środa, 12 października 2016

Chapter 36

Cat's POV

                - Chaz...? - zapytałam niedowierzając i rzucając mu się na szyję.
- Nie, duch święty. - zaśmiał się.
- Nie wieże, co ty tu robisz ? - zapytałam ,bo wcześniej Chaz i Kylie planowali spędzić całe wakacje razem.
- Justin, nas zaprosił, a przez nas mam na myśli mnie i Kylie. - wytłumaczył.
- Justin, to wspaniale. - przytuliłam się do niego.
- Kochanie, kto to był. - usłyszałam idącą w naszą stronę Kylie. - Cat ?!- krzyknęła z radości i mnie wyściskała.
- Kylie! - także miałam ochotę krzyczeć z radości, ale zabrakło mi tlenu w płucach ,gdyż ta miała szalenie mocny uścisk.
- To ,co dziś wieczór club? - zapytała wszystkich.
- Dobry pomysł. -pochwalił Chaz.
- To, co idziemy? - zapytał mnie Justin. Ja i club? oczywiście ,że tak!
- Jasne ,że tak.
- To ,co robimy coś dzisiaj? - zapytał wszystkich Justin.
- Plaża? - zaproponowała Kylie.
- To widzimy się za godzinę, tam. - wskazał Justin.
- Dobra. To do zobaczenia. - odrzekł Chaz.

             - Aż godzinę? - zapytałam zdezorientowana Justina, gdy szliśmy do naszego ,,domku".
- Pomyślałem, że muszę się tobą przez ten czas zająć...
- Zająć? Hmmm... Co przez to masz na myśli ...? - zaśmiałam się.
- Dowiesz się. - powiedział ,a na jego twarzy pojawił się znaczący uśmieszek.

             Gdy tylko Justin zamknął za nami drzwi do naszego domku, rzucił się na mnie i zaczął mnie czule całować.
- Czy już mówiłem jak bardzo Cię kocham? - zapytał.
- Powtarzasz to co 5 minut. - zaśmiałam się. Jego ciepły oddech otulał moją skórę na szyi.
Zbliżył się bardziej i szepnął mi do ucha. - Oh, naprawdę...? W takim razie muszę poprawić swój wynik... - skomentował. - Kocham, kocham, kocham Cię Cathrine J. - dodał i zatopił swoje usta mocno w mojej szyi. Zaczął ssać moją skórę bez opamiętania ,aż do momentu ,gdy pojawiła się tam malinka.
Gdy oderwał swoje usta ,dotknęłam szyję w tym miejscu i syknęłam, tyle samo ile dawało to przyjemności, tyle samo bólu.
Jego ręce wędrowały po moich biodrach. Przysunął mnie do siebie. Nasze ciała się ze sobą stykały tak jak poprzedniej nocy. A w moim brzuchu pojawiło się to samo ciepłe uczucie. Tak bardzo go kochałam...

               - O są...! No nareszcie! - skomentowała nasze pojawienie się Kylie, która z Chazem już tu siedziała przez jakiś czas.
- Co wam aż tyle zajęło? - zapytała, a na mojej twarzy pojawiły się nie kontrolowanie rumieńce. Tak, zrobiliśmy to znowu... I było wspaniale jak zawsze.
- Aha. Rozumiem. - skomentowała Kylie. Domyśliła się co było przyczyną jak tylko się na mnie popatrzyła. Zasłoniłam swoją twarz dłońmi.
Chaz i Justin spojrzeli na siebie porozumiewawczo.
- Oj, skarbie słabo się kryjesz. - zaśmiał się Justin i mimo tego ,że zasłaniałam swoją twarz dłońmi pocałował mnie w policzek.

               - Oj, stara kwitniejesz! - zaśmiała się Kylie ze mnie ,gdy poszłyśmy popływać bez chłopaków.
Uśmiechnęłam się. Nie miałam co zaprzeczać, taka była prawda. Moje życie z Justinem u boku, bez żadnych problemów było dużo lepsze niż te w Nowym Yorku.
- To samo mogę stwierdzić o tobie. - także skomentowałam postawę przyjaciółki.
Uśmiechnęła się.
- A ty lepiej opowiadaj jak było?!- zaśmiała się na pół morza moja przyjaciółka zmieniając temat.
- Ale ,co było? - udałam ,że nie wiem o co chodzi.
- Nie udawaj głupiej, Cat, to chyba jasne ,że chodzi mi o seks! - znowu głośno się zaśmiała, a ja po ciekawskich spojrzeniach paru ludzi, miałam ochotę zapaść się pod ziemię.
- Kylie! - upomniałam przyjaciółkę. - Ciii!
- No, przepraszam. Ale mów już.
- No więc, było normalnie, zrobiliśmy to i tyle.
- Ugh, Cat, jesteś nie możliwa. Może coś więcej? Bolało czy nie?
- Bolało ,ale nie aż tak jak myślałam ,że będzie, po za tym było cudownie, bo zrobiłam to z osobą ,którą kocham. - odpowiedziałam szczerze na jej pytanie.
- Oh, Cat, czasami zachowujesz się jak dziecko... - zaśmiała się kręcąc głową.
- A jak twój pierwszy? - zapytałam.
- No, było podobnie... - odparła, ale chba nie chciała kontynuować tego tematu. Czyżby Chaz był słaby w te klocki? Nie, no żartuje.

Justin's POV

               - Ej, stary. I jak tam wam? - zapytał Chaz ,gdy brałem łyk piwa, które właśnie sobie kupiliśmy.
- No, wiesz, normalnie, dobrze, tzn. inaczej niż z innymi. - odpowiedziałem.
- Inaczej? - zapytał.
- Lepiej, najlepiej. - sprostowałem. - Po raz pierwszy to robiłem z osobą, którą naprawdę kocham.
- W takim razie miło mi to słyszeć... Tzn. inni by się pewnie wkurzyli o to ,że najlepszy kumpel kręci z siostrą (moją , ale nie ja. Cieszę się ,że jesteście razem, bo znam Cie Justin i wiem ,że jesteś dla niej dobrym kandydatem... - uśmiechnąłem się.
- Kandydatem...? - zapytałem się.
- Tzn. Chłopakiem, ale no wiesz jeżeli później ,by to przetrwało ,lub w między czasie coś się wydarzyło to może i kandydatem na męża... - nie mogłem przestać się uśmiechać. Mężem? Mógłbym już nim być nawet teraz, ale Cat była jeszcze nie pełnoletnia, i w sumie bałem się ,co mogłaby odpowiedzieć.
- Dzięki, stary ,że tak mi ufasz. - powiedziałem tylko.
- No problemo. - odparł. A ja zostałem myślami jakby to było ,gdybym poprosił ją o rękę.

Cat's POV

               Poczułam ręce oplatające moją talię od tyłu i niemal odskoczyłam, ale po chwili zdałam sobie sprawę ,że to Justin, więc się uspokoiłam, za to usłyszałam cichy śmiech tuż za swoim uchem. - BUU! HAHHA!
- Jesteś niemożliwy. - odparłam udając na krótko obrażoną.
- Ale twój!- zaśmiał się jeszcze bardziej. - Co...? - zapytał ,chcąc usłyszeć to ode mnie.
- Mój. - odparłam i poczułam na krótko jego usta na swoim policzku.

Po wzięciu krótkiego prysznicu wraz z umyciem włosów założyłam na siebie wcześniej przygotowany strój w którym miałam iść do klubu.
Zrobiłam mocniejszy makijaż niż zwykle ,a włosom pozwoliłam samym wyschnąć. Wyszłam z łazienki. Justin był już gotowy i jak zawsze wyglądał świetnie. - Uuu. kochanie... - skomentował. - Wyglądasz nieziemsko. - pocałował mnie w policzek.
- Uuu, kochanie... Ty też niczego sobie. - skomentowałam tak samo.
Uśmiechnął się.
- Jesteś niemożliwa. - zaśmiał się używając moich dzisiejszych słów.
- Ale twoja. - także użyłam jego wcześniejszych słów.
- Moja.

Przepraszam za moją nieobecność. Tak dużo się zmieniło...

1 komentarz:

  1. Aww warto było czekać
    rozdział super
    posyłam kubeł weny i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń