wtorek, 8 grudnia 2015

Chapter 19

Cat's POV

           Obudziłam się z powodu ciepła ogarniającego moje ciało, w końcu był czerwiec. Justina nie było w pobliżu mnie więc się rozejrzałam w jego poszukiwaniu. Siedząc już postanowiłam poczekać na to aż gdzieś się pojawi. Sięgnęłam po swój telefon, weszłam na ig, snapa i na meesengera zauważając ,że mam kolejną nie odczytaną wiadomość od Drake'a. Czy on nie może dać mi świętego spokoju?

Drake:
Zamierzasz mnie cały czas unikać. Tak nie można. Jezu, Cat przepraszam ,ale to jest silniejsze ode mnie.

Postanowiłam mu odpisać.

Ja:
Daj mi spokój. Porozmawiamy o tym w szkole, nie teraz. Nie licz na nic więcej.

          Kończąc pisać odpowiedź zauważyłam Justina wyłaniającego się z jeziora. Uśmiechnęłam się i odłożyłam telefon przed tym go wyłączając, by Justin przypadkiem nie przeczytał nie potrzebnych wiadomości. - Cześć kochanie. - odwróciłam się w jego kierunku.
- Cześć, księżniczko. - odpowiedział. - Chodź do mnie. - dodał.
- Co? Tam do wody? Chyba zwariowałeś... - pokręciłam głową, wyobrażając sobie jak bardzo po nocy woda może być zimna.
- W takim razie sam po ciebie pójdę. - postanowił. I wdrapując się na most szedł w moim kierunku. Był coraz bliżej. - Nieeeeee!- zaczęłam krzyczeć ,gdy mnie podniósł i wrzucił do jeziora ,a następnie sam wskoczył.
- Foch. - Odwróciłam się od niego tyłem i udałam obrażoną.
- Ale, ja wiem, że nie jesteś zła... - Podpłynął do mnie i zaczął całować wzdłuż karku obejmują mnie przy tym w pasie. - ...bo na mnie nie można się długo gniewać.
- Jesteś niemożliwy. - przewróciłam oczami. Odwróciłam się z powrotem do niego. Na jego twarzy pojawił się łobużerski uśmieszek, dobrze wiedział, że doprowadza mnie tym do szaleństwa. - Niemożliwy ,ale twój. - Powiedział. - Spójrz kochanie są jednak tego jakieś plusy. - Zaznaczył.
Pokręciłam głową z rozbawienia. Objęłam jego twarz swoje w dłonie i pocałowałam z natchnienieniem. Pocałunek się pogłębił. Już nie tylko ja chciałam więcej. Chciałam mu oddać siebie w ten sposób, swoje uczucie do niego - takie zamienne ,,kocham Cię". Tak naprawdę mogłoby to trwać wiecznie. Uczucie tego ,że jesteś z kimś naprawdę. Oderwaliśmy się od siebie. - Wow, to było... - zaczął. - ...zaskakujące...? - dokończyłam za niego.
- I to jeszcze jak kochanie... Było w tyle miłości... Kto Cię wogle nauczył tak całować, co? - Uśmiechnął się.
- No nie wiem, pewnie ty... - Czułam jak moje policzki się czerwienią. Uśmiechnęłam się niezręcznie.
      Popływaliśmy jeszcze. Justinowi robiło się także na wygłupy. Poczekaliśmy aż wyschniemy i pojechaliśmy coś zjeść. Zatrzymaliśmy się w typowo regionalnej knajpce jak na tamte klimaty. W środku było przytulnie, jasno-beżowy odcień ścian połączony z ciemnymi, drewnianymi meblami. Dodatki w czarnym kolorze.
        Usiedliśmy przy stoliku na końcu sali przy oknie. Kelner do nas podszedł, złożyliśmy zamówienie.
- Więc... może zagramy w ,,10 rzeczy o któtych nie wie nikt"...? - zaproponował Justin zważając na to ,że sobie trochę na nasze zamówienie poczekamy.
- Justin, my zdecydowanie za dużo o sobie wiemy ,by grać w tą grę. - zaśmiałam się.
- Nie powiedziałbym. Są rzeczy ,które chciałbym o tobie wiedzieć mniej więcej z tych dwóch lat od kąd się rozstaliśmy... -Justin zamilkł widząc ,że nie patrze już na niego tylko w dół.
- Po prostu pytaj ,co chciałbyś wiedzieć. - udałam nie wzruszoną. Tak naprawdę, bardzo ciężko się gada o rozstaniu z tą właśnie osobą.
- Nwm. Miałaś kogoś...? - Justin podpierając się ręką zaczął ciągnąć za końcówki swoich włosów z powodu widocznego zdenerwowania. Spojrzał mi głęboko w oczy oczekując odpowiedzi.
Ja natomiast na długo zamilkłam.
- Justin byliśmy po rozstaniu. Dla mnie to dużo, bo byłeś moją pierwszą miłością. Nie miałam wtedy ochoty na chłopaków. Nawet jeśli to żaden ,by mi ciebie nie zastąpił. Można powiedzieć ,że mimo iż cię nienawidziłam to i tak kochałam i tęskniłam. Wszystko mi przypominało ciebie. - Wypowiedziałam się zgodnie z prawdą. Uważam, że Bóg wybrał dla nas ten czas byśmy mogli sobie wszystko wyjaśnić.
- A jak było z tobą?

Justin's POV

- A jak było z tobą? - Zapytała mnie Cat. Oniemiałem. Miałam nadzieję ,że uniknę tego pytania w odwecie. Niestety się przeceniłem. Czułem jak wali mi się świat na głowę ,gdy owa myśl o Melanie odnalazła swoją część w mojej głowie. Muszę znowu kłamać. Wiem, że nie postępuję dobrze ,ale nie chcę tego zepsuć. Miłości ,która się ponownie odnalazła w naszym życiu.
- Też było ciężko. Byłem głupi i gdybym wtedy miał tą samą świadomość ,co teraz z pewnością nie zrobiłbym tego. Życie bez ciebie nie miało dla mnie sensu. A zrozumiałem dopiero teraz ,że ciągłe imprezy, narkotyki, dziwki się kiedyś kończą ,a wtedy pozostaje tylko pustka. Twoi najlepsi przyjaciele z którymi imprezowałeś wchodzą w związki, żenią się, mają dzieci ,a ty zostajesz sam. - Przerwałem i po krótkim namyśleniu kontynuowałem. - Ale teraz wiem co jest dobre ,a co złe. I że znalazłem sobie taką osobę... - Złapałem ją za rękę pod stołem i złączyłem nasze palce razem. - ...taką co mają moi przyjaciele, taką z którą chcę ,by właśnie tak było. Cat. - Podkreśliłem. Cat zarumieniona przez moje słowa starała się je ukryć po przez włosy jednak na próżno, bo odgarnąłem je z jej twarzy i pogłaskałem jej policzek. - Lubie gdy się rumienisz. I chcę ,żebyś wiedziała ,że czekam na tą chwilę ,kiedy będziesz gotowa ,by takowy związek stworzyć. - Na kolejne słowa wychodzące ode mnie zarumieniła się jeszcze bardziej. Przysunąłem się bliżej niej i pocałowałem ją równie głęboko, oddając jej całego siebie jak ona mnie dzisiejszego ranka w jeziorze. Byliśmy szczęśliwi i tylko to się liczyło.
     Nasze pocałunki przerwał nam kelner stawiając po jednym tależu przy mnie i przy Cat.
      Jechaliśmy samochodem. Cat jak zawsze nie oszczędzała ciszy zagłuszając ją muzyką wychodzącą z głośników samochodu. Śmialiśmy i jak zawsze podśpiewywaliśmy znane nam przeboje lecące z kanadyjskiego radia. Nieraz też się śmialiśmy z dennych tekstów niektórych artystów. W większości melodie były naprawdę rytmiczne ,a głos wpadający w ucho. Ale jak się wsłuchało w tekst już nie było tak kolorowo, oczywiście mówimy o nie których.
     Stanąłem samochodem przed domem Cat. Wyłączyłem silnik. Czas pożegnania. Obróciła głowę w moją stronę stopniowo podnosząc oczy na moje. Spojrzałem w jej niebieskie tęczówki, które zawsze mi przypominały morze. Czas wokół nas się zatrzymał. Objąłem rękoma jej twarz i przybliżyłem własne do jej ust. Ona nieco też. Zatopiłem się w nich. A ona dając mi zielone światło pozwoliła wkroczyć mojemu językowi. Nasze języki się ze sobą spotkały, a już za chwilę zaczęły toczyć powolną bitwę. Oplotła swoje ręce wokół mojej szyi. Nasz pocałunek się pogłębiał odpiąłem swój pas a potem jej ciągnąc ją na swoje kolana. Gdy siedziała już na mnie rozkrakiem przestałem całować jej usta ,a zacząłem szyję. Ssałem i całowałem w efekcie zostawiając na jej skórze malinkę. Ona natomiast dała się oddać chwili ,ale nie nadługo ,bo znowu wtopiła się w moje usta. Zaczepiając po drodze o moją wargę zębami. Kiedy ja też się bardziej wczułem mój telefon postanowił zadzwonić w tylnej kieszeni moich jeansów. Ja ignorując powstały hałas znowu wtopiłem usta w usta Cat ,ściskając ją przy tym za tyłek. Niestety czar prysł ,bo zawstydzona Cat się w niej obudziła z powodu mojej komórki. Zawsze tak jest. Gdy siedzę w domu i oglądam powtórkę meczu koszykówki ,przeglądając przy tym instagrama ,to nikt nie dzwoni. Ale gdy już spędzam czas ze swoją dziewczyną ,to nagle ktoś ma do mnie jakąś pilną sprawę. Wracając. Cat wstała z moich kolan, wróciła na swoje miejsce i postanowiła już iść tłumacząc się ,że ma pracę domową do odrobienia. Na litość boską, Cat, nie jestem aż tak głupi. Jest środek czerwca ,oceny wystawione, a ty masz pracę domową do odrobienia?! Ale nie chciałem się już w to zagłębiać. Pozwoliłem jej iść, całując ostatni raz w usta na pożegnanie. - Nie mogę się doczekać chwili, gdy nie będziemy musieli się już żegnać ,a wracać będziemy do jednego domu. - mówiąc jej to puściłem jescze oczko. Cat strasznie się zarumieniła. To taka rzecz ,która się w niej nie zmieniła zawsze się rumieniła, gdy schodziłem na tematy dotyczące naszej dalszej, wspólnej przyszłości. Ale też uśmiechnęła ,co znaczyło ,że też tego chciała. Wysiadła z auta dostrzegając Chaza w oknie od strony kuchni. Pomachała mi ,a jej i odpalając samochód, sięgnąłem do kieszeni jeansów po telefon, by sprawdzić kto przeszkodził nam w tak pięknej chwili ,że aż mój ,,przyjaciel" dał o sobie znać. Na wyświetlaczu pojawiło się znane mi imię ,,Melanie". No tak. Jednak zastanawiało mnie ,czego mogła chcieć po tzw. ,,zakończeniu tematu". Odzwoniłem wyjeżdżając z podjazdu kierując się dobrze znaną mi drogą do własnego domu. Nagle usłyszałem drżący głos wydobywający się z telefonu. - Justin, nie usunęłam naszego dziecka. Nie dałam rady.

1 komentarz: