poniedziałek, 24 listopada 2014

Chapter 5

Cat's POV


                   Budzę się, rozglądam. Jestem w szpitalu. Zaspanymi oczami (tak sądzę) docieram do mojej prawej strony. Koło mnie ktoś siedzi - no tak Justin- i ściska moją dłoń ,tylko szepcząc - Cat, dlaczego to zrobiłaś, dlaczego? - widzę w jego oczach łzy i po chwili zaczynają się one zbierać też w moich oczach ,jak widzę go takiego smutnego. Podnoszę się trochę na szpitalnym łóżku i widzę swoje ręce całe w kreskach wypełnionych krwią. Prawdę mówiąc sama nie wiem dlaczego to zrobiłam. Poczułam się w pewnym momencie strasznie zagubiona, podniosłam się całkowicie z łóżka szpitalnego i wybiegłam z sali ,pielęgniarki usiłowały mnie zatrzymać, czułam też ,że Justin za mną biegnie, odwróciłam się i tak jak myślałam, owszem miałam rację. Dobiegłam do toalety i z całą siłą walnęłam czymś ciężkim w lustro ,które rozbiło się na drobne kawałeczki. Gdy Justin dobiegł do toalety ja już stałam z największym kawałkiem szkła ,usiłując się przezwyciężyć i zniknąć z tego świata. - Cat, błagam nie rób tego. - Justin próbował mi zabrać ostry kawałek ,lecz nie zdołał ,gdy ja zaczęłam szarpać się i krzyczeć - Nie rób czego? Nie zabijaj się . Mam tego dość, wszystkiego, siebie, kłamstw ,które ludzie mi wmawiają. - przypatrzyłam się jego oczom wypełnionym strachem, już ten ostatni raz. I całą siłą przecięłam sobie rękę ,gdzie i tak już było dużo blizn. Usłyszałam już tylko - Cat, nieeeeeeee!  -  Dalsza część układanki. Przewróciłam się na drugi bok z nadzieją ,że jeszcze zasnę. Niestety, na próżno. Wstałam z łóżka. Dzień jak co dzień. Jesteśmy na uczeni ,że wpadamy w rutynę i tak do końca życia. Nudno trochę. Ale życie, bywa ,a właściwie jest.- do dupy –Włączyłam muzykę z mojego telefonu ,która po chwili wypełniła już cały pokój ,a zaraz potem toaletę. Wzięłam szybki, zimny prysznic ,tak zimny jak ja jestem zimna w stosunku do innych. – nie moja wina – Wyszłam z pod prysznica, wytarłam się ręcznikiem i się ubrałam. Zdjęłam ręcznik z mokrych włosów ,które starałam się rozczesać i wysuszyłam włosy ,po 10 minutach suszenia opadały kaskadami falowanych końcówek na moje ramiona. Postanowiłam sobie odtworzyć jeszcze raz mój ostatni sen, po założeniu ,że po tej nocy życie całkowicie straciło dla mnie sens bez Justina. Zaczęłam się zastanawiać dlaczego każdy mój sen kończy się moim zgonem i dotarło do mnie ,że jest to odwołanie do mojego rozstania z... - ugh, chyba nie muszę już kończyć. - Fakt, faktem ,moje życie wtedy zupełnie zamarło i straciło najmniejszy sens ,ale bez przesady nigdy bym nie pomyślała ,że to może być równoległe ze śmiercią. - Muszę po prostu o tym zapomnieć lub mu wybaczyć i wszystko będzie jak dawniej
                   Wyrwałam się z moich rozmyśleń i skapnęłam się ,że stoję tak już od dziesięciu minut przed lustrem ,a z mojego telefonu nadal wydobywają się dźwięki najnowszej piosenki Seleny ,,The Heart Wants What It Wants". Wzięłam telefon do ręki i zatrzymałam nagranie ,które idealnie się wpasowało w zaistniałą sytuację. Przy okazji zauważyłam ,że mój ,,misiek" (chodzi o telefon) zawierał zaledwie 20% baterii. Wyszłam z łazienki i wróciłam się do mojego pokoju, podłączyłam mojego iphona do ładowarki i zeszłam na dół do kuchni ,byłam cholernie głodna. Otworzyłam lodówkę i gdy już sięgałam po mleko - A przywitać się z kochanym braciszkiem i jego kolegą to już nie łaska. - Cholera. Czyli Justin został na noc. Odwróciłam się i powiedziałam im zwykłe - Cześć. - Ale Chaz wskazał palcem na swój policzek ,czyli wiedziałam co to znaczy. Podeszłam do niego i cmoknęłam go lekko w policzek. - Ugh, jesteś nie możliwy. - Okej, okej, nie dziwcie mi się, jeszcze mu nie powiedziałam ,że dzisiaj wychodzę prawdopodobnie z trzecioklasistą i jego znajomymi ,więc muszę być dla niego miła.  Powróciłam do szykowania sobie śniadania. Wyjęłam miskę, płatki, łyżkę i szklankę, soku pomarańczowego nie musiałam już wyjmować ,bo stał już na stole. Usiadłam na wolnym miejscu, na przeciwko nich. Nalałam sobie soku do szklanki ,z której zaraz potem upiłam łyka. Następnie wlałam do miski mleko, wsypałam płatki kukurydziane i zaczęłam jeść nie zważając na nich.
- No, i jak siostra jakie plany na sobotni wieczór? - zapytał mnie i jednocześnie trafił w sedno.
- Właściwie... Mam plany. - zaczęłam niepewnie.
- Woah, ależ się rozwinęłaś. - skomentował Justin ,a ja przewróciłam oczami.
- Bo widzisz... Idę dzisiaj wieczorem z kolegą ze szkoły i jego paczką do clubu. - I to chyba koniec. Nie puści mnie.
- Kim jest ten chłopak? Ile ma lat? Co to za paczka? I do którego clubu? - No i zaczęło się przepytywania Pana Wiem Wszystko.
- Nie muszę Ci się tłumaczyć z jego życiorysu i prawdę mówiąc sama nie wiem gdzie dokładnie, ma po mnie przyjechać. Ja Cię to znaczy was tylko informuję ,że nie spędzicie ze mną tego wieczoru. - może i byłam trochę nie miła ,ale podirytowałam się już trochę i chciałam mieć to już za sobą.
- O której będzie? - a tego ,to już się na pewno nie spodziewałam.
- O dziesiątej. - odpowiedziałam krótko. Widziałam ból w oczach Justina ,ale nie przejęłam się tym za bardzo ,bo byłam zajęta radowaniem się ,że Chaz tak po prostu pozwala mi iść. Może rzeczywiście się zmienił...

              Podłączyłam prostownicę do kontaktu ,a w czasie podczas ,którego się ładowała włożyłam na siebie kremową sukienkę. Zapięłam złoty łańcuszek ,który już się znajdował na mojej szyi. Rozczesałam włosy i zaczęłam je prostować rozgrzaną już wcześniej prostownicą. Wyłączyłam prostownicę. Nigdy nie robiłam tapety ,więc wystarczyło ,że użyłam tuszu do rzęs i pomalowałam usta czerwoną szminką. Włożyłam beżowe szpilki z czerwoną podeszwą od Louboutin'a i byłam gotowa. Odłączyłam iphona od ładowarki ,gdy właśnie przyszła nowa wiadomość. - Czekam, przed twoim domem. Ps. sexy wyglądasz ;-*. - Spojrzałam przez okno - no tak, już wszystko jasne. - odpisałam mu szybko - Nie ładnie podglądać ;-). - i zeszłam na dół. Co zajęło mi dłużej niż normalnie z powodu bardzo wysokich obcasów. Przed wyjściem krzyknęłam jedynie do Chaza - Wychodzę. - i wyszłam.
              - No, hej mała. - odezwał się Drake gdy do niego podeszłam i cmoknął mnie w policzek. Otworzył drzwi od strony pasażera i zaczekał aż wsiądę ,następnie sam wsiadł od strony kierowcy. Długo nie jechaliśmy, jedynie 10 minut...w ciszy. Samochód się zatrzymał i przed sobą ujrzałam neonowe napisy Club. Bardzo oryginalne... Nie czekając na Drake'a ,aż mi otworzy drzwi wysiadłam, a zaraz po mnie Drake. Podszedł do mnie, złapał za rękę prowadząc w stronę clubu.
- Okej, to tam są Kylie, Sara, Zayn i Louis, o których Ci opowiadałem ,chodźmy do nich. - prowadził mnie w stronę swoich znajomych ,którzy siedzieli na kanapie popijając drinki. Dziewczyny zachwycone siedziały na kolanach u nieźle już wstawionych chłopaków, cóż ja nie zamierzałam. to chyba nie jest towarzystwo dla mnie
- To jest Cat. - przedstawił mnie Drake przed swoim znajomymi. - Cat po lewej to jest Kylie i Louis ,a po prawej siedzą Sara i Zayn.
- Hej - powiedzieli wszyscy równocześnie.
- Cześć. - odpowiedziałam wszystkim.
- Dobra, Cat ja idę coś zamówić. - powiedział uśmiechnięty do mnie Drake i cmoknął mnie w policzek zanim zniknął za tłumem rozbawionych i wstawionych już ludzi.
- Czyli, co Cat chodzisz do tej samej szkoły co Drake? - zapytała mnie zapewne Kylie.
- Ta. - potwierdziłam.
- Uważaj na niego rozkochuje w sobie laski a potem zostawia. Jest niezłym zboczeńcem. - Zastanawiało mnie czemu mi to mówi przecież jak mi wiadomo jest jego dobrą koleżanką. Zdążyłam jej tylko odpowiedzieć ciche - Będę pamiętać. - zanim przyszedł Drake z dwoma kieliszkami whiskey i wręczając mi jeden z nich usiadł zdecydowanie za blisko mnie.
       Minęła jakaś godzina ,a już byłam po 10 kieliszkach przeróżnych mieszanin alkoholu. Kręciło mi się w głowie i gadałam od rzeczy.
- Zaraz wracam. - szepnął mi do ucha Drake przegryzając przy tym lekko płatek mojego ucha. Na co ja się zaśmiałam. - Okej. - wrócił po pięciu minutach z saszetką ,,białego proszku" Chodziło mi o maryśkę. Najpierw dał skosztować Kylie, Louisowi, Sarze i Zayn'owi a reszta została dla ,,nas". Podzielił resztę na pół. Najpierw sam wciągnął jedną połówkę ,a drugą ja. Co się ze mną dzieje? Jestem pewna ,że jak bym była trzeźwa nie dałabym się na mówić na takie ,,świństwo" ,jak to zazwyczaj mawiają starzy i zapewne dopiero jutro to sobie uświadomię. Nagle zrobiło mi się niedobrze niczym po kolejce górskiej i zakręciło się w głowie jak na karuzeli. - Tak zawsze jest po pierwszym razie. - prawdę mówiąc nie wiem czy mnie uspokoił Drake ,a po chwili zaciągnął mnie na parkiet...

               - Zaraz wracam. - powiedziałam cicho do Drake'a i wstałam. Szłam między tłumami rozszalałej młodzieży ,aż znalazłam się w ciemnym korytarzu na którego końcu znajdowała się damska toaleta weszłam do środka ,zamknęłam za sobą drzwi i dosłownie zjechałam po nich plecami. Co ja do kurwy najlepszego wyprawiam? A tak wiem - ćpam z niedawno poznanym chłopakiem ,który chyba coś do mnie ma... Podniosłam się z podłogi ,przejrzałam się w lustrze i po prawiłam usta szminką. Wyszłam z toalety szłam przed siebie ze spuszczonym wzrokiem. Załamka. O kurde chyba na kogoś wpadłam. Powiedziałam ciche - przepraszam - zanim spojrzałam kim okazała się tak naprawdę ta osoba. Justin. - Cat? Wszystko w porządku? - zapytał równie cichym tonem co mój. - T-tak. W jak najlepszym! - niemalże krzyknęłam i po chwili zaczęłam się śmiać - prawdę mówiąc nie wiem czemu ,ale wszystko w tej chwili było dla mnie zabawne. - Cat, czy ty coś brałaś? - zapytał się mnie wprost. Ale to tylko było dla mnie jeszcze śmieszniejsze. - Rozumiem. - odparł i zaciągnął mnie za rękę na zewnątrz.
*********************************************************************************

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz