wtorek, 18 lipca 2017

Chapter 41

Cat's POV

               - Lepiej mnie nie denerwuj ,bo właśnie mam na ciebie kurewską ochotę. - do mych uszu dotarł komentarz Justina, a ja już wiedziałam ,co się święci.
- Idziemy do mojego pokoju czy preferujesz coś bardziej egzotycznego? - zapytałam śmiejąc się.
- Ooo ja Cię, przy mnie robisz się taka niegrzeczna skarbie? - poruszył brwiami. - Chyba będę musiał w takim razie coś z tym zrobić.
Nie czekaliśmy ani chwili dłużej. Justin pociągnął mnie w stronę mojego pokoju. Odwrócił się do mnie. - Spokojnie, jak będziemy u mnie to wykorzystam ,bez żadnych skrupułów twoją ofertę ,co do tych ,,egzotyków". - zaśmiał się. - A teraz musimy wykorzystać, to na ile możemy sobie pozwolić tutaj. - nie mogłam nawet na to odpowiedzieć, gdyż wtopił się w moje usta, a ciepło rozlało się w moim podbrzuszu.
Gdy byliśmy już w moim pokoju zdjęłam z niego kurtkę i rzuciłam na krzesło stojące w pobliżu. Nie przerywaliśmy pocałunków ,które nie przypominały już tych disneyowskich ,a nabrały silniejszego obrotu sprawy. Wszystkie emocje jakie w nas tętniły wylewaliśmy w ten sposób. Justin przestał się całować. Ściągnęłam brwi w zdziwieniu. O co chodzi? - Rozbierz się. - nakazał. - Sama, chcę Cię taką zobaczyć.
Zaczęłam powoli zdejmować z siebie ciuchy. Przecież nie powinnam mieć z tym problemu skoro widział mnie bez nich już parę razy. A jednak. Było mi nie zręcznie. Zostałam w staniku i stringach.
- Całkowicie. - skomentował śmiejąc się.
- A ty? - zapytałam.
- O nie skarbie dzisiaj będzie trochę inaczej.
W końcu się przemogłam i zdjęłam z siebie resztę rzeczy jakie miałam. Od razu zaczęłam się zasłaniać jak tylko mogłam. Justin podszedł do mnie i złapał mnie za ręce, odsłaniając mnie. - Jesteś piękna. Nie masz się czego wstydzić. - szpenął przegryzając płatek mojego ucha. Zaczął wodzić moimi ustami po szyi ,co chwilę gryząc ją i ssąc. Podczas gdy ja wtopiłam ręce w jego włosy. Rzucił mnie na łóżko ,od tak i kontynuował swoją ,,robotę" schodząc coraz niżej. Zaczął masować moje sutki. Przez jego stwardniały, zostawił je w spokoju. Całował mnie po brzuchu. Zatrzymał się przed moją kobiecością. - Chciałbym Cię spróbować. - spojrzał na mnie prosząc mnie o zgodę. Jak ja już byłam na skraju orgazmu. Pozwoliłam mu na to. Zaczął wodzić językiem wzdłuż mojej kobiecości. Byłam bliska dojścia. Nigdy wcześniej nie znałam tego. To była dla mnie nowość. Justin był jak widać wszystkimi moimi pierwszymi razami. Po chwili wsunął we mnie swoje dwa palce. - Jezus skarbie dla mnie jesteś taka ciasna. - zaśmiał się. Poruszał nimi coraz szybciej. Byłam coraz bliżej jednego z moich ulubionych doznań. Minęła chwila, a ja doszłam, moja kobiecość wykonała z radości fikołek, a ja sapnęłam. Było mi naprawdę cudownie. Justin zadowolony z siebie położył się obok mnie. - Justin to było..
- Cśś. Nie kończ. Wiem. - przerwał mi.
- Kocham Cię. - powiedziałam ,a jego usta odnalazły moje. Naprawdę go kocham. Jest dla mnie wszystkim. Nie wyobrażam sobie robić tych różnych rzeczy, próbować tych różnych rzeczy z kim innym.
- Ja też ciebie kocham moja mała. - odpowiedział.
- Justin ja jestem twoja, chcę być twoja już na zawsze. - powiedziałam, a moje słowa wywołały uśmiech na jego twarzy. Pogładził mnie kciukiem po twarzy.
- Na zawsze moja.
I w tym momencie. W tym pięknym momencie. Usłyszałam przekręcany zamek w drzwiach ,a po chwili nie 2 ,a cztery różne głosy. Głosy ,które mimo odległości czasu świetnie rozpoznałam. To były głosy moich rodziców. Moje oczy niemal wysytrzeliły z orbit ,co oni tu robili? Poderwałam się natychmiast z łóżka zakładając w pośpiechu na siebie ubrania. - Cat jest pewnie na górze u siebie w pokoju i ma chyba gościa. - usłyszałam z dołu. Justin zszedł z mojego łóżka, gdzie dotychczas leżał całkowicie rozluźniony mimo moich rodziców na dole, a ja na szybko poprawiłam kołdrę i poduszki, by nie było widać śladów ich użytkowania. W mojej głowie pozostawała jednak jedna myśl Co powiem rodzicom ,że robiliśmy w moim pokoju, sami? Gdy kroki stawały się coraz bliższe, a moje serce coraz bardziej podchodziło do gardła. - Pamiętasz jak pytałem ,kiedy mnie im przedstawisz jako swojego chłopaka? - zapytał szeptem, póki drzwi się nie otworzyły i nie stanęła w nich moja mama. A paniki jaką miałam w oczach nie byłam w stanie ukryć.
- Cześć mamo, co tu robicie z tatą?- starałam się aby mój głos był na tyle normalny ,na ile dawałam radę.
- Jak to co? Przyjechaliśmy Cię odwiedzić, naszą jedyną córkę. Chyba nie masz nam tego za złe?
- Co? Ja? Przestań. Po prostu nie spodziewałam się tu was tak szybko od czasu waszej ostatniej wizyty.
- Mieliśmy zebranie w Waszyngtonie dotyczące poszerzenia miejsc wypuszczania naszego produktu. Pomyśleliśmy, że skoro jesteśmy już tak blisko ,to Cię odwiedzimy. Ale jutro rano mamy z powrotem samolot do domu.
Pokiwałam głową ze zrozumieniem. A mama mnie przytuliła na powitanie, gdyż wcześniej tego nie zrobiła ,bo była zajęta wyjaśnianiem mi ,co tu robią. Odsuwając się ode mnie popatrzyła na Justina. Było mi głupio ,że jeszcze go nie przestawiłam. - Mamo, poznałaś już Justina... - nim zdążyłam dokończyć przerwała mi. - Ależ tak, Justin miło Cię znowu widzieć. Fajnie ,że Cat ma tutaj kolegę.
- Mamo. - tym razem to ja jej przerwałam. - Justin to mój chłopak...

2 komentarze:

  1. Czytam Twoje opowiadanie od niedawna i nie mogę wyjść z podziwu. Masz naprawę talent. Czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń