niedziela, 14 lutego 2016

Chapter 28

Cat''s POV

                Zeszłam bardzo powoli na dół obmyślając po drodze w głowie plan strategiczny, jako że takiego nie miałam. Gdy tylko znalazłam się na dole zostałam powitana całusem prosto w usta od Justina. Planu już nie ma. Spięłam się, jako że rodzice siedzieli w kuchni pijąc kawę, z skąd było świetnie widać przedpokój w którym się obecnie znajdowaliśmy. - To co robimy dzisiaj? - zapytał i już miałam pociągnąć go ze sobą w stronę wyjścia, gdy na mojej drodze stanął mój tata. - Dzień dobry. - przywitał się Justin. Ja natomiast stałam tam nie wiedząc co ze sobą zrobić, sorry poprawka nie mogąc nic ze sobą zrobić. - Cat, może przedstawisz nam swojego kolegę. - do taty dołączyła moja mama uśmiechając się do Justina. - yyy... Jasne. To jest... - miałam już przedstawić Justina ,kiedy on zrobił to za mnie i podał rękę mojemu tacie ,a następnie mamie. - Justin, chłopak Cat. - a ja już wypalałam w nim dziury swoim wzrokiem. Zamierzałam go przedstawić jako Justin i tyle ,biorąc pod uwagę ,że to jednak moi rodzice i bałam się reakcji taty na wzmiankę o tym ,że mam chłopaka. Właściwie wiedzieli ,że to Justin ( bo wiadomo prasa itd. ) ,ale samo w sobie, do tego dochodzi jeszcze grzeczność. Moje oczy przybrały kolor purpury, gdy to już nie tylko ja wypalałam oczami dziury w Justinie, ale także tata dodatkowo jeszcze we mnie. - Cat, nie wspominałaś nic o tym ,że masz chłopaka. - przerwała niezręczną ciszę moja mama. Ale przyznam ,że tak jak się domyślałam lepiej przyjęła to niż mój tata, ale chyba każdy ojciec tak reaguje na chłopaka jego córki. Miałam ochotę skomentować to ,,może dlatego ,że się mną nie zainteresowałaś" ,ale w tej chwili dziękowałam jej rozluźnienia sytuacji. - To my będziemy już szli. - powiedziałam ciągnąc Justina za sobą w stronę wyjścia. Gdy już byliśmy na zewnątrz Justin zaczął się śmiać. - Co Cię tak bawi? - zapytałam marszcząc czoło, odwracając się w jego stronę.
- Ty... - powiedział przez śmiech na co przewróciłam teatralnie oczami.
- Aha, a mógłbyś rozwinąć...? - poprosiłam przystając na chwilę. Justin do mnie podszedł.
- Twoje zdenerwowanie. - odpowiedział puszczając mi oczko.
- Dziwisz mi się? - zapytałam.
- Szczerze mówiąc, to nie, dlatego postanowiłem opanować sytuację za ciebie. - odpowiedział dumnie.
- Przedstawiając się tacie jako mój chłopak? - zapytałam. Owszem chciałam to zrobić, ale nie byli oni na to przygotowani, a może to ja nie byłam na to gotowa.
- A czy nie taka jest prawda, skarbie? - zapytał się przeciągając celowo ostatnie słowo.
- Tak, ale... - zaczęłam, próbując w głowie ułożyć oddzielne słowa w jakieś logiczne zdanie.
- Ale...? - oczekiwał mojej odpowiedzi.
- ...ale chciałam to zrobić w odpowiednim momencie ,a nie od tak. - wytłumaczyłam się, ale nie wiem ,czy to coś dało. 
- To dzięki mnie masz już to z głowy. - wskazał na siebie, reklamując się w ten sposób. Potrząsnęłam głową na jego charyzmę, nie potrafiłam się na niego długo gniewać, po za tym rodzice prędzej ,czy później i tak by się o tym dowiedzieli. Justin objął mnie ręką w pasie przyciągając do siebie ,gdy szliśmy do jego samochodu. - To co chcesz dzisiaj robić? - zapytał zwracając tym moją uwagę.
- Nie wiem. A co proponujesz? - zapytałam.
- No nie wiem. To ty chciałaś wyjść. - skomentował.
- Jeżeli masz ochotę spędzić czas pod czujnym okiem mojego taty, wypytującym cię o szczegóły twojego życia i ostrzeganiem ,,że jeśli mnie zranisz ,to tego pożałujesz" ,to zawsze możemy się wrócić. - zaproponowałam dumna ze swojej wypowiedzi.
- To, co kino? - zapytał.
- Właściwie ,to mamy jeszcze do obejrzenia ,,Magic Mike'a". - przypomniałam mu z uśmiechem.
- Ale wiesz co ostatnio widziałem taki fajny zwiastun...czekaj jak to się nazywało... - wykręcał się ,przerwałam mu. - ...,,Magic Mike". Justin jęknął z niezadowolenia ,ale przystanął na to, otwierając mi drzwi od strony pasażera. To miłe z jego strony. A po chwili sam wsiadł po stronie kierowcy włączając przed jazdą radio i ustawiając stację w której leciało właśnie 679 Fetty Wap feat. Monty. Westchnęłam zapinając pasy. Gdy tylko Justin zapiął swoje pasy i wyjechał na ulicę kierując się do swojej posiadłości zaczął rapować.

I'm like, yeah, she's fine
Wonder when she'll be mine
She walk past, I press rewind
Just to see that ass one more time
And I got this sewed up
Remy Boyz, they know us
All fast money, no slow bucks
No one can control us
Ay, yeaaah baby


Pokręciłam głową śmiejąc się po cichu. - Rozumiem ,że to taka zemsta na mnie za film? - zapytałam ,gdy skończył i dojeżdżaliśmy do jego domu, patrząc na to że nasze domy nie były od siebie daleko.
- No jasne, shawty. - powiedział puszczając mi oczko ,gdy na niego spojrzałam, słysząc to jak mnie nazwał. Wybuchłam jeszcze większym śmiechem.
             - Zamówiłem pizze ,możesz włączać już to cholerstwo. - skomentował frustrowany Justin, siadając obok mnie. Wyraźnie się ucieszyłam, że teraz będę miała ja okazję podenerwować go, a blondyn zauważając to przyciągnął mnie do siebie tak ,że nie dzieliły nas już nawet milimetry. Nacisnęłam guzik na pilocie i film się włączył.
Po 10 minutach filmu dzwonek drzwi zadzwonił i Justin poszedł po pizzę. Gdy wrócił z pudełkiem pizzy film się rozwinął i właśnie miał mieć swój wielki występ przed paniami ,,młody". - Boże, jakie on ma ciało. - skomentowałam specjalnie ,by wkurzyć Justina. Justin nie komentując tego przewrócił oczami i zajął się konsumowaniem kawałka pizzy wziętego przed chwilą.
             I tak za każdym razem ,gdy były najlepsze momenty filmu ja komentowałam coś w stylu ,,Jaką on ma klatę..." ,a Justin teatralnie przewracał oczami. - Może i oni mają te swoje sześciopaki ,ale to ja jestem twoim bogiem seksu, kochanie. - skomentował sfrustrowany Justin ,gdy film się skończył. A ja się zaśmiałam na jego komentarz, jednak muszę mu przyznać rację.
- Dzięki Bogu...że to już się skończyło. - wymamrotał przecierając oczy.
- Ale nie zasnąłeś jednak. - skomentowałam.
- Wszystko dla ciebie, po za tym musiałem Cię dopilnować. - zaśmiał się pociągając mnie na swoje kolana tak ,że teraz siedziałam na nim okrakiem. Objęłam rękoma jego szyję i zadowolona powiedziałam nie komentując już drugiej części zdania wypowiedzianego przez Justina. - - To... dobrze ,bo jest jeszcze ,,Magic Mike XXL".
- Tylko nie to... - westchnął z niezadowolenia, uśmiechnęłam się ze swojego kolejnego genialnego pomysłu.
Spojrzałam na telefon ,która godzina, widząc za oknem zmrok. Niestety, ale mam jutro szkołę. Była 22:00.
- Odwieziesz mnie, jest już późno. - zapytałam patrząc mu w oczy.
- Jasne. - zgodził się po czym oderwaliśmy się od siebie.
              - Wsiądź do auta. - powiedział podając mi kluczyki. - Ja tylko zamknę dom. Chociaż nadal jestem za tym ,żebyś u mnie nocowała. - wymamrotał drugie zdanie.
- Chciałabym Justin ,ale wole nie wiedzieć, co by o tym pomyśleli moi rodzice. - westchnęłam kierując się w stronę ferrari do którego wsiadłam. Dwie minuty później Justin zajął miejsce kierowcy. Brama się otworzyła ,a blondyn wyjechał na ulicę.
                 - To ile zostało ci jeszcze tej szkoły? - zapytał ,gdy siedzieliśmy w samochodzie przed domem.
- Jeszcze ten tydzień do końca i wakacje mam. - powiedziałam uśmiechając się na samą myśl wstawania o pierwszej po południu. W sumie w szkole już nic takiego nie robiliśmy ,ale chodziłam tam głównie z powodu obecności i ostatnich dni wśród znajomych przed 2 miesięcznym wolnym.
- Nareszcie. Będziemy mieli czas dla siebie. - skomentował przysuwając się do mnie bliżej. Zaczął całować mnie niedbale po szyi ,którą przechyliłam ze względu na  to cudowne uczucie. - Co ty na to skarbie?
- Ja uważam... ,że będzie... cudownie. - powiedziałam. Dotarł od szyi, po brodę do moich ust ,gdzie złożył długi namiętny pocałunek. Jedną ręką obejmowałam jego szyję ,a drugą pociągnęłam lekko za końcówki jego włosów. Ten pogłębił pocałunek wtapiając swoje usta w moje, obejmując mnie ręką w tali. Nasze usta ruszały się synchronicznie. Justin swoją rękę z tali przesunął na moją nogę przesuwając ją niebezpiecznie blisko mojej kobiecości ,co sprawiło ,że oprzytomniałam, zabierając ją z stamtąd i żegnając się z nim.
Pocałowałam go czule w usta i zostawiłam zdezorientowanego kierując się w stronę domu. Gdy przeszłam obok kuchni mama i tata pracowali na swoich laptopach więc nawet nie zauważyli ,że weszłam ,co wykorzystałam wbiegając po schodach na górę do swojego pokoju, gdzie się przebrałam w piżamę i włożyłam słuchawki do uszu wsłuchując się w dobrze znaną mi melodię ,,Roses" The Chainsmokers feat. Rozes ,gdy już leżałam w łóżku. Nie zauważyłam ,gdy znużył mnie sen...


*********************************************************************************
Rozdział tym razem dłuższy i więcej Justina. Mam nadzieję ,że wam się spodoba. Mi się już ferie skończyły :-( i wracam do tej szkolnej rutyny. A wy macie, będziecie mieć czy tak jak mi się wam dziś skończyły? Dziękuje wam za wszystkie wyświetlenia, motywacja jest :-). To do następnego ;-)



2 komentarze:

  1. Bardzo mi się podoba, buziaki. Mi się ferie skończyły 2 tyg temu:(

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział!
    Zapraszam na tego bloga, może się spodoba<3:
    http://night-dream-jb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń