sobota, 24 października 2015

Chapter 17

Cat's POV

          - Cat, przepraszam. - podszedł do mnie bliżej Justin ,gdy tylko weszłam do domu. Nie wiedziałam co powiedzieć, w mojej głowie nadal krążył setki myśli. Ja też Cię przepraszam, Justin. W przeprosinach dał mi także róże, uśmiechnęłam się lekko. - Niewiem, czy mogę jeszcze coś naprawić, ale jestem gotów wszystko Ci wytłumaczyć. - oznajmił, przytaknęłam głową i udaliśmy się do bardziej osobliwego miejsca. Usiadłam na huśtawce, znajdującej się na werandzie styłu domu, a Justin obok mnie. Złapał mnie za rękę i głaszcząc zaczął - Melanie dla mnie nie istnieje, jest skonczona. To na tobie mi zależy nie na niej. Nic dla mnie nie znaczy i wcześniej była dla mnie tylko pocieszeniem. Spotkałem się z nią tylko po to ,by wytłumaczyć jej ,że teraz mam dziewczynę i nie zamierzam się w nic bawić oraz skończyłem z nią znajomosć. To przeszłość. A przyszłość należy do ciebie, do nas. - splótł nasze ręce razem ,gdy kończył mówić ostatnie zdanie.
- Justin, ja... - Nie dał mi dokończyć. - Nie, nie chcę ,żeby znowu tak było. My odzielnie... - Urwał - ...tak po prostu nie może być. Bez ciebie nie jestem sobą. To ty rozświetlasz mój każdy dzień i chcę by tak było już zawsze. Nie chcę żyć z dala od ciebie. - Jego jabłko adama podniosło się ku górze. Przelotnie spojrzał na mnie. - Wiem ,że popełniłem błąd. - Dokończył. - Powrócił do mnie oczami. Chwycił dłońmi moją twarz i głęboko mnie pocałował. Jakby chciał wszystko przekazać poprzez jeden pocałunek. Nagle przerwał jakby coś przykuło jego uwagę. Spojrzał na mnie zmartwionymi oczami. - Paliłaś?
Cholera. Odwróciłam głowę w drugą stronę. Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Przegryzłam wargę i odważyłam się stanąć 'oko w oko' z tym ,co mnie czekało. Nie było obce ,że Justin był przewrażliwiony na tym punkcie i czasem robił mi większe wyrzuty niż to starzy potrafią. - Cat... - Pokręcił głową. Czas zacząć lekcję wychowania Cat.
- Ile razy mam Ci powtarzać ,że tego typu przyzwyczajenia nie są dobre dla twojego zdrowia. Ile? - westchnął. - Tak wogóle to od kiedy ty palisz? I czemu do cholery wcześniej tego nie zauważyłem. - Spojrzał rozczarowany. Tak, o to właśnie Justin. - Przepraszam. - Szepnęłam. - Nie pomogło jak widać.
- Ja po prostu czuje się źle z tym ,że mimo tego jak blisko jesteśmy ,to jak mało o tobie wiem. Chcę o ciebie dbać ,a niemogę. - Spiął się, przutuliłam go. Przy moim uścisku trochę rozluźnił. - Justin, jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Nie możesz się obwiniać za błędy jakie popełniam w życiu. - Pocałowałam go w policzek.
- Ale, skąd mam wiedzieć ,czy następnym razem nie zobaczę Cię palącej trawkę w towarzystwie jakiegoś chłopaka. Nawet nie wiem z jakim towarzystwem masz do czynienia. - obrócił się twarzą do mojej. - Przecież, wiesz że to nie jest w moim stylu.
- Myślałem ,że palenie również nie jest w twoim stylu. - Oskarżył mnie.
- Okay, Justin. Obiecuję więcej tajemnic nie będę już miała przed tobą.
- A przestaniesz palić?
- To się zoba... - nie mogłam dokończyć ,bo zaczął mnie łaskotać. Zaczęłam piszczeć. -  Justin...proszę...przestań. - On natomiast zaczął mnie łaskotać jeszcze bardziej. - Przestań...bo...cała...ulic...a...mnie...przez...
ciebie...usłyszy... - im bardziej mnie łaskotał tym głośniej się darłam.
- To mi obiecaj. -
- Obiecuję, tylko proszę Cię przestań. - Przestał.
- Trzymam Cię za słowo. - odparł. - Ja w sumie też muszę Ci coś obiecać. Nigdy więcej nie zobaczysz mnie w towarzystwie tej 'dziwki'.
- A co ona tobie też tak samo zalazła za skórę jak i mi? - zaśmiałam się.
- Powiedzmy. - uśmiechnął się.

Justin's POV

       - To, co jakie plany na dziś wieczór? - wstąłem z huśtawki z szerokim uśmiechem skierowanym na Cat. - Moglibyśmy obejrzeć jakiś film lub... - nie zdążyłem dokończyć ,bo w tej chwili wpadł Chaz z pełnym uśmiechem na twarzy. - O,  pogodziliście się już. Ja spadam do miasta, moja mama jest na delegacji. Także macie wolną chatę. - poruszył śmieszni brwiami i zniknął za drzwiami od werandy.

Cat's POV

Justin mógł wreszcie dokończyć. - ...lub po prostu nacieszyć się sobą. - Gdy to mówił jego uśmiech stawał się coraz większy.
- To może... - zaczęłam Justin nie dał mi dokończyć. - Nacieszymy się sobą. Wiedziałem. To chodź idziemy. - Wyciągnął do mnie rękę. Tylko szkoda ,że nie miałam tego na myśli. Chwyciłam jego dłoń i wstałam - albo obejrzymy film. Pójdę zrobić popcorn, a ty znajdź jakiś fajny film. - Justin jęknął z nie zadowolenia. - Czemu ty zawsze musisz postawić na swoje. - zaśmiał się z mojego postępowania. - Ale za to mnie kochasz. - zaśmiałam się.
- Nie za to ,ale owszem kocham. - Cmoknął mnie przelotnie zanim zniknęłam za drzwiami werandy.
       Wyjełam torębkę popcornu, następnie wsadziłam ją do mikrofalówki na 3 minuty. - I co kochanie znalazłeś już coś? - krzyknęłam z kuchni ,nudziło mi się w czasie czekania ,aż zrobi się popcorn
- Co powiesz na ,,Focus" ? - zapytał wchodząc do kuchni, kiedy przesypywałam popcorn z torebki do miski.
- Ok. - przystałam na jego propozycję.

          Film był ciekawy, niestety nie mogłam się na nim do końca skupić ,gdyż Justin non stop odwracał moją uwagę wędrującą ręką po moim ciele. Oglądać film z chłopakiem.

       Po filmie zachciało mi się spać, więc Justin i ja udaliśmy się na górę. Umuwiliśmy się ,że dzisiaj u mnie śpi.
       Po umyciu się położyłam się koło Justina ostrożnie ,by go nie obudzić. Ten wymamrotał tylko coś przez sen i czując moją obecność objął mnnie w pasie.

       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz