czwartek, 12 listopada 2015

Chapter 18

Justin's POV

        Ciężar ręki Cat spoczywał na mojej gołej klacie ,gdy się obudziłem. Leżała do mnie bokiem i była wtulona w moje ramię. Wyglądała tak niewinnie i słodko ,zresztą zawsze tak wyglądała. Pocałowałem ją w czoło delikatnie ,by jej nie obudzić. Ona jedynie poruszyła sie lekko i cicho zamruczała. Otworzyła ledwo oczy.
- Dzieńdobry śpiąca królewno. - pocałowałem ją w usta na powitanie.
- Cześć, Justin. - wymruczała i mocniej wtuliła się w moje ramię.
- Trochę szkoda przespać tak ładnego dnia, kochanie.
- Ugh... Która jest godzina? - zapytała i podniosła się do pozycji siedzącej.
- Dziewiąta. - odpowiedziałem.
- Co? Tak wcześnie... - pokręciła z niezadowolenia głową.
- Wcale nie.- spierałem się z nią.
- Ale jest sobota i wogle.
- No właśnie i trzeba dobrze wykorzystać weekend. - szturchnąłem ją lekko w ramię próbując wydobyć z niej uśmiech. Podziałało. Zaśmiałem się. - Zawsze wygrywam...
Cat przewróciła oczami na moją pewność siebie i wstała z łóżka. - Więc co chcesz dzisiaj robić? - zapytała.
- Pojedziemy gdzieś ,ale to niespodzianka. - posłałem jej łobużerski uśmiech i też wstałem. Widząc jej niezadowolenie z powodu niewiedzy dotyczącej miejsca do którego dziś pojedziemy, podszedłem do niej. - Nie licz na to ,że powiem Ci gdzie ,ale mogę obiecać ,że się ucieszysz. - objąłem ją w pasie, przysuwając do siebie pocałowałem ją głęboko. Ona oplotła swoimi rękami moją szyję i oddała pocałunek. Ręką schodziłem w dół, ścisnąłem jej tyłek na co jęknęła w moje usta. Uśmiechnąłem się. Nagle przerwała pocałunek ,jakby bojąc się ,że zajdzie to za daleko. - Chodź trzeba coś zjeść. - wyrwała się z moich objęć i pociągnęła za rękę w stronę schodów.

Cat's POV
         
        - To co jemy? - zapytałam Justina otwierając lodówkę.
- Możemy zrobić naleśniki! - poinformował mnie z zadowoleniem niczym dziecko. Skrzywiłam się, znając swoje zdolności kucharskie.
        Wyjęłam potrzebne składniki ,a Justin odłożył swój telefon po sprawdzeniu news'ów na tt.
- Więc czym mam się zająć kochanie? - zapytał unosząc brwi.
- Może ja wyrobie ciasto ,a ty je usmażysz. - zaproponowałam.
- OK. - wymamrotał i wrócił do swojego telefonu.
       Po wyrobieniu ciasta na naleśniki poinformowałam Justina ,że teraz jego kolej i sama zajęłam się swoim telefonem, naśladując go w zabawny sposób. - Ej, no to nie jest śmieszne. - udał obrażonego i zajął się smażeniem naleśników. Weszłam na messengera ,bo ktoś zostawił mi wiadomość...i tym kimś jest Drake...
Westchnęłam i weszłam w kartę z jego imieniem i nazwiskiem.
Drake: Cat, tak bardzo przepraszam Cię za wczoraj. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Musimy się spotkać i pogadać.

       - Co się tak patrzysz w ten ekran zakochałaś się czy coś. A nie chwila masz już chłopaka, czyli mnie więc ,to odpada. - moją uwagę zwrócił Justin stawiający nam po talerzu z naleśnikami.
- A nie nic. - wymamrotałam, wyszłam z messengera i odłożyłam telefon, olewając Drake'a.
        Po zjedzeniu naleśników udaliśmy się na górę. Justin się ubrał w swoje wczorajsze ciuchy i powiedział ,że przyjedzie po mnie o 12-stej ,a teraz wpadnie do siebie ,by wziąć prysznic i przebrać się w świeższe ciuchy. Ja także poszłam wziąć prysznic. Po umyciu się ubrałam się w to i poszłam wysuszyć włosy. Pościeliłam łóżko, wyjęłam telefon z ładowarki i zeszłam na dół. Mając jeszcze godzinę ,zanim Justin po mnie przyjedzie włączyłam mtv, zastanawiając się czy powinnam odpisać Drake'owi.
         Oglądanie kolejnego odcinka ,,Faking it" przerwał mi wchodzący do salonu niewyspany Chaz. - - Siema młoda. - uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Siema stary. - mówią ,,oko za oko, ząb za ząb". - Gadaj jaka ona jest? - zagadnęłam mając na myśli jego wczorajsze wyjście.
- Kim, kto, co jak, ja nic nie wiem. - próbował udawać zaskoczonego, jednak ja go przejrzałam już na wylot.
- Rozumiem ,że to nie przez kolegę, rzucasz nagle wszystko i wybiegasz z domu tylko po to ,by się z nią spotkać. - jego mina zbladła ,jak gdy jego mama przyłapała go na paleniu papierosów w 2 klasie gimnazjum.
- Ja nie wiem o czym mówisz. - wzruszył ramionami i poszedł do kuchni w celu zjedzenia śniadania.
- I tak się dowiem! - krzyknęłam ,gdy zadzwonił dzwonek od drzwi. To pewnie Justin i patrząc po drodze na zegarek stojący na regale w przedpokoju, nie myliłam się był punktualnie. Otworzyłam drzwi i uśmiechnięty Justin ukazał się moim oczom. Pocałował mnie czule w usta, przerwał ,gdy Chaz do nas podszedł. - Twoja dziewczyna robiła mi przed chwilą przesłuchanie. - poinformował Justina. Justin uśmiechnął się do mnie promiennie jak dumny ojciec z dziecka ,które zaczęło chodzić. - I jak dowiedziałaś się czegoś? - zapytał się mnie.
- Oprócz tego ,że to dziewczyna to nie. - odpowiedziałam i dodałam. - Ale nie zostawię tak tego. - co bardziej skierowałam do Chaza niż Justina.
- Wy lepiej powiedźcie jak wam minął wieczór ,a może raczej noc. - przerwał nam Chaz. Moją twarz oblały rumieńce ,ale Justin postanowił odpowiedzieć. - Nie wystarczają Ci własne doznania seksualne, stary ,że musisz czerpać z tych kumpla? - Chaz się zamknął. Uśmiechnęłam się.
- Dobra, koniec gadania, czas by spadać. Jedźcie tam gdzie macie jechać. - Chaz niemalże wypchnął nas za drzwi, cudem w pośpiechu złapałam swoją torebkę. Zaśmialiśmy się z zachowania Chaza. - Odkąd go znam nigdy nie zachowywał się tak niezręcznie. - podsumował Justin swojego kumpla.
- Wcale nie. Już raz był taki przypadek, gdy stracił głowę dla dziewczyny w 6-stej klasie podstawówki. Codziennie w jej szafce zostawiał liściki podpisane ,,tajemniczy wielbiciel". Pewnego razu pisząc na lekcji liścik, wpadł. Nauczyciel go przyłapał i przeczytał liścik całej klasie ,a ta dziewczyna chodziła właśnie z nim do klasy. Od tej pory unika tematów miłości i nie chce się zwierzać z tego nawet bliskim mu osobom. - kiedy skończyłam opowiadać o rozterce miłosnej Chaza, siedzieliśmy już w samochodzie.
- Spotkał ją jeszcze kiedyś? - zagadał Justin.
- Tak w zeszłym roku, podczas przerwy świątecznej. Chaz kupował prezent dla mamy ,a ona z koleżanką robiły zakupy. Oczywiście się cały zaczerwienił, nie mógł ogarnąć swoich myśli i wpadł na stojak z biżuterią. - odpowiedziałam. Justin się zaśmiał. - Zawsze była z niego niezdara.
- Ale uważam ,że to było słodkie. - powiedziałam.
- Co, to że leci na stojak z biżuterią. - Justin znowu się zaśmiał.
- Nie to, tylko te liściki. - odparłam podkreślając słowo ,,liściki" i mając na myśli ,że już teraz tak się nie robi. Szkoda.
- A co ja nie robię Ci słodkich niespodzianek? - Oho, odezwał się zazdrosny Justin. - podpowiadała mi świadomość.
- Robisz, tylko nie tego typu. - zreflektowałam się. I by zagłuszyć niezręczną ciszę włączyłam radio, nadal było ustawione na kanale ,który wybrałam ostatnio. Nagle w samochodzie rozbrzmiała piosenka Carly Rea Jepsen ,,I really like you". Pogłosiłam i zaczęłam podśpiewywać znając słowa na pamięć. Po chwili Justin się dołączył. Później oboje śpiewaliśmy w niebo głosy. Tak było też z kolejną piosenką, tym razem ,,Worth it" Fifth Harmony ft.Kid Ink. Potem śmialiśmy się śpiewając ,,Hello" Adele.
           Po trzech godzinach jazdy dojechaliśmy na miejsce. Justin kazał mi ,gdy wysiądę zamknąć oczy, a potem wiedząc ,że i tak się to na nic zda ,bo moja ciekawość jest zbyt wielka zawiązał mi chustę na oczy i poprowadził. W tej chwili słyszałam jedynie wodę i szum drzew. Zatrzymaliśmy się, Justin stanął za mną i odwiązał chustę. Moim oczom okazało się jezioro. - Jezioro Michigan. - powiedziałam na głos. Uśmiechnęłam się na powrót wspomnień związanych z tym miejscem. Odwróciłam się w kierunku Justina i zarzuciłam mu ręce na szyję. - Dziękuję. - powiedziałam.
- Za co? - Justin zapytał zapewne niespodziewany mojej reakcji.
- Za to że, chociaż przez chwilę możemy być z dala od tego szumu ,który Cię otacza ,że chociaż przez chwilę możemy być normalną parą. No i za to ,że pamiętałeś...
- Ja bym nie pamiętał. Serio, kochanie. Musiałbym stracić pamięć ,by zapomnieć tak cudowne chwile spędzone razem. - Pocałowałam go ,a on pogłębił pocałunek dodając jeszcze język. Nasze języki toczyły ,ze sobą zawziętą bitwę. Odsunęliśmy się do siebie, zostawiając trochę na potem. Justin złapał mnie za rękę. - Chodź się przejść.
        Byliśmy teraz na pobliskim placu zabaw. Miejsce to było puste i widać było ,że nikt dawno tu nie zaglądał. Justin usiad na bujawce i pociągnął mnie za sobą na swoje kolana. Zaczął całować mnie wzdłuż ramienia. - Tak bardzo za tobą tęskniłem. - powiedział.
- Tak mało jest chwil tych w ,których wszystko jest okej w porównaniu do tych w których się kłócimy. - zasmuciłam się, chcąc by było już tak zawsze ,by zawsze już było dobrze.
- Ale to właśnie sprawia ,że te chwile są niezwykłe i zostają w nas na długo. - dodał. Wtuliłam się w niego i cieszyłam się tą chwilą póki trwała.
         Wróciliśmy do ,,naszego miejsca" po około dwóch godzinach ,gdy słońce już zachodziło. Justin wyciągnął z bagażnika swojego ferrari koc i koszyk. Poszliśmy na most ,gdzie Justin rozłożył koc.
       
          Było już ciemno, na niebie było widać gwiazdy ,a my leżeliśmy wtuleni w siebie na kocu ,jakby jutro miało nie nadejść.
- Mi też się to podoba. - powiedział po nieustannej ciszy Justin. Spojrzałam się na niego nie wiedząc co ma na myśli. - To ,że mogę być chociaż przez chwilę normalnym nastolatkiem ,który spędza miło czas ze swoją dziewczyną. - wyjaśnił. - Podoba mi się to ,że choć przez chwilę nikt nie mówi mi jak mam żyć i mnie nie osądza. Przy tobie mogę być sobą. - dodał. Uśmiechnęłam się ,że tak miło o mnie myśli.


2 komentarze: