sobota, 6 grudnia 2014

Chapter 6

Cat's POV
               
                Promienie słoneczne wpadły przez okno, wybudzając mnie ze snu. Przeciągnęłam się, ziewając przy tym. I powoli starałam się otworzyć zaspane jeszcze oczy. Coś tu nie grało... Rozejrzałam się po pokoju ,który nawet w połowie nie przypominał mojego w domu u cioci. Zastanawiało mnie jeszcze jedno: jakim cudem się tu znalazłam?! Z wczorajszej nocy nie pamiętałam nic, zupełnie nic. Podniosłam się i zauważyłam ,że nie mam na sobie wczorajszej sukienki tylko bordową, przydużą, męską koszulkę. Nie, nie i nie! Chyba nie zostałam na noc u Drake'a, a przynajmniej taką mam nadzieję... Zauważając ,że nikogo nie ma na górze, postanowiłam zejść na dół z nadzieją ,że tam kogoś zastanę.
                Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu na stołku przy wyspie kuchennej siedział popijając kawę, wpatrzony w ekran telefonu...Justin. Co do ku**? Co ja robię u niego? Byłam  pewna ,że po nawet największych ilościach narkotyków jakie bym kiedykolwiek w życiu zażyła nie byłabym aż tak ,,głupia" - nie wiem jak to inaczej nazwać - żeby u niego być, a co gorsza spędzić u niego noc. A jednak.
- Ja... - zaczęłam załamującym się głosem, trzymając się za głowę ,która coraz bardziej bolała. - W jaki sposób się tu znalazłam? - dokończyłam, widząc ,że Justin ku mnie twarz. Jeszcze przez chwilę się bacznie mi przyglądał, po czym wstał, wziął z blatu wcześniej już przygotowaną szklankę wody i proszek. - Masz. Poczujesz się lepiej, a głowa będzie Cię mniej bolała. - zwrócił się do mnie, podając mi. Posłusznie wzięłam proszek popijając go wodą. - To odpowiesz mi wreszcie? - niecierpliwiłam się. Naprawdę chciałam mieć to już za sobą.
- Kiedy ty opowiesz mi jak to się stało, że nie pamiętasz nic z wczorajszego wieczoru. - zaskoczył mnie, nie powiem. - I co nie odezwiesz się do mnie, bo na to nie zasługuję? - kontynuował. Chyba się zniecierpliwił, gdy to od 3 minut nie wydałam z siebie żadnego dźwięku, jedynie stałam tam przed osobą, starającą się coś wyczytać z moich oczu. - Zwykle jesteś pewniejsza siebie. Co się stało Cat, że zamilkłaś? - przerwał na chwilę i ciągnął dalej, dając mi do zrozumienia jak bardzo go wkurzyłam. - Od prawie tygodnia, dajesz mi do zrozumienia jak bardzo mnie nienawidzisz, że wkurza Cię moja obecność w twoim życiu. Więc czemu mi nie powiesz tego wprost? - byłam bliska płaczu, jeszcze jedno jego słowo, a zacznę ryczeć, tutaj przed nim. - Tego że zniszczyłem Ci życie, że wolałabyś mnie nigdy w życiu nie spotkać, tego jak bardzo Cię zraniłem i tego żebym wypierdalał z twojego serca, bo nie ma już tam dla mnie miejsca. No, słucham? - w tej chwili jedyną moją odpowiedzią były łzy spływające po moich policzkach. Serio tak bardzo niechciany się czuł? Oh, Justin witaj w moim świecie, który Cię nie obchodzi. Obchodzi Cię tylko tamta suka z którą mnie podle zdradziłeś, więc po co wpieprzasz się nagle w moje życie, gdy już wszystko zaczęło mi się układać. A mi udało się zapomnieć ,że kiedyś coś nas łączyło. Miałam ochotę mu wykrzyczeć to wszystko w twarz, jednak w tej chwili zabrakło mi na tyle odwagi...
- Gdzie byłeś ,kiedy całe moje życie legło w gruzach? No, słucham. Pieprzyłeś się z tamtą dziwką za moimi plecami. - nagle wszystko zaczęło ze mnie spływać, jak deszcz po szybie. - Ale nigdy, przenigdy w życiu bym nie pomyślała tak o tobie. Byłeś ważną osobą w moim życiu i zapewniam Cię ,że to iż byliśmy razem musiało się po coś wydarzyć i tak było. - niestety - Myślisz ,że jak się czułam ,gdy dowiedziałam się o tym ,że jedyna osoba, której bym była na tyle wstanie zaufać, zdradziła mnie i okłamywała przez ten cały czas? Nie wiesz. I zapewne nigdy się nie dowiesz ,bo ja bym Ci nigdy czegoś takiego nie zrobiła. - spojrzałam na niego, patrzył w dół z poczuciem winy. - Czułam się beznadziejnie oszukana. - powiedziałam podkreślając przy tym każde słowo i poszłam na górę by się przebrać w swoją ,,wczorajszą" sukienkę i zniknąć z jego życia na zawsze.
                 Wszystkie jego słowa krążyły mi po głowie, wszystkie wspólne,dawne chwile spędzone razem i wybuchłam ponownie płaczem. Potykając się o własne nogi, zrozpaczona, nie wytrzymując już swoim stanem usiadłam na krawędzi łóżka podpierając się łokciami o kolana, zakrywając przy tym dłońmi twarz. Nagle łóżko się ,,wgniotło" i poczułam ramię otulające mnie na 100% Justina ,ale byłam zbyt słaba by na niego spojrzeć. Po raz pierwszy od czasu rozstania wyrzuciliśmy z siebie wszystko, emocje które nas otaczały ,gdy tylko siebie nawzajem widzieliśmy, uczucia, odczucia. Czułam się w tej chwili okropnie.
- Kochanie, proszę Cię, spójrz na mnie. - jego silne dłonie próbowały walczyć z moimi, żeby odsłonić mi twarz. A gdy wreszcie udało mu się odsłonić moją twarz i na niego popatrzyłam, kontynuował. - Wiem ,że wszystko spieprzyłem ,ale mimo to każdego dnia budzę się z nadzieją ,że mi kiedykolwiek wybaczysz. - miał łzy w oczach, chyba mu tak samo trudno było mówić o uczuciach jak i mi. - Na początku mi to pomagało ,ale z czasem stało się uciążliwe i wtedy sięgnąłem po silniejsze środki ,które mną zawładnęły i trafiłem na odwyk. Ja po prostu chcę mieć pewność ,że nigdy Cię to nie spotka. I proszę mów mi o tym co czujesz ,bo tak jest łatwiej. - Bo tak jest łatwiej. Dobrze ,że jeszcze nie wie o moim ,,nałogu" palenia papierosów. - Wiedz, że kocham Cię i nic tego nie zmieni. Możesz nie odwzajemniać moich uczuć. Szczerze, nie zdziwiłbym się gdyby tak było. - spuścił wzrok.
- Ja... Justin muszę sobie to wszystko przemyśleć. - powiedziałam, wstałam, zeszłam schodami na dół, w oczach cały czas miałam łzy. Miałam ochotę powiedzieć mu to samo, jak bardzo go kocham, dać mu drugą szansę ,bo każdy na nią zasługuje nawet najgorszy wróg ,jednak coś mi mówiło ,żebym z tym poczekała. Wyszłam po drodze zauważając i zabierając swój telefon i  zakładając swoje buty przed wyjściem.

2 komentarze:

  1. Strasznie mi sie podoba. Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  2. zostałaś nominowana do LBA :)

    więcej info tutaj : http://bloody-sun-jb-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń