie oglądania kolejnego odcinka ,,American Horror Story" na moim laptopie ,gdy sobie o czymś przypomniałam.
- Masz jutro wieczorem czas? - zapytałam.
- Mam ,a co? - pytając się poruszył śmiesznie brwiami na co zachichotałam.
- W takim razie idziemy na imprezę, Kylie do mnie dzwoniła. - powiedziałam.
- Mmm... - przytaknął Justin.
- To znaczyło ,że się zgadzasz? - zapytałam.
- No, tak. W końcu ,ktoś Cię musi przypilnować. - powiedział mając na myśli ,to jak się skończyła ostatnia impreza, na której byłam.
Wróciliśmy do oglądania filmu.
                       O jakiejś trzeciej w nocy zdałam sobie sprawę ,że Justina nie ma w łóżku. Podniosłam się i zauważając otwarte okno prowadzące na taras, udałam się w tamtą stronę ,tam go zastając. Stał tyłem do mnie w samych bokserkach i podpierał się rękoma.
- Czemu nie śpisz? - przytuliłam go od tyłu, on zauważając to złapał moje ręce odwracając się w moją stronę.
- Nie mogłem spać. - wzruszył ramionami. - Ale ty powinnaś, masz jutro szkołę. - dodał ,na co się skrzywiłam uświadamiając sobie to. On natomiast jedną ręką pogładził mój policzek, jego dotyk mnie uszczęśliwiał.
- Już nie mogę się doczekać ,kiedy razem spędzimy te wakacje...


**********************************************************************
Rozdział napisany mimo ,że jestem zawalona nauką :-(. Dziękuję za wasze komentarze pod ostatnim postem, cieszy mnie to ,że czytacie mój blog. :-*