piątek, 3 lutego 2017

Chapter 39

Cat's POV

             Justin już pojechał, a ja i Chad mieliśmy dzisiaj powspominać dawne czasy. - To ,co kebab i The Walking Dead ? - zapytał. Przytaknęłam. Nie wybieraliśmy się na żadną imprezę, bo o 7 Chad miał mieć samolot.

Justin's POV

                   Dzisiaj ja i Cat mieliśmy pojechać na weekend do mojego taty. Było to dla mnie ważne, bo miała poznać moją rodzinę, a ona ją.
- Już się nie denerwuj. - zaśmiałem się ,gdy Cat nerwowo stukała paznokciami.
- Justin, to ważne, bo co jeśli mnie nie zaakceptują... - wytłumaczyła mi swoje obawy.
- To wtedy uciekniemy na koniec świata i będziemy żyć długo i szczęśliwie jak w bajkach
- Justin...Nawet z tego nie żartuj.
- Po prostu jestem pewien ,że Cię polubią, a ty nie masz się czego obawiać. - puściłem jej oczko.
Ta westchnęła nie mając już kolejnego argumentu i odwróciła się w stronę okna. Właśnie w radiu leciał mój kawałek ,więc puściłem na maksa i zacząłem sobie podśpiewywać ,a że było czerwone to zacząłem tańczyć jak mogę, Cat nie mogła powstrzymać śmiechu, wiedziałem ,że ją tym rozluźnie.
Gdy piosenka się skończyła posłałem uśmiech w jej stronę, który odwzajemniła ,nadal się śmiejąc.
             Pół godziny później byliśmy już na miejscu. Cat niechętnie odpieła pas ,gdy zaparkowałem przed domem mojego taty.
- Gotowa? - zapytałem.
- Chyba... - odpowiedziała.
- Chyba? - powtórzyłem ,to co powiedziała. - Nic się nie przejmuj. Z pewnością Cię polubią. Wyluzuj. - puściłem jej oczko. - A teraz daj mi tu swoje usta. - dodałem. Cat pocałowała mnie w usta.
           Drzwi otworzył nam mój tata. Przytuliłem się do niego na przywitanie. Poklepał mnie po ramieniu. Odsunęliśmy się od siebie.
- Dzień dobry. - powiedziała Cat na powitanie.
- Oh, a ty musisz ,być tą o której Justin nie może przestać gadać. Oczywiście w pozytywnym znaczeniu. - powiedział i puścił jej oczko na ,co się uśmiechnęłam. Przytulił także i ją. - Witamy w rodzinie. - dodał.
Wkrótce pojawili się przy nas także Jazmyn i Jaxon. Oboje niemalże rzucili się na mnie. - Justin, to twoja dziewczyna? - zapytała Jazmyn.
- Tak, zgadza się kochana. - odpowiedziałem.
- Hej, Jazmyn jestem. - podeszła do Cat witając się z nią i podając jej swoją rączkę, Cat także odwzajemniła gest. - Cat. - uśmiechnęła się do małej.
Jaxon był nieco bardziej nie śmiały ,ale zaraz po Jazmyn także się z nią przywitał.
        Po obiedzie Cat bawiła się z Jazmyn ,a ja z Jaxonem. Mój tata pojechał do miasta załatwić pare spraw.
- Dobrze radzisz sobie z dziećmi. Lubią Cię. - skomentowałem ,gdy położyliśmy już ich spać.
- Justin... -  zaczęła.
- No, co taka prawda. A może by tak...? - nawet nie dokończyłem ,a ta stanowczo odparła. - Nie.
- A co gdyby ,no wiesz, stało się to przez przypadek. - niczego nie planowałem, rozumiałem Cat i jej potrzeby, to że najpierw musi szkołę skończyć ,ale po protu chciałem wiedzieć jakby postąpiła ,gdyby doszło do takiej sytuacji.
- To wtedy... - miałem już usłyszeć odpowiedź, ale mój tata wrócił.
- Wrócimy do tej rozmowy jeszcze. - powiedziałem, a Cat zrzędła mina. Chyba nie chciała odpowiedzieć ,tego o czym nawet nie chciałem myśleć...
Zeszliśmy na dół.
- Hej, tato. I jak wszystko załatwiłeś, co miałeś? - zapytałem.
- Tak, tak. - odparł.
- To co może coś obejrzymy ? - zaproponował.
- Jasne, czemu by nie? - spojrzałem na Cat,a ta przytaknęła.
Usiedliśmy na dużej kanapie w salonie, a mój tata przyniósł każdemu z nas piwo. Mój tata włączył jakąś komedię ,która akurat leciała w telewizji. Oglądaliśmy. Położyłem rękę na udzie Cat ,która siedziała koło mnie, ta się spięła i spojrzała na mnie. Spojrzałem w jej oczy ,a ta odwróciła wzrok w kierunku telewizora. Westchnąłem ,ale nie zabrałem swojej ręki z stamtąd. I tak przez resztę wieczoru dopóki Cat nie stwierdziła ,że idzie spać. Tata postanowił ,że przyniesie jeszcze piwa i obejrzymy razem jakiś meczyk.
Po meczu poszedłem na górę. Gdy już byłem w pokoju ściągnąłem z siebie ubrania. Pozostając w samych bokserkach położyłem się do łóżka, kładąc się obok Cat, blisko i obejmując ją w pasie. Odsunęła się ode mnie i ściągnęła moją rękę, nie spała. Westchnąłem, patrząc w sufit. Podjąłem się drugiej próby. Przybliżyłem się do niej i zamknąłem ją w objęciu, tak ,że nie miała jak się wyswobodzić. W końcu przestała próbować ,gdy zbliżyłem swoje usta do jej. Rozluźniła się, byliśmy blisko. Całowaliśmy się, namiętnie i nic nas innego nie obchodziło niż my sami. Odsunęliśmy od siebie nasze usta by złapać oddechu. Cat się uśmiechnęła, ja też. Tego mi brakowało. I myślę ,że nie tylko mi :3.
- Kocham Cię.
- Ja ciebie też mała.

Tym razem krótszy rozdział, ale to dlatego ,że koniecznie chciałam coś dla Was wstawić. Tak mi wstyd za moją dłuższą nieobecność, że aż moje wytłumaczenie nie wydają się wystarczające. Trochę mi się ostatnio w życiu pokomplikowało... Porywy i przegrywy miłosne :)))) Tak to u mnie ostatnio było... Ale cóż, choć życie czasami lubi nam dopiec ,to trzeba się wziąć w garść i być pozytywnej myśli ,że będzie lepiej. Co do kolejnego rozdziału ,to wole nic nie obiecywać, żeby nie było. Ale... Postaram się teraz więcej czasu spędzać na bloggerze. Papa, trzymajcie się:) buśki

3 komentarze: