środa, 29 czerwca 2016

Chapter 34

+18

Justin's POV

                    Myślałem ,że sprawa dotycząca Melanie i naszego dziecka jest już zamknięta. Mieliśmy to ustalić ze sobą bez pomocy sądu, a ja miałem płacić alimenty, oczywiście wcześniej upewniając się ,że to moje dziecko. 
                     Widząc ,że Cat jeszcze słodko sobie śpi, podniosłem się wiedząc ,że nic nam nie może zepsuć tego dnia i postanowiłem pójść zrobić kawę.
Gdy wstawiałem do ekspresso saszetkę z kawą Cat akurat się obudziła, miała na sobie mój biały t-shirt i wyglądała w nim zarówno słodko jak i seksownie. Bez makijażu była jeszcze ładniejsza.
- Cześć, kochanie. - uśmiechnąłem się na jej widok. Ta, po przeciągnięciu się i otarciu zaspanych oczu także się ze mną przywitała mówiąc - Hej, skarbie. - i całując mnie w policzek. Czułem jej rękę krążącą po plecach ,a ją samą wtulającą się we mnie.
- Zrobić Ci też kawy ? - zapytałem, gdy się ode mnie oddaliła i usiadła na drewnianym stołku przy wespie.
- Poproszę. - odparła ,a w jej kąciki ust wkradł się uśmiech. - To ja może w takim razie zrobię śniadanie. - zaproponowała podnosząc się.
- Nieeeeee! - przeciągnąłem specjalnie, gdyż wiedziałem ,że ją tym zdenerwuję. - Ty już się o nic nie martw, tylko usiądź, ja zajmę się śniadaniem, będzie lepiej dla wszystkich. - zacząłem śmiać się z jej talentu kucharskiego, no a raczej jego braku. Ta złożyła ze sobą ręcę i udała obrażoną. - Jajecznicę to ja akurat umiem zrobić... - zaprotestowała i usiadła z powrotem na swoje miejsce.
Po zrobieniu kawy postawiłem filiżankę jej i sobie, siadając obok niej. Ta nadal udawała obrażoną.Przytuliłem ją od tyłu obejmując ręką w pasie, a głowę kładąc na jej ramieniu. - No kochanie, nie obrażaj się już. - przeciągnąłem całując ją w miejsce kości policzkowej. Gdy nic nie odpowiedziała pocałowałem ją jeszcze raz i jeszcze raz ,aż dotarłem do jej ust, gdzie wtopiłem swoje, przetrzymując ten moment, do czasu ,gdy poczułem ,że się uśmiecha. Po woli oddaliłem swoje usta też się uśmiechając.
- Pomyślałem ,że moglibyśmy dzisiaj wieczorem pójść do clubu. - zaproponowałem.
- Fajny pomysł. - skomentowałam.
- Mam się pojawić w jednym z tutejszych klubów, by zrobić im reklamę. - dodał.
- Rozumiem.
                     Resztę dnia spędziliśmy na: pływaniu, spacerach po tutejszej okolicy, dokuczaniu sobie nawzajem, przytulaniu itd. Teraz czekałem na Cat ,która się jeszcze malowała w łazience. Widziałem już jej sukienkę mała, czarna z dużym dekoltem. Jak dla mnie zbyt dużo odsłaniająca, ze względu na to ,że jakieś inne typy będą się gapić na moją księżniczkę, i wyobrażać sobie to i tamto, no ale nie chciałem się już czepiać, a Cat by pewnie źle zrozumiała moje intencje.
                     Cat skończyła się malować i wreszcie mogliśmy ,,ruszyć na miasto". Spacerkiem dotarliśmy w niecałe 10 minut, zważając na to, że Cat miała na sobie obcasy, dotarliśmy do drzwi ze świecącym napisem ,,Locked Club". Wylegitymowaliśmy się u ochroniarza pokazując mu swoje dowody. Przepuściłem Cat w drzwiach i wszedłem zaraz za nią. I tak znaleźliśmy się w środku kolorowych laserów, świateł, basów a zarazem ciemnicy i odoru alkoholu, fajek i nie wiadomo czego jeszcze.
                       Starając się mówić dosyć głośno poinformowałem Cat ,że idę do DJ poinformować go ,że jestem i ma mnie do dyspozycji. Potem znalazłem się już na górze centrum DJ LOFI (jak się później okazało). Lofi od razu mnie poinstruował ,że zmiksuje początek kawałka ,który zaśpiewam. Wybrał ,,Where are u now".Zmiksował najpierw przejście z kawałka ,który puszczał do mojej piosenki i powiedział przez mikrofon. - Justin Bieber postanowił odwiedzić was dzisiaj i wnieść was w trochę swoje koncertowe klimaty" i przekazał mi mikrofon, z początku nie wiedziałem co powiedzieć ,ale później poszło z lekka ,,Hej, jestem Justin i zamierzam was rozkręcić, sprawmy żeby ta noc była nie zapomniana".

Cat's POV

                Gdy pierwsze takty piosenki rozbrzmiały po klubie, mogłam podziwiać jak Justin czuje się będąc w swoim żywiole w tle muzyki na scenie. Inni tańczyli do jego piosenki, więc ja też zaczęłam ledwie poruszać biodrami. Poczułam obecność kogoś za sobą, wiedziałam ,że to nie Justin ,bo Justin był na scenie, więc bałam się odwrócić ,by się dowiedzieć. W końcu się odważyłam i był to koleś starszy od Justina, z ciemnymi włosami, brodą, ciemną karnacją i masywną budową, aż mnie ciarki po plecach przeszły. Hmmm...Czyżby za dużo sterydów ? Próbowałam się od niego dyskretnie oddalić ,gdyż bałam się jak straszne mogą być tego skutki. Niestety, na próżno bo facet się do mnie przygwoździł. I gdy tylko zrobiłam dwa kroki do przodu pociągnął mnie za rękę w swoją stronę, tak ,że wylądowałam na jego klacie. Chciałam chociaż odwrócić twarz od niego, gdy czułam odór alkoholu nie do zniesienia, ale na próżno. Otworzyłam usta by powiedzieć mu żeby się ode mnie odwalił ,ale ten wykorzystał moment i włożył mi język do buzi. Odepchnęłam go od siebie z całej siły, co było bardzo trudne. Nie chciałam tego, nie chciałam się całować z tym facetem, nie chciałam się całować z żadnym innym facetem prócz Justina, nie chciałam go zdradzić. Nim zauważyłam udało mi się wyswobodzić z uścisku tego faceta a przed sobą zobaczyłam jak Justin uderza go z pięści prosto w nos. - Jeszcze raz tkniesz moją dziewczynę ! - zagroził mu. Szczęście ,że Justin był i znalazł się w odpowiednim momencie. - Chodź kochanie, idziemy z stąd. - powiedział do mnie i podał mi rękę ,którą złapałam. Gościu mógłby powalić nawet byka gdyby chciał ,ale przez alkohol i pewnie z innych względów sobie darował i poszedł, całej sytuacji przyglądało się zaledwie 5 osób znajdujących się w pobliżu reszta zajęła się sobą i była za bardzo upita ,by nawet zwrócić na to uwagę.
               Chwilę później znajdowaliśmy się już na zewnątrz klubu i szliśmy wzdłuż plaży. Justin miał ręce w kieszeni oraz zaciśniętą szczękę, nie odzywał się.
- Przepraszam. - odezwałam się pierwsza. Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Przestań, przecież nic nie zrobiłaś. - odparł.
- Ale jesteś na mnie zły... - westchnęłam.
                Przez resztę drogi się nie odezwał, dopiero ,gdy usiedliśmy na moście przy domku westchnął i rzekł. - Nie jestem zły na ciebie... - spojrzałam się na niego ,ale on patrzył się gdzieś w dal. - Jestem zły na siebie za to ,że Cię nie upilnowałem i pozwoliłem ,aby ten typ Cię dotykał i pocałował.
- Justin to nie twoja wina, przecież... - chciałam ,aby przestał tak mówić. Nie dał mi dokończyć, wtopił się w moje usta. - To powinienem być ja. - powiedział i wrócił do pocałunku. Jego usta zsunęły się na moje. Serce dawało znać z każdym kolejnym pocałunkiem. Odsunął się ode mnie. Potrzebowałam go tak bardzo. Chciałam mieć pewność ,że nic nie jest w stanie nas rozdzielić, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Wstał i podał mi rękę ,abym skorzystała z jego pomocy wykonując tą samą czynność. Postąpiłam tak ,nie rozumiem za bardzo dokąd chce iść.
                   Przeszliśmy przez cały mostek i znaleźliśmy się już w środku. - Zamknij oczy. - nakazał, stojąc za mną. Zamknęłam je. Poczułam jego rękę obejmując moją talię. Zaczął mnie dokądś prowadzić. Przeszliśmy z jakieś 10 kroków i zatrzymaliśmy się. Czułam jego ciepły oddech na swoim ramieniu wzdłuż szyi. Pozostawił na mojej szyi krótki pocałunek i oddech jego piął się ku górze. - Teraz, kochanie możesz już otworzyć oczy. - szepnął w moje ucho.
                     Otworzyłam oczy i moje oczy ogarnęły pobłyski palących się świeczek na komodach. Na łóżku leżały płatki róż. Justin przeszedł obok mnie stając przede mną, w niezbyt dużej odległości, jeżeli to w ogóle można nazwać odległością. Czułam jak jego ciało przylega do mojego. Miałam tak wielką ochotę oddać mu się cała. - To teraz, kochanie możesz mi udowodnić ,że jesteś tylko moja, powiedział wtapiając mi się w usta.
                       Justin rozpiął mi sukienkę, nadal mnie całując i błądząc rękami po moich plecach. Suwak został rozsunięty. Przerwałam na chwilę pocałunek, odsunęłam się trochę i zdjęłam najpierw jedno ramiączko sukienki, a następnie drugie. Sukienka ze mnie niemalże spadła, miałam na sobie już tylko bieliznę. Justin ściągnął z siebie t-shit. Jego mięśnie otarły się o moją nagą skórę. Ciepło naszych ciał nas zespoliło ,gdy tylko przysunął się z powrotem do mnie. Złapał mnie za ręce z obu stron i przeciągnął mnie w ten sposób do siebie, siadając na łóżku. Przeciągnął mnie sobie na kolana. Usiadłam na nim rozkrakiem ,czułam pojawiające się wybrzuszenie w jego spodniach. Wpiłam się w jego usta, obejmując z obu stron rękoma jego szyję. Nasze usta się o siebie ocierały, powodując dreszcz. Tak bardzo go teraz pragnęłam.
                       Przewrócił mnie na plecy. Przesunął ustami po mojej szyi, wzniecając falę ciepła, która przebiegła przez moje ciało. Wbił się w moją szyję, z lekka pociągając za skórę swoimi zębami, następnie znowu ssąc. Rękoma doszukałam się paska jego spodni leeko zwisających. Rzozpięłam pasek, a następnie spodnie, Justin przerwał to co robił po to by ściągnąć z siebie spodnie do końca. Nie wrócił do mojej szyi, tylko zajął się moim stanikiem, rozpiął go sięgając rękoma za moje plecy i zupełnie zerwał go ze mnie, rzucając go gdzieś w kąt pokoju. Uśmiechnął się na widok mich nagich piersi. Przesunął lekko dłonią w ich okolicach i za nie złapał, pieszcząc je. Mój oddech stawał się cięższy. Później jego dłoń powędrowała w stronę moich majtek. Włożył dłoń pod moje majtki. Doprowadzał mnie tym do szaleństwa. Jego dłoń znalazła się pod spodem moich majtek na pośladku za który ścisnął, prawdopodobnie pozostawiając po sobie ślad.
                         Nim zauważyłam pozbył się moich majtek w taki sam sposób co stanika. Włożyłam rękę w miejsce jego wyraźnego już wybrzuszenia. Przesunęłam ręką po jego męskości wzdłuż góry. Dotykając za skrawek jego bokserek, pozbyłam się ich z niego. Byliśmy już w czystej naturze ,bez zbędnych rzeczy na sobie.
                          Zszedł ze mnie na chwilę, by wyjąć z kieszeni swoich spodni paczkę z prezerwatywą. Rozpieczętował ją ,a prezerwatywę założył na swój członek. Wracając na swoje miejsce, tzn, przede mną. Kładąc ręce po obu stronach mojej głowy schylił się i szepnął - A teraz daj mi poczuć ,że jesteś tylko moja. - i z całej siły wszedł we mnie.
                           Zaczął się we mnie poruszać najpierw wolno. Jęknęłam. Później szybciej. Moje paznokcie wbijały się w skórę jego pleców. Nie byłam w stanie nic powiedzieć ,ledwo co łapałam oddech. Złapał za mój podbródek kierując go tak bym utrzymywała z nim kontakt wzrokowy. Justin poruszał się coraz szybciej, wzbudzając we mnie ciepło i siłę podniecenia. Złączyliśmy ze sobą naszę ręce, wiedząc ,że to prawie ten moment. Justin zaczął poruszać się jeszcze szybciej. - Kocham Cię Justin. - Wyszeptałam ,a właściwie jęknęłam. - Też, Cię kocham. - wyszeptał Justin i w tym momencie oboje doszliśmy.
                           Poczułam błogie uczucie wypełniające mnie od środka. Czułam jak moja kobiecość zaciska się na jego penisie. Justin na mnie opadł. Chwilę później wyszedł ze mnie i położył się obok mnie. Złapaliśmy się za ręce. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową. - Kocham Cię, mała. - wyszeptał całując mnie w czoło. Nim zdążyłam odpowiedzieć zmrużył mnie sen.

sobota, 4 czerwca 2016

Chapter 33

Cat's POV

                 - Cat, Cat... - usłyszałam we śnie. Głos mi kogoś przypominał, jednak myślałam ,że to sen dopóki dobieglej nie usłyszałam swojego imienia wypowiadanego przez drugą osobę. Otworzyłam ledwo co powieki starając się wyostrzyć swój wzrok, by dowiedzieć się kim jest ta nikczemna osoba nękająca moje sny o jednorożcach i tęczy ( oczywiście żartuję ). Zaskoczona widokiem osoby przetarłam oczy myśląc ,że nadal się nie obudziłam. Był to Justin, nie myliłam się. Siedział na skraju łóżka. Podniosłam się do pozycji siedzącej.
- C-co ty tu robisz ? - nie tak, że nie chciałam żeby tu był Justin, po prostu byłam zdziwiona jego obecnością tutaj o tak wczesnej porze.
- Twoja ciocia mnie wpuściła. - odpowiedział wzruszając ramionami. W sumie mogłam się domyślić.
- Po za tym kochanie za 3 godziny mamy samolot. - dodał uśmiechnął się zalotnie.
- No tak. - przypomniałam sobie, mentalnie przybijając sobie facepalma na czole. Podniosłam się na równe nogi i pobiegłam szybko pod prysznic. Usłyszałam za sobą chichot Justina.
Po szybkim prysznicu pozostawiłam swoje włosy na naturalne wysuszenie się ich i ubrałam na siebie ten outfit. Potem wróciłam się z pokoju do łazienki ,by zrobić lekki makijaż. Wyrobiłam się w sumie w 25 minut. Justin siedział w tym samym miejscu co wcześniej przeglądając telefon. Uśmiechnął się zauważając moją obecność i schował telefon do kieszeni.
- Spakowana ? - zapytał a uśmiech nie schodził mu z twarzy. Skinęłam głową. Do swojej torebki spakowałam m.in. rzeczy niezbędne mi do życia ,czyli telefon z ładowarką.
- Teraz już w zupełności tak. - przytaknęłam patrząc na walizkę.
- Dalej mi nie powiesz ,gdzie mnie zabierasz, co ? - zapytałam, mając nadzieję ,że jednak zmieni zdanie. Jednak to Justin...
- Dalej. - przytaknął, wzruszając ramionami. - To ma być niespodzianka. - dodał puszczając mi oczko i wziął moją walizkę, którą ja zamierzałam wziąć. Zeszliśmy na dół, nie było tam ani Chaza ani cioci Judith, która gdyby była zapewne by się kszątała w kuchni.
- Zjedz śniadanie. - nakazał mi Justin.
- A ty ? - zapytałam nie chcąc się już kłócić o to .że mi rozkazuje. Sięgnęłam z górnej szafki miskę.
- Jadłem. - powiedział i udał się na zewnątrz zanieść moje rzeczy do samochodu. Do miski nasypałam sobie płatków, które zalałam mlekiem. Martwiło mnie coś. Justina zachowanie odkąd przyjechał zmieniło się diametralnie. Na początku był szczęśliwy i miły, a teraz cierpki.
Wrócił.
- Wszystko okej ? - zapytałam. Był widocznie myślami gdzie indziej.
Spojrzał się na mnie zdezorientowany i po chwili jednak uśmiechnął. - Tak. - powiedział wzruszając ramionami i usiadł obok mnie. Aktualnie kończyłam jeść płatki.
- Nie mogę już więcej. - westchnęłam .gdy w misce znajdowała się jedna trzecia. Justin pokręcił głową, śkiejąc się pod nosem i sięgnął moją miskę, dokańczając po chwili jej zawartość.
- Myślałam ,że nie byłeś głodny. - skomentowałam.
- Też tak myślałem. - dopowiedział podnosząc siś z krzesła i wkładając miskę do zlewu.
- To co jedziemy ?

Justin's POV

                    - To co jedziemy ? - zasugerowałem. Cat przytaknęła i tak opuściliśmy jej dom.
Wyjechałem samochodem na ulicę kierując się w stronę lotniska. Cat miała rację, gdyż gryzło mnie wiele rzeczy. Poczynając od sms'u od Melanie odnośnie alimentów. Problem leżał nie w płaceniu ich. Bo z tym nie było problemu. Tylko w tym ,że nigdy nie wyobrażałem sobie ,że będę musiał płacić alimenty własnemu dziecku, mógł rzadko je widywać, że to nie do mnie będzie przychodzić z problemami i prawdopodobnie nigdy nie dowie się ,że to ja jestem jego ojcem.
Cat zauważyła ,że nad czymś myślę, ale pewnie uznając ,że i tak nic ode mnie nie wyciągnie zajęła się sobą. A gdy Cat zajmuje się sobą w samochodzie oznacza to radio. Nacisnęła guzik przewijający na inną stację, niż ta której słuchałem jadąc do niej. Gdy w końcu zrozumiała ,że z lepszymi piosenkami nie znajdzie, wróciła się na tamtą, a z głośników wyleciał środek piosenki ().

Cat's POV

                Byliśmy już po odprawie i siedzieliśmy już w samolocie Justina. Zdecydowanie nie przypomina on go samolotu, którym poruszają się ludzie tacy jak ja.
Za dwadzieścia minut samolot miał startować.
- Nadal mi nie powiesz dokąd jedziemy ? - zapytałam w celu rozluźnienia sytuacji. Justin jak na zawołanie wyrwał się ze swoich myśli z pełnym uśmiechem spoglądając na mnie. - Nie licz na to. - i się roześmiał. Mając nadzieję ,że nie zauważy wystawiłam mu język. Ale temu to nie umknęło, rzecz jasna. - Co to za wystawianie mi języka, kochana ? - zaśmiał się. Uśmiechnęłam się za tamto ostatnie.
- Ja nic takiego nie zrobiłam. - los niestety chciał ,że nie jestem zbyt dobrą aktorką.
- Kłamczuch. - podsumował, na co wydęłam swoją dolną wargę, a ten ścisnął za moje poliki całując mnie raz, bardzo czule w usta, i je puścił.

Justin's POV

                     Cat spokojnie spała z głową opartą na moim ramieniu, gdy ja przeglądałem swojego instagrama, mając nadzieję, że to sprawi ,że przestanę o Melanie i jeszcze nienarodzonym moim dziecku myśleć. Nie chce nawet wiedzieć, co by było gdyby Cat poznała prawdę. Dlatego musiałem sam z tym żyć, nie mogąc się wyżalić nawet najbliższym osobom. Moja mama nawet nie wiedziała, bo znając życie to nie pochwaliłaby mojego postępowania. Zastanawiałem się czy nie porozmawiać o tym z moim tatą, lecz bałbym się ,czy przez przypadek nie wyszłoby to na wierzch (jeżeli oczywiście wiecie co mam na myśli).

Cat's POV

                 Justin szturchnął mnie ramieniem ,kiedy wylądowaliśmy. Przetarłam moje zaspane oczy i wyjrzałam przez okno, bo przecież ciekawość górą. Widać było ,że jest to ciepłe miejsce, gdyż pierwsze ,co rzuciło mi się w oczy to morze no i lotnisko. Jednak nadal nie miałam pojęcia gdzie jesteśmy.
- I jak podoba się ? - zagadnął mnie Justin zauważając ,że podziwiam widoki.
- Oczywiście ,że tak. Tu jest pięknie. Tylko...hmm...gdzie my jesteśmy ?
- Na wyspie Bora Bora, kochanie. - odpowiedział. - Z dala od natrętnych paparazzich. - wytłumaczył.
Rozumiałam teraz wybór Justina ,co do wakacji. Przynajmniej będzie mógł odpocząć od fleszy.
- To ,co idziemy ? - Justin skierował do mnie pytanie retoryczne podnosząc się na równe nogi, co ja też zrobiłam.

Justin's POV

                    Po pół godzinie drogi z lotniska dostaliśmy się do hotelu, jeżeli ,to wogóle można nazwać typowym hotelem. Hotel wyglądał tak ,że zamiast pokoju zamieszkiwało się w małym domku, do którego po otrzymaniu kluczy zaraz weszliśmy. Domek był przytulnie urządzony, a Cat nie kryła zachwytu. Po obejrzeniu go po prostu się we mnie wtuliła, dziękując mi ,że ją tu zabrałem i ciesząc się ,że spędzimy tu razem trochę czasu. Spojrzałem na zegarek, była 15sta, więc zarządziłem ,że idziemy coś zjeść.

Cat's POV

                Gdy wróciliśmy z lunchu, poszliśmy szybko się przebrać w kostiumy i poszliśmy nad wodę. Nie obyło się oczywiście ,bez komentarzy Justina ,że lubi mnie w kostiumie i że powinnam częściej się tak nosić, hah ciekawe gdzie i kiedy, chociaż w sumie. chyba się domyślam ,że nie miał na myśli dnia.
Woda była dość ciepła, co niestety nie służyło ,gdyż słońce grzało mocno, ale przynajmniej dało się popływać.

*********************************************************************************
Zaniedbałam ostatnio trochę bloga. Przepraszam was najmocniej. Naprawdę myślałam ,że będę miała czas po egzaminach ,niestety się rozczarowałam, gdyż przyszło poprawianie ocen... i w sumie nadal jest. Cóż, mam nadzieję ,że po 10 znajdę trochę czasu na podgonienie z rozdziałami. Tym razem nic nie obiecuje, bo nadal mam do zrobienia projekt z historii,
Na początku miałam trochę problem z wybraniem miejsca ich wyjazdu, ale w końcu zdecydowałam się na wyspę Bora Bora, z tego też względu ,że Justin tam często bywał, po za tym to ładne miejsce. O ile się nie mylę, to w następnym rozdziale może być SPECJAL, albo w kolejnym ,zależy jak wyjdzie.
No cóż dziękuje wam ,że mnie nie opuściliście i dalej czytacie. To wy mnie motywujecie do dalszego pisania. <3