piątek, 28 sierpnia 2015

Chapter 14

Cat's POV.

         Potem oboje udaliśmy się w swoje strony. Moją były tortury w postaci przesłuchania u cioci. Żyć nie umierać.
         Gdy tylko weszłam do kuchni ciocia zdążyła mnie już porządnie zilustrować wzrokiem, a potem już było tylko gorzej.
- W takim razie słucham, jak mi się z tego wytłumaczysz młoda damo? - Jednak jak zawsze kiedy próbowała choć przez chwilę być poważna to zawsze kończyło się na tym, że obie wybuchałyśmy śmiechem. Tym razem miało to miejsce, gdy tylko Chaz przeszedł przez próg drzwi, tylko jeszcze głośniej. Chaz stanął oniemiały myśląc,  że on jest powodem naszego nie pochamowanego napadu śmiechu. - O co chodzi? - zapytał przyglądając się nam obu bardzo uważnie. Oczami zilustrował od góry do dołu każdą z nas i dopiero po tym ciocia postanowiła mu wyjaśnić nasze zachowanie, niestety bez wcześniejszej konsultacji tego ze mną i oczywiście na moją nie korzyść.
              - To Cat Ci się nie pochwaliła? - Chaz spojrzał na mnie przelotnie i parsknął śmiechem. - Co ty sis w ciąży jesteś? - wyszczerzyłam oczy na niego, a on po chwili dodał. - Jej, nie wiedziałem, że narzucicie sobie takie tem... - i nim zdążył dokończyć już przede mną uciekał - lepiej to odszczekaj. - rozkazałam choć mój głos nie brzmiał na tyle surowo na ile bym chciała. - Oj, no co ty sis tylko żartowałem. Nie wiedziałem, że jest z ciebie aż taka sztywniara... - Śmiał się w niebo głosy a ja niemal kipiałam złością goniąc wokół stołu jadalnego. - Uspokójcie się dzieci - ciocia powiedziała stanowczym głosem jednak na nic to się zdało.
- Chaz, przeproś Cat. I macie natychmiast przestać się gonić po całym mieszkaniu, bo inaczej oboje będziecie musieli zmywać naczynia przez najbliższy miesiąc. - poskutkowało i jak na zawołanie oboje stanęliśmy jak wyryci, Chaz po jednej stronie stołu, ja po drugiej. - Oj, no sory sis, wiesz że lubię sobie czasem pożartować. - przyjęłam jego przeprosiny, mając oczywiście świadomość, że nie oznaczało to końca jego żartów z mojej osoby. - Ja tam idę na górę. - poinformował nas i podniósł do góry ręce w formie poddania się.
- Zadzwonię do Justina i powiem mu, żeby Cię jakoś rozluźnił. - Puścił mi oczko i niemal wbiegł na schody, żebym go przypadkiem "nie zabiła".
         Gdy już poszedł na górę pokręciłam głową i cicho się zaśmiałam. - Ciociu, jak mogłaś mi to zrobić? Co Ci zrobiłam?

Justin'sPOV

      Podjechałem pod dom Melanie. Wiedziałem ,że będę musiał podjdąć decyzję ,która zmieni moje życie lub pozostawi po sobie ślad. Weź się w garść. Walczyłem ze sobą, jedna połowa mnie chciała pozbyć się problemu i żyć spokojnie z nic nie świadomą Cat ,a druga jednak mi na to nie pozwalała, podpowiadając - To twoje dziecko Justin, nie możesz tak po prostu się go pozbyć ze swojego życia. Ono nie jest niczemu winne. - przetarłem swoje oczy ,które się zaszkliły na myśl tego co by było gdyby. Mógłbym też o wszystkim powiedzieć Cat, ale ta by mnie znienawidziła ,a już dość wcześniej spieprzyłem w naszym zwiazku.
          Wyszedłem z samochodu ,po podjęciu ostatecznej decyzji. Teraz albo nigdy.
- Mam pieniądze, Melanie. I mam nadzieję ,że znikniesz wraz z nimi z mojego życia. - powiedziałem szorstkim głosem. Może i nie postąpiłem zbyt dojrzale ,ale nie robiłem tego tylko ze względu na siebie ,ale i dla mojego nienarodzonego - i tak miało zostać - dziecka. Melanie nie byłaby dobrą matką ,przynajmniej nie w tej chwili i przy takim sposobie życia. Puszcza się z kim popadnie i ostatnie czego bym chciał ,to to żeby robiła to na oczach mojego dziecka. Nie chciałem dla niego takiego życia ,więc czym prędzej póki było niczego nie świadome ,chciałem ,aby Melanie usunęła ciążę.
- Nawet nie zdzążysz się za mną obejrzeć. - mówiła ze spokojem ,kiedy ja jej do ręki dawałem kopertę z pieniędzmi.
- Uwierz mi Melanie, nie będę.


Cat's POV

           Obudziłam się z pełnym uśmiechem na twarzy wraz z budzikiem. Przecierając zaspane oczy byłam pewna ,że może być już tylko lepiej. Wreszczie pomiędzy mną ,a moim chłopakiem układało się coraz lepiej ,a ja byłam coraz bardziej pewna tego ,że już nic nie stanie nam na przeszkodzie.
         Radosnym krokiem - boże czy ja właśnie to tak opisałam? - ruszyłam w stronę szkolnego budynku. Już nic nie było mi straszne ,ani pani Richardson ,ani Drake.
         Wchodząc od razu napotkałam się na parę współczujących niektórych dziwnych spojrzeń skierowanych w moją stronę. A już zaraz potem przede mną pojawiła się Kylie z mieszaną miną.
- Kylie, możesz mi powiedzieć czemu wszyscy się tak na mnie dziwnie patrzą? - szłyśmy korytarzem napotykając się na kolejne spojrzenia skierowane do mnie.
- To ty o niczym nie wiesz? - przystanęła zdumiona.
- O co chodzi? - oczekwiałam od niej wyjasnienia. - Tylko mi nie mów ,że znowu Drake coś zrobił...
- Nie, nie tu nie chodzi wcale o Drake'a. - odparła.
- Więc o co? - oczekiwałam usłyszenia prawdy. Ta pociągnęła mnie za sobą do toalety. Wyjęła z kieszeni swój telefon. Po wyszukaniu czegoś do ręki dała mi swój telefon. Moim oczom ukazał się artykuł pt. "Justin Bieber widziany w domu modelki Melanie Harits. Co na to jego dziewczyna?" Przeczytałam nagłówek nie wierząc własnym oczom. Po przewinięciu w doł ekranu zobaczyłam także parę zdjęć potwierdzających news'a. - Tak mi przykro, Cat. - odezwała się Kylie z troską w oczach. Jedyne co mogłam w tej chwili powiedzieć to - Nie, nie to niemożliwe. On nie mógł mi tego znowu zrobić. - Wydawało mi się, że tracę nad swoim życiem kontrolę i ,że zaraz stracę grunt pod nogami. To wszystko spadło  na mnie jak tona cegieł. - Obiecał. - z moich oczu popłynęły łzy, Kylie widząc to od razu mnie do siebie przytuliła.
       Dzisiejszego dnia lekcje ciągnęły mi się w nieskończoność. Miałam ochotę wrócić do domu, najeść się lodów i obejrzeć kolejny odcinek Faking It. Tymczasem było mi pisane, słuchanie wywodów pani Pierce.
         Gdy ostatnia lekcja się skończyła nie trzeba było długo czekać, by nasza klasa opuściła salę. Wszyscy niemalże wybiegli po usłyszeniu dzwonka.
    Po wyjściu ze szkoły zostałam przywitana przez deszcz. Westchnęłam na dobór pogody do mojego stanu. Założyłam na siebie kaptur i ruszyłam przed siebie. Samochód  zatrzymał się obok mnie uchylił okno zza którego zobaczyłam uśmiechniętego Drake'a. - Czego chcesz? - Syknęłam. Na prawdę dzisiejszego dnia do szczęścia tylko mi jego jeszcze brakowało.
- Podwieźć Cię. - odparł. Przewróciłam oczami. - Nie potrzebuje twojej cholernej podwózki.
- Jezu, Cat nie miałem nic złego na myśli. Więc jeżeli masz zamiar się kłócić to lepiej wsiądź, bo zachorujesz. - I tak jak na zawołanie zaczęło padać jeszcze bardziej. Zrezygnowana wsiadłam do samochodu.
       Drake wyjechał ze szkolnego parkingu i zwrócił się do mnie. - Cat, masz prawo mnie nienawidzić. Ale czy nie moglibyśmy zacząć od nowa jako przyjaciele? - prychnęłam i odparłam. - Co najwyżej znajomi i nie licz na nic więcej. A i robię to tylko ze względu na projekt.
- Rozumiem. - westchnął zrezygnowany. Chyba nie tego się spodziewał.
- Poza tym o ile mi wiadomo to ty masz dziewczynę ,a ja chłopaka ,więc jak coś to nie próbuj ze mną żadnych gierek. - dodałam.
- Żadnych gierek - przytaknął. Zauważyłam w lusterku ,że na mnie patrzy. - A tak wogóle to jak Ci się układa z Justinem?
- Dobrze. - skwitowałam, próbując nie dać po sobie poznać mojego kłamstwa.
- Czy aby na pewno? Bo ostatnio jesteś taka jakaś smętniała, nie pewna?
- Wydaje Ci się. - skomentowałam i po chwili dodałam. - Nie rozmawiajmy już o tym, dobrze?
- To porozmawiajmy o projekcie. Kiedy masz czas? - na całe szczęście zmienił temat.
- Nie wiem, może jutro po szkole? - zaproponowałam. Chciałam mieć to jak najszybciej z głowy.
- W sumie czemu nie. Może u mnie?
- Okej. - odpowiedziałam. Z jednej strony bałam się zostawać sam na sam z Drakem w jego domu ,ale z drugiej gorszą opcją była możliwość ,że Justin postanowi mnie lub Chaza odwiedzić.
- Jesteśmy na miejscu. - odparł parkując przy domu cioci.
- Dzięki, Drake. - podziękowałam mu i wyszłam z jego samochodu kierując się do domu.
            Gdy tylko otworzyłam drzwi usłyszałam odgłosy need for speed i od razu wiedziałam ,kto jest u Chaza...
   

czwartek, 13 sierpnia 2015

Chapter 13

Justin's POV

         - Też Cię kocham. - słowa wypowiedziane z ust Cat sprawiły ,że się szeroko uśmiechnąłem ,nie tylko ,bo dawały również nadzieję na ,,lepsze jutro" ,na to ,że przyszłość mimo wszystko stoi przed nami otworem.
- Przepraszam. - wymruczałem po chwili. - Nie wiem co we mnie wstąpiło. - westchnąłem. Nie powinienem był tak na nią naskakiwać ,Cat to dobra dziewczyna i wiem ,że nigdy by mnie nie zdradziła. Najbardziej bolało mnie to ,że z powodu swojego nie farta ,wyżyłem się na osobie ,którą kocham. Dziewczyna ,którą kochałem popatrzyła się na mnie ,a ja kontynuowałem - Po prostu myśl ,że mógłbym Cię stracić... - przerwała mi. - Nie stracisz. - uśmiechnąłem się na to ,była taka urocza i niczego nie świadoma. W tym momencie zdałem sobie z sprawę z tego ,że nie mogę jej powiedzieć prawdy ,że muszę to ukrywać jak najdłużej się da by jej nie stracić. - Nigdzie się nie wybieram, Justin. - dodała z promiennym uśmiechem. A mnie w tym momencie poczucie winy zabijało od środka.
Pocałowałem ją w usta przekazując jej całą miłość. Jest dla mnie wszystkim. Odwróciłem się w stronę kierownicy odpalając samochód.
- To gdzie jedziemy? - zapytała gdy wyjechałem na ulicę.
- Nie pytaj i tak nie powiem. - odwróciłem się na chwilę w jej stronę poruszając śmiesznie brwiami.
- A to dlaczego?
- Bo to niespodzianka.
- Przecież wiesz ,że nie lubie niespodzianek. - westchnęła odwracając się w stronę okna i otwierając je chwilę potem.
- Moje tak. - stwierdziłem ,a ona nie potrafiła mi zaprzeczyć.
             - A więc Six Flags Over Georgia*... - uśmiechnęła się na samo wspomnienie naszej dawnej randki w tym miejscu ,gdy ja usiłowałem znaleźć miejsce na parkingu. - Na to wygląda. - przyznałem. - Wiesz trzeba powtórzyć naszą randkę. - nawiązałem do randki z półtora roku temu. - A więc to randka. - jej cichy, kobiecy śmiech niemal grał melodię dla moich uszu. - Dobra, chodźmy już. - zaproponowałem gdy udało mi się wreszcie znakeźć miejsce. Mój samochód idealnie się wpasował pomiędzy białym mercedesem ,a czarnym chevroletem.

 Cat's POV

    - To co najpierw jedzenie czy przejażdżka? - na pytanie Justina odpowiedział mój żołądek za mnie. - Przejażdżka. - westchnęłam podziwiając stojący przed sobą rollercoaster.
- She's soo confident, confident. - zanucił mi kawałek swojej piosenki. Zaśmiałam się cicho i pokręciłam głową na jego dobór piosenki do sytuacji w jakiej się znajdowaliśmy.
          Gdy już wsiedliśmy do kolejki i nas zapięto, wiedziałam ,że nie ma już odwrotu.
- Jak chcesz możesz zawsze potrzymać się mojej ręki.
- Myślę ,że nie będzie takiej potrze...  - i nim zdążyłam dokończyć-by kolejka ruszyła pozostawiając za sobą mój krzyk. Justin wygrał ,bo gdy złączył swoją z moją wcale swojej nie zabrałam.

          - Nie wieżę ,a ty nadal to pamiętasz. - zaśmiałam się na nasze wspólne wspomnienie związane z tym miejscem. Siedzieliśmy teraz oboje w naszej ulubionej knajpce jedząc pizzę i przypominając sobie najlepsze chwile spędzone razem.
- Grzechem by było zapomnieć, skarbie.


        - To był fajny dzień - podsumował ,gdy wsiedliśmy do samochodu. - To prawda. - zgodziłam się z nim. - I chciałbym by już było tak wiecznie. - nawet nie wiesz jak ja bym chciała, na serio nie wiesz.
          Z powodu narastającej melanchonilnej ciszy postanowiłam włączyć radio i poszukać jakiejś sensowniejszej stacji. - Nareście coś lepszego. - odetchnęłam po 25 stacji ,a moje uszy wypełnił precyzyjny głos Carly Rea Jepsen w piosence ,,I really like you".
- Ma talent dziewczyna. - podsumowałam ,a Justin mi trochę opowiedział jak mu się z nią pracowało.

Justin'sPOV
         
           - To... - długie westchnięcie wyszło z ust Cat ,gdy stanąłem samochodem tuż przed jej domem. - ...może wejdziesz na chwilę...? - zaproponowała. - Bo widzisz, moja ciocia jeszcze nie wróciła ,a Chaz się pewnie z kimś kręci po mieście...
- Czemu nie. - odparłem.
Wysiedliśmy oboje z samochodu i udaliśmy się do domu cioci.
Cat otworzyła drzwi, weszliśmy do środka.
          -To, co kochanie oglądamy jakiś film. - zaproponowała wyciągając z szafki część filmów i przeglądając je.
-A więc wspominałaś coś o tym ,że jesteśmy sami. - zaszedłem ją od tyłu ,kładąc swoje ręce po obu stronach jej bioder i obracając w swoją stronę. Jej brązowe tęczówki patrzyły na mnie uważnie. Ja wykorzystując ten moment zabrałem z jej rąk płyty i odłożyłem na stolik obok nas. I  ,,wróciłem" rękoma do mojej dziewczyny. Jedną rękę miałem złączoną z jej ,a drugą podniosłem jej podbródek ,by wróciła do mnie wzrokiem. Swoje usta wtopiłem w jej ,a ona palcami wolnej ręki błądziła po mojej brodzie. Przerwała pocałunek i uwolniła się z mojego uścisku ,próbując dać mi do zrozumienia że nie miała tego na myśli - Justin nie sądze by... - jednak nic to nie dało - Cii. - przerwałem szepcząc w jej usta a potem znowu wtopiłem swoje usta w jej tym razem dodając jeszcze chwilę później język. Już po chwili nasze języki toczyły zawziętą walkę ,czułem jak ręką gładzi mnie po klacie w górę i dół i znowu. Przestaliśmy się całować ,a ja zjechałem ustami w kierunku jej szyi i tam zacząłem ją ssać do momentu ,aż to miejsce się zaczerwieniło. Ona natomiast włożyła swoją rękę pod moją koszulkę i błądziła po moich placach. - Chodźmy na górę. - zaproponowałem. Skinęła i udaliśmy się dokończyć naszą ,,zabawę" do jej pokoju.

Cat's POV

         Razem z Justinem  udaliśmy się do mojego pokoju. Sama się ździwiłam ,gdy się zgodziłam z propozycją Justina. Nie wińcie mnie działałam pod wpływem chwili. Justin poprowadził mnie w stronę łóżka na które chwilę później zostałam rzucona. Justin zaczął mnie całować od ust po dekolt ,gdzie się zatrzymał i zdjął mi koszulkę pozostawiając mnie jedynie w staniku. Ustami zjeżdżał coraz niżej zaczynając od ust a kończąc na mostku. Ja w tym czasie ręką błądziła w jego włosach. Zaczął odpinać mój stanik. Początkowo byłam całkowicie temu przeciwna, ale później po prostu się poddałam i oddałam chwili. Już chwilę później byłam od ramion do bioder całkowicie goła. Więc tak dla rewanżu ja mu zdjęłam jego T-shirt. Czułam jego usta na moich bardziej niż kiedykolwiek, ta siła z jaką na siebie napieraliśmy, te zapotrzebowanie na bycie blisko siebie łączyło się w wybuchową mieszankę tęsknych spojrzeń, namiętnych pocałunków i znacznie więcej wprost nie do opisania. Chwila była jak wyrwana z filmu a my ze studia filmowego.
Justin zaczął pieścić moje piersi, a ja jędną ręką błądziłam w jego włosach, a drugą gładzić wzdłuż jego klatę. Nie przerywaliśmy pocałunku tylko wręcz zwiększyliśmy siłę z jaką na siebie napieraliśmy, byliśmy zupełnie pogrążeni bliskością siebie.
          - Cat, pomożesz mi z zakupami. - usłyszeliśmy z dołu kobiecy głos i od razu wiedzieliśmy, że należy do cioci Judith.
Justin ze mnie zszedł i położył się obok.
- Czemu zawsze kiedy jesteśmy razem i do czegoś dochodzi to twoja ciocia zawsze robi zakupy tak jakby przewidywała, że u ciebie jestem... - westchnął Justin. Ja w tym czasie po znalezieniu mojego stanika, założyłam go na siebie i o pomoc przy zapięciu by już nie tracić czasu poprosiłam Justina. - Kochanie, pomożesz. - On jak na zawołanie zapiął mi stanik. Chwilę później znajdując także moją bluzkę założyłam ją na siebie i wstałam - Chodźmy. - westchnęłam, po czym Justin wstał, sięgnął swoją koszulkę po drodze i ją na siebie włożył.
Zeszliśmy na dół i od razu skierowaliśmy się do kuchni, gdzie ciocia już położyła na stole zakupy i zajęła się ich wykładaniem.
- Dobrywieczór. - Przywitał się z ciocią Justin.
- O cześć, Justin. Chaz juz wrócił? Bo ostatnim razem jak z nim rozmawiałam to był ze znajomymi  w mieście... - zaciekawiła sie pobytem Justina tutaj.
- Tak właściwie to przyszedłem do Cat, nie do Chaza. - wypowiedział to z taką pewnością siebie na jaką nie byłoby mnie stać bedąc na jego miejscu.
Wyminęłam Justina i udałam się do kuchennego blatu gdzie leżały zakupy, niestety ciocia zdążyła mnie uchwycić w drodze i zauważyć moje rumieńce. - Jezu, dziecko dobrze sie czujesz? Jestes cała rozpalona... - i nie,nie myślcie sobie że jest głupia ,to była jej gra ,żeby później wyciągnąć ode mnie wszystkie informacje. - Tak, wszystko w porządku. Po prostu jest strasznie gorąco na górze ,ale to pewnie dlatego że się zostawiło okna zamknięte, gdy się wychodziło. - Zanim cokolwiek powiecie, tak wiem ,ze słaba wymówka. Usmiechnęłam się do niej ,a Justin przytaknął. Ciocia Judith pokręciła głową idąc do lodówki - Ach, ta dzisiejsza mlodzież. - zabawne że pani Richardson użyla dzisiaj dosłownie tych samych slów. Zaśmiałam się cicho na wspomnienie niezgodności naszych zdań.
- To, ja bedę już leciał. Mam do załatwienia jeszcze parę spraw na mieście... - ciocia mu przerwała - Nie zostaniesz na kolację?
- Może innym razem ,ale teraz bedę już szedł. Do widzenia pani Jones. Cześć, Cat. - oczami począł na mnie i ruszył w stronę drzwi ,ja za nim. - Cześć, Justin i trzymam Cię za słowo.- zawołała jeszcze ciocia z kuchni.            
             Wyszliśmy na zewnątrz ,by w spokoju się pożegnać. - Więc... - zaczęłam. Justin tylko na mnie spojrzał tym swoim podejrzliwym wzrokiem. Skończyłam zdanie ,,prosto z mostu" - ...jakie sprawy masz dzisiaj do załatwienia. Nic o tym nie wspominałeś ,gdy byliśmy sami. - spuściłam wzrok ,nie chcąc widzieć jego wypalających we mnie dziurę oczu.
- Związane z nową płytą. - rzucił przelotnie, tak jakby cos ukrywał.
- Justin czemu mi to znowu robisz? - spojrzałam mu prosto w oczy tak jakby się tam kryła jakaś prawda. - Znam Cię i wiem ,ze coś przede mną ukrywasz. - wyraz twarzy mu wyraźnie posmutniał. Spojrzał mi głęboko w oczy wziął moją twarz w obie dłonie i powiedział. - Nie byłbym w stanie Cię okłamać.
- Justin, nie jestem głupia. Sprawy z nową płytą o 9-tej wieczorem?! - wyrwałam się z jego objęć oczekując prawdy.
- Nie ufasz mi? - syknął.
- Trochę mi trudno po tym wszystkim. - warknęłam. - Jezu Chryste, Cat, nie możesz całe życie żyć przeszłością. Zmieniłem się, dorosłem i nie zamierzam drugi raz popełnić tego samego błędu. Ale zrozum też, że trzymanie mnie na dystans wcale nie poprawi naszych stosunków. - krzyknął. - Masz rację, nie chcę się kłócić spróbuję o tym zapomnieć. - powiedziałam spokojnym tonem ,jednak o moich oczach nie można było tego samego powiedzieć. Po policzku spłynęła mi łza, Justin ją natychmiast wytarł kciukiem. - Przepraszam, kochanie. Nie powinienem był krzyczeć. Masz prawo po tym wszystkim do swoich poglądów. - powiedział łagodnie i podszedł bliżej całując mnie namiętnie w usta. - Nic się nie stało. Po prostu zapomnijmy o tym, okey? - zaproponowałam. - Okey. - szpnął ,a jego ciepły oddech utulił moje usta. - Muszę już iść. - powiedzial i ruszył w stronę samochodu. - Poczekaj. - otrząsnęłam się nagle. On stanął jak wyryty odwracając się w moją stronę ,a ja już byłam za nim. Stanęłam na palcach i pocałowałam go czule w usta zarzucając mu ręce na szyję. Justin pogłębił pocałunek przyłąnczając do gry jeszcze swój język. Po chwili nasze języki toczyły ze sobą bitwę. Przerwaliśmy pocałunek zanim zamieniłoby się to w coś więcej. - Cześć, skarbie. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥Przepraszam, że tak długo nic nie wstawiłam. Musiałam trochę uporządkować swoje życie i po prostu nie miałam za bardzo czasu, by przysiąść do komputera i coś napisać. Weny także mi zabrakło w ostatnim czasie, chce jednak podziękować Weronika, a Marcie i Natalii - osobom, które ciągle mnie inspirują do dalszego pisania. Postaram się także wstawiać częściej nowe roździały niż co miesiąc. Ale też niechcę niczego obiecywać i mam na myśli, to że niedługo szkoła:-( i trzeba będzie się pouczyć. Mam nadzieję że nie będziecie się długo gniewać. Dziękuję wam także za to, że czytacie mojego bloga, bo jak widzę wyświetleń ciągle przybywa co mnie bardzo cieszy. xoxo